poniedziałek, 12 listopada 2018

Nic tylko zalać łeb...


Po zobaczeniu wczorajszych „marszów niepodległości” w Warszawie i we Wrocławiu, po wysłuchaniu tych wszystkich faszystowskich okrzyków, po wysłuchaniu skrajnie nazi- przemówienia Międlara, po wysłuchaniu krzyków prezydenta, w których buta i kłamstwo, pycha i załganie dominowały, czuję się, jakby czołg po mnie przejechał. Boli mnie dusza, mam stupor myślowy. Nie potrafię myślowo przeskoczyć zrozumienia tego, co się stało- obchody 100lecia niepodległości Polski i wspólny marsz „państwowych” z faszystami. Moment szczególnie oporny- Polacy walczyli z hitlerowcami o wolne państwo, a teraz potomkowie tych Polaków razem z butnymi potomkami faszystów, idą w marszu, przy czym ci potomkowie faszystów wcale nie są pokojowo nastawieni i mają najszczerszą ochotę zrobić zadymę, by pokazać, kto tu rządzi- my, czyli neofaszyści polscy i europejscy, w podtekście, my panowie świata zmieciem wszystkich, z którymi nam nie po drodze. Moment szczególnie oporny do zrozumienia, nie do przeskoczenia- jaki tok rozumowania przebiega w tych łbach pisowskich, czy oni nie widzą, że to, co robią jest kompletnie przeciw Polakom? Czego się chwycą- przeciw naszym interesom, ośmieszające, kompromitujące Polskę i Polaków. Myślałam, że wyniki ostatnich wyborów trochę ich opamiętają, ale nie…. Ale NIE… jak ćmy do ognia, w nakręcaniu swej głupoty, lecą ku kompromitacji swojej i nas wszystkich. A dzisiaj… dzisiaj dostałam cios prosto w żołądek- mój były uczeń napisał na fejsie: „Warto było tam być” i zamieścił zdjęcie z marszu nazistów. Najpierw zapytałam, czy jako fotograf, bo ma swoje studio fotograficzne. Naiwna myślałam, że profeska- chciał mieć fajne zdjęcia. Otrzymałam odpowiedź: „Nie, szedłem w marszu”. Strasznie mnie rąbnęło- mój uczeń idzie w marszu z faszystami i zaraz pomyślałam o jego matce, matce, która bardzo dbała, by dzieci zachowywały się porządnie, były kulturalne itp. Nie potrafię tego połączyć- wiedzy o matce z zachowaniem syna. I zaraz następne pytanie: „Kurcze, gdzie popełniłam błąd jako nauczyciel?”. No porażka… wiem… nie na wszystko ma nauczyciel wpływ, ale takie pytania mi się nasuwają, kiedy moi byli uczniowie postąpią wbrew czemuś „naturalnie porządnemu”. I wiem, że to ludzie dorośli, mają swoje życie, swoje poglądy. Odpisałam tylko, że zostaną mu wspomnienia. Nic z oburzenia, nic z umoralniania. Ale moje zdziwienie i rozczarowanie zostają.
A za oknem piękna jesień. Słonecznie i +18 stopni ciepła. Liście opadły, ukazało się niebo w różnych miejscach ogrodu. Jeszcze kilka dobrych dni będę się „zbierała” po tej ostatniej niedzieli.
Na takie bóle duszy mam lekarstwo, ot takie.
Pijacka? No i co z tego, w takich sytuacjach człowiek ma ochotę zalać łeb i przespać ciężkie chwile.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz