Z czwartku na piątek, w nocy, spadł śnieg. Ogród wczoraj wyglądał tak.
Przez cały piątek śnieg lekko padał, ale było pochmurno i smutno.
Zapowiadano w nocy straszliwy mróz, miało być u nas - 7 C.
Spuściłam połowę wodę ze zbiornika, by go nie rozsadziło. Wylałam z beczki resztę wody, by nie pękła, sprzątnęliśmy węże ogrodowe oraz kosiarki. Wszystko po to, by uchronić rzeczy przed skutkami mrozu.
Wieczorem, o 23 na termometrze było 0 C. dzisiaj rano też 0 C. przy ziemi pewnie trochę mniej. Z jednej strony cieszyć się, że nie było mrozu, z drugiej, jak tak dalej będą prognozować, do końca nie będzie wiadomo, co nas czeka.
Z drugiej strony, my jesteśmy w jakiejś dziwnej niszy pogodowej. Choćby teraz, u nas słońce świeci, jest +4 C , a nad Jastrzębiem i z drugiej strony, nad górami, wiszą czarne chmurzyska.
Do ogrodu wróciły, na zimowanie, bażanty. Codziennie, o zmierzchu, sadowią się na drzewach i śpią tak do rana.
To zdjęcie zrobiłam w lasku, kiedy słońce już zaszło. Wyszedł niezły teatr cieni.
A te zdjęcia zrobiłam wczoraj. Brzozy rosną blisko domu. Bażanty usadowiły się na gałęzi, trochę pokrzyczały i już miały zostać na noc, gdy pies siostry rozpoczął harmider.
Teraz czujnie się wyprężył zaniepokojony hałasem
Nie zdążyłam drugiemu zrobić zdjęcia, bo oba się poderwały i z wrzaskiem bażancim poleciały w głąb ogrodu.
To jest bażant w locie, jakby ktoś nie wiedział, co zdjęcie przedstawia. A tak go tutaj wkleiłam, bo samo w sobie jest dosyć interesujące😀😀😀.
Ścięto kukurydzę po obu stronach ogrodu i nareszcie zrobiło się przestronno. Wrócił widok na góry od strony południowej i doszło powietrze do ogrodu od strony wschodniej.
Wrócił też myszołów. Często, późnymi popołudniami, siada na gałęziach drzew, na dole ogrodu i obserwuje pole. Już mu kukurydza nie zasłania ziemi. Ani bażanty, ani myszołów zbytnio się naszym widokiem nie przejmują. Zaanektowały nasz ogród, a my jesteśmy do niego niezbyt kłopotliwym dodatkiem.
No i jeszcze jeże żerują. Przedwczoraj, przy płocie, niedaleko brudnego kompostu, spotkałyśmy z Bezą ogromnego jeża. Wielki był jak stodoła. Nawet się nie zjeżył na nasz widok, pewnie był tak samo zaskoczony nami, jak my nim.
Beza go delikatnie obwąchała i poszła dalej myszkować po lasku. Taki wielki jeż o tej porze roku nie jest zmartwieniem. Zmartwieniem są małe jeże i takie trzeba podwieźć do schroniska, albo przezimować, jeżeli ktoś ma ku temu warunki.
Było trochę zimy, wracamy do jesieni. Tak pięknie owocowała pigwa. Nie zdążyłam jej wiosną przyciąć- ogromnie się rozrosła.
Po raz pierwszy, prawie wszystkie owoce pigwy, zdążyły dojrzeć. Część na drzewie, inne, te co wpół dojrzałe spadły, na słońcu, na tarasowym stole.
Część jest w słoiku- będzie nalewka, część czeka w zamrażarce na lepsze czasy, czyli moją chęć do zrobienia z nich soku, albo dżemu.
Za to owoców pigwowca było w tym roku dużo mniej i wszystkie były chore. Jak dojrzały spadły, sczerniały i zgniły.
Pięknie kwitł i owocował ognik. Owoców było tak dużo, że gałęzie ugięły się do ziemi. Trochę je przytnę, niech się dalej rozkrzewia.
Muszę zobaczyć, czy są tymi owocami zainteresowane ptaki. Kosy na razie żerują na owocach winobluszczu i na jarząbach.
Słonecznie o zachodzie- podświetlona trawa ozdobna.
Oraz kolorowo- hortensja w fioletach. Ślicznie się wybarwiły jej liście, ale dzisiaj już są zniszczone przez śnieg.
Tyle w temacie na dzisiaj.😃
Miłego dnia.
piękny ogród!
OdpowiedzUsuńDzięki, bardzo go lubię. A im bardziej dziki ( utrzymany w ramach dzikiej przyzwoitości), tym bardziej mi się podoba.
UsuńNo I jest - 7 w Lublinie i śnieg, chociaz bez szału. A mąż mi pisze, że u nas 15 na plusie😊
OdpowiedzUsuńUwielbiam jeże, chociaż nasze psy szczekają tak uporczywie, jak jakiegoś znajdą, że musimy transportować iglaki w pudełku do lasu.
Tu zawsze jest cieplej niż w promieniu 5 kilometrów. Czytałam informacje na temat tutejszego klimatu i wychodzi, że w bardzo dobrym klimatycznie miejscu mieszkamy.
UsuńBył krótki czas, kiedy psy od siostry polowały na jeże. Kiedyś zniszczyły płot dzielący ogrody i zamorzyły jeża w naszym. Myślałam, że mi serce pęknie. Tych psów już nie ma. Teraz siostra ma ciapatego wilczura i bardzo dobrze. Przynajmniej zwierzyna jest bezpieczna. Jeż się podkopuje pod ogrodzenia, nie da rady zabezpieczyć miejsca, by nie wylazł na zewnątrz.
W tym roku mamy dużo stosów gałęzi, jeże mają gdzie hibernować. Ale ja podejrzewam, że w brudnym kompoście mają swoje jamki i pewnie teraz też tam mieszkają zaskrońce.
Zawsze zostawiałam na zimę wielki kopiec zeschłych liści i pociętych gałązek dla jeży właśnie. Nie zawsze się tam zadamawiały ale lubiłam w letnie wieczory ich tupot, prychanie i fukanie. Dwa dni temu przeniosłam zioła na kuchenny parapet i jak się okazało w sam czas bo wczoraj przymroziło mocno.
OdpowiedzUsuńJeże są fajne, trochę ich w ogrodzie jest. Zimują różnie- w kompoście, gdzie są składowane twarde łodygi bylin, miękkie gałązki itp. , pod tarasami, pod podłoga sklepu i magazynów, pod paletami z drewnem, w stertach gałęzi do spalenia. Pełna oferta mieszkaniowa na nie tutaj czeka:). Pietietruszkę i seler - natki- zamroziłam.
UsuńAż tak bardzo mi do niej(zimy) niespieszno:)) U Ciebie pięknie,bo w pięknym miejscu mieszkasz.
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie chcę zimy, ale skoro już ma być, niech jest łagodna. Zima jest piękna w górach, gdzie jest biała i czysta.
UsuńZima zaskoczyła, bo zapowiadali nikły opad, przynajmniej u nas, a wczoraj padało cały dzień i dziś takżetakie zmiany torturuja mi głowę, więc niechaj albo zima, albo nie wiem co...
OdpowiedzUsuńBażantów u nas sporo, ale na drzewie jeszcze nie spotkałam.
jotka
Nie ma już śniegu. I nie ma już kolorów. Bażanty nocują na gałęziach drzew i to dosyć wysoko. Śmiesznie wyglądają takie wielkie wrzecionowate kuraki na bezlistnych gałęziach.
UsuńZdjecie bazanta w locie faktycznie super... jak namalowany obraz siedzacy w zakamarkach wyobrazni.
OdpowiedzUsuńZa szybko się poderwał. Zdjęcie ewidentnie nieudane, ale efekt mi się spodobał.
Usuńteż nastawiłem pigwówkę. pachnie oszałamiająco. ale owoce dostałem od znajomych - nie dysponuję własnymi.
OdpowiedzUsuńOwoce pigwy pachną, ale nie wąchałam nalewki- pewnie głównie spirytus czuć.
Usuńto jest ciekawe, że jak rok już tu mieszkam, to spotkałem tylko jednego jeża... a przecież sporo chodzę po terenie o różnych porach... koty mają się do tego nijak, te gatunki nie wchodzą sobie w drogę, kot jeża po prostu ignoruje, udaje, że go nie widzi, więc jeż nie ma powodów aby się bać...
OdpowiedzUsuńkukurydzę już dawno ścięli i zebrali w okolicy, będzie ponad dwa, trzy tygodnie... buraki (pastewne? cukrowe?) wykopali niedawno, mijałem stertę, nawet chciałem skubnąć sztukę po południu żeby upiec, ale zniknęła...
a śnieg spadł w nocy z czwartku na piątek, bardzo niewielki zresztą... już zniknął, za to lekki mrozek trzyma...
p.jzns :)
U Was kukurydza pewnie wcześniej dojrzała, macie cieplej. Buraki też już zniknęły z pól- 2 tygodnie temu przyjechały ciężarówki i zabrały stertę do cukrowni w opolskim.
UsuńMoże jeże nie mają u Was co jeść? Taki ekosystem niesprzyjający jeżom? Albo mają potężnego przeciwnika i nie daje im szansy na zaistnienie.
może ryjówki jeżom robale podjadają, bo ich jest akurat sporo, na ryjówki koty akurat polują i czasem znoszą do domu, więc stąd to wiem... ale robali w sumie jest dużo, więc czy ryjówki z jeżami aż tak ostro konkurują?... kretów też jest sporo w okolicy i całe to towarzystwo owadożerne powinno być zadowolone...
Usuń