poniedziałek, 27 lutego 2012

Komoda z poślizgiem

Mamy drewno na opał. Dzisiaj leśni się uwinęli. W ciągu 3 godzin przywieźli wszystko z lasu. Marzy mi się, żeby tak wszyscy traktowali klientów. Sześć tygodni temu zamówiliśmy fajną komodę. Wprawdzie byliśmy wtedy kupić krzesło do stolika pod komputer, ale zobaczyłam ją i tak jakoś mi się zamarzyła w holiku, zamiast starego stolika i fotela przedpotopowego. Nawet forsa się znalazła. To zamówiliśmy, bo teraz nie dostaniesz niczego od razu. Piece, telewizory, lodówki meble itp. dopiero sklep zamawia i trzeba czekać parę dni. Komoda miała przybyć do 4 tygodni. Pogodziłam się z tym, chociaż nie bardzo rozumiem współczesnego handlu w takiej postaci. W zeszłym tygodniu zadzwoniłam- minęło 5 tygodni. Pani tłumaczyła, że przez te śniegi i mrozy… tik-tak, tik- tak… jasne. Dobra, pani stwierdziła, że dostawa będzie w piątek, a ona zadzwoni w poniedziałek czyli dzisiaj, żeby potwierdzić jej odbiór. Około 10 tej dzwonię ja. Pytam, co z komodą.  Pani twierdzi, że jeszcze nie przyszła. No to się normalnie wściekłam. Nie będę tu przytaczać, bo i po co. Stanęło na tym, że pani zafoliuje eksponat z ekspozycji i jutro między 15tą a 18tą ktoś mi do domu to przywiezie. Czy ja w tych godzinach będę w domu. Zagotowało się we mnie- No chyba sobie kpiny robicie. To są 3 godziny. Czy pani myśli, że my nie mamy innych planów tylko w domu siedzieć?- Pani się zmitygowała- To między 17tą a 18tą, może być? Uzgodniłyśmy termin. A po południu telefon, że była dostawa i możemy sobie komodę odebrać. No i teraz J. „pracuje” nad nią. Bo przecież w częściach, do składania dwa wielkie pakunki desek kupiliśmy. Kiedyś to meble gotowe przywożono, panowie wnosili i stawiali na wskazane miejsce. Teraz choćby i tydzień trwało, musisz sobie sam poskładać.
Drewno w „półprodukcie”. Trzeba je pociąć na krótsze kawałki i rozłupać na drobniejsze. Do jesieni daleko. I zwierzaki „upolowane” w trasie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz