poniedziałek, 19 października 2020

Mała kolczasta znajdka

Zaglądam wczoraj na blog Lutry, a tam zdjęcie z małym jeżykiem w klatce. Patrzę i zastanawiam się, co to oznacza, bo Lutra zamieściła tylko dwa zdjęcia- kabaczków i jeżyka. https://lutra66.blogspot.com/2020/10/ostatki.html

Pytam w komentarzu o tego jeżyka. Okazuje się, że to jeż z jesiennego miotu i gdyby go zostawić w ogrodzie, to nie przeżyje, bo jest zbyt mały, nie ma tłuszczyku na przezimowanie. W związku z tym Lutra takiego malucha odkarmi, przezimuje i na wiosnę wypuści na wolność. Przyjęłam do wiadomości i uznałam sprawę za zakończoną. Ale nie….. ale NIE. Wieczorem Młoda przychodzi ciut spanikowana, bo wracając z parkingu …

- Mami, koło furtki jest malutki jeż, on tam może być? - słyszę zaaferowane od progu.

Aż mnie zatchnęło. No przecież to nie może być jakiś zbieg okoliczności. Post Lutry, a u mnie, jak na zawołanie, jesienny maluch jeżowy.

Poszłam, zobaczyłam malutką kolczastą kupkę nieszczęścia.  Poświeciłyśmy latarką, przeszukując najbliższe miejsca, a nuż drugi gdzieś będzie. Nie było. Zabrałam jeżyka, obfukał mnie porządnie, wsadziłam do ogromnego pudła z kartonu. Dno wyłożyłam grubym frotowym ręcznikiem, jeżyka przykryłam złożonym obrusem i cała się rozdygotałam- co dalej? Galopem na blog Lutry. Popytałam, dostałam odpowiedź. Dzięki Lutra, jesteś wielka!

Ja tak mam, jak coś się dzieje, a dotyczy to w dodatku takiego bezbronnego zwierzaczka, to cała chodzę ze zdenerwowania- nie zrobić krzywdy, aby nie zaszkodzić, a jak padnie? Wczoraj nie dałam mu jeść, bo nic nie miałam pod ręką. Ostatni raz zaglądnęłam do piwnicy- pudło stoi na schodach do piwnicy, o 11 wieczorem. Maluch spał pod obrusem i sapał. Rano też jeszcze spał. A ja w Internety. Taką wiedzę, jaką ogarnęłam na temat jeży, w dwie godziny, to chyba  mało kto ma. Tylko, że to wiedza teoretyczna, a tu rzeczywistość skrzeczy. Najważniejsza wiedza to ta o karmieniu jeży- przeczytałam mnóstwo opinii. Ugotowałam jajko na twardo, białko posiekałam, część położyłam na talerzyk (taki trzykomorowy), do tego woda i poszłam  karmić jeża. Nie spał, pałętał się po całym pudle. W roku kartonu położyłam talerzyk i nakierowałam delikatnie malucha w jego stronę. Wóz, albo przewóz. Zwęszył żarełko i dalej pogryzać brzeg talerzyka. Już chciałam go bardziej  nakierować, kiedy zadzwonił telefon. Poleciałam odebrać.  Wróciłam- jeżyk pałaszował białko aż się cały trząsł. Kapitalnie. Zostawiłam go w spokoju. Przyszłam po godzinie, wszystko było zjedzone.

Ale nie byłabym Jaskółką, gdybym się  w kilku miejscach nie upewniła, jak hodować jeża. Zadzwoniłam do Leśnego Pogotowia w Mikołowie (http://lesnepogotowie.pl/). Dwa lata temu zwieźliśmy tam maleńką wiewióreczkę. Teraz pomocy potrzebował jeż. Ale tym razem pan poprosił, aby trzymać się procedury- zadzwonić na policję w gminie, zwieźć tam jeża, a oni już go do pogotowia dostarczą. To się wiąże z dofinansowaniem z gminy. Wtedy odmówiłam zawiezienia wiewiórki na policję- nie dowierzałam im, teraz też odmówiłam. W takich czasach policja akurat przejmie się jeżykiem. A do Mikołowa jest od nas około 60 kilometrów. Wtedy zgłosiliśmy policji, że zawieźliśmy wiewiórkę sami i Pogotowie forsę dostało. Teraz jeż zostaje w domu, bo nie mamy czasu tak daleko go wozić. Dowiedziałam się jeszcze, że aby pozbyć się pcheł, trzeba u weterynarza kupić krople i lekko wkropić je między igiełki. Zamówiłam klatkę w Internecie, Jaskół został poproszony o zakup siana oraz karmy dla kociaków. A ja dalej do grzebania w Internecie, by jak najwięcej szczegółów znać. Trafiłam na forum ogrodnicze, na temat związany z jeżami. Czytam i oczom nie wierzę- pan daje cały elaborat na temat karmienia jeży karmą kocią. NEGATYWNY. Nie wolno karmić kocią karmą jeży, bo po długotrwałej takiej diecie, jeże mają rozwalony układ pokarmowy i wiosną chorują. Nie widać tego, a wszyscy twierdzą, że wszystko w porządku. I jak to się tutaj mówi- zostałam głupia stać- pan w pogotowiu zaleca, pan na forum mówi, że w ośrodkach zalecają, bo tak najłatwiej. No nic, dzwonię do „Jeżurkowa” ( http://jezurkowo.primum.org.pl/) ośrodka, który specjalizuje się w ratowaniu jeży. Opowiadam, co nas spotkało, mówię, jaki nasz jeż jest, co zrobiłam i pytam o tę nieszczęsną karmę. Pan się roześmiał i stwierdził, że na tych forach, to się wymądrzają. Dawać kocią karmę, ale dla małych kotów na początek, tę lepszą. Nie zrozumiałam nazwy, bo połączenie było kiepskie. Dowiedziałam się także, że najlepiej jeżyka trzymać w klatce na ręcznikach papierowych- łatwe czyszczenie- i należy postawić z kartonu domek (chyba przeciąć pudełko na pół i tak postawić, by był daszek?). Zapytałam o siano- nie, siana nie trzeba. On sobie w tym domku będzie spał, a taki domek można wyrzucić, kiedy się zabrudzi. Też prawda. I jeszcze, że można dogrzewać butelką z ciepłą wodą. Nie bardzo sobie to wyobrażam- jeż się przytuli? Jak tego dopilnować, by on grzał się sam, bo nie siedzę przy nim na okrągło, a dopóki nie jest odpchlony, to nie wezmę go do domu. Oczywiście o kupkach też było. No co, taki jeżyk, to lekko podrośnięty jeży niemowlak, kupy są ważne. Na razie w porządku jest. Muszę go jeszcze zważyć, by mieć tzw. dane wyjściowe.

I tak to jest- miała Jaskółka sporo zmartwień, to jeszcze przysposobiła małego jeża. 


W tym poście włączyłam komentarze. Może ktoś jeszcze coś mi doradzi, bo jeżyk fajny i głupio było by go stracić.

Nie odblokowałam komentarzy w głównych ustawieniach. Mea culpa, przepraszam. 

 

niedziela, 18 października 2020

Teczowo, wiewiórkowo, kwiatowo, maślakowo

By nie pisać ciągle o tych maseczkach i zwiększającej się liczbie zakażeń oraz zachorowań, uciekam  w porządkowanie zdjęć, haftowanie i czytanie.

Ostatnio zajrzałam do folderu ze zdjęciami z początku października. Znalazłam w nim różne fotki.

Na przykład taką. Tęcza nad jarząbem, którego dojrzałe owoce mają nieziemsko czerwony kolor. W tym tygodniu dobrały się do nich szpaki


Zdjęcia podwójnej tęczy. Zjawisko takie dosyć często pojawia się tutaj.



Zdjęcia są trochę okrojone, bo cały kontekst widokowy tęczy, był niezbyt interesujący. Ta druga pojawiła się akurat nad budynkiem tak obrzydliwym, że aż po zębach zgrzyta. Widok jego psuł urok tęczy.

 W tym samym czasie zrobiłam fotkę  zmokniętej róży

 A dwa tygodnie temu sfotografowałam wiewiórkę, podbierającą orzechy z tarasu. Do tych orzechów dobrała się również Beza. Pisałam o tym w poprzednim poście.




 

O tym liliowcu pisałam w tym  poście http://poranek55.blogspot.com/2020/08/dis-o-liliowcach-i-tygrysowce.html


Pod koniec sierpnia przekwitły na nim wszystkie kwiaty, wycięłam łodygi i byłam przekonana, że potem wytnę mu liście i tak dotrwa do przyszłego roku. A on tymczasem sprawił mi niespodziankę. Nie dość, że zakwitł ponownie, to na łodydze pojawiło się tyle pąków, że kwitnie jeszcze dzisiaj. Kolejny liliowiec, który zakwitł ponownie. Bardzo się cieszę.

Zbiory sprzed ostatnich deszczy. Rosły w mchu na dole ogrodu, w alejce, którą nazywamy poprzeczną. Najpierw ja nazbierałam taką miseczkę. Po dwóch dniach Młoda przyniosła podobne zbiory. A potem zaczęło lać, padać, mżyć, lać, padać mżyć i tak przez cały tydzień lała się woda z góry.
 
Trzymajcie się zdrowo😀😷

piątek, 16 października 2020

Już tylko brązowe zostały

Trochę za dużo tego covidowego szaleństwa na moje nerwy. Czerwona strefa. Obostrzenia, Pilnujemy się jak diabli, ale żyć trzeba.  Zamówiliśmy dodatkowo lampę UV do sklepu. Jak pomoże zwalczać wszelkie dziadostwo, to dobrze, jak nie, strata niewielka. Nie, to nie jest przewrażliwienie, jeżeli  możemy dbać o siebie i innych, to dlaczego tego nie robić? Czy to wielkie wyrzeczenia? Bywało gorzej- szukanie po kieszeniach drobnych na mleko dla synka, zapożyczanie się przed pierwszym, by zaraz po wypłacie oddawać, palenie kartonami w CO, bo już w marcu brakło opału, a nie było możliwości zdobyć forsy na nowy, spłata dwóch pożyczek w ciągu tygodnia, jak mnie zwolniono bezprawnie z dnia na dzień (zapożyczyłam się wtedy na nowo u ojca), praca na dwóch uczelniach za jedną pensję w budżetówce (tak, tak marnie płaciły prywatne doktorowi wykładowcy za etat- 1500 na rękę- mniej niż zarabiałam w podstawówce).

Noszenie maseczek? Mycie rąk? Trochę dłuższe kolejki przed sklepem? A pamiętam, kiedy w 80tym stałam wieczorem 2 godziny, w listopadzie, przed piekarnią, po to, by po dojściu do lady dowiedzieć się, że chleba brakło, a następna partia będzie za dwie godziny. A kolejki po mięso, proszki, papier toaletowy...I to ciągłe dorabianie- nadliczbówki, zastępstwa, godziny na uczelniach.  I ciągle z tym sama. Teraz mam Jaskóła, dorosłe dzieci, mam pomoc, oparcie, ale wtedy musiałam sobie sama radzić. Ograniczanie wolności, bo maseczki? A godzina policyjna? Tego nie pamiętacie? A legitymowanie na ulicach, w pociągach? Głuche telefony, brak towaru, kartki... Ludzie opamiętajcie się- te obostrzenia są konieczne i mają nam służyć, nie ma nic ponad konieczność. I chociaż trudno jest, to przynajmniej dla mnie, są to uciążliwości do zniesienia. Myślę, że jak ktoś podejdzie do całej sprawy racjonalnie, sam przyzna, że to jeszcze mieści się w granicach do wytrzymania.

Ech...

Dzisiaj wiewiórki, ciągła i nieustająca moja radość.

W ogrodzie już nie ma rudych wiewiórek. Zostały trzy brązowe. Kiedyś było ich więcej. Ja widuję blisko domu trzy.

Na początku pażdziernika Jaskół pozbierał trochę orzechów z postanowieniem zrobienia zapasów dla wiewiórek, by je potem systematycznie im sypać. Uznałam, ze to bez sensu, bo orzechów w tym roku jest mało, niech sobie same zbierają. Te, które przyniósł, wsypałam do miski i wystawiłam na taras. Widać zrozumiała, o co chodzi, bo zabiera się do podbierania.


 

Spryciula

Te trzy zdjęcia robiłam z zaskoczenia, przez szybę.

Następne już normalnie

W trakcie zakopywania orzecha

I akcja pod cisem



Potem wysypałam orzechy z miski na taras.  Zabrały je i zakopały. Nie udało mi się zrobić więcej zdjęć, ale przyłapałam Bezę na złodziejstwie. Poszła na taras, wzięła jednego orzecha w zęby i zakopała go pod cisem. Ziemię nagarnęła nosem na kupkę, po czym odeszła zadowolona. Zazdrośnica, bo nie sądzę, by ulitowała się nad rudasami i pomogła im robić zapasy.

I jeszcze filmik. Uśmiałam się, ponieważ wiewióra zakopała orzech dokładnie w krecim kopcu. 

Spokojnych dni😃 wszystkim😁


wtorek, 6 października 2020

Spór o riff

 "Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych odmówił podjęcia postępowania w sprawie rzekomego plagiatu w piosence "Stairway to Heaven" legendarnego brytyjskiego zespołu Led Zeppelin. Oznacza to, że ​​decyzja sądu apelacyjnego z marca 2020 roku na korzyść grupy pozostanie w mocy.

Gitarzysta Led Zeppelin Jimmy Page oraz wokalista tego zespołu Robert Plant byli oskarżani o to, że skopiowali riff z instrumentalnego utworu "Taurus" amerykańskiego zespołu Spirit, napisanego przez Randy'ego Wolfe'a w 1967 roku.

 


 Wolfe, który występował jako Randy California, zmarł w 1997 roku, a sprawa została wniesiona w 2014 roku przez jego fundusz powierniczy.

 

Proces rozpoczął się w 2016 roku i, jak pisze agencja Reutera, był jednym z najpilniej obserwowanych dotyczących praw autorskich w branży muzycznej.

Jimmy Page zeznał w 2016 roku, że pierwszy raz usłyszał utwór "Taurus" dwa lata wcześniej, mimo że - jak wspominał w 1996 roku Wolfe - Led Zeppelin był supportem Spirit podczas trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych w 1968 roku.

Przysięgli ostatecznie uznali, że Page i Plant mieli co prawda dostęp do "Taurusa", ale riff, o którego kradzież byli oskarżeni, nie był samoistnie podobny do początku "Stairway to Heaven" z 1971 roku. Na początku tego roku sąd apelacyjny utrzymał w mocy pierwotny wyrok."

Źródło:https://tvn24.pl/swiat/stairway-to-heaven-led-zeppelin-plagiatem-jest-decyzja-sadu-4712099
 

sobota, 3 października 2020

Bo

 


"Ludzie są dziwni gdy jesteś inny

Twarze są wstrętne gdy jesteś sam

Kobiety wydają się nieznośne gdy jesteś niechciany

 Ulice są nierówne gdy jesteś przybity

 

Gdy jesteś inny

 twarze wyłaniają się z deszczu

 Gdy jesteś inny

nikt nie pamięta twojego imienia

Gdy jesteś inny

Gdy jesteś inny

Gdy jesteś inny ..."

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,the_doors,people_are_strange.html

 I tyle....