sobota, 22 kwietnia 2017

Mistrzostwo.

Kiedy pierwszy raz się pojawił z pomocnikiem, byłam sceptycznie nastawiona. Drzewa do wycinki duże, wokół krzewy ozdobne, kwiaty. Trzeba było wycinać tak, by nie zrobić szkód. Pan wyjął liny z samochodu, dwie piły, zdjął z dachu drabinę. Wszystko bez pośpiechu. Wprost siła spokoju. Ustaliliśmy, co ciąć, gdzie odkładać gałęzie i panowie wzięli się do roboty. Na pierwszy ogień poszła potężna wierzba, rosnąca trzy metry od wejścia do domu i pod drutami elektrycznymi. Nie będę opisywać, sami zobaczcie, jak ekipa pracuje. Panowie drwale odwiedzają nasz ogród raz w roku, od czterech lat i nie złamali ani jednego krzewu, ani jednej gałęzi nadprogramowo, nie zniszczyli żadnego kwiatka. Mistrzostwo.
Pan drwal każdego roku wyjeżdża do Szwecji i tam pracuje przy wycince drzew. A że góralem wiślańskim jest, to jako hobby uprawia bieganie na nartach. Ostatnio opowiadał, że zrobił dzienną trasę w górach, licząca 40 kilometrów.
PS. Na filmie ścinane gałęzie lecą swobodnie w dół, bo jest dużo miejsca. W naszym ogrodzie, każda gałąź była spuszczana na linie, powoli, by nie uszkodziła innych roślin. Tak samo były traktowane konary i odcinane kawałki pnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz