Problem jest i to wielki, i
ja wszystkie zagrożenia, jakie smog stwarza, przyjmuję do wiadomości. Staram
się być proeko- jeżeli nie jestem zmuszona do działania nieekologicznie, to
staram się działać jak najbardziej pro. Problem jest i trzeba go niewątpliwie
rozwiązać, ale zabrano się do tego jak zwykle od ogona, by nie powiedzieć
wulgarnie od d…y strony, zastraszając ludzi karami i wymuszając natychmiastowe rozwiązania, przy jednoczesnym
braku pomocy dla tych, którzy nie mogą się dostosować. Zrobiono to za pomocą
manipulacji i, oględnie mówiąc, puszczaniu naciąganych informacji. Oczywiście
społeczeństwo się podzieliło. Najczęściej na tych blokowych, których domkowicze
„trują” i na domkowiczów, postawionych pod ścianą., a także domowiczów, którzy
mają, powiedzmy, piece ekologiczne (tak przynajmniej im się wydaje), i tych,
którzy palą w starych piecach, a koszty założenia nowego, przerastają ich
możliwości. No i jak to bywa w naszym kochanym polskim grajdole, już są
ochotnicy do donoszenia, gdzie trzeba, na „trucicieli”, bo według donosicieli,
jak taki dostanie karę, to już, zaraz, natychmiast przestanie palić śmieciami w
piecu. Grunt to nasza piękna, polska empatia.
Jest kilka spraw, które
pokazują, że niezupełnie jest tak, jak nam się ostatnio starają wmówić ekolodzy
i ,przede wszystkim, rządowi.
Będę pisać w punktach,
łatwiej wtedy uchwycić wszystkie argumenty, głównie przeciw histerii w jaką
wpadło społeczeństwo na wieść o zakazaniu palenia w piecach różnym opałem, na
wieść o przymusie wymiany tychże pieców itp. oraz w jaką wpadło społeczeństwo,
kiedy zaserwowało mu się straszne informacje o smoku/smogu.
1) Sprawa ma się tak- najpierw
zdjęcia, które mają zobrazować, jak strasznie dymią kominy i jaki to ogromny
smog wytwarzają. Oczywiście zdjęcia są zamieszczane po to, by zwrócić uwagę
głównie na dymy, w domyśle również dymy unoszące się na domkami jednorodzinnymi
i kamienicami w mieście., bo kiedy patrzysz na czarny dym unoszący się nad
elektrociepłownią, to nasuwa ci się zaraz obraz dymu z komina domowego. Taki
obraz poparty jeszcze odpowiedni udramatyzowanym tekstem, robi wrażenie.
Tak wygląda przeciętna ciepłownia. Wysokie kominy, obok takie grube. Dym lecący z kominów bardziej szary/biały niż czarny- na kominach założone są filtry.
A tak wygląda ciepłownia o zachodzie słońca
Fajne robi wrażenie. Straszne dymy z kominów lecą w eter, a zwłaszcza z tych szerokich, grubaśnych. ZONG- te grubaśne służą do schładzania i z nich leci tylko para wodna. Ale... ale w informacjach puszcza się tylko takie ciemne zdjątka i te grubaśne schładzarki, bo efekt jest piorunujący. Każdy, kto robi zdjęcia wie, że robione pod słońce daje efekt przyciemniania. To tyle o efektownych obrazowaniach strasznych informacji, dotyczących smogu.
2) Ostatnio, w ramach Prawa
Murphy’ego, które mówi, że jak strzeli w domu jedna rzecz, to natychmiast
strzeli druga i następna, musieliśmy wymienić w piecu CO wewnętrzne drzwiczki.
Wiedząc już o „niecnych
zamiarach” rządu umilenia życia ludziom posiadającym domki, w kwestii
ogrzewania, sumiennie przepytałam serwisanta naszego pieca, o wszystko, co
dotyczy pieców, instalacji i możliwości montowania w naszym domu. I co się
okazało:
- zgodnie z zarządzniami
rządu, piec musi mieć 5 klasę (chodzi o emisję trutki w powietrze. Nasz piec ma
chyba 3 lub 4 i ma 6 lat. Jest to tak zwany śmieciuch i zeżre wszystko, co mu
się wrzuci.
- można zamontować piec na
ekogroszek- koszt nowego pieca to od 4000 do 6000+ oprzyrządowanie komputerowe+
instalacja= około 10-12 tysięcy (fajnie nie?).
- z ekogroszkiem fajna
sprawa- wynosi się raz w tygodniu pojemnik nieduży z popiołem, piec działa na
automatach, wsypuje się tylko worek groszku węglowego co drugi dzień i gra i
buczy. Owszem, teoretycznie. Ekogroszek jest bardzo drogi-tona może dochodzić
nawet do 1000 złotych. Jeżeli się wie, ile piec spala, to nie ma sprawy,
nastawia się na minimum i jakoś tę roczną kwotę- około4000 złotych się
przełknie. Jest tylko jedno „ale”... trzeba wiedzieć skąd brać ekogroszek, bo
jak się trafi w worze większy kawałek węgla lub kamienie, to po ptokach. Zatyka
się zsyp, wszystko siada i czasem trzeba wołać serwisanta. No i trzeba mieć
forsę na całą instalację nowego pieca.
- można zainstalować piec CO
na gaz. No można. U nas jest gazociąg, rurka dochodzi do licznika przy płocie-
2 metry od ściany domu. Nie chciałam dalej, bo już na wstępie wiedzieliśmy, że
ogrzewanie domu gazem nie jest w naszych możliwościach finansowych. Ale zapytałam
pana jak to mogłoby wyglądać. Otóż, żeby doprowadzić gaz do domu trzeba zrobić
dokładną dokumentację- około 2000 zeta. Potem trzeba rozprowadzić rurki
zainstalować piec. Razem z ceną pieca- około 10 tysięcy (w naszym domu).
Czyli wychodzi znów około 12 tysięcy. Na plus jest to, że teraz są piece, które
podłącza się do starego systemu (grube rurki, żeliwne kaloryfery- nawet przy
tych piecach lepszy jest taki system). Nie musielibyśmy wszystkiego wymieniać.
No i fajnie, każdy chciałby wejść do piwnicy, włączyć guziczek z gazem i
ciepełko w domu mieć. Jest tylko jeden ogromny mankament- cena gazu. Teraz
ogrzewam dom za 3000 złotych (góra), a paląc gazem płaciłabym 6000 i więcej. I
jedna zasadnicza rzecz- był taki czas, że była moda na auta napędzane gazem.
Gaz był tani, mnóstwo kierowców poprzerabiało samochody na paliwo gazowe. Po
niespełna roku cena gazu poszła drastycznie w górę, a teraz wcale to paliwo nie
jest dużo tańsze od innych. Kto mi zaręczy, że jak zamontuję piecyk gazowy, to chytry
rząd nie podniesie cen gazu? Nie wierzę żadnemu rządowi, jeżeli chodzi o
opłaty- jak może, to podnosi.
- pozostaje jeszcze paliwo
płynne-olej, ale o to nie pytałam- trzeba mieć miejsce obok domu na zbiornik i
również zrobić nową instalacje oraz kupić piec na opalanie olejem.
- zapytałam o ogrzewania
energią słoneczną. Pan tylko się roześmiał- takimi panelami to można sobie
zagrzać wodę do kąpieli, a nie ogrzać taki dom. A te fotogalwaniczne potrzebują
zgody elektrowni, bo chodzi o instalację elektryczną. Nie będę Wam tu
szczegółowo pisać, ale taka rzecz w naszym kraju zupełnie odpada. W każdym
razie dla prywatnego posiadacza.
3) Przyznam, że wiedzieliśmy
już sporo na temat opału i pieców, ich instalacji oraz kosztów. Trzeba było
jeszcze pojechać- zapytać „u źródła” o cenę tony węgla i zamówić opał na resztę
zimy. Postanowiliśmy również kupić tonę węgla, żeby sprawdzić, jak on się pali
w naszym piecu. Mamy dom ocieplony, okna wymienione, dach uszczelniony, to taka
próba powinna być wiarygodna.
Skład opału prowadzi pan,
który wozi nam opał więcej niż 20 lat. Nigdy nas nie naciął i zawsze byliśmy
zadowoleni. No i zna się na rzeczy.
Mówimy mu, z czym
przyszliśmy, żeby na pomógł, bo… i w ogóle…, i w szczególe, wyłuszczamy sprawę.
No jasne, że zna, zastanawia się, bo sam też ma problem z ogrzaniem biura. I
tak od słowa do słowa i cała sprawa się powoli klaruje.
-Pani, pani myśli, że ich
smog obchodzi? No też, ale głównie chodzi o popiół. Gminy nie nadążają z
wywozem popiołu. Popiołu z tony węgla niech jest, powiedzmy, 30 kilogramów, z
tony miału- 60 kilogramów. O to chodzi. Zaraz wam coś pokażę.- chwilę szukał
czegoś w komputerze- Popatrzcie, ze spalonej tony miału z Rydułtów, w powietrze
leci 0,8 procent związków siarki. Ze spalonej tony węgla z kopalni Krupiński w
powietrze leci 1,0 związków siarki… to jak to jest?- pytanie zawisło w
powietrzu. Przyznam, że mnie trochę zszokowało. Wychodzi na to, że preferowany
przez rząd węgiel, bardziej zasiarcza powietrze niż miał. Za radą pana
decydujemy się na kupno trzech ton miału- niecałe 1000 złotych, żeby starczyło
nam do końca sezonu grzewczego, a potem zobaczymy, co się z tych pomysłów
rządowych wykluje.
3) Muszę tu jeszcze raz
nawiązać do sporu blokowiczów i ludzi, którzy stanowczo obwiniają domkowiczów o
tworzenie smogu i żądają natychmiastowego zakazu opalania domów węglem, miałem i
czym tylko popadnie, a najlepiej niech taki domkowicz ogrzewa dom gazem.
Naczytałam się komentarzy na lokalnych stronach po uszy. I tak:
- jak go stać na dom, to
niech go też stać na ekologiczne ogrzewanie. To tak, jak się popularnie
mówi- jak go stać na kupno mercedesa, to powinno go stać na paliwo do niego.
Niby logiczne to jest, ale dom to nie mercedes. Jak nie mam na paliwo do
mercedesa, to go sprzedaję. Domu nie da się od ręki sprzedać.
Są domy i domy. Nowe domy
najczęściej mają już piece ekologiczne. Problem w tym, że właściciele tych
nowych domków są często zadłużeni na 40 lat w bankach. Każda podwyżka cen
ekologicznego opału może ich dobić. Jednak większość domów to stare budynki,
mające po 20 i więcej lat. Są to budynki wymagające remontów, wymiany
wszystkich instalacji, okien, dociepleń itp. Sama przez to przechodzę, chociaż
mój dom jest stosunkowo młody (26 lat), ale budowany w „starej’ tradycji”.
Popatrzcie na tzw. kostki gierkowskie- domy budowane z pustaków o płaskich
dachach. Wszystkie teraz są docieplane, dachy mają podnoszone. Jak myślicie,
kto za to wszystko płaci? Jasne… jak się chce mieszkać we własnym domku, to
trzeba o niego dbać. I ja się z tym zgadzam. Pod warunkiem, że mam czas na
uzbieranie finansów na kolejny remont. A ilu właścicieli nie ma już możliwości
uzbierania, czy zaciągnięcia pożyczki? Ktoś traci pracę, komuś mąż/żona umiera,
ktoś musi się drogo leczyć, kto w końcu musi pilnować, aby z nędznej wypłaty
utrzymać dom, by nie popadł w ruinę- bieżące remonty.
- jak nie stać go na
ekologiczne ogrzewanie, to niech się wyniesie do bloku. Myślę, że wielu ludzi chciałoby zamieszkać w bloku,
ale problemy ze sprzedażą domu najczęściej im to uniemożliwiają. I nie chodzi
tylko o samą procedurę. Bardzo dużo domów jest dziedziczone po rodzicach-
sprawy spadkowe często uniemożliwiają sprzedaż takiego domu. Nawet, jak jest
kupiec, to jest karencja (chyba 3 miesiące), podczas której sprzedający nie
może obracać pieniądzem ze sprzedaży. Często jest tak, że te trzy miesiące nowy
właściciel pozwala mieszkać staremu, zanim ten może sobie kupić np. mieszkanie.
A co jak się ten nowy na taką rzecz nie zgodzi? Ten stary ma spać pod mostem? A
ile jest takich domów, których cena przy sprzedaży jest tak niska, że mnożna
kupić tylko kawalerkę? Do kawalerki z rodziną 5 osobową? No można, jasne, że
można.
Często w domach mieszkają
ludzie starzy, emeryci, którzy chcą dożyć w swoim domu, nie można ich zmuszać
do zamieszkania w bloku.
- przecież są
dofinansowania do pieców ekologicznych- ano są. Tylko, że to nie są dofinansowania,
a refinansowanie. Najpierw musisz zanieść wniosek o refinansowanie wraz
z całą dokumentacją dotyczącą instalacji, typu pieca i kosztorys do urzędu w
określonym terminie. Potem musisz się zakwalifikować, co nie leci z automatu,
bo wniosków może być 500, a kwota na refinansowanie zakłada 100 instalacji.
Powiedzmy, że się zakwalifikowałeś, zatem musisz wyłożyć całą kasę, zainstalować
piec i zgłosić do urzędu, że już można zrobić jego odbiór. Potem włazi ci do
piwnicy najmniej trzech urzędasów. którzy oglądają piec ze wszystkich stron-
szczegółowa kontrola. I jeżeli wszystko gra, dostajesz refinansowanie do 45 %
całego kosztorysu. To jednak nie koniec. Przez trzy lata urzędasy mają prawo
wleźć ci do piwnicy i kontrolować, czy nie palisz czym innym. Mogą również
przeszukać pomieszczenia, czy nie składujesz zabronionego opału.
Nie chcę się tu wypowiadać
na temat standardu życia w bloku, a w starym domku. Kto chociaż trochę się
zastanowi, to wie, że ta „wolność” posiadania, ten kawałek li tylko własnego
dachu nad głową, ten kawałek ogródka, jest okupiony wielkim wysiłkiem nie tylko
fizycznym, ale głównie finansowym. Nie ma porównania dla skali troski o
mieszkanie blokowca, do troski o dom domkowicza. Mieszkałam w bloku, mieszkam w
domu na wsi, wiem, co piszę.
4) Trochę z
prasy. Pisze mgr inż. chemik w dziale „Ludzie listy piszą” w „Angorze”
(nr5/217, s. 60):
„(…) Wierzyć się nie chce,
ale winni takiego stanu są politycy (chodzi o opalanie gospodarstw paliwami
nieekologicznymi- przypisek mój), którzy tak naprawdę wyłącznie troszczą się o
utrzymanie swoich stołków za wszelką cenę i nie są gotowi narazić się lobby
górniczemu. Budżet państwa w bardzo dużym stopniu tworzony jest poprzez
horrendalne opodatkowanie alkoholi, papierosów, paliw samochodowych, gazu
ziemnego. Z drugiej zaś strony państwo też horrendalnie dotuje kopalnie. (…)
Doprawdy trudno zrozumieć, dlaczego z jednej strony premier Beata szydło
biadoli tej zimy z powodu smogu i mami społeczeństwo zainteresowaniem sprawą
wicepremiera M. Morawieckiego, a z drugiej strony przekonuje górników, że nie
ma planu likwidacji kopalń. Państwo dopłaca ogromne sumy do górnictwa, a
ponadto płaci wysokie emerytury górnikom ze wspólnej kasy ZUS. Proszę sobie
wyobrazić, jaka byłaby cena węgla, gdyby państwo nie dopłacało do górnictwa i
gdyby renty i emerytury dla górników ( ja im nie zazdroszczę, ale uważam, że na
renty i emerytury w normalnym państwie powinno zarobić górnictwo) wypłacane
byłyby nie z budżetu państwa, tylko z górnictwa? Wszystkie dotychczasowe rządy
boją się lobby górniczego i taka patologia trwa.(…) Nawet przy obecnym poziomie
cen koszt opalania domu jednorodzinnego gazem ziemnym, z zastosowaniem
odpowiedniego typu pieca odzyskującego ciepło kondensacji jest porównywalne z
opalaniem węglem. No i takie piece są ekologiczne. (uwaga! Oferowane rzekomo
ekologiczne piece węglowe do ogrzewania domów jednorodzinnych po prostu nie
istnieją. Uważam, że to oszustwo. Także oferowany tzw. Ekogroszek to też
oszustwo”
I drugi list („Angora”
(nr5/217, s. 60):
„(…)To, co jest normą w
innych państwach, u nas ciągle jest nie do pomyślenia. Postępowanie rządu PiS
zakładające, że podstawowym źródłem energii ma być węgiel, jest katastrofalne.
Wymiana pieców, mimo że odpowiednie przepisy obowiązują już od kilku lat, idzie
bardzo opornie.. W dodatku dopuszczono wymianę starych „kopciuchów” na nowe
piece węglowe. To jest niewyobrażalna głupota. Co z tego, że nowy piec będzie
emitował mniej szkodliwych substancji? ALE BĘDZIE. To nie jest żadne wyjście, w
dodatku za nasze pieniądze (gminy dopłacają do wymiany). Wymiana będzie miała
sens, gdy nowe urządzenia będą emitowały śladowe ilości pyłów lub żadne. To, że
ogrzewanie będzie droższe, nie jest przeszkodą, bo gdy się opracuje sensowny
system dopłat do ogrzewania, to problem znika.(…)”
5) I ja się zgadzam, ale
muszę mieć pewność, że gdy zainstaluję piec na gaz, to rząd (obojętnie, jaki)
nagle nie podniesie cen gazu w taki sposób, że nie będzie mnie stać na ogrzanie
domu choćby na minimum. Na dopłaty nie liczyłabym, bo to wicie- rozumicie, wasze dochody, nie ma kasy, pincet plus- zawsze władza ma tsiuńcpincetstodziywińcet wytłumaczeń, by nie dać ni grosza... ale chciałabym stałej ceny
za paliwo.
6) Dziwi mnie również inna
sprawa- podczas, gdy w polskim Cieszynie biją na alarm, bo smog, bo trucie, bo
jezusmaria, w Czeskim Cieszynie, granica na Olzie-50 metrów szeroka, cisza. Szukałam na czeskich stronach informacji
o smogu i ani dudu. A przecież to Czeski Cieszyn (polski w większości na
wzgórzach) leży w dolinie i tam najwięcej jest smogu. Jakoś o smogu w Czechach
się nie mówi. Teraz się mówi o smogu na Węgrzech- ani chybi będą odbudowywać kopalnie, bo przecież dyrektywy unijne zakazują spalania węgla. Ale cóż- kaczor, Orban dwa bratanki...
Żywiec, Bielsko- miasta w
dolinach między pasmami gór- tam zawsze będzie coś w dole siedziało. Pamiętam,
kiedy latem, w Bielsku, stanęłam na kładce wiodącej nad drogą i spojrzałam w
stronę miasta. Widać było tylko okoliczne szczyty. Smog w takich dolinach zawsze
będzie siedział. Czy to latem ze spalin, czy to zimą z dymów i spalin.
Mimo wszystko uważam, że
cała sprawa została celowo tak mocno rozdmuchana. Kaczor zapowiedział, że na
Śląsk wróci przemysł taki, jaki był dawniej ( w PRLu), czyli nadal będą
smrodziły kopalnie i huty, a my, domkowicze będziemy im napędzać rynek, kupując
bardziej zasiarczony niż miał, węgiel. I dopóki rządy będą nastawione na
darcie kasy z obywateli (obywatel według polskich rządów to wróg do łupienia), to nici
z ekologii, bo ten łupiony obywatel zawsze znajdzie wyjście „korzystne” dla
siebie. Wszak „Polak potrafi”.
7) Na koniec sprawa
świadomości obywatelskiej. No właśnie- co z tego, że ja od dłuższego czasu nie
palę śmieciami. Nie rzucam do pieca plastiku czy starego gumowca, choć wiem, że
świetnie się palą i na podpałkę nie ma nic lepszego. Odkąd jest segregacja i
odbierają śmieci spod domu regularnie, nie widzę potrzeby trucia atmosfery, no
i niszczenia pieca CO substancjami smolistymi po takich sztucznych odpadach.
Palę drewnem i miałem. Owszem, miał truje, ale jeszcze bardziej truje mój
sąsiad, który regularnie pali jakimiś śmierdziochami. I nie jest to w tym
przypadku kwestia forsy, bo miał on tez kupuje. To kwestia człowieka i jego
sposobu myślenia. Co z tego, że ja mam oczyszczalnię najwyższego standardu,
która wypuszcza wodę II klasy, kiedy sąsiedzi dookoła wypuszczają ścieki z
szamb do rowu, albo w teren. Albo jak ten właśnie sąsiad od palenia śmieci, dwa
razy do roku rozwija wąż strażacki i wypompowuje ścieki na pole. A co?! Jego
pole, prawda? I tak to się tutaj w naszym kochanym, krajowym grajdołku toczy.