niedziela, 19 czerwca 2016

Bez powera na pół gwizdka

Chyba zaczęło się naprawdę lato. Bardzo ciepło, a ma być cieplej i jeszcze cieplej. Sucho, a ma być jeszcze bardziej sucho. Niech chociaż burza jakaś deszcz przyniesie. Chodzą one sobie to z jednej strony, nad górami, to z drugiej strony, od północy, ale przesunąć się nad nasz ogród, ani z jednej, ani z drugiej strony nie chcą. Podlewam rośliny wodą z basenu. Za wcześnie napełniony, zazielenił się glonem. Nie pomógł chlor. I kąpiel była też tylko jedna, bo ciągle zimne noce, wychładzały wodę przez dzień nagrzaną. Nic to, kupiono środek przeciw glonom, zwiększy się dawkę chloru a nadchodzące upały nagrzeją wodę. Kosów chyba zbyt dużo się namnożyło. Zdziobały trzy czwarte na pół dojrzałych porzeczek, teraz żerują na czereśniach. Ziemia twarda, trudno wydobyć robacze żarełko. Dzisiaj na czereśni miały konkurencję. Dwa małe rudasy przyszły na śniadanie i wcinały owoce, aż miło było patrzeć. Tak więc w ogrodzie są dwie mocno rude, prawie pomarańczowe, młode i jedna, ciemnobrązowa, stara. Myślę, że jest ich więcej. Jaskół mówił, że rankiem obserwuje dwie młode, które są bardzo ciemne. Ptaki przycichły. Wieczorami tylko jeden drozd jeszcze koncertuje. Dzisiaj zobaczyłam na pniu orzecha kowalika, a od paru dni, w okolicach sekwoi, pokrzykuje dzięcioł. No i wilgi czasem też na dole ogrodu się odzywają. Te to raczej przylatują w odwiedziny, bo trochę pośpiewają i potem parę dni jest cisza. Jeszcze parę dni i zaczną się wakacje. Znów czas za szybko leci.
Dalej nie mam żadnej weny, ani ochoty do pisania, ale mam sporo fajnych zdjęć.
Niektóre z nich






Mały owoc pigwy




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz