piątek, 2 marca 2012

Modelka

Taki sobie normalny dzień. Na dworze pochmurno. Ptaki rozrabiają. Gęsi kursują od stawu do stawu drąc się niemiłosiernie. Jestem trochę zdziwiona, bo raczej na stawach nie zakładają gniazd. Ich główną kwaterę jest Jezioro Goczałkowickie. Co innego kormorany, które są rozbójnikami na stawach i kradną ryby na całego. Właściciele stawów ustawiają na groblach takie specjalne armatki, płoszące strzałami żerne ptaszyska. Rano budzą mnie kosy swoim nawoływaniem. Spektakl powtarzają o zmroku. Przelatują wtedy z miejsca na miejsce wydając metaliczne ostre dźwięki. To jest oznaka wiosny tak, jak ostro „dzwoniące” sikory. A ja czekam na halny. Taki prawdziwy. Mocny ciepły, wiejący od gór i niosący z sobą to coś. Takie łagodne powietrze. Dzisiaj byli panowie zajmujący się specjalistyczną wycinką drzew. Drwale? Może i tak. Oni fachowo tną gałęzie na wysokościach. Chyba już pisałam o tym, a może nie. Kiedyś miałam blog i tam różne rzeczy pisałam, potem go zlikwidowałam i teraz trochę mi się miesza. W zeszłym roku cięli nam wierzbę, bo konary ogromne wyrosły. Wierzba mogła się pod wpływem wiatru złamać i zrobiłaby się draka. Raz że dach, dwa że druty, trzy że droga obok domu. Niechby gruchło…rany….Wierzba wielgachna, żadna drabina nie nadawała się. W dodatku pod drzewem chodnik, płot, bramka no i inne krzewy. Panowie sposobem alpinistycznym elegancko konary obcięli. I to tak, że nic nie połamali, nic nie zdeptali. No miodzio J. W tym roku trzeba świerk wyciąć. Nornice – gadzina, podgryzły korzenie. Drzewo nie dość, że pochyliło się mocno, to wyraźnie schnie. Panowie przyjechali, obejrzeli przy okazji jeszcze inne rzeczy do wycinki i jutro ostatecznie umówimy się na przyszły tydzień.

Zuzia modelka J





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz