środa, 4 grudnia 2013

Skrzyżowanie

Jak sobie nie zafundujesz atrakcji, to los ci to i tak zaraz nadrobi. Moje auteczko jest od tygodnia u mechanika. Najpierw miał być zrobiony przegub, wyregulowane zawory i hamulce. Dwa dni roboty i do domu. Podczas jazdy próbnej, po tej części remontu, mechanik stwierdził, że coś w silniku nie gra. Auteczko zostało kolejne parę dni w warsztacie. Wczoraj zadzwonił, że można po nie przyjechać. Dla nas to cała wyprawa. Po zamknięciu sklepu władowaliśmy Bezę w szelki, przypięliśmy krótko na tylnym siedzeniu Kangura. Ja miałam jechać z nimi, a potem osobno wrócić moim autem. Spieszyliśmy się, ponieważ Jaskół musiał zdążyć przed 19. z rzeczami, które przygotowałam na zbiórkę do schroniska dla zwierząt w Cieszynie. To taki coroczny kiermasz- zbiórka rzeczy używanych. Można sobie na nim coś kupić i zostawić coś do sprzedania, a pieniążki idą na schronisko. Można również zostawić rzeczy używane, karmę, koce itp. Wyjechaliśmy po 17tej. Mechanik ma warsztat w sąsiedniej wsi, ale trzeba pokonać około 10 kilometrów, w tym skrzyżowanie ze światłami. Tu się przecinają: droga lokalna (nasza) z drogą szybkiego ruchu Katowice- Wisła. Przed skrzyżowaniem jest zakręt przysłonięty wysokim płotem. Dojeżdżamy do zakrętu.
-Patrz, jakiś bałwan jedzie na długich, taka poświata nad parkanem jest- mówię do Jaskóła.- A nie, to ta cholerna lampa nad przejściem ślepi w oczy- dodaję.
- Faktycznie ostra jest- stwierdza Jaskół.
- Mogliby coś z tym zrobić, bo nic nie widać- jeszcze się szarpię, ponieważ świtało jest tak usytuowane, że świeci prosto w oczy. To taki mocny halogen nad przejściem dla pieszych, ale jest pod złym kątem. Przed nami podjeżdża do skrzyżowania samochód, my powoli za nim. Na chwilę włącza się światło czerwone i nagle wszystko staje w ciemnościach.
-O kurde, awaria świateł- warczy Jaskół.  Ciemno i tylko migają światła przejeżdżających przed maską samochodów. Jeden za drugim, jeden za drugim. Osobówki, Tiry… od Wisły i od Katowic. My chcemy przeciąć skrzyżowanie na wprost, ale szans żadnych. Samochód przed nami włącza kierunkowskaz i powoli skręca w prawo.
- Jak to możliwe, przecież tu trzeba coś… a może zadzwonić pod 112? Przecież policja powinna jakoś…- próbuję wściekła i przerażona, bo ten pęd samochodów, ta ciemności, ta niemożność ruchu powodują, że zaczynam się gubić. Widzę jak z naprzeciwka samochody też coś próbują robić. Matko jedyna, zaraz coś tu się stanie złego. Żaden na drodze szybkiego ruchu nie ma zamiaru zwolnić.
-Spokojnie, przecież w Strumieniu są światła. Coś się zwolni- Jaskół jest opanowany, ale widzę z jakim, natężeniem wpatruje się w oba ciągi samochodów. Jak z prawej robi się luka, to z lewej pełno. Do diabła.
- Może jednak zadzwonić- chyba się zafiksowałam. Ta awaria świateł mnie przerosła.
Jaskół nic nie mówi, naciska gaz i lądujemy na środku skrzyżowania, między pasami. Z prawej podjeżdża samochód. Chce skręcić w drogę, którą przyjechaliśmy, ale czeka na zwolnienie pasa, którym ciągle szybko jadą samochody. Daje nam osłonę i do pokonania zostaje już tylko jeden pas. Luka, przejeżdżamy. Trwało to 15 minut, a dla mnie wieki. Coś ostatnio nerwy mi szwankują.
- Tylko byś się ośmieszyła- odpowiada Jaskół na moje pytanie.
- Jak się ośmieszyła. To chodzi o bezpieczeństwo. Popatrz jak oni szaleją. Jeszcze jakiś wypadek będzie. Tu musi ktoś stanąć.
-Daj spokój. To nie ma sensu.
- Ja tędy nie wracam. Nie dam rady przejechać. Po prostu boję się tych szaleńców.
- To skręcisz w prawo i potem wrócisz koło stacji benzynowej. Zresztą ja pojadę przed tobą- planuje jaskół. A mnie na sama myśl o tym skrzyżowaniu skóra cierpnie i żołądek się skręca ze zdenerwowania. Dojeżdżamy na plac przed warsztatem. My z Bezą zostajemy w samochodzie, Jaskół idzie załatwiać sprawy związane z moim. Beza szaleje,  uspokajam ją, a po chwili słyszymy syrenę straży pożarnej. Minuta- przerwa- minuta- przerwa. Do syreny dołącza syrena wozu strażackiego. Hmmmm… pożar? Po chwili przychodzi Jaskół z informacją, że mój samochód musi dostać nowy silnik, bo tego starego nie można „ustawić”. Ok., zatem wracamy.
- Może światła już będą działać?- mówię z nadzieją, bo już nie mam sił na nowe emocje w związku z „przedzieraniem” się przez nieoświetlone i w sumie nieprzejezdne dla podporządkowanej, skrzyżowanie. Mijamy most na Wiśle i…. na skrzyżowaniu migoczą niebieskie światła, dużo tych świateł, dojeżdżają nowe. Samochód przed nami wycofuje i wraca. Inne też to robią…. O matko! Wypadek! I to chyba poważny. Widzę wóz straży pożarnej. Jeden pas na pewno zablokowany. Robi mi się trochę słabo. Kurcze… kurcze… kurcze…to mogło i nas spotkać.
- Drogi są dla ludzi myślących, nie dla idiotów- odzywa się Jaskół, jakby czytał w moich myślach. – Przecież widzą, kiedy można jechać. Ktoś był narwany- dodaje. Milczę.
Jaskół z uwagą patrzy na skrzyżowanie. Kombinuje, czy ktoś kieruje ruchem. Wygląda na to, że na skrzyżowaniu wszystko nadal jest na żywioł. Nie ryzykujemy. Zawracamy. Objeżdżamy wieś i wjeżdżamy na drogę szybkiego ruchu, a potem skręcamy na równoległą do niej. Dojeżdżamy do tego skrzyżowania w miejscu, gdzie czekaliśmy na przejazd. Jest nadal ciemno, światła nie działają. Wypadek miał miejsce na pasie do Katowic. Patrzę na wóz strażacki, karetki, policję i jakieś poharatane samochody. „Oby tylko wszyscy żyli”- modlę się w duchu i odwracam głowę.

PS. Trochę przekombinowali z tym wyłączeniem sygnalizacji, bo ona padła około 17.30. Uffff... nie był śmiertelny. Babka chciała się "przedrzeć" przez drugi pas, skręcając w lewo. Nie miała szczęścia, nie zdążyła wjechać w podporządkowaną. 

Do poważnego wypadku doszło dziś (04.12.2013) na Wiślance w Drogomyślu. Informację o zdarzeniu otrzymaliśmy na kontakt24.ox.pl.

W wypadku, do którego doszło na skrzyżowaniu ulicy Głównej z ul. Katowicką brały udział trzy pojazdy. Prawdopodobną przyczyną zdarzenia było nieustąpienie pierwszeństwa kierującej golfem, która chciała skręcić w kierunku Chybia. W wyniku tego manewru zderzyła się z fiatem bravo, a następnie oba pojazdy uderzyły w oczekującego na przejazd po drugiej stronie skrzyżowania nissana navarrę.
Na skrzyżowaniu wyłączona była dziś sygnalizacja świetlna. Kierowcom fiata brawo oraz nissana nic się nie stało. Do szpitala została natomiast przewieziona nieprzytomna 21-latka która kierowała golfem. Na miejscu wypadku przez kilka godzin trwały utrudnienia w ruchu.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz