czwartek, 1 marca 2012

Etyka- jak to dobrze "sprzedać"?

Piszę wykłady… z etyki (30 godzin). No kurcze, etyka, gdzie mnie pedagogowi wykłady z etyki prowadzić????? Ale w ranach ścieśniania etatów szefostwo ładuje każdemu, oprócz przedmiotów im właściwych, dodatkowo, co tam trafi. Niemniej, co innego znać, wiedzieć i umieć etykę na własny użytek- każdy pedagog musi uwzględniać aksjologię  za podstawę podczas swej pracy dydaktyczno- wychowawczej- a co innego zrobić wykłady ( student powinien dostać rzetelną wiedzę i nie obchodzi go ta sytuacja- zdaję sobie z tego sprawę). Filozof potrafi obracać językiem filozoficznym, zna powiązania, nawiązania, porównania. Mnie z tym trudniej. Z pedagogiki… owszem, tyle lat i znajomość treści powtarzanych w różnych kontekstach oraz układach (do tego praktyka w szkołach). Teoria wychowania, metodologia, dydaktyka, metodyki- wszędzie mocne sploty treściowe…Etyka…Wykład musi być dobry i interesujący… etyka… Pierwszy wykład miałam tradycyjny- słowo….4 godziny gadania filozoficznego może nawet najbardziej chcącego zabić. Zatem…nowoczesność w domu i zagrodzie. Najpierw folie- już lepiej. A teraz przerzuciłam się na prezentację. Sęk w tym, że ani dudu… na razie się uczę robić slajdy i sposobów ich prezentacji. Czasochłonna i żmudna robota.  Wyłowić najważniejsze treści do zademonstrowania z ogromu treści filozoficznych- horror- siedzę godzinami przy kompie obłożona podręcznikami i grzebię…i „wyciągam”. Czyli slajdy, a obok ściąga do omówienia. Lubię filozofię, dobrze się w niej czuję, ale metodycznie jest to trudne. Chcę zrobić jak najwięcej przed nadejściem ciepła, bo potem ogród będzie do obrobienia. Przedwczoraj przeleciał nad domem klucz gęsi. Wracają. Dzisiaj mokro… wszędzie mokro, aż chlupie. Dobrze, bo po zeszłorocznej suszy trzeba glebie wody. Przeszłam się po ogrodzie zobaczyć skutki mrozów. No nie wiem… nie wiem… róże jakoś tak  niewyraźnie, mimo, że okopcowane. Nie wiem, jak dereń (malutki jeszcze) , żarnowiec i inne. Trzeba też wyciąć ogromny świerk, którego korzenie nornice podgryzły (tym razem dostaliśmy bez przeszkód pozwolenie na wycięcie) i jest mocno pochylony nad grządkami. To zrobią fachowcy. Przy okazji ogłowią wierzbę, bo wchodzi koroną na druty. Chodziłam sobie po ogrodzie i planowałam. Już nie mogę się doczekać.
Pierwsze przebiśniegi i czubki wschodzących narcyzów. Na dokładkę oczar, który już jest mocno rozwinięty.






PS
No i zrobiłam te  prezentacje. 90 slajdów. Jezu… boli mnie siedzenie, głowa…oczy. Kręgosłup mam na wręby. Jestem padnięta, mdli mnie od tego ślepienia w monitor,  zaraz będę do siebie mówić o cnotach kardynalnych i pieprzonej moralności… wrrrrrrr…..
Jak mi jeszcze ktoś powie, że mam lekką, łatwą i przyjemną pracę, bo co tam... "Stoisz se i gadasz, a studenci i tak muszą egzamin zdać" (autentycznie to kiedyś usłyszałam), to...."Hej, Gerwazy! Daj gwintówkę...."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz