piątek, 27 lipca 2012

Zimówki...


Odrzucenie Ustawy o związkach partnerskich, kagańcowa Ustawa o zgromadzeniach, odmowa podpisania Konwencji o niestosowaniu przemocy, awantura o In Vitro, narzucenie obowiązku używania opon zimowych od- do. Odnoszę wrażenie, że w Polsce coraz bardziej panoszy się ciemnogród,  a  Sejm z Rządem zaciskają coraz mocniej kaganiec na "pyskach" Polaków.
Jestem generalnie za obywatelską wolnością  w podejmowaniu decyzji osobistych, dlatego za każdym razem czuję ogromny dyskomfort, kiedy czytam o zakazie, nakazie, przyzwoleniu czemuś, narzucanych obywatelom przez państwo. I ta powalająca z nóg wszechobecna arogancja urzędników np. zarząd dróg w W-wie nie zmieni barier między pasami, chociaż te nie spełniają norm i już dwa wypadki (w tym samym miejscu) udowodniły, że są one niebezpieczne. Nie zmienią, bo to kierowcy powinni jeździć tak, by w bariery nie wjeżdżać. No niby racja, ale faktem jest również barierowy bubel. Bezczelność granicząca z chamstwem wypowiadającego się na ten temat urzędnika, jest dokładnie w tym samym stylu, co wypowiedź ministra transportu, który w zimie, parę lat temu, na zarzut, że drogi są nieodśnieżane powiedział: „Zima jest każdego roku, kierowcy powinni się do tego przyzwyczaić i pamiętać, że zimą pada śnieg.” Może powinni pamiętać tak, jak on powinien wkuć sobie do tego bezczelnego łba, że podatki na odśnieżanie dróg płacą właśnie kierowcy i chciałoby się dodać, iż na niezłą pensyjkę aroganta ministra również. A teraz szykują nam nakaz obowiązku jeżdżenia na zimówkach od 1 listopada do ostatniego marca (brak zimówek będzie karany mandatem). Każdy poważny i odpowiedzialny kierowca zakłada w samochodzie opony zimowe, jak tylko słyszy prognozę o opadach śniegu. Po prostu wie, że poprawia to bezpieczeństwo. Opona zimowa sprawdza się w określonych warunkach, które nie tylko dotyczą ośnieżenia czy zalodzenia powierzchni, ale również temperatury. Zimówki zakłada się, kiedy temperatura nie przekracza +7 stopni. W wyższej niszczą się podczas jazdy. Jak wyglądają polskie zimy w różnych regionach kraju, wszyscy wiedzą. Raz są długie i śnieżne, raz krótkie i tylko z mrozem,  a  nierzadko zim prawie nie ma lub tylko śnieg i mróz są w jednym miesiącu. Warunki zimowe różne są także np. na północy kraju i na południu. Dlatego chyba bezsensowne jest narzucanie wszystkim kierowcom używania zimówek w przepisowym okresie i jeszcze karanie za ich brak. Zatem mam pytanie- Czy przepis ma: a) wzmocnić producentów zimówek (lobby)? b) przysporzyć zysków sprzedawcom paliw (spalanie paliwa podczas jazdy na zimówkach jest większe)?c) przysporzyć więcej mandatów (za brak zimówek- 500 złotych- zysk dla skarbu państwa)? d) poprawić bezpieczeństwo (na polskich drogach to i gąsienice tego nie zapewnią)? e) pokazać, że nawet w czasie wakacji rząd pracuje (zajmuje się sory- pierdołami- działania pozorowane, odwracające uwagę od kolejnych afer)? f) inne (jakie….)?
Zuzia bez „zimówek”







poniedziałek, 23 lipca 2012

Letni spacer z polnymi kwiatami w tle


Dwa ostatnie dni były nadzwyczajne. W sobotę, przed południem,  wielka niespodzianka- nieoczekiwanie pojawiła się  „Francja”. Po południu całą czeredą pojechaliśmy  do Brennej. Tam- mistrzostwa drwali. Pooglądaliśmy, pospacerowaliśmy nad Brennicą i wróciliśmy do domu na nocne rodzinne  pogaduchy. Wczoraj, już tylko we dwoje z Jaskółem, poszliśmy na długi spacer. Przedeptaliśmy ponad 6 kilometrów. Bardzo lubię te spacery. Zawsze mamy coś do przedyskutowania, zawsze się uśmiejemy z czegoś. Wspólnie cieszymy się widokami, zielskiem, czy strumykiem. Robimy zdjęcia i komentujemy je. Takie spacery przenoszą mnie w zupełnie inny wymiar. Świat robi się nagle bardzo przestrzenny, a problemy takie malutkie, nieważne.
Polne kwiaty









wtorek, 17 lipca 2012

Patrząc na deszcz...


Pada, momentami wręcz leje. Siedzę na tarasie, patrzę w deszcz. Jaskół pojechał po towar. Mam dzisiaj dyżur w sklepie. Nie chce mi się tam siedzieć, wolę na tarasie, skąd mam widok na parking. Kilka zaledwie kroków i już jestem do dyspozycji klienta. W taki pochmurny, „leniwy” dzień myśli same lecą. Monotonny szum deszczu spowalnia. Uspokaja. Pozwala zastanowić się głębiej nad pewnymi sprawami. Rozmyślam o psychice ludzi, którzy świadomie zachowują się źle wobec innych. Co jest podłożem takich zachowań? Jakie są mechanizmy nienawiści, zaciętości, nieodpuszczania. Takiej programowej nienawiści, która, gdyby była pozytywnym zjawiskiem, byłaby godna podziwu. Czy jej powodem jest zazdrość lub wręcz zawiść? A może wrodzone cechy charakteru? A może to zgorzknienie, brak perspektyw, samotność, brak szczęścia w życiu, jakaś bezradność, bezsilność, wiek, brak samoakceptacji? Być może jest to również powodowane przyjętymi wzorcami zachowania w kręgach, w jakich się dana osoba obraca? Pomijam zwykłą głupotę, bo tu akurat łatwo wyczuć osobę i w jej przypadku paskudne zachowanie się,  jest często wywołane jednorazową daną sytuacją. Mnie interesują osoby, których działanie jest obliczone na dłuższy czas. Te nastawione na niszczenie innych ludzi. Celowo, planowo, z obmyśloną dokładnie strategią. Potrafią całą swą energię zużywać na to. Są tak zakręcone, że się zatracają. Cały czas nastawione na kombinowanie: jak nie tak, to tak, ale swoje osiągnąć trzeba.  W momencie kiedy przestają być wiarygodne, dodają cuda wianki i wiją się oraz dokręcają. Gdzie są granice takiego postępowania?  Czy jak „bestia już się nażre” rezultatami swojej działalności, ustąpi wtedy? Z doświadczenia wiem, że to nie ma końca. Nawet uświadamianie takiej osobie, że balansuje na granicy prawa lub śmieszności, albo wręcz istnieje niebezpieczeństwo, iż inni się odwrócą od niej, nie odnosi skutku. Zacietrzewienie graniczy z zaćmieniem. Mam ciotkę (znam więcej takich osób, wcale nie jest ich mało). Kobieta całkiem dobrze funkcjonująca, a ta jedna przypadłość burzy cały jej wizerunek. Nieraz pytałam: „Powiedz, po co ci to? Już swoje powiedziałaś, już dokopałaś. Po co jeszcze dodajesz?”. Po chwili milczenia zawsze, nieodmiennie odpowiadała: „ Bo ona/on musi poczuć, że ze mną ma do czynienia? Niech wie!”. O rany boskie….Nie do przeskoczenia.
Jest chińskie przysłowie (chyba już go kiedyś przytoczyłam):
„Jeżeli chcesz zemsty na swoim przeciwniku, siądź na progu i spokojnie poczekaj….”. A deszcz nadal pada…
Malwa. Wyrosła na skraju pola, prawie w zbożu. Nieoczekiwany widok.





niedziela, 15 lipca 2012

Mimetyzm... taki prawie- konik polny






Lubię fotografować takie stworki. Tego, gdyby się nie poruszył, w ogóle nie zauważyłabym, tak bardzo jego kolor zlał się z barwą liści. Ogromny i wcale nie skakał tylko fruwał z rośliny na roślinę


poniedziałek, 2 lipca 2012

Upał, parno, duszno


Upał mnie rozbraja. Codziennie ponad 30C w cieniu. Wczoraj wieczorem zachmurzyło się na północy i miałam nadzieję, że chociaż trochę popada. Owszem, spadło…wszystko spadło…. na Katowice. Ostatnio nic dobrego z Katowicami mi się nie kojarzy. Nawet deszcz zawłaszczyły J. Niedziela pod znakiem laby spokojnie sobie przeleciała. Po południu zaliczyliśmy prawie dwie godziny w basenie. Fajna sprawa. Nawet ekstra stroju nie trzeba mieć. Luzik, pełny luzik. Nadrabiam lekturę. Czytam teraz serię wywiadów Torańskiej z  wszystkimi ważniejszymi politykami ostatnich 30 lat. No wiem, że jestem trochę spóźniona z czytaniem tego.  Niektóre wypowiedzi na tle minionych lat i tego, co się porobiło są bardzo egzotyczne. W ogrodzie szaleństwo. Mimo lekkiej suszy wszystko kwitnie. Róże, floksy, goździki, nawet juki już zaczynają. A potem będzie tylko zielono.