niedziela, 27 listopada 2022

Pałac w Krzyżanowicach- spełniony sen von Lichnowskiego (1)

 

Na początku listopada wybraliśmy się na wycieczkę, by zobaczyć pałac w Krzyżanowicach. Było mglisto, ale zapowiadano przejaśnienia. Z domu wyjechaliśmy we mgle, która w trakcie zaliczania przez nas kilometrów, stawała się coraz rzadsza. Wjeżdżając na czeską stronę, zobaczyliśmy słońce. Tak się utarło, podczas naszych wycieczek, iż nawet, gdy chcemy coś zobaczyć po polskiej stronie, a znajduje się to na zachód od naszej miejscowości, jeździmy tam przez Czechy. Po prostu jest bliżej oraz  chyba spokojniej, zwłaszcza w niedzielę. W Polsce, w niedzielę do południu, wszędzie przy drogach, blisko kościołów, parkują samochody, a nierzadko zdarzało nam się czekać, aż ludzie wychodzący z kościoła, raczą zejść z drogi lub rozładuje się samochodowy przykościelny korek. Dlatego teraz wybieramy drogi czeskie. Do Krzyżanowic jechaliśmy przez Stary Bohumin, Chałupki i nadrabiając trochę drogi- Silherowice.

Pałac w Krzyżanowicach zachował się w bardzo dobrym stanie, pewnie dlatego, że dosyć wcześnie zaczęły nim administrować mniszki, które dbały o budynek, nie dając mu popaść w ruinę, jak to bywało z innymi pałacami.

Widok na wejście główne do pałacu.

Ten jasny, nowy budynek obok pałacu, to dom zakonnic.

Na dole- widok od strony dziedzińca
 

Pałac zbudowany został w 1700 roku przez hrabiego Bernarda Jana Praschmę. Budowlę nazwano „Okazałym domem pańskim”. Przypuszcza się, że została zbudowana na miejscu starszego dworku. Informacja z VIII wieku mówi, że obok folwarku znajdował się ogród i staw zamkowy.

Plan całego kompleksu.

Po  śmierci Bernarda Praschmy, pałac został sprzedany  baronowi Gabrielowi von Wengerski.

Następnie, w 1775 pałac kupiła rodzina Lichnowskich. Tak, tych samych Lichnowskich, których własnością był pałac oraz neogotycki zamek w Hradcu nad Morawicą. Pisałam o tym TU

 W roku 1856 Lichnowscy pałac gruntownie przebudowali w stylu neogotyckim, według projektu niemieckiego architekta Carla Ludecke. Właściciel pałacu w Hradcu nad Morawicą, był przecież miłośnikiem stylu neogotyckiego, co znalazło odzwierciedlenie w projekcie budowli również w Krzyżanowicach.

To są zdjęcia pałacu z lat 1920-1930

 
Ktoś dodatkowo uwiecznił na zdjęciu dworzec kolejowy w Krzyżanowicach. Tak wyglądał przypuszczalnie na początku XX wieku.

Pałac był w posiadaniu rodu aż do 1930 roku, kiedy to książę Wilhelm von Lichnowski sprzedał posiadłość siostrom Zgromadzenia Franciszkanek. Niedługo potem pałac zmienił swoje przeznaczenie i stał się klasztorem. Salę rycerską zamieniono w kaplicę. W klasztorze założono dom opieki nad ludźmi starszymi. Franciszkanki opiekowały się również chorymi z Krzyżanowic. W klasztorze funkcjonowało także przedszkole, prowadzone przez siostry zakonne.

Spełniając takie funkcje, klasztor przetrwał do 1945 roku. Kiedy w styczniu 1945 roku,  do Krzyżanowic zbliżał się front, siostry wraz z chorymi opuściły budynek. Na  krótki czas Niemcy zorganizowali w nim szpital dla swoich rannych żołnierzy, by potem szybko go ewakuować. W kwietniu 1945 roku pałac zajęło wojsko radzieckie i zaczęła się demolka obiektu. W kaplicy urządzili kuchnię, na korytarzach stajnie dla koni, a w pozostałych pomieszczeniach szpital wojskowy. W pałacu Rosjanie więzili również tzw. kułaków- gospodarzy, którzy mieli zbyt duży areał, oraz sklepikarzy i małych wytwórców.

Trwało to niedługo, bo w 1946 roku wróciły siostry zakonne, budynek znów stał się klasztorem, wyremontowano i poświęcono kaplicę. Siostry przywróciły klasztorowi funkcje, jaką pełnił  przed wojną- do 1964 roku  był w nim dom opieki dla ludzi starszych. W 1964 roku utworzono Dom Opieki Społecznej- nadal prowadzony przez Franciszkanki.

Za: ttps://www.krzyzanowice.pl/turystyka/palac_w_krzyzanowicach.html

https://www.naszraciborz.pl/site/art/1/0/99990

Kiedyś do pałacu można było dostać się przez trzy bramy, ale teraz na teren parku można wejść tylko przez jedną, z głównej szosy.

Od bramy w stronę pałacu wiedzie zadbana, wybrukowana alejka.


 

Pałac schowany jest za wysokimi starymi drzewami, dlatego nie od razu można go podziwiać w całej okazałości.

Po lewej stronie znajduje się główne wejście, jednak my poszliśmy w prawo.
 

Obecnie pałac ma kształt taki, jaki nadano mu w czasie tamtejszej przebudowy, ale można w nim bardziej dopatrywać się cech architektonicznego eklektyzmu niż neogotyku. Jest zbudowany na planie prostokąta, z trzema ośmiokątnymi basztami w narożnikach. Posiada również wieżę od strony południowo-wschodniej, w której znajduje się kaplica.

 Na tej ścianie znajduje się boczne wejście, z tej strony  dobrze widać ośmiokątne baszty. Mam wątpliwości, czy te wieże można nazywać basztami. Być może nazwa jest pozostałością nazewnictwa, używanego podczas tworzenia neogotyckiego projektu pałacu. 


Przed wejściem postawiono kamienne pomniki lwów. Trzymają one w łapach tablice z herbami rodu Lichnowskich.


 


Alejka, przy której stoją lwy prowadzi do obrośniętej bluszczem ścianki.


Ścianka może z powodzeniem imitować grotę, ale z tyłu jest płaska. Wnęki wyłożone są bardzo starym kamieniem. Szukaliśmy jakiejś informacji, co to za obiekt. Niestety, nic nie znaleźliśmy- możemy się tylko domyślać, że we wnękach stały święte figurki.

Z tej strony pałacu teren jest mały, dlatego trudno było zrobić zdjęcie obiektu z dalszej perspektywy i w całości. 

Bardzo ładny i pałac, i dziedziniec, tylko ta winda w rogu psuje cały efekt. 

Na dziedzińcu figura św. Franciszka z ptaszkami, jak na tego świętego przystało. Mam do niego sentyment za jego wielkie serce dla zwierząt i potrzebujących, o ile to w ogóle prawdą jest.




Na dziedzińcu jest też witryna informacyjna dotycząca Franciszkanek. Nie przepadam za wszelkimi siostrami zakonnymi, były takie, które stosowały wobec mnie- przedszkolaka wówczas- przemoc, ale trzeba przyznać, że za działalność tym z Krzyżanowic należy im się szacunek.

Drzwi z dziedzińca do budynku, obok jest nowoczesna winda. Popsuła ona ewidentnie wygląd pałacu. Nie wyobrażam sobie jednak wnoszenia wózków ze staruszkami, czy w ogóle starszych schorowanych ludzi wchodzących po schodach na piętro.  Czyli windzie wybaczamy, przymykamy oko i idziemy dalej zachwycać się pałacem.

To jedna, moim zdaniem, z piękniejszych części pałacu- taras i wiodące nań, z dwóch stron, schody.


Dawniej na taras wychodziło się z sali rycerskiej. Obecnie wychodzi się na taras z kaplicy klasztornej.


 

A nad drzwiami takie piękne zdobienia z herbami Lichnowskich. Tu czuje się neogotyk.


 I tutaj widać styl neogotycki.

Zarówno nad drzwiami jak i nad tym oknem, widać ostre łuki, załamujące się nadokienniki, charakterystyczne witraże w oknach.
Dodatkowo w oknie zastosowano maswerk- zdobienie stosowane w gotyku, a potem w neogotyku. 

W  oknach, na parterze, są klasyczne neogotyckie maswerki.

Wieża, w której znajduje się kaplica- dawniej sala rycerska- wolałabym, by ta została, bo jak opisywać pałac, któremu zmieniono charakter, a budowano w zupełnie innym przeznaczeniu- ozdobiona jest kariatydami, co wskazuje na domieszkę neoklasycyzmu w architekturze pałacu.


Kiedy spojrzymy na pałac, przedstawiony na starych fotografiach- możemy się zgodzić z informacjami, że kiedyś miał on wygląd zamku neogotyckiego. Kiedy patrzymy na pałac współczesny- widzimy, że już niewiele zostało w nim z neogotyku. Stanowi on obecnie mieszankę stylów. Nie znalazłam informacji, w jakim okresie następowały te zmiany, przypuszczalnie podczas kolejnych remontów coś dodawano, coś ujmowano. Widać je już na fotografiach z 1920-30 roku.

Zmniejszono strzeliste wykończenia wież (są one teraz mniejsze), nie ma attyki nad oknami w budynku głównym. Ale ciągle możemy podziwiać zdobienia tego typu.


Kamienna kula "uwita" z  gron i liści winogrona. Czyżby nawiązywała do herbu Lichnowskich?

Piękne zdobienie wieży.


 Na uwagę zasługują również ozdobne iglice, umieszczone na dachu.



Stylowe są także kraty w oknach.

Tak wygląda pałac od "tyłu", a raczej z boku, ale jest to jakby część robocza, niereprezentacyjna. Obok znajduje się dom mieszkalny zakonnic.


Za:

 https://www.krzyzanowice.pl/turystyka/palac_w_krzyzanowicach.html

https://www.naszraciborz.pl/site/art/1/0/99990

 https://krainagornejodry.travel/culturalheritage/2847

Archiwalne zdjęcia pałacu znalazłam na https://fotopolska.eu/

Szczegóły architektoniczne pałacu tu:

https://zabytek.pl/pl/obiekty/krzanowice-palac-ob-dom-pomocy-spolecznej







sobota, 26 listopada 2022

Oooo...ja cierpię dolę, czyli o sporcie, protestach i Netowej kręciole.

 

Post jest inspirowany wycieczką po Facebooku, Twitterze i blogach. Wnioski są ogólne, powstały po przeczytaniu wielu wpisów.

Zawsze byłam fanem piłki nożnej- no może fanem, to za dużo powiedziane, ale lubię oglądać mecze, lubię słuchać komentatorów i analiz w wykonaniu fachowców. Moim ulubionym klubem jest „Real Madryt" i od lat wiernie mu kibicuję. Z polską piłką „pożegnałam” się już dawno.

Widząc grę europejskich, chociażby, drużyn, nie ma w ogóle o czym gadać, jeżeli wspominamy o polskim futbolu. Od czasu do czasu, pojawiają się w nim  „rodzynki” w postaci np. Bońka, a teraz Lewandowskiego (było ich ciut więcej). Ale ogólnie panuje w nim mizeria z tumiwisizmem.

Nie mam zamiaru nie oglądać Mundialu, by w ten sposób coś komuś "pokazać" czy lansować się w rzekomym "proteście". 

Z wystąpieniami przeciw przemocy i wyzyskowi jestem na bieżąco (przynajmniej staram się być). Protest można objawić poprzez pomoc pokrzywdzonym. Ale te formy protestu, jakie zaprezentowali piłkarze też mi się podobają. Wszelkie spekulacje, czy właściwe, czy niewłaściwe, są nie na miejscu. Każdy protestuje, jak potrafi. Chodzi głównie o to, by nagłośnić i pokazać, że dzieje się źle, że są ludzie, zwierzęta, flora itp. krzywdzeni- wszak o wywołanie refleksji chodzi głównie.

Ludzie zachowują się jakby wszystkie rozumy pozjadali, a swoją wiedzę czerpią wybiórczo z podawanych informacji w różnych źródłach. Ja też mam swoje źródła informacji i też z nich dowiedziałam się o kulisach mundialowych. No i co z tego? Nigdy do końca nie dowiem się, jak to naprawdę było. Może kiedyś wypłynie pełna wiedza na ten temat. Natomiast teraz wiem tylko tyle, ile przeczytam w Internecie. Za mało tej wiedzy, by się wymądrzać i krytykować protestujących piłkarzy. I jeszcze dodatkowo robić jakieś porównania z przeszłością. Każde „tu i teraz” jest inne- wtedy była inna rzeczywistość, teraz jest inna. Żaden z protestujących piłkarzy, tak myślę, nie zajmował się przeszłością w momencie pokazania swojego protestu- protestował przeciw zjawiskom występującym w teraźniejszości.

 I żaden z nich pewnie nie myślał, że miesza w tym momencie politykę ze sportem i ojojojoj… tak nie należy. Stwierdzili, że jest to doskonały moment, patrzy na nich cały świat i pokazali, co promują lub przeciw czemu protestują. 

" Gest Niemców to pokłosie sytuacji do której doszło na początku trwających mistrzostw świata. Kapitanowie siedmiu reprezentacji grających na mundialu w Katarze - Anglii, Walii, Belgii, Holandii, Szwajcarii, Niemiec oraz Danii planowali założyć tęczowe opaski kampanii "One Love", która została zapoczątkowana w celu promowania integracji i różnorodności w piłce nożnej oraz społeczeństwie".

https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2022-11-23/katar-protest-niemcow-przed-meczem-z-japonia-pilkarze-wykonali-jeden-gest/

A jakby ktoś nie doczytał, to sprawa dotyka nie tylko Niemców, ale i Anglików, Belgów, Holendrów, Szwajcarów i Duńczyków. 

Tu więcej na ten temat:

https://www.polskieradio.pl/507/9993/artykul/3075730,katar-2022-niemcy-rzucaja-wyzwanie-fifa-wymowny-gest-przed-meczem-z-japonia


Irańczycy protestowali przeciw przemocy w ich kraju.

 " Piłkarze reprezentacji Iranu nie odśpiewali hymnu przed meczem inaugurującym ich udział w mundialu w Katarze, w którym Iran mierzy się z Anglią. Najprawdopodobniej był to gest poparcia dla protestujących w Iranie po śmierci 22-letniej Mahsy Amini.

W przededniu meczu kapitan reprezentacji Iranu, Ehsan Hajsafi, który gra w Grecji, jako pierwszy piłkarz reprezentacji tego kraju wypowiedział się publicznie w sprawie protestów w Iranie mówiąc "jesteśmy z nimi". - Wspieramy ich. Współczujemy im - mówił o protestujących."

 https://www.rp.pl/mundial-2022/art37454521-mundial-w-katarze-dlaczego-iranscy-pilkarze-nie-spiewali-hymnu

 Proste, jasne wytłumaczenie swojego zachowania w wydaniu samych piłkarzy. Po co jeszcze owijać i dodawać, tworzyć "nowe dziady"?

 Powiem szczerze-  brakuje mi więcej takich gestów solidarnościowych, bo to jest to miejsce, to jest ten moment, by świat zobaczył, gdzie się źle dzieje. Mundial oglądają kibice na całej kuli ziemskiej, wielu z nich nie ma zielonego pojęcia, że w takim, a takim kraju jest przemoc, brak demokracji itp. I właśnie oglądając takie gesty solidarnościowe, takie protesty w wykonaniu piłkarzy, dowiadują się o tym.  Czy to coś pomoże prześladowanym- pewnie nie, jednak wykazanie solidarności z nimi, jest pozytywne. Podnosi na duchu, pokazuje, że nikt nie jest sam ze swoim nieszczęściem.

I wszelkie takie biadolenie, że sport powinien być „czysty”, bez polityki, niech sobie ktoś do szafy z molami włoży.  Sport powinien być „czysty” pod względem zachowań fair play, czysto sportowych, zgodnych z przepisami.

W ogóle, kto twierdzi, że sport da się oddzielić od polityki, ten jest, uważam,  w tak zwanym głębokim „mylnym błędzie”. Jest on bardzo uzależniony od polityków, od politycznych sytuacji i nigdy nie będzie "politycznie czystym".

Dlatego odmawianie sportowcom politycznych gestów, jest dla mnie niezrozumiałe.

 Przecież protestuje lub solidaryzuje się  na scenach koncertowych, w teatrach, na spotkaniach autorskich. Dziennikarze, politycy i inne publiczne osoby noszą wstążeczki żółto- niebieskie w geście solidaryzowania się z Ukrainą.  

Dlatego nie rozumiem, dlaczego odmawia się sportowcom prawa do publicznego protestu.  I zawsze jest oburzenie, kiedy protest ma miejsce. I jeszcze śmiem zauważyć, że szybciej przejdzie gest solidaryzowania się niż gest protestu. Jak ci fifowscy "cenzorzy" potrafili odróżnić gest- założenie tęczowej opaski, jako gest protestu od gestu solidaryzowania się, nie mam pojęcia- a irańscy piłkarze solidaryzowali się, czy protestowali?

Nasi sportowcy też protestowali przeciw nieprawidłowościom (słynny gest Kozakiewicza- polityczny). Niedawno jedna z polskich ligowych drużyn piłkarskich zeszła z boiska w geście protestu i niegodzenia się na obrażenie ich czarnoskórego kolegi, przez kibiców drużyny przeciwnej. Drużynie grozi dyskwalifikacja, a dla mnie ich gest będzie zawsze godny szacunku.

Jeżeli FIFA, czy inne federacje sportowe  mają z tym problem, to powinny go nieco inaczej rozwiązywać, a nie poprzez zakazy (o FIFA to ja mam odrębne i nie najlepsze zdanie). Zakaz jest równoznaczny z ograniczaniem prawa do wyrażania swojej opinii, swojego zdania. I Niemcy wymownie pokazali, z czym mamy do czynienia na Mundialu. Prosty gest, a ile powiedział (precz z cenzurą). 

Rozśmieszyła mnie interpretacja (wielokrotnie powielana), że Niemcy tym gestem propagują homoseksualizm. W dodatku te dyskusje przemądrzalskie na temat homofobii lub promocji LGBTQ- jak zawsze wśród nieczytatych, niedoinformowanych i  nielotnych Polaków- wszechobecne

Do szału doprowadza mnie to wieczne krytykowanie: protestują- źle, nie protestują- też źle, pokazują- źle, nie pokazują- też źle.

Wkurza mnie ta „wszechwiedza”  oraz prześciganie się w gadaniu o motywach sportowców i to obracanie naokoło- oni tak, tamci siak. Ten protest „lepszy”, tamten nie.

Wyszli, zaprotestowali, pokazali, że solidaryzują się z prześladowanymi i tyle.

Podoba ci się- nie podoba, twoja sprawa- pisz dlaczego, ale na boga, nie twórz wokół tego ogromnej (politycznej, filozoficznej, obyczajowej, historycznej i innej -nej) otoczki, która nie ma nic wspólnego z ich protestem.

No tak, ale nie dotrze, a podniesie się larum typu- mój blog, moja strona, moja sprawa, moje pisanie…pisze głupstwa, pisze oszczerstwa, pisze nieprawdę, pisze- mówiąc wprost (przepraszam za kolokwializm)- pierdoły… mój blog, moja strona, moja sprawa, powie… i trwa w tym przekonaniu, że jego to jest, to może wszystko. Takie blogowe, fejsowe, twitkowe Okopy św. Trójcy. 

Dorabianie, w ten sposób,  wielkiej ideologii do całkiem normalnych prostych gestów, zjawisk czy różnych zachowań innych, jest po protu śmieszne,  Nie ma nic bardziej śmiesznego, niż ośmieszanie się na własnym blogu czy stronie na fejsie lub twitku (a razem z  nadętym autorem ośmieszają się nadęci komentatorzy). 

 I tak to się kręci, beznadziejnie się kręci- dodam- ciągle to samo się kręci, ciągle tak samo się kręci. I jedni drugich nakręcają. I jedni z drugimi się nakręcają…ogólna beznadzieja.

 

 

 

 

środa, 23 listopada 2022

Jestem oczarowana

 

Morze czerwonych goździków zdobiących bruk i kamienice Plaza de España. Spektakularny pokaz flamenco, orkiestra na żywo oraz nawiązania do corridy. Już z samej oprawy pokazu Diora zorganizowanego o zmierzchu w Sewilli, tętniła energia roztańczonej, fascynującej kolorem Hiszpanii.

W czwartek, 16 czerwca, z okazji święta Bożego Ciała, ulicami Hiszpanii przeszły liczne procesje. W pochodzie wybijały się kolorowe szaty arcybractw. Aleje udekorowano kwiatami i pachnącymi ziołami. W oknach wywieszono XVII-wieczne gobeliny oraz sztandary. Tego dnia o zmierzchu w Sewilli odbyła się również prezentacja kolekcji Cruise 2023 Diora, której jedną z głównych inspiracji był wizerunek Madonny niesionej podczas parady na złocistej lektyce. Odniesienia były widoczne w bogatych detalach: koronkach, rozłożystych spódnicach oraz haftach współtworzonych z atelier Jesús Rosado (na co dzień pracownia zdobi szaty figur świętych). Ale na Plaza de España królowała nie tylko obfitość.

Wiodącą inspiracją była bowiem La Capitana, 
jak nazywano Carmen Amayę, 
rewolucyjną - pod względem formy ekspresji i stroju - tancerkę flamenco. 
Artystka była pierwszą, która podczas występów, 
zamiast nosić czerwoną suknię, 
decydowała się na aksamitny komplet ze spodniami, 
tradycyjnie przypisywany mężczyznom. 
Stąd też na wybiegu liczne garnitury, 
kamizelki z jedwabną podszewką i bufiaste koszule.
 Bolerka, pudełkowe marynarki i cygaretki przewlekane złotymi nićmi
 to już luźne nawiązania do stroju torreadorów.”
Więcej na temat pokazu tu: 
https://www.vogue.pl/a/spektakularny-pokaz-diora-w-hiszpanii
Na stronie znajduje się również dużo zdjęć kreacji,
  pokazanych podczas spektaklu 

Muzyka wykorzystana w tym spektaklu pochodzi z filmów Almodovara, 
a dyrygentem orkiestry jest Alberto Iglesias, kompozytor:
Madres Paralelas - Sesión de Fotos
La Mala Educación - Puerta Final
I trochę opinii w komentarzach
 

Yvonne Kam

4 miesiące temu (edytowany)

 

 

  I think this collection is great. I’ll strongly suggest the production team to make another clip by editing more time/ shots for each design. I don’t mind the clip is lengthy. The purpose of the dancers and Flamenco dance is to let ppl know the design concept is from Spain this time. However, during the fashion show, the outfits are the main subject. Seems the one who did the editing forgot about this.

Uważam, że ta kolekcja jest świetna. Zdecydowanie zasugeruję zespołowi produkcyjnemu, aby nagrał kolejny klip, edytując więcej czasu / ujęć dla każdego projektu. Nie przeszkadza mi, że klip jest długi. Celem tancerzy i tańca flamenco jest poinformowanie ludzi, że tym razem koncepcja projektu pochodzi z Hiszpanii. Jednak podczas pokazu mody głównym tematem są stroje. Wygląda na to, że osoba, która dokonała edycji, zapomniała o tym.

EIRINI KARANIKOLI

5 miesięcy temu

This is a fashion show which makes feel incredibly amazed and influenced. Maria Grazia knows how to create a SHOW. Space and music give an amazing vibe and the clothes act additionally to that which I find really interesting and important in contemporary fashion shows. It’s not just a catwalk and it needs not to be! Well Done Maria Grazia

53

  To pokaz mody, który sprawia, że ​​czujesz się niesamowicie zdumiony i pod wpływem. Maria Grazia wie, jak stworzyć SHOW. Przestrzeń i muzyka dają niesamowity klimat, a ubrania dopełniają to, co we współczesnych pokazach mody jest dla mnie naprawdę interesujące i ważne. To nie tylko wybieg i nie musi nim być! Brawo Maria Grazia

Rose Marie Fargas

5 miesięcy temu

Es una verdadera belleza haber logrado en ese ambiente español con estos artistas de primera y un cuerpo de ballet impecable, mostrar una colección como pocas, sin palabras llena de piezas con ambiente ecuestre, cordobés, vestidos largos de ensueño llenos de faralaes y hombros al aire. Preciosa colección como pocas, definitivamente la mano de Dior sigue trabajándo.

  To prawdziwe piękno, które udało się osiągnąć w tym hiszpańskim środowisku z tymi pierwszorzędnymi artystami i nienagannym corps de ballet, aby pokazać kolekcję jak niewiele innych, oniemiałą, pełną kawałków z jeździecką atmosferą, Cordoba, marzycielskie długie suknie pełne falbany i odsłonięte ramiona. . Cenna kolekcja jak mało która, zdecydowanie ręka Diora nadal działa."


 Zdjęcie z Internetu.

 

 

 


 

wtorek, 22 listopada 2022

Bo nie musi być ciągle poważnie....

 

Kaczyński gada S. Michalski odpowiada



A co w polskiej szkole?

 

PS. Tytuł nie obliguje do śmiania się do rozpuku, ani do chichotu... po prostu nie zawsze musi być poważnie.. i już.


sobota, 19 listopada 2022

I miała nadejść biała, sroga, a tymczasem....

 Z czwartku na piątek, w nocy, spadł śnieg. Ogród wczoraj wyglądał tak.

Przez cały piątek śnieg lekko padał, ale było pochmurno i smutno.

Zapowiadano w nocy straszliwy mróz, miało być u nas - 7 C. 

Spuściłam połowę wodę ze zbiornika, by go nie rozsadziło. Wylałam z beczki resztę wody, by nie pękła, sprzątnęliśmy węże ogrodowe oraz kosiarki. Wszystko po to, by uchronić rzeczy przed skutkami mrozu. 

Wieczorem, o 23 na termometrze było 0 C. dzisiaj rano też 0 C. przy ziemi pewnie trochę mniej. Z jednej strony cieszyć się, że nie było mrozu, z drugiej, jak tak dalej będą prognozować, do końca nie będzie wiadomo, co nas czeka.
 


Z drugiej strony, my jesteśmy w jakiejś dziwnej niszy pogodowej. Choćby teraz, u nas słońce świeci, jest +4 C , a nad Jastrzębiem i z drugiej strony, nad górami, wiszą czarne chmurzyska.

Do ogrodu wróciły, na zimowanie, bażanty. Codziennie, o zmierzchu, sadowią się na drzewach i śpią tak do rana.  

To zdjęcie zrobiłam w lasku, kiedy słońce już zaszło. Wyszedł niezły teatr cieni.


 A te zdjęcia zrobiłam wczoraj. Brzozy rosną blisko domu. Bażanty usadowiły się na gałęzi, trochę pokrzyczały i już miały zostać na noc, gdy pies siostry rozpoczął harmider.

Teraz czujnie się wyprężył  zaniepokojony hałasem
Nie zdążyłam drugiemu zrobić zdjęcia, bo oba się poderwały i z wrzaskiem bażancim poleciały w głąb ogrodu.

To jest bażant w locie, jakby ktoś nie wiedział, co zdjęcie przedstawia. A tak go tutaj wkleiłam, bo samo w sobie jest dosyć interesujące😀😀😀.

Ścięto kukurydzę po obu stronach ogrodu i nareszcie zrobiło się przestronno. Wrócił widok na góry od strony południowej i doszło powietrze do ogrodu od strony wschodniej. 

Wrócił też myszołów. Często, późnymi popołudniami, siada na gałęziach drzew, na dole ogrodu i obserwuje pole. Już mu kukurydza nie zasłania ziemi. Ani bażanty, ani myszołów zbytnio się naszym widokiem nie przejmują. Zaanektowały nasz ogród, a my jesteśmy do niego niezbyt kłopotliwym dodatkiem.

No i jeszcze jeże żerują. Przedwczoraj, przy płocie, niedaleko brudnego kompostu, spotkałyśmy z Bezą ogromnego jeża.  Wielki był jak stodoła. Nawet się nie zjeżył na nasz widok, pewnie był tak samo zaskoczony nami, jak my nim.
Beza go delikatnie obwąchała i poszła dalej myszkować po lasku. Taki wielki jeż o tej porze roku nie jest zmartwieniem. Zmartwieniem są małe jeże i takie trzeba podwieźć do schroniska, albo przezimować, jeżeli ktoś ma ku temu warunki.

Było trochę zimy, wracamy do jesieni. Tak pięknie owocowała pigwa. Nie zdążyłam jej wiosną przyciąć- ogromnie się rozrosła.



Po raz pierwszy, prawie wszystkie owoce pigwy, zdążyły dojrzeć. Część na drzewie, inne, te co wpół dojrzałe spadły, na słońcu, na tarasowym stole.

Część jest w słoiku- będzie nalewka, część czeka w zamrażarce na lepsze czasy, czyli moją chęć do zrobienia z nich soku, albo dżemu.

Za to owoców pigwowca było w tym roku dużo mniej i wszystkie były chore. Jak dojrzały spadły, sczerniały i zgniły.

Pięknie kwitł i owocował ognik. Owoców było tak dużo, że gałęzie ugięły się do ziemi. Trochę je przytnę, niech się dalej rozkrzewia.
 


 


Muszę zobaczyć, czy są tymi owocami zainteresowane ptaki. Kosy na razie żerują na owocach winobluszczu i na jarząbach.
Słonecznie o zachodzie- podświetlona trawa ozdobna.

Oraz kolorowo- hortensja w fioletach. Ślicznie się wybarwiły jej liście, ale dzisiaj już są zniszczone przez śnieg.


Tyle w temacie na dzisiaj.😃

Miłego dnia.