poniedziałek, 27 czerwca 2016

Góra urodziła mysz

Tyle konsultacji, tyle jeżdżenia po całej Polsce, multum konferencji i co?
Mamy kolejną "dobrą zmianę", czyli powrót do przeszłości. Tyle szumu i nic nowego. Z małymi poprawkami wracamy do szkoły PRLu.
Nie potrafię tego skomentować.  A może nie mam już ochoty wypowiadać się na temat kolejnej reformy oświaty. W swojej pracy zawodowej przeżyłam 19 ministrów. Co minister to zmiany, nowości, kombinowanie jak nie tak, to siak i zawsze politycznie, i zawsze na zasadzie populistycznego "w trosce o dobro ucznia", a w rzeczywistości: "w trosce o oszczędności".
To nie jest dobra zmiana w oświacie. Kolejny raz dochodzę do wniosku, że niesprawiedliwy kop, który mnie wyautował z oświaty, okazał się w rezultacie kopem zbawiennym. 
Oto, co wyszykowała nowa, pyskata i arogancka minister oświaty

1. Osiem lat podstawówki 
Szefowa MEN powiedziała, że w klasach I-IV szkoły powszechnej będzie "poziom podstawowy", zaś w kasach V-VIII - "poziom gimnazjalny". Jednocześnie zapowiedziała, że w klasie IV pojawi się wprowadzenie do przedmiotów, mające złagodzić dotychczasowe bezpośrednie przechodzenie z edukacji wczesnoszkolnej do nauczania przedmiotowego. Przejście to ma złagodzić także to, że uczniowie IV klasy mają mieć tego samego wychowawcę, którego miały przez trzy pierwsze lata szkoły. 
2. Zmiany w szkołach średnich
 Po ośmiu latach nauki uczniowie będą mieli do wyboru czteroletnie liceum ogólnokształcące, pięcioletnie technikum lub dwustopniową szkołę branżową (która zastąpić ma dzisiejsze szkoły zawodowe). Pierwsze szkoły branżowe ruszą w 2017 r. 
3. Kiedy zmiany 
Pierwszy rocznik zostanie objęty nową podstawą programową w roku szkolnym 2017/2018. To uczniowie, którzy rozpoczną wtedy naukę w szkołach powszechnych, czyli tegoroczne sześciolatki oraz uczniowie, którzy powinni wówczas pójść do I klas gimnazjów (czyli ci, którzy w minionym roku chodzili do klas V szkół podstawowych), trafią oni do VII klas szkół powszechnych. 
Klasy VII będą mogły znajdować się albo w budynku gimnazjum, albo szkoły podstawowej. Docelowo klasy I-IV i V-VIII mają uczęszczać do tej samej szkoły. Uczniowie, którzy jesienią 2017 r. trafią do I i VII klasy szkół powszechnych, będą pierwszymi rocznikami, które będą uczyć się zgodnie z nową podstawa programową kształcenia ogólnego. Jednocześnie uczniowie pozostałych roczników będą kończyć rozpoczęty cykl nauczania w szkołach podstawowych i gimnazjach. W efekcie w roku szkolnym 2019/2020 do liceów, techników i szkół branżowych trafi podwójny rocznik uczniów, po VIII klasie szkoły powszechnej i III gimnazjum. Jak mówiła szefowa MEN, trwa dyskusja na temat egzaminów i podkreśliła, że nie ma jeszcze decyzji w tej sprawie. W liceach – w okresie przejściowym, czyli do pojawienia się w 2019 r. pierwszych absolwentów szkół powszechnych - nauka będzie prowadzona według tzw. starej podstawy programowej, czyli tej, która obowiązywała przed 2012 r., wprowadzonej przez Katarzynę Hall."


PS. Kończyłam ósmą klasę, zaliczyłam 4letnie liceum. Uważam, że ten system był dobry. I nadal twierdzę, że jest dobry, ale... na litość boską, dlaczego co dwa lata miesza się w tej oświacie? Jeżeli uznano, że system działający w PRLu był niedobry, były poważne przesłanki do jego zmiany i wprowadzono inny, to należało ten nowy/obecny doskonalić, a nie z powrotem przewracać całej społeczności szkolnej świat do góry nogami. I to w takim ekspresowym tempie. Wiadomo, co po nagle, to po diable i tempo wprowadzania może zaważyć, po raz kolejny, na jakości i dopracowaniu całej sprawy.
Mam wrażenie, że to chodzi li tylko o to, że w Polsce pisowskiej nie może nic istnieć, co było w Polsce POwskiej. Wszystko na zasadzie zrównać z ziemią, a potem choćby potop.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz