Zdjęcie zrobiłam po przylocie szpaków, w kwietniu. Całe stadko żerowało na trawniku, a przemieszczało się tak szybko, że ledwo nadążałam robić zdjęcia. Szpaki są bardzo płochliwe. Wystarczy gwałtowniejszy ruch i już ich nie ma.
Mały drozd z pierwszego lęgu. Najpierw wydzierał się w trawie, a potem niezdarnie przefrunął na stolik przy ognisku w ogrodzie siostry. Taki ledwo opierzony podlot, ale fajny.
Gołąb wędrowny, grzywacz. Przyleciał do ogrodu w kwietniu. Gniazduje w naszym ogrodzie od czterech lat, co bardzo nas cieszy. Ma taki przyjemny, gardłowy głos, a jego gruchanie jest spokojne i nie tak nachalne, jak sierpówek. Wielki gołąb usiadł na cienkiej gałązce brzozy, trochę przygładził dziobem pióra.
A potem odleciał.
Na płocie pajęczyna, a w tej pajęczynie.... no właśnie:) Co?
Zielona rzekotka drzewna. Wyjęłam ją z beczki, w której zbieramy deszczówkę. Była przyklejona do wewnętrznej ścianki i najpierw myślałam, że to liść. Pewnie sama wylazłaby w taki sam sposób jak do beczki wlazła. Ma na łapach mocne przylgi, które ułatwiają jej łażenie po różnych powierzchniach. Odniosłam takie wrażenie, że była na mnie obrażona, bo kiedy położyłam ją w trawie, to się lekko nadęła i odwróciła się ode mnie z pogardą. Niemniej dała się sfotografować. Rzekotki, spłoszone, bardzo szybko i daleko skaczą.
To zdjęcie jest dla tych, którzy jeszcze nie wierzą, że u nas wiewiórki łażą po tarasach, jak po swoim. No w sumie to jest ich: cały ogród, strych i tarasy:)
Zdjęcie zrobiłam przez szybę- w ostatnim momencie ja "złapałam". Padał deszcz, wiewiórka przeszła po tarasie w jedną stronę, weszła na krzesełko, potem siadła na stole. W tym momencie Beza już uszy postawiła, ale się nie ruszała. Musiałam wziąć aparat, a jak biorę aparat, to psisko zawsze robi larmo, aż uszy puchną. Nie mam pojęcia skąd jej się taki odruch wyrobił. Trzeba aparat brać skrycie, żeby nie wypłoszyła obiektów fotografowanych. Dlatego pozorując inny ruch, wzięłam delikatnie aparat z półki, ale wiewiórka też zobaczyła ruch w pokoju i dała dyla w ogród.
I jeszcze sesja z inną wiewiórką. Zdjęcia też robiłam przez szybę, w ekstremalnych warunkach. Właśnie rozmawiałam przez telefon z ciotką, kiedy zauważyłam, że na gałęzi siedzi rudas i robi sobie toaletę. Nie mogłam przerwać rozmowy ze starszą panią, i nie mogłam przepuścić takiej okazji z rudą, dlatego przełożyłam słuchawkę do lewej ręki, aparat wzięłam do prawej i tak, rozmawiając, robiłam zdjęcia rudasowi. Udało się zrobić cztery- wiewiór się znudził i skoczył prosto w gęstwinę gałęzi. Mam wrażenie, że ani ciotka, ani wiewiórka, nie zorientowały się co tak naprawdę wtedy robiłam.
Stała rezydentka i etatowa modelka w pozycji "nie przeszkadzaj, ja tu teraz pilnuję" Czego? Ano trawnika, by rude po nim nie łaziły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz