poniedziałek, 31 października 2016

Wiły


Wracam do słowiańszczyzny.
Dzisiaj o Wiłach.

Część badaczy twierdzi, że wiara Słowian w Wiły, zapożyczona była od starożytnych Greków, którzy wierzyli w nimfy.
Wiła, samowiła, samodiwa- nazwa ta dotyczyła często kilku rodzajów istot. Jest to południowosłowiański odpowiednik mamuny, rusałki, południcy. Nazwa „wiła” podchodzi od szaleńczego tańca, w którym Wiła wije się, wirując.
Uważa się, że u  zachodnich Słowian nazwa 'wiła" pochodziła od Szaławiła. Oznaczała ona nie tylko lekkoducha, ale i osobę upośledzona umysłową.W zachodniej słowiańszczyźnie Wiłę uważano za straszydło lub demona. Wiła to opiekunka białej magii i czarownic. Demony te służą pani lasu Leszy-wile (Laszwile).

Pogańska mitologia nazwą tą obejmowała 30 sióstr, ściśle związanych z Mokoszą. Każda z nich miała inne imię i inne zadania do pełnienia. Wyróżniano trzy grupy Wił:
- Oblakinie (powietrzne) - przybierały postać mgły albo chmury. Rządziły chmurami, sprowadzały deszcz, a w czasie burz strzelały błyskawicami z łuków.
- Brodarice (wodne) - opiekunki stawów, jezior, rzek i studni.
- Zagorkinie (górskie) - mieszkanki górskich grot. Sprowadzały lawiny. Były dzielne i odważne; doskonale strzelały z łuku. 
 
Wiły to dusze beztroskich i frywolnych za życia kobiet albo młodych dziewczyn, które nie zdążyły nacieszyć się życiem. Widywane jako młode i piękne kobiety o niemal przeźroczystych ciałach. Mają między łopatkami pionowe skrzydłami, którymi często przysłaniają swoje ciało. Często końce ciemnych, przeźroczystych skrzydeł wystają ponad głowę wiły, co wygląda, jakby miała rogi lub czułki.
 Wiły mają włosy długie, złote, a oczy błyszczące, skrzące się żółtym kolorem. Ich ciała są nagie lub kuso odziane. Mogą przybierać też postaci zwierząt, np. łabędzi, sokołów, koni albo wilków. Lubią dosiadać obłoków oraz przesuwać je spojrzeniem. Rzadko można spotkać samotną Wiłę. Częściej Wiły pojawiają się w gromadach. Zdarza się, iż Wiła zamienia się w wir powietrza, przybierający postać węża.

Kiedy Wiła wchodzi do wody, zostawia skrzydła na brzegu i wtedy traci swoją magiczną moc. Można ją wtedy porwać, wziąć za żonę. Jako żona mi matka sprawdza się doskonale. Będzie z człowiekiem długo żyła i da potomstwo, będzie czułą matką i nie podrzuci innej swego dziecka. Z chłopca wyrośnie wytędz, myśliwiec zawołany, książę lub wołchw, a z dziewczynki ofiarnica, albo wieszczka. Któregoś dnia jednak Wiła swego męża opuści. Zrobi to niespodzianie, w chwili, gdy jego uczucie będzie u szczytu i odbierze mu całą miłość i ciepło, a uczyni to raz na zawsze. Początkowy smutek i tęsknota takiego człowieka przeradza się w pustotę, chłód i obojętność na wszystko, a owa beznadzieja w końcu położy go trupem. Mieć Wiłę za żonę to wielka rozkosz i wielki zaszczyt, jest to też jednak świadomy wybór przedwczesnej śmierci.
 Podczas księżycowych nocy wiły zbierają się i wijąc się szaleńczo, tańczą w kole. Taniec jest bardzo dynamiczny, w takt rytmicznego klaskanie. Towarzyszą mu tęskne śpiewy bez słów. Kręgu takiego nie należy rozrywać, a Wiłom nie należy przeszkadzać w tańcu pod żadnym pretekstem. Natomiast schwytanego człowieka, Wiły zamykają w kręgu i albo załaskoczą, albo zatańczą na śmierć. Po ich tańcach zostają miejsca wydeptanej trawy. Wejście w taki krąg sprowadza nieszczęście.
 Wiła może też zawrzeć z człowiekiem braterstwo krwi i wtedy do końca życia może on liczyć na jej pomoc. Ostrzegają rolników przed gradobiciem, przepowiadają przyszłość. Pomagają młodym mężczyznom zawrzeć małżeństwo. 


Jednak Wiły bywają kapryśne. Rozzłoszczona wiła potrafi zniszczyć plony wywołując burze, gradobicia, wichurę albo suszę.
Wił należały unikać, gdy jednak którąś się spotka, należy być wobec niej uczciwym. Oszukanie lub złamanie słowa, danego Wile, grozi zemstą z jej strony. W czasach słowiańskich składano Wiłom ofiary z kwiatów, wstążek, owoców, warzyw lub ciasta, które zostawiano w miejscach, gdzie się pojawiały. 
 
Lubią polowania i uczestniczą w łowach z Borutą, Borowiłem, Ładem i Ładą-Łagodą. Wytędz, który się Wiły nie ulęknie, może otrzymać od niej wspaniałego wierzchowca, bowiem Boginki te opiekują się stadami dzikich koni, które poją, czeszą i plotą im grzywy.

Wiły przychodzą nocami na łąki, by nucić swe pieśni i posilić się. Ich ziemskim przysmakiem są kwiatki dyptamu. Chorego człowieka kładzie się o zmroku na takiej łące i przykrywa białym prześcieradłem, tak by nie patrzył na Boginki, ale żeby był sam dobrze widoczny i nie został rozdeptany. Jego głowę kładzie się pod kwitnącym dyptamem, zaś obok stawia się miskę ze źródlaną wodą. Po posiłku Wiły piją tę wodę, a żeby dojść do kwiatków, muszą przekroczyć głowę chorego. Owo przekroczenie i bliska obecność Boginki przywraca choremu siły. Rano zabiera się tego człowieka do domu. Po kilku dniach będzie w pełni zdrowym. 

Rzecz jasna, Wiły nie muszą przyjść na tę polanę czy łąkę akurat w noc, kiedy leżał tam chory. Poznajemy ich obecność po tym, że na dnie miski – z której wyraźnie ubyło wody – leżą pojedyncze kwiatki dyptamu. Jeśli danej nocy nie przyszły, powtarzamy czynność aż do skutku.
 Adam Mickiewicz o Wiłach pisał tak:
"Wila jest coś na kształt jeniuszów, gnomów sylfów. Łączy w sobie własności tych wszystkich tworów fantazji. Poeci wyobrażają sobie ją zawsze jako dziewicę cudnej piękności. Unosi się ona w powietrzu; ugania się za obłokami. Niebezpiecznie jest spotkać się z nią, a tym bardziej przerwać jej mitrygę (zabawę). Niekiedy udziela dobrych rad podróżnym; częściej jednak zwodzić ich zwykła."
 
https://bialczynski.wordpress.com/slowianie-w-dziejach-mitologia-slowian-i-wiara-przyrody/ksiegi-apokryficzne/wszystko-o-zywiole-boru-czesc-1/

https://mitologie.wordpress.com/boginie-i-bogowie-od-a-do-z/
Obrazy-Internet





poniedziałek, 24 października 2016

Kobiety kobietom gotują ten los, czyli między ladacznicą a męczennicą.


 Polecam tekst Anny Dryjańskiej
Czy linia podziału w sprawie legalności przerwania ciąży przebiega według linii płci? Oczywiście, że nie. Są mężczyźni głęboko przekonani o tym, że wybór w sprawie donoszenia lub przerwania ciąży należy do kobiety, ale są też kobiety, które uważają, że prawo powinno zmuszać do rodzenia za wszelką cenę. Co kieruje kobietami popierającymi zakaz, skoro - teoretycznie - powinny rozumieć swoje siostry, znajome i koleżanki przerywające niechcianą ciążę?
Państwowa zmowa milczenia
Ciążę przerwała co 4, a może nawet co 3 kobieta w Polsce. Jednak przez nagonkę fundamentalistów katolickich i ustawę antyaborcyjną, kobiety nie mówią swoim koleżankom, siostrom i córkom o tym, że miały zabieg. W końcu państwo uznaje to za nielegalne - nie chcą, by ktoś miał przez nie kłopoty.
Dlatego te kobiety, które (jeszcze) nie były w niechcianej ciąży, żywią fałszywe przekonanie, że aborcja to sprawa jakichś obcych kobiet, która nie dotyczy ich ani najbliższego otoczenia. Tymczasem codziennie stykają się z kobietami, które miały zabieg - to ich matki, koleżanki z pracy, sąsiadki, ekspedientki, ale nie są tego świadome. W związku z tym łatwo im wtedy perorować o konieczności totalnej delegalizacji. W końcu niechciana ciąża to coś, co się nie zdarza, a jednocześnie zdarza się tylko obcym.
Postrzeganie seksualności przez pryzmat zbrodni i kary
Kobiety, które postrzegają seksualność jako brudną, złą i grzeszną, są nawet skłonne łaskawie wyrazić zgodę, by ciążę przerwała kobieta zgwałcona, ciężko chora lub w powikłanej ciąży, ale nie mają litości dla tych, które zaszły w niechcianą ciążę mimo antykoncepcji, np. z powodu pękniętej prezerwatywy czy zapomnianej pigułki.
Seks wyłącznie dla przyjemności jest w tej optyce zbrodnią, a niechciana ciąża zasłużoną karą za "rozkładanie nóg". W ten sposób sortują kobiety w niechcianej ciąży i ich prawa. Ulubioną figurą retoryczną tej grupy zwolenniczek zakazu jest "zdzira w krzakach pod dyskoteką", która powinna dostać za swoje. Oto przykład tego typu nienawistnego dyskursu (autor tego wpisu nie jest kobietą, ale w sieci nie brakuje takich publicznych postów kobiet).
Przekonanie o własnej wyjątkowości
Myślą, że niechciana ciąża to wyłącznie problem puszczalskich, idiotek i nieszczęśnic, które miały pecha (gwałt, powikłania). Oczywiście nie należą do żadnej z tych kategorii do momentu, gdy okazuje się, że prezerwatywa nie jest pancerna i może pęknąć, pigułka może nie zadziałać, gwałciciel nie dba o antykoncepcję, a płód może być pozbawiony mózgu.
Wtedy przeżywają bolesne zetknięcie z rzeczywistością. Część z nich pod wpływem własnych doświadczeń rewiduje swoje poglądy, ale część nadal twardo domaga się zakazu aborcji - dla innych. W końcu, nawet jeśli same przerwały ciążę, to są wyjątkiem od reguły.
Brak wiedzy
O ciąży wiedzą tyle, ile pokażą im producenci komedii romantycznych. Jeśli były w ciąży, to przebiegała bezproblemowo, a one w przerwach między zdobywaniem kolejnych górskich szczytów uczyły się języków obcych, brały udział w maratonie i remontowały dom. Często jednak ciąża jest dla nich kwestią teoretyczną, a jedyny przekaz na ten temat mają od księży katechetów, którzy za państwowe pieniądze wkładają im w młode głowy niestworzone bzdury.

Nie wiedzą albo nie dopuszczają do świadomości, że dla części kobiet ciąża jest bardzo ciężkim i nieprzyjemnym stanem, nawet jeśli jest chciana, a co dopiero wtedy, gdy nie chcą być matkami. Skoro one mogły, to reszta też sobie śpiewająco poradzi, po co drążyć.
Wyznawanie ideologii biskupów
Bardzo chcą iść do katolickiego nieba, więc nabijają sobie dobre uczynki jak punkty w Pokemonach za mikrozarządzaniem cudzą macicą. Co prawda część z nich sama miała aborcję, ale przecież ich sytuacja była inna od pozostałych. U nich to było usprawiedliwione, a inne kobiety mogły po prostu nie uprawiać seksu, albo nie nosić krótkiej spódniczki. Zresztą już dawno się z tego wyspowiadały, alleluja i do przodu.

Cynizm
Dobrze wiedzą, że kobiety w Polsce przerywają niechciane ciążę. Widzą ogłoszenia "Aaaaby wywołać okres" i reklamy internetowe przygranicznych klinik. Już dawno słyszały o stronie Women On Web i wiedzą, że gorzej sytuowane kobiety oszukują lekarzy, by ci wypisali im recepty na leki na reumatyzm.
Czasami się skrzywią, gdy słyszą o chałupniczej aborcji domestosem lub gałęzią. Ale dla kariery w polityce lub innych sferach życia publicznego będą wspierać kłamstwo o kompromisie, choć społeczeństwo próbowało powstrzymać biskupów i posłów przed pierwszym zakazem w 1993 roku, a Polki przerywają niechcianą ciążę na potęgę, tyle że nielegalnie.
Trzeba dobrze żyć z biskupem, który może pomóc lub przeszkodzić w następnej kampanii wyborczej. Oni nie są wybierani na 4-letnie kadencje, a kto ma pieniądze, to i tak sobie zazwyczaj poradzi. Ginekolodzy zacierają ręce z powodu wielkich, nieopodatkowanych dochodów. Grunt, żeby zostało jak jest, albo żeby obowiązywał totalny i jednocześnie fikcyjny, zakaz. Kobiety jakoś sobie poradzą, a jeśli nie... no cóż. Trudno.”

Anna Dryjańska: Między ladacznicą a męczennicą. Dlaczego niektóre kobiety popierają zakaz aborcji?

http://natemat.pl/190825,miedzy-ladacznica-a-meczennica-dlaczego-niektore-kobiety-popieraja-zakaz-aborcji

czwartek, 13 października 2016

Cyfrowe piękno

Anna Dittmann zasłynęła pięknymi portretami kobiet, wykonanymi w technice cyfrowej. Cechą charakterystyczną portretów, wykonywanych przez tę artystkę, jest ich enigmatyczność. Kobiety na portretach są eteryczne, lekkie i uduchowione. Barwy oraz detale na portretach sugerują malarstwo akwarelowe lub wykonane tuszem, a tymczasem wszystkie są dziełami cyfrowymi.
Anna Dittmann swoje eksperymenty z fotografią cyfrową zaczęła mając 13 lat. Najpierw obrabiała zdjęcia w Photoshopie, później odkryła inne programy, za pomocą których doskonaliła technikę portretu cyfrowego.
 Podkreśla, iż tworząc, łączy swoje zamiłowania do przyrody oraz portretów. Twierdzi, że wiele w niej dziecięcych emocji oraz wyobraźni, toteż starcza jej pomysłów na tworzenie ciągle nowych, niecodziennych obrazów. Swe inspiracje czerpie z natury, jej organicznych elementów. Źródłami jej pomysłów są również: mitologia, historia, poezja, muzyka i taniec (ruch). Bardzo dba o kolorystykę swoich dzieł. Właśnie poprzez odpowiednie stosowanie barw, stara się przekazać swój zamysł artystyczny. 
Tworzy wtedy, gdy ma odpowiedni nastrój, czuje się uduchowiona, niemal mistycznie.

Na podstawie

http: // www. beautifullife.info/art-works/anna-dittmanns-ethereal-portraits/
 
 
Obrazy: źródło Internet
 

wtorek, 11 października 2016

Ciemniejszy odcień czerni, czyli czarnej rozpaczy ciąg dalszy.

Kochana Córeczko,
Chyba powinnam Cię przeprosić.
Bo sprowadziłam Cię na świat oszukańczo bezpieczny i względnie pewny.
 A dorastać będziesz w takim, który chce Cię zniszczyć.
I zupełnie nie wiem, skąd ten radar na Ciebie, moja mała dziewczynko. Dlaczego nie na wojny, na wrogów pszczół, na tych, co leją sześciolatki pasem, strzelają do cywili, katują żony po pijaku czy na trzeźwo i nie płacą podatków? Dlaczego burza właśnie nad Twoją głową, dlaczego wyrok na Twoje przyszłe losy i po co pułapki akurat pod Twoimi stopami?
Jak to możliwe, że wspólnymi siłami dopuściliśmy do rządzenia ludzi, dla których dobro gwałciciela stoi ponad Twoim dobrem? Jak to się stało, że ci ludzie ciężko pracują nad prawem, które za gwałt będzie karać Ciebie, nie jego?
Dlaczego szykują Ci egzystencję w kraju, w którym nie będziesz panią własnego brzucha, życia, zdrowia i losu? I dlaczego ja nic z tym nie mogę zrobić?
Sama myśl, że ktoś może Ci wyrządzić taką krzywdę, a potem zmusić, żebyś za to zapłaciła, sprawia, że tracę rozsądek i mam czerwoną mgłę przed oczami.
Bo widzisz: życie jest cholernie niebezpieczne. Nawet jeżeli będziesz jeździć ostrożnie - możesz trafić na wariata drogowego. Nawet jeżeli będziesz umiała pływać - możesz przegrać z wodą. Nawet jeżeli masz kask, odblaski, pasy, szczepionkę, ochroniarza, złego psa przy boku i Anioła Stróża nad głową - coś może pójść nie tak. A ja próbuję tłumaczyć Ci, odkąd zaczęłaś cokolwiek rozumieć: bądź ostrożna. Myśl. Zastanawiaj się. Oceniaj.
Dopiero zdążyłam Ci wyjaśnić, dlaczego przechodząc przez ulicę, musisz się rozejrzeć na wszystkie strony. Dopiero zaczynasz rozumieć, dlaczego pan, który chce pokazać Ci małe kotki w piwnicy, nie jest wcale miłym człowiekiem, czemu tornister należy pakować po zakończeniu odrabiania lekcji i jak to jest, że zjedzenie trzech porcji tortu w ciągu kwadransa gwarantuje mdłości i niesmak.
Dopiero co przygotowałam sobie (z pełną świadomością, że spodziewaj się niespodziewanego i że przy stu opracowanych scenariuszach na pewno wydarzy się ten sto pierwszy) prelekcje na ważkie tematy: „Możesz wysyłać swoje roznegliżowane fotki komu i kiedy chcesz, lecz nigdy nie wiesz, co ten ktoś z nimi zrobi” i "Seks to rzecz fantastyczna, ale bądź świadoma jego konsekwencji i postaraj się na nie przygotować". Jak mam Ci teraz wytłumaczyć, że jak Cię zgwałcą, to będziesz musiała urodzić dziecko gwałciciela?
Jak mam Ci wyjaśnić sens noszenia przez dziewięć miesięcy zdeformowanego płodu, który umrze dwie godziny, dobę, tydzień po tym, jak wydasz go na świat?
Jak mam Ci przystępnie wyłożyć, że życie zarodka waży ponad Twoje życie, że dostarczaj i zdychaj, choć nadal dla nas jesteś całym światem, a zlepek komórek w Twoim ciele - tylko zlepkiem?
Jak mam spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć, że równie mocno, co pana z kotkami w piwnicy musisz bać się "pana doktora", który własne utytłane sumienie czyści bólem, strachem, rozpaczą kobiet? I "pana dziennikarza", który cieszy się, że w Kielcach dziecko urodziło dziecko?
Masz osiem lat. Ta dziewczynka miała 12. Zostało nam cholernie mało czasu, żeby to wszystko jakoś poukładać.
Chciałabym, żeby Twoje decyzje były Twoje i świadome. Żebyś Ty decydowała, czy chcesz być w ciąży, czy chcesz urodzić, czy chcesz żyć, czy dać życie. Chciałabym, żebyś miała wybór. Wkrótce możesz go już nie mieć.
W tych kwestiach nie ma chyba już nic do powiedzenia. Kobiety, które mają więcej odwagi, niż ja będę miała kiedykolwiek - przytoczyły historie, od których robi mi się słabo i źle. Mnie pozostało tylko jedno pytanie, kieruję je do tych, którzy twardo i z przekonaniem stoją po drugiej stronie barierki.
Odpowiedzcie mi: nie macie córek? Słodkich, kochanych dziewczynek, którym może zdarzyć się niewyobrażalne zło? Nie macie żon, dziewczyn, narzeczonych? Sióstr, matek, przyjaciółek? Naprawdę nie boicie się o nie? Nie przeraża was myśl, że skrzywdzi je człowiek albo los? Czy rozumiecie, że to wasze decyzje, podpisy, głosy, działania poślą te kobiety i dziewczyny na dno, w piekło, choć pewnie wedle waszych wierzeń - nie do piekła? Czy będziecie przy nich wtedy i czy potraficie je z tego pozbierać? Co wam zrobiły, że ich tak nienawidzicie?
Kochana Córeczko, masz za sobą całą rodzinę. Ojca, brata, dziadków, mnie. Nie każda dziewczynka ma tyle szczęścia, jeszcze o tym nie wiesz. Dla nas Twoje dobro, zdrowie i życie są wartościami niepodważalnymi i zawsze na pierwszym miejscu. Oby nas nigdy nie zabrakło przy Tobie. Bo na Sprawiedliwość, Państwo i Prawo chyba już nie możesz liczyć.”
Aleksandra Zielińska

A tymczasem nawiedzeni nie odpuszczają, czyli powrotu do wieków ciemnych ciąg dalszy.

W Sejmie jest nowy projekt regulacji prawa aborcyjnego. Radykalny. Kary za przerwanie ciąży - choć nie dla kobiet - byłyby jeszcze ostrzejsze, a środki antykoncepcyjne dla kobiet nielegalne. Pod wieloma względami projekt idzie dalej niż pomysły Ordo Iuris
6 października 2016, kiedy Sejm odrzucał projekt zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, marszałek nadał bieg  projektowi Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia. Zaostrza prawo jeszcze bardziej niż Ordo Iuris: wprowadza nowe przestępstwa. Zobowiązuje też organy administracji rządowej i samorządowej do kierowaniesię „szacunkiem do życia ludzkiego od chwili poczęcia do naturalnej śmierci” i promowania „kultury życia”.
W jednym projekt jest „łagodniejszy” – za przerwanie ciąży kobiety nie pójdą do więzienia. Ale zaostrza niektóre kary i degalizuje antykoncepcje hormonalną i wprowadza tu karę więzenia.
Co zawiera projekt?
  • całkowity zakaz aborcji – przerywanie ciąży będzie nielegalne poza przypadkami działań „koniecznych dla uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia kobiety ciężarnej albo dziecka poczętego w razie ciąży mnogiej”.
Przymiotnik „bezpośrednio” jest kluczowy: ciążę będzie można przerwać tylko, gdy życie matki lub płodu będzie bezpośrednio zagrożone, a w przypadku długotrwałego zagrożenia zdrowia lub nawet życia matki – nie.
Zapis o ciąży mnogiej oznacza – co potwierdziła OKO.press przedstawicielka Federacji – że można dokonać aborcji, gdy bezpośrednio zagrożone jest życie jednego z rozwijających się zarodków ciąży mnogiej, po to, by ratować inny zarodek.
Oznacza to jednak, że ciążę pojedyńczą trzeba donosić, nawet gdy bezpośrednio zagrożone jest życie przyszłego dziecka.
Jeśli istnieje szansa na przeżycie, matki czy dziecka, nie będzie można przerwać ciąży. Pogorszenie zdrowia, wady serca i innych organów (np. ruchu) zarówno matki jak dziecka, nie wystarczą, by wykonać aborcję. Kiedy matce grozi „tylko” dożywotnie pogorszenie zdrowia (np. utrata wzroku, jak w sytuacji Alicji Tysiąc) nie ma podstaw do aborcji;
  • zakaz aborcji również w przypadku ciąży z gwałtu (w tym pedofilskiego lub kazirodczego). Już dziś ten wyjątek jest przepisem praktycznie martwym, bo ze względów proceduralnych i kulturowych gwałt lub inne czyny zabronione zgłaszane są niezwykle  rzadko, a w niektórych województwach przerwanie ciąży z gwałtu faktycznie nie jest możliwe;
Kto wytwarza, wprowadza do obrotu, reklamuje, zbywa lub nieodpłatnie udostępnia środek o działaniu poronnym lub antynidacyjnym, podlega karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2 – głosi ustawa.
  • delegalizację antykoncepcji – zabronione będą środki antykoncepcyjne wczesnoporonne i te o działaniu antynidacyjne, czyli przeciwdziałające zagnieżdżeniu zapłodnionej komórki w macicy. Oznacza to delegalizację tzw. antykoncepcji hormonalnej. Niepokorni aptekarze, a także feministki w akcji typu „Kobiety na falach” czy „Kobiety w sieci” udostępniające takie środki muszą się liczyć z karą dwóch lat więzienia.
  • w szczególności pigułki „po” staną się nielegalne, a ich sprzedaż będzie karana. Do trzech lat więzienia będzie bowiem grozić każdemu – poza matką i lekarzem w sytuacji koniecznej operacji na płodzie – kto doprowadza do śmierci płodu w organizmie matki. A ponieważ płód liczy się od poczęcia, pigułki doprowadzają go do śmierci. Chodzi nie tylko o wstrzymanie dostępnych dziś leków, ale także zablokowanie badań nowych lekó
nowa definicja życia – art. 24 projektu mówi: „Dzieckiem poczętym jest człowiek w prenatalnym okresie rozwoju, od chwili poczęcia to jest od połączenia się żeńskiej i męskiej komórki rozrodczej, do rozpoczęcia porodu”. Taka definicja oznacza, że – tak jak w wersji Ordo Iuris –
człowiek powstaje w jajowodzie;
  • nowe programy nauczania w szkołach – mają jednoznacznie potępiać aborcję, a zarodki i płody uznawać za ludzi już od poczęcia.  Nowym zadaniem edukacji ma być „kształtowanie, utrwalanie i promowanie „kultury życia”;
nowy czyn zabroniony. Kwalifikowaną formą zabicia płodu (od trzech do ośmiu lat więzienia, w przypadku śmierci matki do 12 lat) będzie natomiast doprowadzenie do śmierci w sytuacji, gdy sprawca działa „przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem”. Oznacza to, że np. za spowodowanie poronienia kara będzie wyższa, niż w przypadku “zwykłego” uszkodzenia ciała lub innego skrzywdzenia matki.
Na poziomie logiki prawa karnego powoduje to, że prawa płodu są chronione lepiej, niż prawa matki. Zabicie kobiety w ciąży jest dodatkowo karane z powodu „zabicia także dziecka” – wyroki w takich sprawach będą wyższe, niż przy „normalnych” zabójstwach.
  • zaangażowanie instytucji publicznych w promocję „kultury życia”. Projekt zakłada, że organy (rządowe, samorządowe) będą musiały „promować życie” i realizować misję pomagania matkom i rodzinom w tzw. trudnych ciążach.
  • państwo ma także udzielać wsparcia dla matek i rodzin w tzw. trudnych ciążach.
Projekt, pod którym zebrano ponad 160 tys. podpisów, wszedł pod obrady jako petycja. Jest to możliwe dzięki ustawie uchwalonej w 2014 r. i popieranej m. in. przez organizacje pozarządowe. W tym samym trybie projekt liberalizacji ustawy aborcyjnej zgłosiło w ostatnich dniach SLD. Jest to szybsza i prostsza droga niż obywatelska inicjatywa ustawodawcza – nie wymaga 100 tys. podpisów.
Federacja musiała liczyć na to, że marszałek Sejmu skieruje petycję na pierwsze czytanie, choc nie musiał (szczególnie tak szybko) tego zrobić . I nie przeliczyła się.

Po drodze z rządem

Czy projekt poprze partia rządząca? Wydaje się dziwnie zgodny zarówno z nową linią PiS jak i stanowiskiem Episkopatu.
W wywiadzie dla TVP INFO 11.10. 2016 Premier Szydło odniosła się pośrednio do „ustawopetycji” Federacji.
Zapowiedziała zbieżny w celach program rządowy: “Chcemy przygotować rządowy program „Za życiem”, który będzie miał za zadanie otoczyć opieką kobiety w ciąży. Istnieje alternatywa, a jest nią wsparcie dla rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym . Jesteśmy zwolennikami debatowania w Sejmie nad projektami obywatelskimi, ale w sprawie aborcji budowano spór polityczny.
Obowiązkiem klasy politycznej było wyciszenie emocji, niektóre środowiska polityczne próbują cynicznie wykorzystywać sprawę aborcji.
Trzeba rozmawiać o aborcji eugenicznej, ale wolałabym, aby dyskusję moderowali eksperci, a politycy przygotowywali ustawy.”

Przychylnie projekt ocenia też TV Republika: „Dodatkowymi postulatami są m.in.: zakaz sprzedaży środków o działaniu poronnym i antyimplantacyjnym; obowiązek objęcia przez państwo instytucjonalnej opieki rodziny, samotnych rodziców dzieci niepełnosprawnych oraz matek i dzieci w momencie, w którym dojdzie to tzw. czynu zabronionego (gwałtu)”.
Co dalej?
Prawo o petycjach ma dwa lata, w Regulaminie Sejmu poświęconych jest mu zaledwie kilka przepisów. Wiele zależy od tego, jak prawo interpretował będzie Marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Projekt powinien trafić do sejmowej komisji ds petycji a stamtąd pod obrady całego Sejmu, który projekt przyjmie w całości, odrzuci lub skieruje do dalszych prac w komisji.”


piątek, 7 października 2016

Czarna rozpacz:(


Samotne matki w moim pięknym kraju nic nie są warte, tylko z nimi problem. I nikogo nie obchodzi, że mają coraz mniej sił…”
Mój ukochany kraju mlekiem i miodem płynący!
Taka jestem ci wdzięczna, za tę biedę jaką przyszło mi klepać. Za obrazki codzienne ze sklepu osiedlowego, gdzie matka trójki dzieci odkłada na półkę butelkę z mlekiem, bo jeśli dziś je kupi, to jutro nie będzie miała na chleb. Za to, że codziennie stoję przed dylematem czy zapłacić rachunki, czy kupić leki umierającemu synowi. Dziękuję ci za każdy telefon od komornika, który coraz bardziej zaciska pętle wokół mej szyj, bo choćbym się zesrała, dwoiła i troiła, nie wyrabiam finansowo. Dziękuje ci za brak spokoju, za poniżanie do granic możliwości, gdy wychodzę z MOPS-u z kwitkiem, bo słyszę, że przekraczam kryterium dochodowe. I za te bezsenne noce ci dziękuję, gdy po raz setny liczę wydatki i nijak nie chcę mi wyjść nawet na równo. Tylko zawsze na minus i zawsze na coś zabraknie. Bo samotne matki w moim pięknym kraju nic nie są warte, tylko z nimi problem. I nikogo nie obchodzi, że mają coraz mniej sił i same nie wiedzą, ile
jeszcze zdołają wytrzymać.
Mój kraj debatuje nad tym, kto zasadził brzozę i wydając grube miliony szuka teorii spiskowych. Mój kraj, całymi dniami siedzi w sejmie i zajmuje bzdetami, i pojęcia nie ma, że tacy ludzie jak my, w ogóle istnieją. Że za jedną dietę szanownego pana posła mogłabym kupić węgiel na całą zimę, dach trochę połatać, dzieciom buty kupić. On o tym nie wie, bo w restauracji daje kelnerowi 50 zł napiwku, za które ja mogłabym zrobić dwa obiady, dla całej rodziny. Jakim cudem? Bo mój kraj mnie tych cudów nauczył, by z dziećmi przeżyć za 30 zł dziennie. Ale oni, nie mają o tym zielonego pojęcia,  bo już dawno zepchnęli nas na margines społeczny. Do slamsów, gdzie ktoś sprayem napisał: – Chciałaś mieć suko bachory, to sobie radź.  Mój kraj łaskawy każe mi stawiać się z dzieckiem na Komisje Orzekania o Niepełnosprawności i walczyć. Walczyć jak lwica udowadniając, że moje nieuleczalnie chore dziecko potrzebuje tych pieniędzy, które mój
ukochany kraj oferuje. I poniżam się, błagam i kajam przed szanowną komisją, żeby przyznała nam te całe 480 zł renty. I słyszę przy wyjściu, że za rok mam tu przyjść ponownie, bo może akurat mój syn cudownie ozdrowieje i nie będzie już potrzebował tego ogromu pieniędzy.
I rzygać mi się chce, i płakać jednocześnie, gdy słyszę od znajomych, że  mój kraj w pizdu zostawili, wyjechali, i teraz w końcu żyją jak ludzie. Nie zastanawiają się w markecie, czy jeśli dziś zrobią na obiad mięso, to jutro będą mieli chociaż na cienką zupę. Nie kupują swoim dzieciom jogurtów dwa razy w tygodniu i to najtańszych, bo na codzienny taki  rarytas ich nie stać. I na wymioty mnie zbiera, gdy czytam komentarze, że wszystkie kobiety, które wyszły niedawno na ulice, powinno się spalić na stosie. Bo zamiast rodzić, to się buntują, chcą wyboru wedle własnego sumienia. A mój kraj ma sumienie dawać matkom z niepełnosprawnym dzieckiem 80 zł na rehabilitacje? Czy mój kraj z Wiejskiej adoptował choć jedno zdeformowane i siłą urodzone dziecko. Gdzie przy porodzie za wszelką świętość, obarczona grzechem niewybaczalnym, że pomyślała o aborcji, umiera matka na stole operacyjnym. Pytam, gdzie leczycie swoje dzieci, panie posłanki? Bo na pewno nie w obskurnym, zadłużonym szpitalu, który nie posiada na stanie nawet respiratora, gdzie 15-letnia Ola, umierała w męczarniach. Dusiła się kilka godzin i błagała resztkami sił o śmierć. A na wakacje gdzie jeździcie? Bo dla nas wakacje to blady strach, gdy zdajemy sobie sprawę, że trzeba będzie kupić książki do szkoły, co roku nowe, bo tak sobie ktoś tam mądrze wymyślił. Żeby nabić kasę drukarniom i całej reszcie wyciągając bez skrupułów z mojego, obdartego portfela. Mój kraj ukochany mówi mi: masz dwie ręce, to pracuj. Zarabiaj na utrzymanie dzieci, które przecież są twoje. I po latach poszukiwań, tułaczki i zasiłkach z urzędu, daje ci robotę. Całe trzy czwarte etatu, ze śmieciową umową i całym 1200 zł na konto. Z czego połowę zabierze ci firma windykacyjna, bo się zadłużyłaś, gdy dzieci chorowały, a do gara nie było co włożyć. I wegetujesz, zastanawiając się każdego dnia czym jeszcze obdaruje cię twój kraj ukochany. I nie czekasz długo, bo słyszysz, że zamknęli kolejny oddział w klinice onkologii, bo nie było na remont. Za to wybudowali piękny, nowoczesny budynek, z wysokim standardem, marmurowa podłogą, żeby Trynkiewicz miał gdzie, godnie spędzić resztę życia. I patrzysz, jak powstają, rosną jak grzyby po deszczu, nowe kościoły i pomniki pamięci, i myślisz, czy to ty masz coś z głową, czy to świat oszalał. I wstydzisz się przyznać, że z tego kraju jesteś, bo nie ma miejsca, gdzie nie wytykano by nas palcami i kiwano z niedowierzaniem głową, że to co u nas, dzieje się w cywilizowanym państwie. Bo nie umiem wytłumaczyć, jak to się stało, że matka koleżanki po kilkudziesięciu latach ciężkiej harówy dostała parę stówek renty. Za mało by przeżyć, za dużo żeby zdechnąć. Tak, w tym kraju tacy jak my, zdychają w samotności, obdarci ze złudzeń, pokonani przez bezsilność.
I myślę mój kraju cudowny, gdzie zmiany dobre i żyje się lepiej, że ch*j na mnie kładziesz i tylko czekasz, aż pozbędziesz się balastu, jakim jestem. Bo przecież są ważniejsze sprawy, kolejną tablicę pamięci trzeba gdzieś przymocować i modlić się pod nią. Gdybym nie przestała już dawno wierzyć, też bym się pomodliła. O dar umiejętności transplantacji mózgów, bo gdy się temu wszystkiemu przyglądam, czytam ustawy i przepisy,  to czasem myślę, że w niektórych głowach hula tylko wiatr. I jeszcze może o pełną lodówkę bym się pomodliła i nowe buty na zimę. I  o biurka, żeby dzieci miały miejsce do odrabiania lekcji. I może jeszcze o choć jedną przespaną w tygodniu noc. Bo tylko we śnie, mogę oddychać spokojnie wyobrażając sobie, że żyję w normalnym miejscu. Gdzie w aptece starsza pani nie musi  rezygnować z połowy leków. Bo jest ciężko chora, ale gdy wszystkie kupi, wyrzucą ją z mieszkania, bo nie starczy na czynsz. Dziękuje ci więc mój święty kraju za to, że każdego dnia, dajesz mi wybór. Wegetuj albo się powieś.”

 I komentarz dopełniający całość
Warto również dodać owspankałym programie 500+. Jako matka samotnie wychowująca dziecko żadnej pomocy nie otrzymuję, ponieważ pracuję, a ojciec dziecka zobowiązał się płacić alimenty choć płaci 1/3. Jestem "za bogata" aby otrzymywać zasiłek alimentacyjny, "za bogata" aby otrzymać dodatek 500+. Jednak stanowczo "za biedna" aby utrzymać się z synem bez niczyjej pomocy. Mimo, że pracuję od świtu do zmierzchu, aby zapewnić wszystko synowi."