wtorek, 24 września 2024

Wielka woda i Słowacy

zdjęcie z Internetu

Tak, wiem, zginęło sporo ludzi, zginęły zwierzęta, dobytek zabrała woda, domy potrzaskane, wiem… wielka tragedia… tak…

ALE….

 Mieszkają nad wodami, nad rwącymi górskimi potokami górskimi, jak idą deszcze widzą wezbrania, rwącą wodę. Nierzadko te strumienie i rzeczki wylewają. Widzą zerwane mostki, podmyte brzegi… wszystko to wiedzieli i widzą nadal…Ale…

Budują nadal domy na terenach zalewowych, tak, wiedzą- tu pojawia się wielka woda, Ale…

Wioskę zalewało przy większych deszczach i zalewa nadal, ale na propozycję przeniesienia jej na wyższe tereny, zgodnie powiedziano NIE…

 

W domach mają Internet, telefony komórkowe. W tych telefonach alerty idą non stop, takie siakie, o wielkim niżu i zagrożeniu powodziowym alert szedł też, ALE...

Czekali do ostatniej chwili, aż ich ktoś ostrzeże. Kto? Służby? No przecież dostawali na telefon alert, deszcz lał jak z cebra,  wychodzili nad brzeg rzeczki, widzieli, że wody przybywa, ale…

Nawet wtedy, kiedy sołtyska nawoływała do ewakuacji, oni siedzieli na tyłkach, nie dowierzali jej…

„Państwo zawiodło”, „Nikt nas nie ostrzegł”, „Nikt nam nie powiedział”… Tak?

A kogo są te zniszczone domy? Państwa? Kto miał swojego dobytku pilnować? Państwo?

Ja rozumiem szok, ból, żal, beznadzieję, ale…

Rażą mnie w takim kontekście krzyk: „Nie potrzebuję pieniędzy, niech mi teraz Tusk to wszystko odbuduje!!!!”, czy stwierdzenie: ”Jesteśmy Polską C, nikt o nas nie dba”.

Państwo… Tak, państwo ma dbać, ale o zupełnie coś innego, ma dbać o zapobieganie takim tragediom odpowiednimi działaniami, zgodnymi z zaleceniami klimatologów oraz innych naukowców, którzy się na takich rzeczach znają. Czy tu państwo zawiodło? Czytacie, wiecie, znacie skutki 8 lat rządów PiS i w tym zakresie. Tak, państwo zawiodło, ale nie w czasie teraźniejszej powodzi, a o wiele lat wcześniej.

Ale…by państwo zadbało, trzeba we własnym interesie zabiegać o to, chodzić, monitować, dbać o własne bezpieczeństwo, pilnować własnego dobytku, a państwo ma w tym pomagać, a nie wyręczać- pomagać… NIE WYRĘCZAĆ

A tak sobie radzą Słowacy z naporem wielkiej wody. Zobaczcie, co ten mały naród robi, by ich nie zalało w tym górzystym terenie, gdzie rzeki są rwące i bardzo niebezpieczne (a film oprócz tego pokazuje piękno słowackich gór).


 

 

3 komentarze:

  1. Całkowicie się z Tobą zgadzam.

    OdpowiedzUsuń
  2. I w 100% masz rację i piszesz samą, czystą prawdę! Nie mogę się wyzbyć myśli, że ludzie całkowicie już zdurnieli. Budują się na terenach zalewowych, a potem mają wielkie pretensje do wszystkich świętych i nieświętych ,że ich zalało i nagle nie mają niczego. Ja rozumiem, że fajnie jest mieć rzeczkę tuż koło domu, ale z reguły te małe strumyczki co jakiś czas zamieniają się w groźne porywające wszystko rzeki. Ta znana nam sprzed lat powódź we Wrocławiu zniszczyła najbardziej osiedle, które było wybudowane na terenach zalewowych, na których przedtem nikt niczego nie budował, bo ludzie wiedzieli, że co roku niemal teren jest zalewany. A na budowę osiedla właśnie w tym miejscu ktoś (jakaś władza) wydała zezwolenie. A wystarczyło gdyby ktoś myślący zajrzał do archiwów i poczytał nieco o historii miasta i od razu wiedziałby, że to tereny zalewowe i dlatego nikt niczego tu dotąd nie budował. I, być może, że gdyby wtedy ktoś został pociągnięty do odpowiedzialności to mniej byłoby potem takich chętnych do osiedlania się na takich terenach. Pisowska władza oparta była na tak zwanych "nieudacznikach", którzy za poprzednich rządów czuli się niedowartościowani, co wynikało głównie właśnie z tego, że się do rządzenia nie nadawali i to oni zostali wypromowani przez pisowskie władze do rządzenia. No a teraz zbierane jest pokłosie ich 8-letnich rządów. I jestem pewna, że gdyby każdy z miłośników domku nad strumieniem musiał podpisać oświadczenie, że w razie wylania strumienia sam sobie da ze wszystkim radę i sam poniesie koszty związane z zalaniem jego domu i całego majątku, to tych domów na terenach zalewowych by nie było.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam podobne przemyślenia. Katastrofa każdego z nas może dotknąć, ale jednak zauważalne są różnice w reakcjach, niektórzy działają, inni wierzą, mają nadzieję, patrzą na rzekę i nic. Mój mąż pisze o tym soczysty tekścik, pewnie będzie na jego blogu dzisiaj wieczór lub jutro. Owszem, część starych domów stoi na terenach niebezpiecznych, ale jednak większość są to domy całkiem nowe, powstałe w ostatnich 25 latach. Ludzie nie myślą, może takie oświadczenie o jakim wspomina anabell byłoby ciekawym, wytrącającym z bezmyślności rozwiązaniem (kurcze, my z mężem, nawet gdy podziwiamy jakieś domy, zastanawiamy się, gdzie moglibyśmy się osiedlić, dość często mówimy "za nisko", bo do cholery, to "za nisko" widać i czuć; ludzie jakby zatracili poczucie przestrzeni).

    OdpowiedzUsuń