poniedziałek, 9 grudnia 2019

Zdziwko zdziwkiem pogania



Do Świąt Bożego Narodzenia jest jeszcze DWA I PÓŁ TYGODNIA.
Jest fajna pogoda, ciepło jak na grudzień, nie pada. Myję okna, piorę firanki, wykorzystując właśnie pogodę. Są zakurzone, a ja lubię, jak są czyste. Gdyby było zimno, żabami rzucało z nieba, olałabym te firanki i te okna. Wynika z tego, że moje mycie okien nie ma nic wspólnego ze świętami. Nie obchodzimy świąt, nie stroimy domu, Nic, zero, nul, A jednak, w rozmowach na temat świąt, porządków oraz mycia okien w grudniu, nieodmiennie słyszę takie „zdziwienia”:
- Jak to, nie obchodzicie Świąt?!!!!- zdziwienie oburzone,
- Naprawdę nie macie choinki? Nie stroisz domu?- zdziwienie zatroskane,
- I nie jest ci żal?- nadal zdziwienie zatroskane,
- I naprawdę nic nie przygotowujesz? Jak ja bym tak chciała. – zdziwienie niedowierzająco- zazdrosne
- Wymyłaś okna? Przecież nie obchodzisz świąt?- zdziwienie lekko potępiające,
- Posprzątałaś w szafkach? Przecież ty nie obchodzisz świąt- zdziwienie lekceważące,
- Jezusie, a u mnie jeszcze nie wymyte. Po co ci to mycie okien, i tak nie obchodzisz świąt?- zdziwienie spanikowane,
- Ty już umyłaś, a przecież  nie obchodzisz świąt, cholewcia nie mam czasu, nie wiem, czy zdążę. Chyba umyję w niedzielę.- zdziwienie sfrustrowane.

Rozumowanie wprost matematyczne
(z klapkami na oczach w tle):  Święta Bożego Narodzenia= mycie okien i robienie porządków. Innego tłumaczenia mycia okien w tym okresie nie ma, po prostu NIE MA.

Mam wrażenie, że uprzedziłam komentarze, ale piszcie szczerze, bo wydaje mi się, że niektórym niekoniecznie to „szaleństwo”, związane ze Świętami Bożego Narodzenia, pasuje. Niemniej „robię, bo muszę”, ale czy naprawdę „muszę”?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz