niedziela, 7 czerwca 2020

Luzowanie


Mam wrażenie, a raczej jestem przekonana, że Morawiecki knuje przeciwko narodowi. Likwiduje obostrzenia w momencie, kiedy przybywa liczba zakażonych. Znosi obostrzenia, dotyczące miejsc i  zdarzeń, wiążących się ze sporą liczbą ludzi w nich uczestniczących. Niezrozumiałe jest dla mnie luzowanie ślubów. To znaczy rozumiem, że w USC muszą być maseczki, by chronić urzędników, ale na weselu już nie, bo… no bo właśnie co? Na weselu niech się ludzie zarażają? De facto ich wybór być, czy nie być, ale wziąwszy pod uwagę tradycję i to, że ludzie nieodpowiedzialni są, oraz ważniejsze są dla nich igrzyska zamiast zdrowia, to weseliska polecą pełną parą i  pełną gębą (wirusów). Niemożliwe, żeby chytry Morawiecki nie wiedział tego. Oczywiście, że wie, ale ma alibi- to ludziska sami sobie wyszykowali ten los. Niby racja, ale jak wie o zagrożeniu i ma jeszcze opinie fachowców, to powinien durny naród hamować, a nie dawać mu wolną rękę. Zawłaszcza temu narodowi. Otwieranie basenów, wesołych miasteczek, basenów (!), kościołów dla wszystkich wiernych na raz w danej miejscowości itp. „imprez” jest, moim zdaniem, cyniczną zagrywką rządzących. Widzą, jak przeciwnicy Dudy nabierają wiatru w żagle, jak spychają jedynego milusia na dalsze pozycje, dlatego igrają ze zdrowiem i życiem własnych obywateli, pozwalając im na zachowania, które w momencie rosnącej liczby zakażonych, powinny być hamowane, a obostrzenia powinny być coraz większe. Rząd jest arogancki i cyniczny, bo sukcesywnie się bada, natomiast przeciętny Polak nawet o tym fakcie nie pomyśli. Dopiero, jak mu się o tym powie, to przytakuje. Wszystko prowadzi do wprowadzenia stanu klęski, by móc odwołać wybory. Jednak jest to tak cyniczne, i tak zbrodnicze manewrowanie zdrowiem oraz życiem obywateli, iż nadaje się już tylko pod sad.
Z drugiej strony, zadziwia mnie ten stan lekkomyślności i nieodpowiedzialności większości Polaków. Nie przekonują mnie utyskiwania i narzekania ludzi, że maseczka nie pozwala oddychać, że przeszkadza, a w ogóle to ona „nie chroni”. Nie będę się tu rozwodziła na temat maseczek, bo napisałam na ten temat TU. Uważam, że Polacy są w większości rozkapryszonym, wygodnickim narodem bez wyobraźni. Co to znaczy: „bo oni ograniczają mi wolność”, „nawet na kawę nie można wyjść”, „autobus był „pełny”, musiałam czekać 15 minut dłużej na następny, a przecież były tam wolne miejsca”, „już z tym dzieciskami nie mogę wytrzymać” i dalej w ten deseń. Ograniczono nam wszystkim „wolność”, ale to stan wyższej konieczności jest. Wszystkie podstawowe potrzeby przeciętny człowiek może zaspokoić. Podstawowe to- żywność, środki higieny, mieszkanie, praca. I to wszyscy mamy. Możemy robić zakupy, mamy gdzie mieszkać, możemy wychodzić na spacery, pracujemy w domach, a ci co pracują w zakładach, mają zapewnione środki chroniące przed wirusem. Owszem, nie mamy zapewnionej podstawowej i głównej potrzeby- zapewnienia bezpieczeństwa. Jednak, skoro rząd nam nie potrafi tego zapewnić, to właśnie my powinniśmy o to sami zadbać, dla własnego spokoju, przestrzegając obostrzeń. Ale….Polakom odebrano możliwość rozrywki i tu się podniósł tumult- och… nie mogę iść na mecz.. do kina… do teatru… nie mogę zabrać dzieci na plac zabaw (plac istnieje dwa lata, przedtem dzieci bawiły się na podwórku, ale bunt i rozpacz, bo nagle plac zamknięto). Mniejsza, że do teatru, kina, czy na mecz idzie jeden taki raz na rok, albo w ogóle, ale…. Odebrano mu…. Buuuuu. Czy rzeczywiście musimy jechać na wakacje? W takiej sytuacji, kiedy wszędzie ten wirus krąży? Nie… każdy rozsądny zostałby w domu, ale nie Polak. Nie w ciepłe kraje, to nad polskie morze, ale mus pojechać. A tam już na plażach wydzielają sektory, robią przejścia wydzielone taśmami, ograniczają dostęp do wody, bo parująca woda niesie niebezpieczeństwo zakażenia itp. Mało tego, właściciele nadmorskich pensjonatów odmawiają kwaterunku Ślązakom, bo ta szarańcza ze Śląska przyniesie ze sobą wirusa. W tym momencie pozdrawiam serdecznie mieszkańców Pomorza i okolic. Liczyć forsę od wczasowiczów ze Śląska jest przyjemnie, prawda? No to życzę, by jednak spełniło się marzenie Pomorzan i by Ślązacy w tym  roku tam nie zawitali.
Jednym słowem, ograniczono Polakom na dwa miesiące swobodę w życiu i podniósł się straszny lament. Zabrano ludzikom zabawki, zabrano igrzyska, a im się należą one, jak rządowi Szydło nagrody. Czy rzeczywiście Polacy mają tak mizerne móżdżki, nastawione na przyjemności, że nie dociera do nich realne zagrożenie i nie potrafią się samoograniczyć lub podporządkować zarządzeniom? Czy naprawę Polacy nie widzą rządowych manipulacji i w imię zaspakajania własnego widzimisię, jak struś chowający głowę w piasek, liczą na „jakoś to będzie” lub „mnie to nie dotyczy”? Czy Polacy, powołujący się na zachowania rządów w innych krajach, nie widzą różnicy między naszym krajem, a tamtymi? Faktycznie wierzą, że jak w Szwecji nie wprowadzono obostrzeń, to w Polsce to tak samo zagra? Otóż po dwóch miesiącach rząd Szwecji przyznał się do tragicznej pomyłki i szuka teraz rozwiązań, ograniczających liczbę zakażeń, bo tragicznie ona rośnie. Podobnie dzieje się w Wielkiej Brytanii, która masowo teraz przeprowadza testy na koronawirusa. Bardzo dużo ludzi myśli „życzeniowo”. Kiedy czytają artykuł, zawierający informacje, na które oczekują, przyjmują to jako prawdę, chociaż rzeczywistość inaczej wygląda. Na zasadzie- zamknę oczy, policzę do trzech i spełni się. Wyszukują artykuły, które dotykają „teorii spiskowych”, jakichś organizacji, które chcą wszczepiać czipy ludziom, albo szczepić ludzi (oni wymyślili pandemię, by mieć pretekst), by ich ubezwłasnowolnić, a wszystko to w otoczce promieniowania z G5. Litości!
Wracając do likwidowania obostrzeń w momencie rosnącej liczby zakażonych. Mam żal do wszystkich kandydatów na prezydenta, że w czasie swoich spotkań z wyborcami, nie namawiają ich do zakładania maseczek. Popatrzcie, jakie tłumy są na wiecach przedwyborczych różnych kandydatów i mnóstwo ludzi jest tam bez maseczek. A szczególny żal mam do Trzaskowskiego, bo jego uważam za najbardziej rozsądnego ze wszystkich kandydatów, ale on też jakby zapomniał o przepisie, dotyczącym noszenia maseczek, kiedy nie można zachować dystansu społecznego.
Zniesiono limit wiernych na mszy w kościele i brak ograniczeń w liczbie wiernych podczas procesji w Boże Ciało. Gdzieś przeczytałam komentarz, że w kościele mieszka Chrystus, który nie choruje na koronawirusa. Pomijając fakt, iż komentarz jest tak durnowaty, że aż w trzewiach szczypie, to ten ktoś zapomniał chyba, iż jego Chrystus zmartwychwstał, co raczej przeciętnemu człowiekowi nie jest dane. Rośnie, zatem, liczba zakażonych księży (zwolnionych z noszenia maseczek podczas mszy) i szuka się wiernych, którzy uczestniczyli w mszach, prowadzonych przez tych księży.
 Listonosze, kurierzy doręczają przesyłki bez rękawiczek, bez maseczek. Nie przypominam sobie, by ich zwolniono z takiej formy zabezpieczeń przed wirusem.
Codziennie czytam informacje o kolejnych zamykanych zakładach pracy, w których wykryto koronawirusa. Otworzono żłobki i przedszkola, by po tygodniu je zamknąć, bo stwierdzono zachorowania u personelu. Sam sobie przyniósł tego wirusa?
A ludzie zachowują się jak potrzaskani, bo rząd znosi obostrzenia. Jestem coraz bardziej przekonana, że żadne bolesne doświadczenia nie nauczą tego narodu myślenia i mądrych zachowań.

PS. Mam włączoną opcję komentowania dla wszystkich. Jeżeli ktoś nie potrafi  tutaj komentować, nie mam pojęcia, dlaczego. Nikogo nie zablokowałam. Nie mam takiego zwyczaju ani potrzeby. Na razie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz