niedziela, 3 marca 2013

Rude harcują, wiosna idzie, a książki nadal nie mam

Robi się (a jednak) wiosennie. Wczoraj rudasy dały prawdziwy spektakl. Jaskół naliczył ich 5. Ja widziałam, odrobinę później, cztery wiewióry, śmigające jak szalone po drzewach. Po pniu, raz w górę, raz w dół, po gałęziach tam i z powrotem, skoki z drzewa na drzewo. No obłęd. Dzisiaj jedna kursowała po tarasie i trawniku, a druga poszła się napić wody z rynny, znajdującej się  przy okienku  pokoju na piętrze. Może być awantura, bo zeszłorocznym lokalem w wywietrzniku obok okna sypialni, w którym okociła się Bazylka, a potem wynosiła z niego młode, zainteresował się kos. Już tam się kręci. I rudas też się tam kręci. Zobaczymy, kto wygra.
Nareszcie wysłałam rozdział, do trzeciego tomu serii, wraz z pytaniem, jaką tematykę będzie zawierał następny tom. Otrzymałam zwrotną informację: na razie zbierane są rozdziały do tomu drugiego (pierwszy tom jest wydany i mam swój egzemplarz w domu), nie wiadomo, co z tomem trzecim, a czwarty tom mam traktować jako kolejną epokę, czyli filozofię/pedagogikę w Oświeceniu. Dowiedziałam się również, że dr hab.- redaktor serii, stracił właśnie drugi etat na uczelni, która miała współfinansować serię. Powód- coraz mniejsza liczba studentów na kierunku pedagogicznym. Drugi etat stracili wszyscy drugoetatowcy. No proszę… tak dobrze żarło i zdycha. To ja sobie poczekam teraz spokojnie, kiedy pewien dziekan wreda spadnie z hukiem z krzesełka. Ja nie życzę mu źle, ja po prostu nie życzę mu dobrze. I mam ku temu niemałe powody. Zatem czekam i widzę, że moje oczekiwania idą w dobrym kierunku.
Nie otrzymałam jeszcze (mimo, że już wydana) egzemplarza książki, w której znajdują się moje dwa rozdziały. Miesiąc temu proszono mnie o adres i od tego momentu głucha cisza nastała. Książki ani widu, ani słychu. Mam wrażenie, że celowo „zapomniano”. Wszak to dodatkowy egzemplarz darmowy dla znajomych. Jeszcze dzisiaj wyślę maila ze „słodziutkim” pytankiem. Nie dość, że nie dostaję ani grosza za moje pisanie, to jeszcze skąpią na jednym egzemplarzu. Paranoja jakaś. Ta książka powinna się dobrze sprzedawać, bo tematyka jest dosyć nośna i ciągle mało jest takich pozycji na rynku. Rozdziały oddałam prawie trzy lata temu. Wtedy miałam nadzieję, że może jednak z tą habilitacją coś ruszę, to nimi dorobek powiększę. Teraz? Teraz piszę już tylko do szuflady, bo być może, rynek się otworzy i to wydrukują.

Dostałam od elfi. Przepiękna precyzyjna robota:). Stoją na regale obok kompa (tu tylko do fotki postawiłam na pianinie)
A to dostałam od Anabell. Równie misternie wykonane dwa przeurocze koty. Sobie wiszą też obok kompa.
 Takie już duże mamy narcyzy w ogrodzie.

 I oczar, który teraz jest w pełnym rozkwicie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz