piątek, 6 września 2013

I tak sobie leci....

Trochę zalatana jestem. Porządkuję ogród, żeby na wiosnę mniej pracy w nim było. No i w domu też teraz więcej pracy odkąd zostaliśmy z Jaskółem tylko we dwoje. Młoda wylądowała w Anglii, niedaleko Młodego. Niestety, tu nie znalazła środków do życia. Tam jakoś jej poleciało. Nawet nieźle. Pewnie teraz to czyta i się śmieje. A my na pełnych obrotach i czuję, że jest dobrze. Widocznie taka sytuacja, w której praca mi się mnoży jak króliki, jest wskazana dla mojego dobrego samopoczucia. Moja psyche też  zdrowa, bo nie mam czasu myśleć o pierdołach, zamartwiać się. Najwyżej wkurzam się, ponieważ znowu szykuje się nowelizacja ustawy podatkowej. Można kota dostać od tych durnych przepisów.
Zrobione w przelocie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz