piątek, 30 marca 2012

Wasabi

Dopadła mnie chandra. Mam nadzieję, że raczej nie dołowanie na maksa. Świat zrobił się BE. Nic mi się nie chce, nigdzie nie chce mi się iść, chcę w domu… chcę …zakopać się i dotrwać lepszych czasów. W takim nastroju szuka się kąta do zdechnięcia. Nawet cytrynówki nie spróbowałam, a zrobiłam jej niezły zapas. Uuuuuuuuuuuuuuuuu niedobrze. Objawy wielce niepokojące u się zauważam. Jak cytrynówka też BE, to już dno dna. No, może jedynie orzeszki podnoszą mi jeszcze odrobinę nastrój. ORZESZKI ziemne pod każdą postacią są jak najbardziej wskazane. Ostatnio dorwaliśmy z Jaskółem coś, co się nazywa Orzeszki Wasabi. Stoimy w „kaufloku” ( to taka tubylcza nazwa Kauflandu) przed półką z bakaliami i buszujemy między torebkami z orzeszkami. Są takie, siakie… jakaś mieszanka studencka i między nimi coś nowego- Orzeszki Wasabi. Hmmmmmm, ćwoki ze wsi coś tam słyszały o Wasabi. Coś kiedyś psiapsiółka wspominała. Tylko co? Żeby na miejscu przeczytać na opakowaniu, co zacz? Zapomnij. Pomroczność jasna nas ogarnęła. Wzięliśmy w ciemno dwie torebki. W domu dorwałam się do paczki pierwsza. Otwieram. Fajniutkie zielone kuleczki. No to całą garścią buch do łakomego pyszczyska….. Jezuuuuuu…!!!!!!! Ogień piekielny….. Wezuwiusz ognisty….zatchnęło mnie…. oczy załzawiły mi tak, że przestałam cokolwiek widzieć….. w nosie zaszczypało okrutnie, na chwilę straciłam możliwość oddychania. I ten smak…. Co to jest????? Pieprz? Nie…papryka?..też nie... CHRZAN!!.. Wasabi to chrzan japoński…O rany, orzeszki w „skorupce chrzanowej”. W życiu bym na to nie wpadła. Ale bardzo dobre i przyzwyczaić się do ostrego smaku można szybko. A oprócz takich, można jeszcze kupić orzeszki w skorupce: cebulowej, paprykowej, z miodem… ale wymyślają J
Las jeszcze wczesnowiosenny. Zdjęcia zrobiła Młoda w zeszłą niedzielę.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz