wtorek, 17 lipca 2012

Patrząc na deszcz...


Pada, momentami wręcz leje. Siedzę na tarasie, patrzę w deszcz. Jaskół pojechał po towar. Mam dzisiaj dyżur w sklepie. Nie chce mi się tam siedzieć, wolę na tarasie, skąd mam widok na parking. Kilka zaledwie kroków i już jestem do dyspozycji klienta. W taki pochmurny, „leniwy” dzień myśli same lecą. Monotonny szum deszczu spowalnia. Uspokaja. Pozwala zastanowić się głębiej nad pewnymi sprawami. Rozmyślam o psychice ludzi, którzy świadomie zachowują się źle wobec innych. Co jest podłożem takich zachowań? Jakie są mechanizmy nienawiści, zaciętości, nieodpuszczania. Takiej programowej nienawiści, która, gdyby była pozytywnym zjawiskiem, byłaby godna podziwu. Czy jej powodem jest zazdrość lub wręcz zawiść? A może wrodzone cechy charakteru? A może to zgorzknienie, brak perspektyw, samotność, brak szczęścia w życiu, jakaś bezradność, bezsilność, wiek, brak samoakceptacji? Być może jest to również powodowane przyjętymi wzorcami zachowania w kręgach, w jakich się dana osoba obraca? Pomijam zwykłą głupotę, bo tu akurat łatwo wyczuć osobę i w jej przypadku paskudne zachowanie się,  jest często wywołane jednorazową daną sytuacją. Mnie interesują osoby, których działanie jest obliczone na dłuższy czas. Te nastawione na niszczenie innych ludzi. Celowo, planowo, z obmyśloną dokładnie strategią. Potrafią całą swą energię zużywać na to. Są tak zakręcone, że się zatracają. Cały czas nastawione na kombinowanie: jak nie tak, to tak, ale swoje osiągnąć trzeba.  W momencie kiedy przestają być wiarygodne, dodają cuda wianki i wiją się oraz dokręcają. Gdzie są granice takiego postępowania?  Czy jak „bestia już się nażre” rezultatami swojej działalności, ustąpi wtedy? Z doświadczenia wiem, że to nie ma końca. Nawet uświadamianie takiej osobie, że balansuje na granicy prawa lub śmieszności, albo wręcz istnieje niebezpieczeństwo, iż inni się odwrócą od niej, nie odnosi skutku. Zacietrzewienie graniczy z zaćmieniem. Mam ciotkę (znam więcej takich osób, wcale nie jest ich mało). Kobieta całkiem dobrze funkcjonująca, a ta jedna przypadłość burzy cały jej wizerunek. Nieraz pytałam: „Powiedz, po co ci to? Już swoje powiedziałaś, już dokopałaś. Po co jeszcze dodajesz?”. Po chwili milczenia zawsze, nieodmiennie odpowiadała: „ Bo ona/on musi poczuć, że ze mną ma do czynienia? Niech wie!”. O rany boskie….Nie do przeskoczenia.
Jest chińskie przysłowie (chyba już go kiedyś przytoczyłam):
„Jeżeli chcesz zemsty na swoim przeciwniku, siądź na progu i spokojnie poczekaj….”. A deszcz nadal pada…
Malwa. Wyrosła na skraju pola, prawie w zbożu. Nieoczekiwany widok.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz