Upały przeczekujemy w domu. Cały
czas słucham relacji z protestów. Nie mam telewizora, a radia, nawet „trójki”,
już się słuchać nie da. Relacje, na bieżąco, odnajduję na Facebooku. Czy się to
komuś podoba, czy nie, zamieszczanie takich rzeczy przez fejsbukowiczów, to świetna
droga komunikacji, podawania informacji i dostępna prawie dla wszystkich. W ten
sposób miałam sposobność wysłuchania całej awantury o SN w sejmie, wczoraj wysłuchałam
całej relacji z senatu. Miałam przyjemność, szkoda, że w takich okolicznościach,
wysłuchać wypowiedzi (wykładu?) wice przewodniczącego Sądu Najwyższego. Tak spokojnej,
kulturalnej, merytorycznej i wyważonej wypowiedzi już dawno nie słyszałam. Teraz słucham relacji z nocnego blokowania
ulicy na Placu Trzech Krzyży. Bardzo
mnie cieszy sposób demonstrowania. Ktoś zarzucił opozycji, że urządza pikniki.
A ja uważam, że to dobra rzecz. Niech będzie taki „piknik”, jeśli jest
skuteczny przekaz. Forma przyjęta przez opozycję, to początek „pracy u podstaw”.
Czytanie Konstytucji, śpiewanie pieśni „rewolucyjnych”, mówienie o własnych wątpliwościach,
czy zdawanie relacji z tego, co dzieje się w sejmie, prostym, normalnym,
zrozumiałym językiem, bardziej dociera do świadomości protestujących niż
jakikolwiek przekaz siłowy. Owszem, sama chętnie zobaczyłabym, jak tych wrednych
posłów i senatorów z PiSu wyciągają ludzie, za wszarz, z sejmu, ale…w spokoju protestujących siła.
Ważne, by teraz nie dawać płaszczakowi pretekstu „do działania”. Przyjdzie i na nich czas. Ogromnie
cieszy, że coraz więcej młodych protestuje i ogromnie martwi, że mnóstwo ludzi
grzeje doopy na piasku, zamieszcza słiftfocie, zdjęcia z drinkiem z palemką i
ma w nosie to, co się dzieje w kraju. Więcej, na jesień przyjdzie im płacić większe
rachunki za prąd, za wodę i użerać się z nowym systemem szkolnym. POWODZENIA „młodzieży”.
Kiedy ktoś pisze: „Nie lubię
polityki”, „Polityka mnie nie interesuje”, to jest w tak zwanym mylnym błędzie
w ogarnianiu rzeczywistości. Bo o ile może polityki nie lubić, o ile może w
niej nie uczestniczyć, to mówienie, że go nie interesuje jest przejawem krótkowzroczności.
On się nie interesuje polityką, ale codziennie polityka nim się interesuje. Nie musi na siłę uczestniczyć w polityce, ale
powinien interesować się, co mu polityka szykuje. Powinien znać ustawy,
przepisy, posunięcia rządu i innych organów państwowych, bo to jego dotyczy, a jak nie
dotyczy teraz, to może w przyszłości, a jak nie jego, to może to dotknąć jego
najbliższych. Tu nigdy nie ma "mnie to nie dotyczy".
Tak, zawaliliśmy tzw. wychowanie obywatelskie, przespaliśmy te
momenty, kiedy dzieciom i młodzieży tłumaczy się mechanizmy funkcjonowania jednostki w społeczeństwie
oraz mechanizmy funkcjonowania państwa. Może teraz, kiedy doszło do poważnego
zagrożenia swobód obywatelskich, zaczniemy to wszystko nadrabiać. Tylko, czy
zdążymy?
Standard na dzisiaj:)
PS. Pisząc o informacjach na
Facebooku nie chodzi mi o to, czy są one wiarygodne, czy nie. To, czy ktoś daną
informację odbierze za prawdę albo fałsz, zależy wyłącznie od jego poziomu
wiedzy, świadomości oraz doświadczeń. Facebook jest, według mnie, jedynym ze źródeł
wielu informacji, i tych „z prawa”, i tych „z „lewa” , które nie dotarłyby do nas, w takiej masie, z innego źródła. Owszem, jest
jeszcze ponoć Twitter ora Fanpage. Nie znam, nie wypowiadam się.