wtorek, 6 stycznia 2015

Kolorowo noworocznie

W tym roku było nawet spokojnie. Bezka została w domu pod opieką Jaskóła, a my z Młodą wychynęłyśmy z domeczku na drogę, pooglądać widowisko. Hmmmm... gdzieś tam na horyzoncie huczało, błyskało kolorowymi światełkami, a na naszej ulicy tym razem widowisko trwało może z 15 minut? No i dobrze. Zwierzaki miały krótszy czas na stresowanie się. Jeszcze w domu nastawiłam aparat na funkcję „fajerwerki” i pewna siebie: „ja wam jeszcze pokażę”, jak się robi dobre zdjęcia, poszłam „łapać obiekty”. No i ZONK. Owszem, aparat robi zdjęcia fajerwerków, ale po każdym pstryknięciu fotki, pokazuje się komunikat: „Przetwarzanie obrazu”, które trwa kilka dobrych minut. A fajerwerki w tym czasie szaleją po niebie, a ja bezsilna czekam, kiedy to przetwarzanie skończy się i będę mogła złapać następne iskierki. Zamiast mieć radochę, tylko się wkurzyłam.
To „złapałam i przetworzyłam”.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz