Na początek sójkowy głodomorek
Jakoś ostatnio nie potrafię zabrać się do napisania czegokolwiek. Siadam przy kompie, zabieram się do „popełnienia” posta i tak sobie planuję: trzeba dokończyć o muzeum Tatry- zostały limuzyny do pokazania; trzeba kontynuować o Wołochach- jeszcze sporo tego; trzeba coś bieżącego… trzeba pokazać… nowe fotki i filmiki; jest fajny zespół do przedstawienia; kłania się Vivaldi z „Zimą"; można pokazać modę, różnych projektantów, na wiosnę- lato; trzeba… można…należy…
I co? I kicha. Klikam na wiadomości, na inne blogi, na fejsa… czas leci, ochoty brakuje.
Fakt- dużo czasu zabiera mi śledzenie obrad Sejmu. Szczególnie słucham
tej części obrad, która dotyczy pytań i odpowiedzi ministrów oraz innych
ważnych decydentów, na nie. Można w ten sposób uzyskać mnóstwo informacji, zwiąnych z różnymi ważnymi problemami w
różnych dziedzinach życia,
Błazenady pisuarowskie przestają mnie ruszać. Co mnie dziwiło, potem śmieszyło, teraz staje się obojętne i czuję, oglądając występu pisowców, zażenowanie pomieszane z niesmakiem. Cyrk z „politycznymi”, kretyńskie miny i dziwaczne wypowiedzi prezydentunia- błazenka, pozwalają mi na lekkie uśmiechnięcie się z politowaniem. Nawet prezesunio, który zalicza coraz większy odlot, przestaje mnie interesować. Czy schyłek faszystowskiej partii jest interesujący? Może i tak, ale mnie to przestaje rajcować. Za to obrady sejmowe coraz bardziej mnie zajmują. Słucham też różnych podcastów dziennikarskich- one również niosą ze sobą bardzo interesujące spostrzeżenia i wnioski.
A oprócz tego dokarmiałam ptaki- teraz przestałam, bo jest ciepło, nie ma śniegu, niech same pracują na swoje utrzymanie. W razie powrotu wielkiej zimy, zapas żarełka dla nich w piwnicy jest. I jak co roku, o tej porze, chodzę po ogrodzie planując, co przyciąć, co wyciąć oraz co przesadzić i co dosadzić. Nic nowego. Wyciąć… nic nie wycinamy oprócz przerośniętego 30letniego ogromnego krzewu parszywiejącego jaśminu. Wprawdzie jaśmin jeszcze kwitnie, ale to ten z nie pachnących, potem cały oblepiony czarną mszycą traci liście, gałęzie usychają. Na mszycę nie ma rady prócz okresowych oprysków. Opryski= chemia, a krzak i tak marnieje. „Z bólem serca” zostanie wycięty.
Poza tym, mam teraz czas pobawić się w kuchni z różnymi daniami.
Ostatnio zrobiłam shoarmę. Już kiedyś ją robiłam, ale była z kurczaka. Teraz zrobiłam z wieprzowiny. Po raz pierwszy shoarmę jadłam w Warszawie, w restauracji Sphinx. Wtedy te restauracje w Polsce dopiero się pojawiały. Czyli łatwo rozeznać, że było to w czasach wczesnych mamutów. Potem był Sphinx w Bielsku, ale jakoś nie miałam okazji go zaliczyć. Czy jeszcze ta sieć istnieje? Nie mam pojęcia.
Wtedy włóczyłyśmy się z moją ciotką po nowo otwartych restauracjach z żarełkiem z "całego świata". Był to początek tego wieku. Takie restauracje powstawały w Warszawie jak grzyby po deszczu- jedzenie chińskie, japońskie, egipskie, włoskie…A oprócz tego był to czas budek z azjatyckim jedzeniem, porozstawianych na chodnikach.
Shorama lub szawarma
„… to potrawa pochodząca z bliskiego wschodu. Ma postać skrawków mięsa okrawanych z pionowego i obrotowego rożna. Aktualnie ta nazwa używana jest głównie w kręgu języka arabskiego. Odpowiednikiem shoarmy jest turecki kebab natomiast w Grecji ta forma dania znana jest jako gyros. Shoarmę serwuje się zwykle z chlebem pita. Sekretem smacznej shoarmy jest dobrze doprawione mięso. Może być to polędwica wieprzowa, piersi z kurczaka, czy także z indyka. Oprócz pity innymi głównymi dodatkami do dania mogą być ryż, frytki, dipy oraz sałatki.”
W Internecie jest sporo przepisów na shoarmę. Różnica w nich jest taka, że są w nich różne zestawy przypraw do zaprawy oraz stosuje się różne mięsa.
Ja robię taki zestaw przypraw do zaprawy mięsnej:
- 1 łyżeczka słodkiej papryki
- 1 łyżeczka przyp.[Rawy curry,
- 1 łyżeczka kminu rzymskiego (niezbędny),
- 1 łyżeczka czosnku granulowanego (lub 2 ząbki świeżego, ja daję granulowany),
- ½ łyżeczki imbiru (daję mielony, ale może być świeży starty),
- ½ łyżeczki gałki muszkatołowej (daję zmieloną, można zetrzeć świeżą, jest niezbędna, bo daje ten aromat orientu),
- ½ łyżeczki cynamonu (niezbędny),
- ½ łyżeczki kurkumy,
- ½ łyżeczka goździka mielonego (niezbędny),
- ½ łyżeczki kardamonu (niezbędny)
- szczypta pieprzu cayenne (może być chili mielone)
- można dodać trochę soku z cytryny
- można dodać ½ łyżki mielonej kolendry (podnosi aromat)
Tam, gdzie napisałam „niezbędny” chodzi o ten orientalny smak.
Każdy może sobie sam taką zaprawę skomponować według swojego uznania dodając więcej jednej czy inne przyprawy.
Wszystkie składniki dokładnie wymieszać.
Nie podaję ilości mięsa, ale w przepisach jest, mniej więcej, 60 dag wieprzowiny lub mięsa z kurczaka. Z tych robiłam shoarmę. Nie wiem, jak wychodzi z wołowego czy innego gatunku mięsa.
1. Mięso kroimy na nieduże słupki, im mniejsze, tym szybciej się przesmażą, ale nie mogą być zbyt małe, bo przy mieszaniu z zaprawą, zrobi się z nich miazga.
2. Słupki mięsa obtaczamy dokładnie w mieszance przypraw i odstawiamy najmniej na godzinę- im dłużej mięso jest trzymane w przyprawach, tym jest bardziej aromatyczne. Najlepiej sobie zrobić to rano i te 2 czy 3 godziny wystarczą.
3. Podgrzewamy olej do wysokiej temperatury (wrzucony słupek musi zaskwierczeć) wrzucamy mięso do rozgrzanego oleju i lekko przewracamy. Gotowa shoarma powinna być przesmażona i chrupiąca.
Ja używam oleju ryżowego, który ma wysoką temperaturę dymienia i można w nim spokojnie mięso dłużej smażyć bez przypalenia.
Najlepiej smażyć shoarmę w rondlu, ja wykorzystuję do tego wok.
Przesmażone, chrupiące mięso wyjmujemy, lekko odsączamy z oleju i możemy je podawać.
Pierwszą shoarmę robiłam z kurczaka i dodatkowo zaprawione przyprawami mięso obtaczałam w sezamie. Wyszło bardzo dobre, ale trzeba mocno pilnować, by się sezam nie przypalił, a mięso dosmażyło. Dlatego idealnie nadawał się kurczak, który szybko się przesmaża.
I jeszcze jedno- są gotowe mieszanki przypraw do shoarmy. Może traficie na taką, która ma te wszystkie przyprawy, ja kupiłam gotowca, a kiedy przeczytałam skład, to mi ręce opadły. Zestaw przypraw od lasa do Sasa, a tych najważniejszych, które nadają mięsu orientalny smak, w mieszance brak.
A tu dzięciolina na kulach pokarmowych. Fajnie się ogląda i na żywo, i na filmach.
https://alepysznie.pl/przepisy/przepisy-na-dania-z-miesem/przepis-na-domowa-shoarme-jak-ze-sphinxa/