środa, 25 listopada 2015
wtorek, 24 listopada 2015
O lewakach i lewactwie część 2- trochę poważniej
O lewakach i lewactwie już było. Może wesoło, a może mniej. Mniej, bo tak, jak ukazałam w poprzednim poście, potocznie pojmuje się te terminy. Mniej, bo byle kto potrafi porządnego człowieka nazwać lewakiem, nie mając zielonego pojęcia, co tak naprawdę to słowo znaczy, a po to tylko by obrazić, dokopać, zdyskredytować.
Wyraźnie widać, że obecnie nadużywa się tych słów w możliwie różnych kontekstach i sytuacjach.
Wklejam wywiad, w którym autor dosyć sensownie przedstawia całe zagadnienie związane z pojęciami "lewak", "lewactwo".
Wyraźnie widać, że obecnie nadużywa się tych słów w możliwie różnych kontekstach i sytuacjach.
Wklejam wywiad, w którym autor dosyć sensownie przedstawia całe zagadnienie związane z pojęciami "lewak", "lewactwo".
„Polska
to dość dziwny kraj, w którym przez ponad 40 lat rządzili
prawicowi komuniści, o socjalizm oskarżana jest ultrakatolicka
partia, za której rządów zaczęto wprowadzać
podatek liniowy, a najbardziej znana partia z „lewicą" w
nazwie ma z tą lewicą tyle wspólnego, co świnka morska z morzem.
Nic dziwnego, że w Polsce lewakiem można nazwać prawie każdego,
może poza samym Korwin-Mikkem.
Lubię
używać słów w ich poprawnym znaczeniu – nawet gdy kogoś
obrażam – dlatego o wyjaśnienie, kogo lewakiem należały
nazywać, a kogo lepiej nie i dlaczego, postanowiłem zapytać
eksperta. Łukasz Drozda zbiera
właśnie fundusze na wydanie swojej książki pt. „Lewactwo.
Historia dyskursu lewicy radykalnej w Polsce".
VICE:
Kto to w końcu jest, ten „lewak"?
Łukasz
Drozda: „Lewak"
to może być każdy. Zależy, czy mówimy o dwudziestoleciu
międzywojennym, czasach Polski Ludowej, czy okresie po '89. Na
początku „lewak" był rywalem dla ruchu komunistycznego w
jego proradzieckim wariancie, potem lewaków znajdujemy w coraz
szerzej rozumianych organizacjach lewicowych, a w końcu w III RP
„lewakiem" może być zarówno – co oczywiste – redaktor
Gazety Wyborczej, Krytyki Politycznej, ale też członek Platformy
Obywatelskiej. W dyskursie zwolenników Janusza Korwin-Mikkego nawet
Leszek Balcerowicz bywa kojarzony z „lewactwem", choć i on
wskazuje swoich „lewaków", np. Lecha Kaczyńskiego.
Jak
to słowo przeszło do mowy potocznej? Zdaje się, że nie było tak,
że upada PRL i wszyscy nagle zaczynają do siebie mówić „ty
lewaku"!
Google
Trends pokazuje, że erupcja miała miejsce wokół listopada 2011 r.
– wcześniej to są jednostkowe zapytania. Od tego czasu „lewak"
przestaje być obojętny i abstrakcyjny, w środowiskach lewicowych,
a nawet centrowych pojawia się wręcz ironiczna autoidentyfikacja z
„lewactwem". Mit „lewaka" nie zrodził się
przedwczoraj, ale prawdziwy impet nadała mu medialność Marszu
Niepodległości.
Skąd
wzięło się w ogóle to określenie?
Lewak
knuł przeciwko wspaniałym bolszewikom i wspaniałemu Związkowi
Radzieckiemu. Lewakami w Dwudziestoleciu Międzywojennym byli wszelcy
rewizjoniści, jak i wymyśleni przez stalinistów wrogowie.
Stalin
masakrował lewaków?
A
wcześniej Lenin, choć w polskich tłumaczeniach nie ma tego
określenia. W tytule jego książki „Dziecięca choroba
lewicowości w komunizmie" jest słowo liewizna, które można
by przetłumaczyć jako „lewactwo".
A
w Polsce Ludowej?
Już w
latach 40., na naradach aktywu Polskiej Partii Robotniczej mówiono o
„prądach lewackich, awanturniczych". W ramach czystek
poszukiwano wewnętrznych wrogów i funkcjonowała zasada, że
najgorszy wróg to ten, kto w ramach naszego nurtu prezentuje trochę
inne stanowisko. Komunista-rewizjonista był dla komunistów większym
wrogiem, niż jakikolwiek Żołnierz Wyklęty. Szczyt zainteresowania
tematem przypada na lata 70. i 80., kiedy na dobre rozkręciła się
„ideologiczna" działalność Wydawnictw Ministerstwa Obrony
Narodowej, pomimo, że PRL jest wtedy mniej wierny czerwonym
sztandarom, a chętniej bierze zachodnie kredyty. Wtedy też
„lewactwem" interesować zaczynają się pisma partyjnego
betonu, np. dziennik „Żołnierz Wolności" i tygodnik
„Rzeczywistość". . Kręcą się wokół nich postacie o
niezbyt głęboko maskowanych poglądach neoendeckich, widoczne
zwłaszcza w Zjednoczeniu Patriotycznym „Grunwald", które z
równym zapałem „masakrowało" Żydów, „rewanżystów z
RFN" i „lewaków" właśnie.
Czekaj,
to narodowcy z komunistycznej PZPR walczą z lewactwem?
Paradoksalnie,
na czasy Gierka (który komunistą był tylko fasadowym, na potrzeby
Związku Radzieckiego) przypada apogeum tępienia trockizmu, czyli
wówczas już od dawna politycznego trupa. Obsesja ta trwała jeszcze
w 1987 r., kiedy sam Gorbaczow nam kojarzący się z upadkiem
komunizmu, określił Trockiego jako... „cwaniackiego polityka
przed którym kierownicze jądro partii na czele którego stał
Stalin, obroniło leninizm w walce ideowej". „Lewactwo"
ma w PRL charakter bardzo naukowy, i odnosi się do czterech
kategorii: trockistów, maoistów (po tym, jak w ramach konfliktu
ZSRR i Chin przestali być fajni), neoanarchistów (tu plącze się
wszystko ze wszystkim) i w końcu nowej lewicy. Twardogłowi
komuniści nie rozumieli roku '68, rewolucji seksualnej, ludzi w
Paryżu krzyczących „Mao, Marks, Marcuse"...
Że
ktoś chce importować komunizm z Zachodu, a nie ze Związku
Radzieckiego!
Weź to
wytłumacz aktywiście PZPR. Nowa lewica nie była przedmiotem aż
takiej nienawiści, uważano jej zwolenników raczej za awanturników
i naiwniaków.
Czyli
w PRL-u są dwie lewice, ta PZPR-owsko komunistyczna...
...raczej
marksistowsko-leninowska, oni nie byli wszyscy komunistami, chociaż
takie określenie też może być mylące, skoro niektórzy nie mieli
nic wspólnego ani z marksizmem, ani z leninizmem. A ta druga lewica
raczej nie istniała: bardziej chodziło o zajęcie dla Służby
Bezpieczeństwa, powód do wydawania pewnych książek, pisania
raportów. Mechanizm kręcił się trochę sam, trochę ludzi z tego
żyło. Alternatywnej lewicy było bardzo mało, ci ludzie w
większości znaleźli się później w „Solidarności".
Przekonanie o tym, że to były duże grupy, wynika z utrwalenia się
teorii spiskowych – wtedy też zresztą rodzi się mit
wszechmocnego Michnika, w ówczesnej prasie oskarżanego np. o
współpracę z „lewackimi" terrorystami z Włoch. Pojawienie
się bardziej zinstytucjonalizowanej opozycji pod postacią Komitetu
Obrony Robotników zachęciło władzę do straszenia ludzi
Czerwonymi Brygadami czy Baader-Meinhof.
Zaraz,
przecież Baader-Meinhof była finansowana przez Związek Radziecki!
„Lewactwo"
polecasz do przeczytania zarówno lewakom, jak i konserwatystom. Co
ci drudzy z niej wyniosą?
Mam
nadzieję, że przestaną chcieć „tępić lewactwo", a zajmą
się refleksją nad własnymi poglądami. Przestaną szukać
wyimaginowanych wrogów, a zaczną rozważać kwestie gospodarcze, a
nie tożsamościowe. Liczę, że przy okazji następnej debaty
prezydenckiej mniej będzie o Jedwabnem, a więcej o umowach
śmieciowych.
Obalasz
jakieś mity tą książką?
Mam
nadzieję, w końcu nic podobnego wcześniej nie powstało.
Zaskakująca była dla mnie łatwość w ustaleniu związków
skrajnej prawicy w PRL-u (tępicieli tej lewackiej „Solidarności",
która domagała się partycypacyjnej demokracji, poprawy jakości
życia za pomocą interwencji publicznych, rozbudowy polityki
społecznej itd.), a dzisiejszym Ruchem Narodowym. Gdy zdejmie się
maskę komunistycznej nowomowy artykułów „Żołnierza Wolności",
to będą to dokładnie te same stwierdzenia, nierzadko tych samych
autorów, czasem dotyczące tych samych osób.
Zdecydowałeś
się na wydanie książki metodą crowdfundingu. Myślisz, że to
przyszłość finansowania książek naukowych?
Trudno
powiedzieć, ale to użyteczne narzędzie, które jak pokazuje
przykład mojej zbiórki, może prowadzić do dobrego efektu. Polskie
uczelnie są ciągle bardzo kastowe, będąc jak ja skromnym
doktorantem, nie otrzymuje się tysięcy na publikowanie dowolnych
badań. Crowdfudning daje swobodę, niezależność, ale chyba lepiej
sprawdzi się w przypadku zahaczającej o nośny, zabawny temat
książki z historii polityki, niż specjalistycznej książki z
zakresu nauk technicznych.
Książka „Lewactwo. Historia dyskursu lewicy radykalnej w Polsce" ukaże się latem nakładem wyd. Książka i Prasa przy wsparciu pozyskanemu z crowdfundingowej zbiórki trwającej do 23 Czerwca. Do tej pory udało się zebrać 4,5 tys. zł na wydruk, autor obiecuje jednak, że w przypadku zgromadzenia 5 tys. przygotowane zostanie również wydanie ebookowe.”
sobota, 21 listopada 2015
Lewak, lewactwo- cześć 1, czyli Nonsensopedia
Ponieważ w wielu blogach, w tekstach i w komentarzach pojawia się słowo "lewak", zapytałam kiedyś komentującego, co, według niego, to pojęcie oznacza. Zapytałam, bo zauważyłam wyraźną tendencję do nazywania "lewakami" ludzi o różnych poglądach, a regułą stało się, że są tak nazywani ludzie o poglądach odmiennych do poglądów komentującego, czy też piszącego post. Jednym słowem, terminem "lewak' określa się każdego niewygodnego dyskutanta, lub osobę o odmiennych poglądach. Znamienne jest również to, iż terminami "lewak", "lewactwo" z lubością szafują ludzie, którzy chcą się zaliczyć do prawicy i konserwatystów. Piszę "chcą", ponieważ często ich wypowiedzi zawierają elementy lewactwa ( według tych definicji, które znalazłam w Necie).
Mam jedną wielką zaletę/wadę (można sobie wybrać), że lubię wiedzieć, toteż poszukałam w Internecie, co oznacza to pojęcie. No i znalazłam tak różne definicje, a raczej tłumaczenia- wróć- określenia tego pojęcia, że postanowiłam podzielić to wszystko na kilka postów. Dodam- lektura pozycji filozoficznych (książek) dostarczyła mi zupełnie innych definicji.
No, ale...
Przytaczam całe cytaty.
„Zniszcz lewaków, spal ich domy, teraz Korwin będzie czczony!
Kelthuz o lewakach
Korwin o lewakach
Lewak – element społeczeństwa (tzw. „społeczeństwa
cierń”) występujący pojedynczo lub zbiorowo, popierający lewicę, homoseksualizm
i Muzykę Przeciwko Rasizmowi. Zadaniem
lewaka jest kwestionowanie obecności dobrobytu i sprawiedliwości we wspólnie
budowanej i regularnie opijanej Polski. Mówi
się też, że kto nie jest z 'nami', jest lewakiem.
Według prawaków, przeznaczeniem każdego
lewaka jest zostać zmasakrowanym przez
Janusza Korwina-Mikke, Rafała Ziemkiewicza, Roberta Winnickiego lub Krzysztofa Bosaka, Zbigniewa Stonogę, Wojciecha Cejrowskiego, Grzegorza Brauna oraz Maxa Kolonko.
Kto jest lewakiem?
O tym decydują
członkowie młodzieżówek partii takich, jak: UPR, KNP, KORWiN
i RN[1] oraz
komentatorzy pod artykułami na stronach typu Onet.pl.
Lewakami możesz nazywać swobodnie następujące osoby:
- osobę o bezpośrednio lewackich poglądach: (socjalistę, komucha, anarchistę, anarchokomunistę, socjalkomunistę, anarchosocjalistę, masona itp.);
- żyda – każdy jest lewakiem; jednocześnie wcale to nie przeszkadza innemu stereotypowi, że Żyd to potencjalny wyzyskiwacz i drapieżny kapitalista;
- red skinhead – w wielu kręgach opijających kraj i walczących z nadmierną różnorodnością rasową skinheadów uważa się, iż takie coś nie istnieje (w odpowiednie miejsca wstaw przecinek);
- wnuczka byłego esbeka lub innego funkcjonariusza z lewackich czasów;
- hippisa;
- geja;
- lesbijkę;
- pedofila;
- kogoś kto wyraża się niepozytywnie o Jego Ekscelencji Januszu Korwin-Mikke;
- antykapitalistę;
- kosmopolitę;
- ekologa;
- transseksualistę;
- ateistę;
- murzyna;
- feministkę;
- aborcjonistę;
- Tinki Łinkiego;
- kogoś, kto nadużywa słowa „stereotyp”;
- narkomana;
- moderatora for internetowych usuwającego posty aktywnych prawicowców, w których, w sposób kulturalny (ty ch… ty s…nu itp) określają swoich przeciwników politycznych;
- czasami zalicza się do lewaków nazistów, faszystów itp.;
- każdego, kto się z tobą nie zgadza (ten punkt tyczy się tylko portali internetowych).
Dla użytkowników
portalu Wykop.pl każdy, kto się z nimi nie zgadza, jest lewakiem i ma usunąć
konto.
Wygląd
Wielu lewaków ma
długie lub krótkie włosy, lub nie posiada ich w ogóle. Jeżeli chodzi o ubiór,
to lewaków można najczęściej spotkać w takich kolorach jak: żółty, niebieski,
pomarańczowy, czarny, czerwony, zielony, brunatny, biały, szary. Występują też
wersje w innych kolorach. Lewak musi nosić jasno określone buty: trampki,
halówki, glany,
kozaki, kalosze, papcie, klapki, sandały, trzewiki lub chodzić boso. Niektóre
lewaki mają zarost na twarzy, ale niektóre nie. Lewaka poznaje się przede
wszystkim po zapachu: jeżeli jesteś prawdziwym Polakiem, to
ich wyczujesz. Jeżeli nie – jesteś lewakiem[2].
Jak masakrować lewaków, czyli krótki poradnik Janusza Korwin-Mikkego
Jednym z ważnych i
ogólnie stosowanych sposób zwalczania niekochających Polskę
lewaków jest obcinanie im włosów. I nie chodzi mi o modelowanie głowy. Do tego
jest też potrzebne specjalne narzędzie zwane kosą ew. mogą być nożyczki. Innym
jest przeinaczanie nazw lewackich akcji tj. Muzyka Przeciwko Rasizmowi, oraz
wymyślanie zabawnych rymowanek potępiających lewactwo.
- przykład:
- Kto słucha rege, ten rucha kolegę.
- i jeszcze jeden:
- Gódnajt left sajd.
- oraz klasyka:
- Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę.
Charakterystyka
Lewaki boją się
dyskusji z Januszem Korwin-Mikke. Cechuje ich antypolonizm,
antypatriotyzm, kosmopolityzm, filosemityzm, tchórzostwo i miłość do komunizmu
bądź też anarchii.
Czasami lewacy myślą, że chronią ich bojówki anarchistyczne Antifa, ale to bujda, bo zwykle Antifowcy
skupiają się na merytorycznej i wyważonej dyskusji z nacjonalistami,
neonazistami itd.
Lewak uważa, że
leming jest ssakiem, gryzoniem z podrodziny nornikowatych. Ten pogląd jest dla
lewaka charakterystyczny.
Za co odpowiedzialne są lewaki?
Zgodnie z
wszechwiedzącym internetem lewaki są odpowiedzialne za wiele nieszczęść które
dotknęły świat. Poniższa lista zawiera zaledwie 0,00000001% tego za co
odpowiedzialne są lewaki. Zgodnie z nią lewaki są odpowiedzialne za to że:
- Twój szef cię wykorzystuje w pracy.
- Musisz chodzić do szkoły.
- Dinozaury wyginęły.
- Hanka Mostowiak zginęła zabita przez kartony. (bo to lewackie kartony były)
- Zgubiłeś 20zł.
- Skończył się budyń.
- W końcu znalazłeś swoje 20zł.
- I za to, że znowu zgubiłeś.
- Wybuchła II wojna światowa.
- I za to, że się skończyła też.
- Wdepnąłeś w gówno.
- Nie zdałeś matury.
- Nie możesz znaleźć pracy dla ludzi z twoim wykształceniem.
- Skończył ci się papier toaletowy.
- Korwin ma tak niskie wyniki w wyborach. (Gdyby nie lewaki miałby 110%)
- Małysz przestał skakać.
- 100% ludzi którzy piją wodę, prędzej lub później umiera.
- Twoja ulubiona postać z "Gry o Tron" zginęła.
- Powstał ten artykuł.”
poniedziałek, 16 listopada 2015
A on stąpa cicho i rozprzestrzenia się jak mgła
Niedawno jedna z osób komentujących w poście o naszych nazistach przypomniała, że jest tekst Woroszylskiego, dotyczący państw faszystowskich.
Pomyślałam sobie, że warto go tu przytoczyć. Może jako przypomnienie, a może jako ostrzeżenie. Przecież wtedy też w tych państwach było tak sielsko i niewinnie.
Pomyślałam sobie, że warto go tu przytoczyć. Może jako przypomnienie, a może jako ostrzeżenie. Przecież wtedy też w tych państwach było tak sielsko i niewinnie.
"Wiktor Woroszylski – Państwa faszystowskie
Niedługo po wojnie 1914–1918 w Europie powstały pierwsze
państwa faszystowskie W tych państwach
słońce wschodziło i zachodziło o normalnej porze opromieniając
dachy domostw i wzgórz zieloną spadzistość W oborach
łagodnie ryczało bydło Matki o świcie
budziły dzieci całując je w czoło Ojcowie wracając z pracy
ze znużeniem radosnym w kościach wdychali
dym domowego ogniska zaś po obiedzie
zasypiali w fotelu bądź też majsterkowali wytrwale bądź też
muzykowali z zapałem Dzieci
bawiły się w klipę w klasy i w chowanego Małym
dziewczynkom rosły piersi i dziewczynki z dnia na dzień
zamieniały się w duże dziewczyny wypełnione szeptem
szmerem jak drzewa w lesie chichotem nagłym na którego
dźwięk chłopcom zasychało w gardle W letnie wieczory
na firankach podświetlonych od wewnątrz schodziły się cienie
rozchodziły i znów schodziły miłośnie Zaś zimą
kochankowie łowili ustami parę z ust w ośnieżonych ogrodach
I jeszcze
można wspomnieć o kotach wyginających się w kabłąk o wróblach
wzlatujących nad jezdnią o staruszkach na przyzbie o kwiatach
ciętych i doniczkowych o pielęgniarkach
podających chorym termometr o ludziach z miotłą
zamiatających ulice O drewnie
rozsychającym się bruździe w polu wilgotnej wietrze
w zaroślach I jeszcze można
wiele wymienić zjawisk świadczących że
Albowiem nie było znaków na niebie komet żałobnych
wody w krew zamienionej krzaków płonących albowiem
życie biegło zwyczajnie więc naprawdę w państwach tych
wielu było
ludzi zwyczajnych i ludzi dobrych i takich którzy
nie wiedzieli o niczym i którym
nie przychodziło na myśl i którzy
nie czuli się współwinowajcami i którzy
nie mieli z tym nic wspólnego i którzy nawet
nie czytali gazet lub też czytali niedbale zajęci
myślami o tym że trzeba naprawić
przeciekający dach oddać
buty do szewca oświadczyć się wypić
89
kufel piwa wymieszać farby zapalić świeczkę i którzy
naprawdę nie dostrzegali strachu w oczach sąsiada nie
słyszeli drżenia w głosie pytającego o drogę nie
dostrzegali różnicy nie słyszeli
głosu w sobie albo skoro
domyślali się czegoś nie mogli nic zrobić i pocieszali się
mówiąc My przynajmniej
nie robimy nic złego żyjemy jak żyliśmy zawsze Co było prawdą
A jednak były to
państwa faszystowskie."
źródło: http://www.otwarta.org/wiktor-woroszylski-panstwa-faszystowskie/
"nie mogę uwierzyć w dzisiejsze wiadomości
och, nie mogę zamknąć oczu
i odpędzić tego od siebie
jak długo...
jak długo musimy śpiewać tę piosenkę?
jak długo, jak długo...
tej nocy... możemy się zjednoczyć
tej nocy...
potłuczone butelki pod dziecięcymi stopami
ciała rozrzucone w ślepym zaułku
ale ja nie dam posłuchu nawoływaniom do walki
które przypierają mnie
przypierają mnie plecami do muru
niedziela, krwawa niedziela
niedziela, krwawa niedziela
a bitwa właśnie się rozpoczęła
wielu straciliśmy, ale powiedz mi, kto odniósł zwycięstwo?
okop wzniesiono w naszych sercach
a matki, dzieci, bracia, siostry
rozdzielono
niedziela, krwawa niedziela
niedziela, krwawa niedziela
jak długo...
jak długo musimy śpiewać tę piosenkę?
jak długo, jak długo...
bo tej nocy... możemy się zjednoczyć
tej nocy... tej nocy...
niedziela, krwawa niedziela
niedziela, krwawa niedziela
otrzyj oczy z łez
otrzyj łzy
och, otrzyj oczy z łez
och, otrzyj oczy z łez
(niedziela, krwawa niedziela)
och, otrzyj nabiegłe krwią oczy
(niedziela, krwawa niedziela)
niedziela, krwawa niedziela (niedziela, krwawa niedziela)
niedziela, krwawa niedziela (niedziela, krwawa niedziela)
a prawda jest taka, że jesteśmy odporni
że dla nas prawda jest fikcją a telewizja rzeczywistością
i gdy dziś płaczą miliony
jemy i pijemy choć oni jutro umrą
(niedziela, krwawa niedziela)
a prawdziwa bitwa dopiero się zaczęła
żeby ogłosić zwycięstwo, że Jezus zwyciężył
w niedzielę, krwawą niedzielę
niedziela, krwawa niedziela."
państwa faszystowskie W tych państwach
słońce wschodziło i zachodziło o normalnej porze opromieniając
dachy domostw i wzgórz zieloną spadzistość W oborach
łagodnie ryczało bydło Matki o świcie
budziły dzieci całując je w czoło Ojcowie wracając z pracy
ze znużeniem radosnym w kościach wdychali
dym domowego ogniska zaś po obiedzie
zasypiali w fotelu bądź też majsterkowali wytrwale bądź też
muzykowali z zapałem Dzieci
bawiły się w klipę w klasy i w chowanego Małym
dziewczynkom rosły piersi i dziewczynki z dnia na dzień
zamieniały się w duże dziewczyny wypełnione szeptem
szmerem jak drzewa w lesie chichotem nagłym na którego
dźwięk chłopcom zasychało w gardle W letnie wieczory
na firankach podświetlonych od wewnątrz schodziły się cienie
rozchodziły i znów schodziły miłośnie Zaś zimą
kochankowie łowili ustami parę z ust w ośnieżonych ogrodach
I jeszcze
można wspomnieć o kotach wyginających się w kabłąk o wróblach
wzlatujących nad jezdnią o staruszkach na przyzbie o kwiatach
ciętych i doniczkowych o pielęgniarkach
podających chorym termometr o ludziach z miotłą
zamiatających ulice O drewnie
rozsychającym się bruździe w polu wilgotnej wietrze
w zaroślach I jeszcze można
wiele wymienić zjawisk świadczących że
Albowiem nie było znaków na niebie komet żałobnych
wody w krew zamienionej krzaków płonących albowiem
życie biegło zwyczajnie więc naprawdę w państwach tych
wielu było
ludzi zwyczajnych i ludzi dobrych i takich którzy
nie wiedzieli o niczym i którym
nie przychodziło na myśl i którzy
nie czuli się współwinowajcami i którzy
nie mieli z tym nic wspólnego i którzy nawet
nie czytali gazet lub też czytali niedbale zajęci
myślami o tym że trzeba naprawić
przeciekający dach oddać
buty do szewca oświadczyć się wypić
89
kufel piwa wymieszać farby zapalić świeczkę i którzy
naprawdę nie dostrzegali strachu w oczach sąsiada nie
słyszeli drżenia w głosie pytającego o drogę nie
dostrzegali różnicy nie słyszeli
głosu w sobie albo skoro
domyślali się czegoś nie mogli nic zrobić i pocieszali się
mówiąc My przynajmniej
nie robimy nic złego żyjemy jak żyliśmy zawsze Co było prawdą
A jednak były to
państwa faszystowskie."
źródło: http://www.otwarta.org/wiktor-woroszylski-panstwa-faszystowskie/
"nie mogę uwierzyć w dzisiejsze wiadomości
och, nie mogę zamknąć oczu
i odpędzić tego od siebie
jak długo...
jak długo musimy śpiewać tę piosenkę?
jak długo, jak długo...
tej nocy... możemy się zjednoczyć
tej nocy...
potłuczone butelki pod dziecięcymi stopami
ciała rozrzucone w ślepym zaułku
ale ja nie dam posłuchu nawoływaniom do walki
które przypierają mnie
przypierają mnie plecami do muru
niedziela, krwawa niedziela
niedziela, krwawa niedziela
a bitwa właśnie się rozpoczęła
wielu straciliśmy, ale powiedz mi, kto odniósł zwycięstwo?
okop wzniesiono w naszych sercach
a matki, dzieci, bracia, siostry
rozdzielono
niedziela, krwawa niedziela
niedziela, krwawa niedziela
jak długo...
jak długo musimy śpiewać tę piosenkę?
jak długo, jak długo...
bo tej nocy... możemy się zjednoczyć
tej nocy... tej nocy...
niedziela, krwawa niedziela
niedziela, krwawa niedziela
otrzyj oczy z łez
otrzyj łzy
och, otrzyj oczy z łez
och, otrzyj oczy z łez
(niedziela, krwawa niedziela)
och, otrzyj nabiegłe krwią oczy
(niedziela, krwawa niedziela)
niedziela, krwawa niedziela (niedziela, krwawa niedziela)
niedziela, krwawa niedziela (niedziela, krwawa niedziela)
a prawda jest taka, że jesteśmy odporni
że dla nas prawda jest fikcją a telewizja rzeczywistością
i gdy dziś płaczą miliony
jemy i pijemy choć oni jutro umrą
(niedziela, krwawa niedziela)
a prawdziwa bitwa dopiero się zaczęła
żeby ogłosić zwycięstwo, że Jezus zwyciężył
w niedzielę, krwawą niedzielę
niedziela, krwawa niedziela."
czwartek, 12 listopada 2015
Polscy neonaziści
Czytałam różne relacje z wczorajszego pochodu-marszu niepodległości. Ten wstrząsnął mną najbardziej, Podkreśliłam na czerwono fragment mówiący o tym, jak odbierają takie sceny dzieci, co należałby jak najczęściej uświadamiać dorosłym. I pytanie- czy reszta społeczeństwa znajdzie dość siły i odwagi, żeby powstrzymać tę straszliwą bandę nazioli, zaczynającą wprowadzać faszyzm do Polski?
"Takie hasło:
Jedząc kebaba
dorabiasz kurwę Araba
Długo
nie rozumiałem, o co chodzi. W końcu ze znajomą językoznawczynią
doszłyśmy do znaczenia tego sloganu: maszerujący patrioci z
nieprzechodniego w języku polskim czasownika „dorabiać” zrobili
czasownik przechodni. Linijka „dorabiasz kurwę Araba” oznacza właściwie
„sprawiasz, że kurwa Arab się dorabia”. Znaczenie epitetu „kurwa Arab”
jest oczywiste; słowo to zostało dodane chyba tylko po to, żeby łatwiej
się skandowało.
Imaginarium seksualne w odniesieniu do Arabów jest rozwijane w innych hasłach. Na przykład:
Jebać Araba
bo kozę to nie wypada
Pierwsze
wrażenie miałem takie, że młodzi patrioci najchętniej jebaliby kozę,
ale że nie wypada, zadowolą się od biedy Arabem. Wspomniana znajoma
doszukiwała się tu jakiejś kontaminacji, ja – amalgamatu, ale tak
naprawdę chodzi chyba tylko o to, aby zmieścić jakoś „jebać Arabów” i
„Arabowie jebią kozy” w jednym haśle. I wychodzi taki naprędce sklecony
potworek. Ważne jest wyrażenie emocji: nienawiści, gniewu, chęci
upokorzenia.
I
taki chyba jest cały Marsz. W gruncie rzeczy bardzo prosty, nie trzeba
wielkiego aparatu kulturoznawczego, aby zrozumieć jego ideologię. Jest
ona prosta jak marszowe hasła:
Islam źle
ole ole ole
Wszyscy
biorący udział w Marszu są wkurwieni. Chcą odwetu, poczucia siły i
wpływu na otaczającą ich rzeczywistość. W pewnym momencie ktoś
wykrzyczał: „TVN”, na co natychmiast odpowiedział okrzyk z przeciwnej
strony ulicy: „Idziemy po was”. Przyjęty entuzjastycznie, krzykami i
skandowaniem. I o ile tym razem nie zdobyto Sejmu, ani nawet budki z
kebabem, o tyle ogrom Marszu pozwalał poczuć się tak, jakby właśnie
doszło do narodowego zamachu stanu.
Raz
do roku ci ludzie, młodzi narodowcy („nowi polscy naziści”, jak
słusznie nazywa ich mój znajomy, w którym szedłem w demonstracji) mogą
spotkać się w jednym miejscu. I to nie byle jakim, ale w samej stolicy
państwa, które jednocześnie kochają i nienawidzą. Manifestują w nim całą
gamę swoich emocji: miłość (do Polski wielkiej, czystej i białej),
nienawiść (do wszystkiego, co jej zagraża, przede wszystkim do
komunistów, uchodźców i pomniejszych Innych), agresję (wobec owych
Innych, albo po prostu przechodniów, jak ci, którzy na moście
Poniatowskiego rzucili petardą w starszego pana pod mostem i śmiali się,
że ucieka).
Są
to głównie mężczyźni z mniejszych miast. Organizatorzy marszu
fetyszyzują weteranów i kobiety, mając nadzieję na poprawienie nimi
obrazu demonstracji, ale nie ma co ukrywać: większość uczestników to
„młodzi mężczyźni w sile wieku”. O nadmierną reprezentację tej grupy
oskarża się uciekających z Syrii uchodźców, ale, naprawdę, to tutaj
dominacja „młodych mężczyzn w sile wieku” jest naprawdę przygniatająca.
Może jedna na dziesięć osób to kobieta, zazwyczaj schowana w ramionach swojego chłopaka. Rodzin z dziećmi nie ma prawie wcale: nieliczne, które spotkałem, chowały się po bokach mostu, próbując powstrzymać dzieci od płaczu. Ich widok zdyskredytował w moich oczach Marsz dużo mocniej niż jakikolwiek reportaż o spalonym przystanku.
Było
za to dużo tego, co można by nazwać „prawicowym folkiem”. Niklot, Blood
Libel League, NOP (którego przedstawiciel przemawiał pod koniec na
błoniach Stadionu Narodowego), ONR (też przemawiał), neonaziści
wszelkiej maści, Forza Nuova i węgierscy faszyści. Ludzie wyśmiewają
„nową brunatną falę” jako wymysł Michnika i potrzebującej stracha na
wróble Gazety Wyborczej, ale naprawdę: ci ludzie istnieją. Widziałem
ich. Mają race i są wkurwieni.
No
właśnie, wkurwienie. Centralny punkt tego marszu. Nie było tutaj prawie
żadnych treści pozytywnych, sam wkurw. Poprzednie Marsze były
chaotyczne, nieprzygotowane, ludzie rzucali cegłówkami na lewo i prawo,
niszczyli przystanki. Tutaj tłum był dużo bardziej zorganizowany, choć w
retoryce jeszcze bardziej agresywny, niż parę lat temu. Przeszedł na
Stadion Narodowy bez uszczerbku na miejskim mieniu, nie dając wyrazu
swojego wkurwienia na lewo i prawo, ale wymierzając je precyzyjnie, w
konkretnych ludzi i grupy społeczne.
Zupełnie jak w 1934 roku w Norymberdze."
niedziela, 8 listopada 2015
Grand Funk Railroad- czas na dobrego rocka
Grand
Funk Railroad uważany za jedną z najsłynniejszych i najbardziej
liczących się formacji z lat 70tych XX wieku. Amerykańskie trio
założyli w 1967 roku Mark Farner i Donald Brewer. Zespół grał
głównie hard rocka, ale jego muzykę wiąże się również z
rockiem chrześcijańskim. Uznany jest także za prekursora rocka
stadionowego- eklektycznego stylu rockowego, charakteryzującego się
przeplataniem podczas koncertu gatunków- szybkiego heavy metalu z
popem oraz powolnymi balladami rockowymi. Grand Funk Railroad grał
głównie dla wielotysięcznej publiczności, zgromadzonej na
stadionach oraz w wielkich halach widowiskowych
Na początku istnienia zespół pozostawał pod silnym
wpływem acid rocka- odmiany rocka psychodelicznego, zdominowanego
przez elektryczne gitary, opartego strukturalnie na bluesie. Dla tego rodzaju rocka
charakterystyczne są długie improwizacje solowe i często
przesterowane partie instrumentów klawiszowych, a także riffy,
zapowiadające nadejście hard rocka. Najwybitniejsi przedstawiciele
acid rocka to: Jimi Hendrix, Janis Joplin, The Doors, Cream. Deep
Purple, Iron Butterfly.
Początkowo
muzycy nie potrafili zainteresować swoją heavy rockową muzyką
żadnej z wytwórni płytowej. Dopiero po darmowym koncercie, wykonanym w
Atlantic City, w 1969roku, roku zespół podpisuje kontrakt z wytwórnią
Capitol Records. Nagrywa dla niej dwa debiutanckie albumy: „Old
Time” oraz "Grand Funk” i jest to najważniejsza płyta z tego
okresu. W 1972 roku zespół nagrywa swoją trzecią płytę
„Phoenix”, na której znajdują się kawałki znacznie
łagodniejsze w brzmieniu, wzbogacone przez grę klawiszy, dźwięk
uzyskał większą głębię, zrezygnowano ze zgiełku instrumentów
elektrycznych. Zmieniły się również teksty utworów. Ich tematyka
związana jest często z przekonaniami religijnymi Marka Farnera. Z
tego okresu pochodzą dwie płyty, uznane za największe osiągnięcia
zespołu : We're An American Band” (w 1973 pierwsza pozycja na
liście Billboard Hot 100) oraz „Shinin”.
Obecnie
wokalistą w zespole jest Max Carl
Subskrybuj:
Posty (Atom)