kwiaty teraz wiszą na co drugim blogu, dlatego u mnie będzie trochę innego ogrodu.
Ogród przed burzą, taki mamy widok ze wschodniego tarasu, na którym spędzamy większość letniego czasu. Wprawdzie taras wychodzi na wschód, ale ogród jest na południe od niego. Te dalekie drzewa to jeszcze nie koniec ogrodu. Za nimi jest rząd leszczyn, potem rząd jodeł, potem rząd sosen i na brzegu ogrodu rośnie rząd wysokich brzóz (odległość od tarasu. około 80 metrów). Aparat robi dużą perspektywę, jednak w realu też ta odległość jest dosyć duża. W każdym razie, kiedy robi się obchód po obwodzie ogrodu, trochę to trwa.
Skorupki jaj drozda z pierwszego, kwietniowego lęgu. Sprytne drozdy podrzucają skorupki daleko od gniazda. Te porzuciły na ścieżce w sosnowej alejce.
Kwiaty brzoskwini po zrzuceniu płatków. Nawet bez płatków są śliczne.
To nie jest jesienne zdjęcie chociaż kolory wskazywałyby na to. To młode liście leszczyny czerwonej, podświetlone słońcem. Potem robią się ciemnozielono- brązowe i "mechate".
Kwiaty lipy. Nasze lipy zawsze kwitły na początku lipca, bo to jest odmiana lipcowa. W tym roku lipy zakwitły o 3 tygodnie wcześniej. I nie zawiodły- były gęste od kwiatów i pięknie pachniały. Uwielbiam ciepłe, letnie wieczory, kiedy ptaki powoli cichną, ale jest jeszcze jasno, robi się coraz ciszej, a od lip dochodzi taki miękki, słodki zapach.
Wszyscy zamieszczają zdjęcia malin czerwonych, no to, by nie zanudzać, zrobiłam zdjęcie naszym żółtym malinom. Dwa lata temu kupiłam w Castoramie, w przypływie "chcenia", dwa krzaki żółtych malin. Zasadziłam je, wydały owoce. W zeszłym roku, na wiosnę, musiałam zreorganizować grządkę i wykopać te krzaki. Przesadziłam je w inny kąt ogrodu. Tam owocowały. A w tym roku, zupełnie nieoczekiwanie, parę krzaków pojawiło się pod drugiej stronie chodnika, naprzeciw tej zreorganizowanej grządki. Gdzieś musiały przeleźć rozłogi i powstał całkiem niezły maliniak żółtych malin. Tym sposobem w ogrodzie są dwa takie maliniaki. Żółte maliny są słodsze od czerwonych. Łapią też mniej chorób.
I wiśnie. W ogrodzie jest tylko jedna wiśnia. kiedyś było ich więcej, niestety zmarzły. W tym roku bardzo ładnie obrodziła. Było już ciasto z wiśniami, kompot wiśniowy, a teraz... co by tu jeszcze...może wiśnióweczkę?
Morwa też w tym roku wcześniej owocowała. I jak zawsze miała owoców full wypas. Wszyscy się na niej dokarmiają: szpaki, drozdy, kosy, małe ptaszki, my i oczywiście rude. Rude prawie codziennie na niej siedzą. Lubią też czereśnie.
Szpaczysko usiadło na drucie i skrzeczało. One tak dziwnie skwirczą, a potem pogwizdują. Ten wyglądał na zwiadowcę. Posiedział chwilę, porozglądał się czujnie i poleciał. Jedna rodzina szpacza ma gniazdo w dużej jodle. Kiedyś podpatrzyłam jak stary zapikował między gałęzie, a potem rozległy się piski młodych. Trochę nietypowe wybrał miejsce na gniazdo, ale u nas wszystko jest ciut postawione na głowie, to i szpaki mają prawo do swoich dziwactw.
Na tych drutach często przesiaduje całe towarzystwo ptaszorów. Bywa, że na jednym drucie równocześnie siedzą wróbel, kos i sierpówki. Potem pojawia się muchołówka albo drozd. Nie zauważyłam, by ptaki te dokuczały sobie, albo przeganiały się. Owszem, kiedy usiądzie całe stado wróbli, to są tam przepychanki i kłótnie, ale krótko trwają.
Dzwońce też często pojawiają się na drutach. Ten akurat zabiera się do koncertowania.
Nie wiem czy to motyl, czy ćma i nie wiem, jak się nazywa. Poszukałam w necie, ale nie znalazłam nazwy. Oprócz motyla, podoba mi się, na zdjęciu, faktura ściany. Całość jest bardzo malownicza.
Taka sobie tęcza, nie tęcza. Czasem uda mi się przyłapać słońce na psoceniu.
Post bez Bezki, to post beznadziejny:)
Dzisiaj w roli strażnika ogrodu: " I tak sobie siedzę, i tak sobie patrzę...". Miejsce- granica ogrodu z sadem, ulubiony punkt obserwacyjny Bezki.
W środku nocy
Ludzie, którzy uganiają się za miłością
I którzy przed nią uciekają
Ludzie wznoszący ręce do Boga
Którego nie widzą
Mam twoje ciało obok mojego ciała
W to wierzę
Żyć na dobre
Chcieć dać z siebie wszystko
I być bogatszym, bo zachowało się
Tylko miłość
Mężczyźni, którzy mają tylko złudzenie
Że czekają na znak
Kobiety, które opłakują swoje dzieci
I zachowują godność
Każdego dnia mnie umacniasz
Bez Boga i prawa
A kiedy nasze ciała się kochają
To wiem dlaczego
Żyć na dobre
Chcieć dać z siebie wszystko
I być bogatszym, bo zachowało się
Tylko miłość
Tak - żyć, aby być wolnym
Kochać wszystko, co można kochać
Pragnąć jeszcze i zawsze
Tylko miłości, tylko miłości
Żyć na dobre
Chcieć dać z siebie wszystko
I być bogatszym, bo zachowało się
Tylko miłość
Tak - żyć, aby być wolnym
Kochać wszystko, co można kochać
Pragnąć jeszcze i zawsze
Tylko miłości, tylko miłości "
W tym roku mija 75 rocznica
urodzin i pierwsza rocznica śmierci (grudzień 2017) słynnego, francuskiego idola- rockmana, orazaktora Johnnego Hollydaya. Jean-
Phillipe Leo Smet (jego właściwe imię i nazwisko) urodził się w Paryżu 15
czerwca 1943 roku. Od początku swojej kariery stał się ikoną francuskiej
piosenki, przyrównywaną do Elvisa Presleya. Zresztą, to właśnie pod wpływem
twórczości Presleya i rewolucji rockowej w latach 60tych ubiegłego wieku,
zaczął śpiewać piosenki rockowe. Pseudonim sceniczny zapożyczył od swego kuzyna
Lee Hollidaya.
Jego pierwszy album „Hello
Johnny” został wydany w 1960. roku. W tym samym roku Johnny brał udział w amerykańskim
programie CBS The Ed Sullivan Show.
W ciągu swej piosenkarskiej
kariery wydał 18 platynowych albumów, sprzedał ponad 100 milionów płyt i występował
przed ponad 15 milionami ludzi.
W 2000. roku dał w Paryżu, po
wieżą Eiffla, dał koncert, który zgromadził 500 tys. Widzów oraz 9,5
mln. osób przed telewizorami. Jego kolejne albumy zdobywały pierwsze miejsca
na francuskich listach przebojów. Jednym z takich albumów był „Le Coeur d’un
homme”. Ukazał się on w 2007 roku, a jedną z piosenek do niegonapisał Bono.
Johnny Hallyday był również
popularnym aktorem Zadebiutował w 1950 rokuw dreszczowcu „Widmo”, u boku Simone Signoret i Michela Serraulta.
Występował w wielu gatunkach filmów: dreszczowcach, kryminałach, komediach,
dramatach oraz w filmach sensacyjnych.
Jak bardzo był sławny we Francji
świadczy rozmach, z jakim Francuzi żegnali go na pogrzebie:
„–
Był tym, co Hugo nazywał siłą prącą naprzód (...). Był częścią nas, częścią
Francji. (...) Upadał sto razy i podnosił się, dzięki waszemu uwielbieniu,
waszej miłości – powiedział Macron do zebranego tłumu. Prezydent nawiązał do
choroby muzyka i jego stylu życia. Fani przyjęli mowę oklaskami, a potem
odśpiewali kilka przebojów Hallydaya.
Muzyka odprowadzały też setki
motocyklistów. Gwiazdor słynął z miłości do motocykli, a do budowania wizerunek
przez lata wykorzystywał skórzaną kurtkę. Blisko 1,5 tys. policjantów i
śmigłowce pilnowały trasy, którą przebył kondukt pogrzebowy."
Tym razem, oprócz kilku
piosenek zamieszczam również słowa do nich. Są tak piękne, że gdybym tego nie zrobiła,
nie zostałby w pełni oddany ich przekaz, bo to, co śpiewa Johnny to nie są banalne
pioseneczki. W dodatku ten jego fenomenalny głos, ta siła, ta ekspresja.
Przepraszam
"Przychodzę cię prosić
O przebaczenie dla wszystkich mężczyzn
Którzy nigdy się nie nauczyli
Czasownika "kochać"
Którzy nigdy nie pojęli
Siły miłości
Piękna życia
Przepraszam
W imieniu wszystkich mężczyzn
Którzy nie umieją kochać
O! Przepraszam
W imieniu wszystkich mężczyzn
Którzy nigdy nie kochali
O! Przepraszam
Przepraszam
Przychodzę cię prosić
O przebaczenie dla wszystkich mężczyzn
Którzy nie znają wartości
Przyjaźni
Którzy nigdy nie poznali
Łez dziecka
Uśmiechu kobiety
Przepraszam
W imieniu wszystkich mężczyzn
Którzy nie umieją kochać
Przepraszam
W imieniu wszystkich mężczyzn
Którzy nigdy nie kochali
O! Przepraszam
Daj mi swoje spojrzenie
Daj mi swoje światło
Daj mi trochę miłości
Tak, bez tego tracę nadzieję
Przepraszam
Przychodzę cię prosić
O ułaskawienie
Dla tych, których życie
Zraniło
A kiedy czas mija
Dostrzegają, że są nadzy
Zagubieni, zrozpaczeni
Przepraszam
W imieniu wszystkich mężczyzn
Którzy nie umieją kochać
Przepraszam
W imieniu wszystkich mężczyzn
Którzy nigdy nie kochali
Przepraszam."
Requiem dla szaleńca
"Nie zbliżać się, ostrzegam was
Czy jesteście policjantami czy widzami
Zabiję każdego, kto zrobi choćby jeden krok
Nie będę robił wyjątków
Wyłączcie wszystkie latarki
I opuśćcie broń
Nie, nie ruszę się stąd bez niej
Powiedzcie księżom i powiedzcie pastorom
Niech idą gdzie indziej robić swoje
Diabeł odszedł stąd wcześnie rano
I moja dusza nie jest już na sprzedaż
Jeśli zostawicie mi tę noc
O świcie oddam wam moje życie
Bo jak miałbym korzystać z mojego życia bez niej?
Nie byłem szalony, ale z miłości
To ona uczyniła mnie szalonym, oszalałem z miłości
Moim niebem były jej oczy, jej usta
Moim życiem było jej ciało, jej ciało
Kochałem ją tak bardzo, więc żeby ją ochronić
zabiłem ją
Żeby tak wielka miłość mogła przetrwać
Trzeba umrzeć, umrzeć z miłości
Wstaje dzień, noc blednie
Myśliwi i psy są głodne
To godzina zapowiadająca mój upadek
Bestia musi umrzeć tego ranka
Rozkładam szeroko ramiona
Wyrwijcie mi serce, jestem gotów
Chcę zasnąć na wieczność
obok niej
Nie byłem szalony, ale z miłości
To ona uczyniła mnie szalonym, oszalałem z miłości
Moim niebem były jej oczy, jej usta
Moim życiem było jej ciało, jej ciało
Kochałem ją tak bardzo, więc żeby ją ochronić
zabiłem ją
Nie byłem szalony, oszalałem z miłości
Żałosny szaleniec, który umiera dla miłość."
Zazdrość
"Niech mi dadzą ciemność, a potem światło
Niech mi dadzą głód, pragnienie, a potem ucztę
Niech mi zabiorą to, co próżne i drugorzędne
Abym wreszcie odnalazł wartość życia!
Niech mi dadzą niepokój, abym pokochał sen
Niech mi dadzą zimno, abym pokochał płomień
Ponieważ kocham swoją ziemię, niech mi dadzą wygnanie
I niech mnie zamkną na rok, abym marzył o kobietach!
Dostałem zbyt wiele, dużo wcześniej, niż zapragnąłem
Zapomniałem o marzeniach i podziękowaniach
O tych wszystkich rzeczach, które miały wartość
Które dają chęć do życia i pragnienie
A także przyjemność
Niech mi dadzą chęć
Chęć, aby chcieć
Niech rozpalą me życie!
Niech mi dadzą nienawiść, abym pokochał miłość
A także samotność, abym pokochał ludzi
Abym pokochał ciszę, niech ze mną rozmawiają
Zaznać nędzy - aby szanować pieniądze!
Abym pokochał bycie zdrowym - przebyć chorobę
Niech mi dadzą noc, abym pokochał dzień
Niech mi dadzą dzień, abym pokochał noc -
Abym pokochał dzisiaj - zapomnieć o tym, co zawsze!
Dostałem zbyt wiele, dużo wcześniej, niż zapragnąłem
Zapomniałem o marzeniach i podziękowaniach
O tych wszystkich rzeczach, które miały wartość
Które dają chęć do życia i pragnienie
A także przyjemność
Niech mi dadzą chęć
Chęć, aby chcieć
Niech rozpalą me życie!
Dostałem zbyt wiele, dużo wcześniej, niż zapragnąłem
Zapomniałem o marzeniach i podziękowaniach
O tych wszystkich rzeczach, które miały wartość
Które dają chęć do życia i pragnienie
A także przyjemność
Niech mi dadzą chęć
Chęć, aby chcieć
Niech rozpalą me życie!
Niech mi dadzą chęć
Chęć, aby chcieć
Niech rozpalą me życie!"
Zdjęcie zrobiłam po przylocie szpaków, w kwietniu. Całe stadko żerowało na trawniku, a przemieszczało się tak szybko, że ledwo nadążałam robić zdjęcia. Szpaki są bardzo płochliwe. Wystarczy gwałtowniejszy ruch i już ich nie ma.
Mały drozd z pierwszego lęgu. Najpierw wydzierał się w trawie, a potem niezdarnie przefrunął na stolik przy ognisku w ogrodzie siostry. Taki ledwo opierzony podlot, ale fajny.
Gołąb wędrowny, grzywacz. Przyleciał do ogrodu w kwietniu. Gniazduje w naszym ogrodzie od czterech lat, co bardzo nas cieszy. Ma taki przyjemny, gardłowy głos, a jego gruchanie jest spokojne i nie tak nachalne, jak sierpówek. Wielki gołąb usiadł na cienkiej gałązce brzozy, trochę przygładził dziobem pióra.
A potem odleciał.
Na płocie pajęczyna, a w tej pajęczynie.... no właśnie:) Co?
Zielona rzekotka drzewna. Wyjęłam ją z beczki, w której zbieramy deszczówkę. Była przyklejona do wewnętrznej ścianki i najpierw myślałam, że to liść. Pewnie sama wylazłaby w taki sam sposób jak do beczki wlazła. Ma na łapach mocne przylgi, które ułatwiają jej łażenie po różnych powierzchniach. Odniosłam takie wrażenie, że była na mnie obrażona, bo kiedy położyłam ją w trawie, to się lekko nadęła i odwróciła się ode mnie z pogardą. Niemniej dała się sfotografować. Rzekotki, spłoszone, bardzo szybko i daleko skaczą.
To zdjęcie jest dla tych, którzy jeszcze nie wierzą, że u nas wiewiórki łażą po tarasach, jak po swoim. No w sumie to jest ich: cały ogród, strych i tarasy:)
Zdjęcie zrobiłam przez szybę- w ostatnim momencie ja "złapałam". Padał deszcz, wiewiórka przeszła po tarasie w jedną stronę, weszła na krzesełko, potem siadła na stole. W tym momencie Beza już uszy postawiła, ale się nie ruszała. Musiałam wziąć aparat, a jak biorę aparat, to psisko zawsze robi larmo, aż uszy puchną. Nie mam pojęcia skąd jej się taki odruch wyrobił. Trzeba aparat brać skrycie, żeby nie wypłoszyła obiektów fotografowanych. Dlatego pozorując inny ruch, wzięłam delikatnie aparat z półki, ale wiewiórka też zobaczyła ruch w pokoju i dała dyla w ogród.
I jeszcze sesja z inną wiewiórką. Zdjęcia też robiłam przez szybę, w ekstremalnych warunkach. Właśnie rozmawiałam przez telefon z ciotką, kiedy zauważyłam, że na gałęzi siedzi rudas i robi sobie toaletę. Nie mogłam przerwać rozmowy ze starszą panią, i nie mogłam przepuścić takiej okazji z rudą, dlatego przełożyłam słuchawkę do lewej ręki, aparat wzięłam do prawej i tak, rozmawiając, robiłam zdjęcia rudasowi. Udało się zrobić cztery- wiewiór się znudził i skoczył prosto w gęstwinę gałęzi. Mam wrażenie, że ani ciotka, ani wiewiórka, nie zorientowały się co tak naprawdę wtedy robiłam.
Stała rezydentka i etatowa modelka w pozycji "nie przeszkadzaj, ja tu teraz pilnuję" Czego? Ano trawnika, by rude po nim nie łaziły.