niedziela, 10 maja 2020

Szkoda gadać


Jestem wściekła. Wściekła na nieodpowiedzialność ludzi, na ich niefrasobliwość, by nie rzec zwyczajną głupotę i brak jakiejkolwiek refleksji.
Fakty.
Od dwóch miesięcy w Europie szaleje wirus, wirus śmiercionośny. Jest to rodzaj zjadliwej grypy, która zaliczana jest do poważnych chorób. Mnóstwo osób we Włoszech, w Hiszpanii, w Anglii no i w Polsce na tę grypę zmarło. Ile w Polsce dokładnie nie wiadomo, bo od początku fałszowano wyniki, twierdząc, że ludzie ci zmarli na choroby około towarzyszące.
Wirus atakuje układ oddechowy, niszczy płuca. Epidemiolodzy stwierdzili ponad wszelką wątpliwość, że do zakażenia dochodzi przez usta i nos. Wirus znajduje się w powietrzu wydychanym osoby zarażonej i jest bardzo, bardzo mały. Oczywiście wirus może znaleźć się również na różnych przedmiotach, gdzie żyje od paru do kilkunastu godzin, w zależności od materiału, z jakiego dany przedmiot jest wykonany. Dlatego zaleca się myć odpowiednio długo ręce, dezynfekować je i inne przedmioty odpowiednim płynem, „wietrzyć” ubrania oraz przedmioty, na których mógłby osiąść wirus. Najważniejsze jest to, by nie dotykać rękami ust i nosa, jak nie ma wyraźnej potrzeby.
Natomiast, by uniknąć drogi kropelkowej zarażenia (wydychanego powierza innej osoby) zaleca się nosić maseczki. Ale maseczki powinna nosić, przede wszystkim, osoba zarażona. Sęk w tym, iż w naszej smutnej rzeczywistości, gdzie rząd zostawił obywateli samych sobie, gdzie wolał wywalić miliony na jakieś pseudo wybory, zamiast kupić/wyprodukować odpowiednią ilość testów, mało kto wie, czy nie jest zarażony i nie jest nosicielem choroby. Bo ten wirus jest jeszcze na tyle „złośliwy”, że ma różne objawy, a niektórzy noszą go w sobie i nie chorują. Ale dowiedzieć się, czy nosisz wirus czy nie, nie możesz, bo nie masz dostępu do testu. Dlatego chodzi sobie taki nosiciel wirusa i nawet nie wie, jakie stwarza niebezpieczeństwa dla innych.
I to są fakty. A następny jest taki, że jest obowiązek nosić maseczki w miejscach publicznych- obowiązek dotyczy wszystkich. Dokładnie wszystkich, nawet astmatyków.
I następny fakt- maseczki są uciążliwe. Człowiek w takiej masce ma kłopot z normalnym oddychaniem, okularnicy borykają się z parowaniem okularów, maseczka szybko wilgotnieje. Czyli, w ogóle, utrudnia funkcjonowanie. Wszyscy na nie narzekają. No dobra i teraz moja uwaga do tych narzekających- są ludzie, którzy noszą gorsety, są ludzie, którzy noszą protezy, są ludzie jeżdżący na wózkach inwalidzkich, są ludzie, którzy mają aparaty słuchowe lub noszą okulary, bo bez nich nie widzą. Są ludzie, którzy chodzą o lasce, są niewidomi. Niech ktoś zaprzeczy, że nie jest im łatwo, że borykają się z takimi uciążliwościami na co dzień, że muszą z tym żyć, bo już nie mają innego wyjścia. To są prawdziwe uciążliwości, a tu taki bysio, taka pannica, tak paniusia i panisko, będą marudzić, że maseczka im życie utrudnia, że to jakiś absurd, że niech inni noszą, bo ona/on nie potrafi. WSTYD! Ma wejść do sklepu, pobyć na parkingu, załatwić jakąś sprawę w urzędzie, co trwa  godzinę, no powiedzmy do dwóch i nie wytrzymują. Ich własna wygoda zaćmiewa im myślenie. I własna pewność, że są zdrowi ogranicza im refleksję na temat zagrożenia, jakim mogą być dla innych. I widzę, że bardzo dużo jest takich bezmyślnych idiotów bez maseczek.
Zaraz mi tu ktoś powie, że lekarze stwierdzili, iż maseczka może być zagrożeniem dla osoby ją noszącej. Ano może, bo w wydychanym powietrzu znajdują się mikroby, które rozmnażają się w wilgoci tkaniny i trują właściciela. Czyli potwierdza się fakt, iż możesz bez maseczki truć innych niekoniecznie koroną, a inną grypa, anginą czy jeszcze jakimś świństwem. Nosisz to w sobie, to trzymaj dla siebie. Ale żeby się nie truć, lekarze zalecają- nie, nie nienoszenie maseczek, jak to bardzo wielu ludzi chciałoby wmówić innym- zmienianie maseczek często. Nie piszę, jak często, bo każdy mądry człowiek sam powinien sobie to regulować. To jest właśnie sens zdrowego noszenia maseczki, a nie wmawianie innym, że noszenie jej powoduje chorobę. A ponieważ ludzie są wygodni i idą na łatwiznę, to bardzo często słyszę od klientów oraz czytam na blogach, że maseczki nic nie dają. Takie gadanie, by się usprawiedliwić lub uwolnić swoje sumienie od obciążenia „przymusem” ich noszenia.
Jest jeszcze jeden powód braku maseczek na twarzach- żeby spełnić warunki zdrowotne, trzeba mieć tych maseczek, co najmniej, kilka. Jak ktoś planuje pójść załatwić jakąś sprawę, a potem jeszcze zakupy, to powinien mieć parę maseczek przy sobie i ZMIENIAĆ je.
Posiadanie kilku/kilkunastu maseczek kosztuje i to jest ten ból powszedni. Pranie maseczek wymaga trochę wysiłku i to jest następny ból ludzkości. Dlatego najlepiej wszystkim naokoło wmawiać, a głównie sobie, że noszenie maseczek nie ma sensu.
W każdym razie, w naszym sklepie, bez maseczki nic nie kupisz. Było już sporo klientów, którzy wysiadali z samochodu i dziarskim krokiem szli do drzwi. A tu ZONK! - Gdzie maseczka?
- W samochodzie.
- A to proszę ją założyć.
- A ona przecież i tak nic nie daje.
- Bez maseczki nie obsługujemy.
Jaskół i ja, jesteśmy w naseczkach, co przy sprzedaży jest szczególnie upierdliwe, bo musimy się schylać po towar, przynosić towar na ladę, iść do magazynu, nabijać kwoty na kasę, czyli jesteśmy w ruchu, a klient tylko stoi w tej maseczce i mówi, co podać, i jeszcze mu ciężko.
W kwietniu był kominiarz. Żeby wyczyścić kominy w naszym bliźniaku, wchodzi na strych w mieszkaniu u siostry (tak się utarło, chociaż mógłby i u nas tam wchodzić). Najpierw robi porządki w kominie domu siostry, a potem przechodzi na drugą stronę strychu i czyści komin naszego CO. Po całej robocie siostra częstuje go herbatą. Tak było do wybuchu epidemii. I ja naiwna myślałam, że taka osoba jak kominiarz, co to po kolei wszystkie domy zalicza, będzie nosił maseczkę, a po wyczyszczeniu kominów w naszym domu, szybko przejdzie do następnego. Nic z tych rzeczy. Moja lekkomyślna siostra, jakby nigdy nic, gościła kominiarza. Mamy wspólną ścianę w kuchni i wszystko przez nią (niestety) słychać, toteż słyszałam głośne rozmowy, śmiechy. Potem kominiarz zjawił się przed naszą bramką bez maseczki i zainkasował należność za czyszczenie komina. Jakie było zdziwienie mojej siostry, kiedy na drugi dzień zatrzymałam ją w pół drogi do płotu i poprosiłam, by została w odległości trzech metrów. Ona naprawdę była zdziwiona, że kontakt z kominiarzem bez maseczki, może dla niej się źle skończyć. A takich ludzi tutaj wokoło jest pełno i nie wiesz, w którym momencie od takiego lekkoducha złapiesz świństwo. Tym bardziej, że w tej chwili zarażonych jest mnóstwo górników, ich rodziny są w kwarantannie, a w naszej wsi i okolicy przecież mieszkają górnicy. Do kilku kopalni jest od nas niecałe 20 kilometrów.
 Szkoda gadać.
A maseczki wcale nie muszą być nudne. Zdjęcia z Pinterestu







PS. A tymczasem Duda okrada własne społeczeństwo https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-05-09/pkn-orlen-wyslal-pomoc-do-watykanu-735-tys-masek-10-tys-kombinezonow/
Za nasze pieniądze kupuje sprzęt, maseczki i robi prezent "biednemu" Watykanowi. Skandal. Mnóstwo ludzi w Polsce szyje maseczki, wspomaga się. Maseczek ciągle brakuje w DPSach, w szpitalach w hospicjach itp.  Brakuje sprzętu, kombinezonów w szpitalach, a on nas okrada. Kosztem Polaków robi prezenty czarnym za granicą. I niech mi tu szczekną aisabo i leszkopodobni, że to prawy człowiek. Jak trzeba mieć zryty mózg, by jeszcze uznawać takiego dupka, który okrada własny naród, za swojego faworyta na prezydenta.

1 komentarz: