Nie zdążyłam przed tymi ogromnymi opadami śniegu postawić karmnika dla
ptaków mniejszych.A głodomorki zlatywały się i szukały żarełka
Teraz też nie ma szans postawić go w kopnym śniegu. Trudno, nie będzie dla ptaszorów ziarna, podanego „na tacce” w jadłodajni. Muszą poczekać, aż się odsłoni trochę ziemi. Kupiłam za to 6 małych kul tłuszczowo- ziarnowych. Kupiłam je wiedząc, że ryzykuję niepotrzebnym wydatkiem. W zeszłym roku, co powiesiłam takie kule, to w nocy jakaś paskuda je kradła. Zostawały tylko wiszące sznureczki. Wieszałam je w różnych miejscach ogrodu i za każdym razem rano tylko te sznureczki smętnie z gałęzi zwisały.
Ale żal mi ptaków, bo do ziemi się przez śnieg nie przekopią, a na krzakach cisów, irgi, berberysu, trzmieliny już nie ma owoców, dlatego powiesiłam te kule bliżej domu. Dwa dni sobie wisiały i nic, a dzisiaj nareszcie sikory „trafiły’ na nie.
Kupiłam dwie książki o naszych sąsiadach zagranicznych. Jakoś tak głupio zwiedzać Czechy, zwiedzać Słowację, a wiedza o tych krajach, wprawdzie jakaś już jest, ale ciągle czuję jej niedosyt.
Teraz czekam na „Historię Śląska Cieszyńskiego” tego samego autora, który napisał „Barbaricę”, Michaela Morys- Twarowskiego. Jest on historykiem, interesuje się historią Śląska Cieszyńskiego i prowadzi blog, na którym zamieszcza genealogię rodów Ziemi Cieszyńskiej. Taka niespodzianka. Oczywiście poszukałam na tym blogu genealogii moich przodków i jest tyle o nich, ile dało się wyszperać w księgach parafialnych. Zapis w Księgach dotyczy raptem 8 osób z rodu mojego ojca. Niemniej dotarłam do mojego pradziadka. Nawet adres domu miał już ten sam, co moi dziadkowie. A była to druga połowa XIX wieku i przecież urodził się w Austrii. Zresztą moi dziadkowie też urodzili się obywatelami austriackimi. Tu nigdy nie było zaborów, a do 1918 roku mieszkali tu obywatele austriaccy narodowości polskiej.
Wciąga mnie coraz bardziej historia tego regionu i szerszych okolic (no i następne posty o Wołochach czekają przecież😃). I co ciekawe, coraz mniej interesuje mnie historia innych regionów Polski. Coraz mniej interesuje mnie Polska jako kraj, dla którego warto jeszcze coś poświęcić. Tak mi pisuary go obrzydziły i nie tylko oni, bo wszakże mają swoich zwolenników: „patriotów” „katolików”, „narodowców” itp. itd.
Śląsk, tak Śląsk jeszcze mnie interesuje, zwłaszcza Górny, ale moje zainteresowania coraz bardziej ciążą ku południowej stronie mapy. Jedno jest pewne- ludność tych ziem niezbyt chciała do Polski po odzyskaniu niepodległości przez nią, a marzenia o Księstwie Cieszyńskim, wśród tutejszej ludności nadal dobrze się mają. Historycznie, etnograficznie i kulturowo ta ziemia i jej południowe „okolice” są bardzo interesujące. Zebrałam już sporą literaturę na ich temat, a teraz muszę znaleźć czas, by te wszystkie pozycje przeczytać.
Takie zachody widzę, kiedy siedzę przed komputerem.
Wczoraj było malinowo.
Dzisiaj złociście.