poniedziałek, 17 marca 2014

Inspekcja



Były, były…. i nadal są. Przez zimę od czasu do czasu śmigały po drzewach. Do Bezki chyba się przyzwyczaiły, a ona do nich chyba też, ale instynkt nakazuje jej gonić je ile sił w łapach. Są dwie. Znowu ciemnobrązowa i druga- bardzo ruda. Na początku lutego jedna z nich przyszła dokonać oględzin wywietrznika koło okna sypialni. Dwa lata temu miały tam Rude gniazdo i opisałam wtedy ewakuację z niego młodych wiewiórczych niedorostków. W zeszłym roku, po dosyć długich przepychankach o miejsce w wywietrzniku między rudą a kosem, lokal ten zajęły szerszenie. No cóż, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Jednak tym lokatorom taki manewr się nie opłacił. Zostali z premedytacją, ale i z bólem serca unicestwieni za pomocą mocno trującego i cuchnącego środka chemicznego. Zatem, na początku lutego rudas przyszedł sprawdzić, jak się mają sprawy z lokum na gniazdo. Trochę pomarudził przy wylocie, ale potem musiał wiać, bo Bezka go zwietrzyła. Jestem dzisiaj w sypialni i nagle słyszę chrobot paurków po parapecie. Podnoszę głowę i co wiedzę? Dwa czarne oczka wlepione we mnie z natężeniem. Łał- oko w oko z Wiewiórem to prawie jak bliskie spotkanie trzeciego stopnia. Ruda się zorientowała, że ja ją widzę i myk na bluszcz. No to ja myk do holu po aparat. I… udało się kilka fotek strzelić, zanim pobiegła na taras. No to ja do drugiego pokoju, a ona przez drzwi balkonowe znowu robi podgląd do pokoju. Potem na bluszcz nad schodami do ogrodu i nad oknem na górny taras. No to ja na piętro, żeby ją na tym  tarasie przydybać. Bezka za mną. O dziwo cicho. Patrzę przez drzwi balkonowe- rudej nie ma. To do okna. A ta maupa ruda już na dole, na cisie się sadowi. No to ja po schodach piorunem na dół. Bezka za mną już nie cicho, gryząc mnie po łydkach, bo myślała, że się bawię w gonionego. Uciszyłam psicę i na palcach do okna podchodzę. Widzę kołyszące się gałązki bluszczu przy wywietrzniku, a potem rudą kitę w drodze na taras. Noż ty.. powtórka z rozrywki? No to piorunem na górę. Bezka za mną. Cichutko podchodzę po kolei do okien. Nie ma. Pewnie wiewióra polazła na strych, gdzie ma zimowe leże. A ja na dół do kompa oglądać łupy fotograficzne. Trochę się udało, trochę mniej. Zdjęcia robione przez szybę.
Ciekawa jestem, jak wypadła inspekcja i czy rude zrobią gniazdo w wywietrzniku. Interesujące jest również to, skąd wiedziały, że tam jest dobre miejsce. Dwa lata temu to chyba ich dziadki, albo rodzice się tam zadomowili. Potem jedno ze starych zginęło. Bazylka. Kminek został, ale założył gniazdo gdzieś indziej. A może to instynkt się odzywa?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz