piątek, 15 lipca 2016

Jak choremu utrudnić życie jeszcze bardziej, czyli pigułkowy absurd

Natknęłam się na kolejny idiotyzm. Uznałam, że to trzeba tu wkleić. Jak tak dalej będą te pisiury kombinować, to mnie kiedyś z wściekłości, z powodu ich bezdennej arogancji, szlag trafi.

Główny Inspektor Farmaceutyczny oraz Ministerstwa Zdrowia i Finansów wprowadzili przepis zakazujący chorym kupowania za granicą niedostępnych w Polsce leków.
W tak bzdurną i nieodpowiedzialną decyzję trudno wprost uwierzyć. Oznacza ona bowiem, że przesłanie przez kuriera leku zakupionego za granicą będzie zabronione, a wszelkie medykamenty przechwycone przez celników, przy okazji przekraczania granicy, będą konfiskowane i niszczone. Dozwolone będzie przewiezienie leków jedynie osobiście, na własny użytek i to w niewielkiej ilości.
Wobec jeszcze większej farsy staniemy, chcąc wywieźć lekarstwa z kraju. Będzie to dopuszczalne tylko w wypadku uprzedniego uzyskania zezwolenia ministra zdrowia, a na to trzeba będzie czekać nawet pół roku. Tyle  przewiduje procedura.
Eksperci na decyzji urzędników nie pozostawiają suchej nitki. Jak czytamy w „Gazecie Prawnej”, całe zamieszanie wywołano, wypowiadając otwartą wojnę  powstającym w niektórych państwach sklepom internetowym, handlującym podejrzanej jakości, nieprzetestowanymi medykamentami. ”To oznacza popadanie w absolutną skrajność” – twierdzi adwokat dr Magdalena Matusiak-Frącczak, podkreślając, że tego rodzaju decyzja uderza przede wszystkim w ludzi kupujących recepturowe leki za granicą od lat, bo nie mogą dostać ich w kraju. Tego samego zdania jest adwokat Hoa Dessoulavy, zastępca przewodniczącego sekcji prawa medycznego i farmaceutycznego w Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie. Efekt będzie taki, że wielu chorych znajdzie się w sytuacji bez wyjścia i stanie w obliczu zagrożenia życia.
Urzędnicy, idąc na skróty, nie wzięli pod uwagę tego, że 8 proc. Polaków cierpi na choroby rzadkie. Trudno od nich wymagać, by każdorazowo jeździli osobiście po lek ratujący zdrowie, a nawet życie – na drugi koniec świata. Teraz przedstawiciele ministerstwa zdrowia starają się tonować nastroje i pocieszają, że mimo rygorystycznej polityki w tym zakresie, nikt nie zamierza przeszkadzać w uzyskaniu zgody na docelowy import leku. Wystarczy zdecydować się na sformalizowaną procedurę, w efekcie której można uzyskać zgodę ministra zdrowia na import leku.
Sęk jednak w tym, że wielu chorych zostało bez leków już teraz, a  procedura związana z uzyskaniem zgody ministerstwa na docelowy import zajmuje nawet pół roku. Czyż nie kpina?
(Źródło: Gazeta Prawna)”
Jolanta Pędziwiatr

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz