środa, 3 kwietnia 2013

Jak może być Zupa, to może być i Beza:)


Śnieg popsuł nam plany. Jutro miała przyjechać ekipa, by zamontować nowe okna. Nici z tego. Wzdłuż ścieżki usypane zwały śniegu. Ścieżkę do tarasu blokuje wielka zaspa, po bokach parkingu śnieżne góry. Z dojściem do domu kłopot, a z takimi ogromnymi oknami podwójny. Przełożyliśmy na przyszły tydzień. Dobrze, że zadzwoniliśmy do firmy, by się upewnić, czy przyjadą. Bez tej wiedzy rozmontowalibyśmy niepotrzebnie pokoje co najmniej na 5-6 dni przed imprezą. Majster tylko westchnął, że tam u nas w górach, to pewnie zaspy i drogi nieprzejezdne. Jakie góry???? Pewnie w Ustroniu, Wiśle, Brennej i dalej w Beskidach, ciężko na drogach, ale u nas mokry asfalt i jeździ się normalnie.  Co w nocy dosypie, to przez dzień odwilż stopi. Pod grubą warstwą śniegu jest bardzo mokro.
Beza była dzisiaj u weterynarza „w przeglądzie” i dostała 2. serię szczepionki. Testowaliśmy, jak znosi jazdę samochodem. Na wszelki wypadek zabraliśmy jej posłanie i kosz z zabawkami. Usiadłam z nią na tylnym siedzeniu. Całą drogę była cichutko. Trochę się pokręciła, ale nie była zdenerwowana. U weterynarza była u mnie na rękach bardzo spokojna, trochę wypłoszona, ale bez wyrywania się, jazgotu i popiskiwania czy chęci zwiania. Dała się postawić na stole, obejrzeć i nawet nie drgnęła przy zastrzyku. Super. Oczywiście, że przemawiałam, głaskałam, uspokajałam. Kurcze, jak małe dziecko takie szczenię. W powrotnej drodze spała  spokojnie. Nie miała jakichś odruchów wymiotnych. Będziemy ją tak stopniowo oswajać z jazdą samochodem. Weterynarz trochę był zdziwiony jej imieniem, a po chwili stwierdził, że może być Beza, skoro leczy psa, który wabi się Zupa.

Beza






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz