piątek, 15 maja 2015

Odlot, czyli "jak się umiera?"

Się porobiło. Jaskółka miała odlot. Dosłowny. Wprawdzie nie odleciała ostatecznie, było jednak blisko. No bo życie nadal „pieści' jaskółkę i jak może dokopuje. Nie będę rozwijała, ale tylko powiem, że każdy miesiąc 'umieram” razem z mamą, a dwa miesiące temu u Młodej wykryto złośliwego i to z gatunku tych najbardziej jadowitych. Na szczęście reakcja lekarza szybka, dosadna i z dobrym rezultatem. I na szczęście nie ma nic złego w organizmie, i na szczęście Młoda jest silna jak koń, psychikę ma mocną, dlatego jest nadzieja, dwie nadzieje, trzy nadzieje, że to wszystko jak najlepiej się skończy. Jeszcze tylko operacja, a potem co dwa miesiące badania. No ale… to napięcie i te poprzednie związane z mamą, i te starsze, związane z każdą kolejną utratą pracy i te najstarsze związane z …. nieważne- i tak się nazbierało. Serducho stwierdziło, że ma dosyć. A że nie słuchałam go przez 29 lat i ponadto wszyscy jego sygnały zwalali na nerwicę, to się wściekło, i prawie się zatrzymało na znak gwałtownego protestu. Pogotowie,karetka, SOR… jestem inna, mam inny ogląd na wiele spraw. Dopiero jak poczułam, że to mnie dotyczy i że mnie może już tu nie być, piorunem przewartościowało mi się sporo rzeczy. Trzy marne godziny na SORze- monitory, kroplówki i te ciągłe powtarzanie przez pielęgniarki oraz lekarkę słowa: „Spokojnie, zawał pani nie grozi”. No dobra, tylko co mi grozi? Tego już się nie dowiedziałam. Doczytałam oczywiście w Necie. Czekaja mnie dalsze badania, to wtedy może do końca się wszystkiego dowiem.
Leżę podłączona do monitora, krople z kroplówki leniwie kapią, na sali spokój i we mnie spokój, bo mi coś już w domu, na wstępnie, wstrzyknięto, a co mnie prawie uśpiło i na full otumaniło, monitor pika: najpierw normalnie pip,pip,pip….potem pipip pii..pipip pii.. pip i nagle…… cisza. Sekunda, dwie. Jak się umiera? Do diabła- Jaskół się śmiał, kiedy mu o tym opowiadałam, ale czy naprawdę wiemy, jak się umiera? A skąd wiadomo, że nasza świadomość dalej nie pracuje na tym samym poziome, a tylko ciało jest „nieżywe”?Kątem oka widzę, jak pielęgniarka nerwowo podnosi głowę i gapi się w monitor Mnie też tam wzrok leci... pipip,pipip...pii… rusza nerwowo moje serce. Brrrrrr….. Ekagram zryty nierównym wykresem. Nic już nie będzie tak, jak przedtem. Ale ogólnie nie jest źle. Żyję :):):) Mocno wypłoszona, wygłupiona, ale żyję:)
A powiedzenie- „Co nas nie zabije, to nas wzmocni” trzeba wsadzić między bajki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz