piątek, 20 grudnia 2013

Jak się ma młodego psa...

Słońce… słońce codziennie.. zimowe, ledwo grzejące, ale jednak świeci. Nie ma śniegu, nie ma deszczu, brak ciężkich, nabrzmiałych wilgocią chmur. Rankami lekki mrozik. W zacienionych miejscach ogrodu  szron leży cały dzień. Śliczny grudzień. Beza całymi dniami przesiaduje przed domem. Czasem pójdzie sprawdzić, czy w reszcie ogrodu wszystko w porządku i wraca pilnować obejścia. Dorasta nam szczeniara. Głos jej troszkę zgrubiał. Moja siostra twierdzi, że to po tej operacji, a nam się wydaje, że po prostu pieska dorośleje. Miałam wiele psów, ale taki charakterniak zdarza mi się pierwszy raz. Jak coś zbroi, nie można jej skarcić trzepnięciem po futrze. Od razu się obraża, potem ucieka i w ogóle nie ma „rozmowy”. Wszystko łagodnie, czasem podstępem. Inteligentna i lekko złośliwa, potrafi się „zemścić’ w krótkim czasie za skarcenie. Tak było z butami Jaskóła. Schowane w półce, do której dotychczas nosa nie wścibiała, bo ma moje stare tenisówki do obrabiania i tylko na nich się do teraz skupiała, zdawałoby się były bezpieczne. Do czasu. Niedawno Jaskół zbeształ ją ostro za jakiś wybryk. Chyba dał jej po futrze. Nie mocno, bo nie uważamy za wskazane bić psiaka. Tak, żeby poczuła, że źle czyni. Potulnie weszła do domu. Po jakimś czasie przychodzi Jaskół do sklepu mocno zdegustowany. Spośród kilku par butów, w tym moich, wyciągnęła jego całkiem nowe adidasy i pogryzła wkładki na strzępy. Butów nie ruszyła. Taka malutka zemsta za trzepanko. Poza tymi wkładkami, inne buty pozostały nietknięte.
Pytamy naszego znajomego kuriera, który ma hodowlę border collie, rasy zbliżonej do szetlanda, tak samo niezależnej, samowolnej nadzwyczaj inteligentnej i bardzo energicznej (z psim ADHD prawie), co zrobić, żeby pies nie skakał na nas  i robiła to, co od niej wymagamy. Od szczeniaka pilnowaliśmy tego, żeby dobrze wykonywała polecenia. Wszystko zgodnie ze wskazówkami. I ona jest w miarę ułożona, czyściocha,  większość poleceń wykonuje bez zarzutu. Ale jak coś w nią wstąpi, to nie potrafimy sobie dać z nią rady. No i poradził nam, żeby jakoś kanalizować tę energię, uprzedzać jej zamiary i ukierunkowywać zachowania. Nic w złości, wszystko z sercem oraz po dobroci. Te psy są bardzo wrażliwe i nerwowo reagują na krzyk, złość, zdenerwowanie. W takich sytuacjach wpadają w coś w rodzaju amoku- skaczą na człowieka, kręcą się dookoła siebie, wiją wokół nóg, są zdezorientowane. A im bardziej się je próbuje wyciszyć, tym bardziej są one „wygłupione” i nie reagują na polecenia. Już wiemy, że kiedy Beza chce nas zbyt radośnie powitać skacząc i brudząc nam ubrania, należy szybciutko wyjąć z kieszeni „cukiereczka’ psiego i na to zwrócić jej uwagę, lub szybko wziąć zabawkę i chociaż chwilę pobawić się z nią. Wychodząc do ogrodu wydaję polecenie ”szukaj patyczka’, co pozwala mi ochronić się przed jej dzikimi radosnymi skokami. Kiedy czuję, że za chwilę będzie mnie traktować jak owcę i próbować „zaganiać”, gryząc po kostkach i łydkach (takie ma atawistyczne zachowania, dyktowane rasą), wyciągam cukierka (psi przysmak) lub szybko podaję jej gałązkę do gryzienia. Ona jest przekochanym psem, ale nie potrafi zapanować na swoim charakterem, genami i bóg wie czym jeszcze. Ciągle się jej uczymy i musimy się przyzwyczaić do myśli- to nigdy nie będzie piesek typu „pluszowa przytulanka”.
A tak w ogóle, to post miał być o czymś innym, chyba, a o Bezce mi się napisało.

I w dodatku na początku jest o słońcu, a będą zdjęcia księżyca, który ostatnio jest w obłędnej pełni.
 Przedwczoraj- późny wieczór
 Zachód księżyca. Przedwczoraj- 6,30 rano, po zachodniej stronie ogrodu.
 Zachód księżyca. Wczoraj- 7 rano.
 Bezka jeszcze w kubraczku patrzy na to, co poniżej


 W akcji z bambetlem
No spróbuj mi teraz bambetla odebrać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz