piątek, 8 maja 2020

Wielkie budowanie

Od miesiąca trwa wielkie budowanie. Najpierw zaczęły ptaki, które zbierały trawy, suche patyczki i z pełnymi dziobami wpadały w krzaki tui, cisa lub w bluszcz przyokienny, by tam wić mocne gniazda.
A teraz szaleją wiewiórki.
Jedna z nich raczyła była znowu okorować gałęzie lipy.  Dobrze, że to mocne, wielkie drzewo, bo małe, przy takim ubytku kory, pewnie by uschło.
Tutaj macie dowód działalności rudego szkodnika.
Kiedy napchała pyszczor świeżą korą, pobiegła w kierunku tui, bo tam są jej gniazda. Tak, gniazda, ma ich, co najmniej, w tym rejonie trzy, Dwa na tujach i jedno na pniu/słupie, na którym umocowany jest kabel elektryczny do sklepu. Gniazdo jest schowane w oplatającym pień bluszczu. Dostaje się do niego najczęściej biegnąc po kablu. Niestety nie udało mi się tego nakręcić, ani sfotografować, bo ona cwana jest. Wybiera czas, kiedy nikogo nie ma w pobliżu.  My widzimy ją przez okna w sklepie.
Ale tym razem kora była transportowana do gniazda w tujach.
O tak
Nie kręciłam dalej, bo jak mnie zobaczyła to zastygła w jakimś stuporze. One potrafią trwać tak nieruchomo kilkanaście minut. Dziwi mnie to, ponieważ stają się wówczas łatwym celem. Jakby w zawodził je wtedy instynkt samozachowawczy.
Zrobiłam jej też zdjęcia,

A tutaj inna wiewiórka. Tę spotkałam w lasku sosnowym. Też miała korę w pyszczku. Widocznie powstaje następne gniazdo w koronach sosen. Może też być, że uszczelnia stare gniazdo. One mają po kilka gniazd i do nich przenoszą co jakiś czas młode.

Coraz bardziej doceniam to, że mamy taki duży ogród z laskiem. Sadziłam drzewa (20 lat temu), tworząc lasek, bo nie miałam pomysłu na tę część ogrodu (przedtem był tam kawałek pola uprawnego). W dodatku na dole był sad i trzeba było się odgrodzić od "oprysków". Kiedy ogrodnik opryskiwał drzewka  (ma wysoko ustawioną lancę, by dokładnie opryskać wierzchołki jabłoni), przez cały ogród szła chmura środka chemicznego i docierała aż na tarasy. Wprawdzie na granicy z sadem były zasadzone leszczyny, ale one nie chroniły całkiem ogrodu. No to zasadziłam  przy leszczynach brzozy, potem rząd modrzewi, potem dwa rzędy sosen, dwa rzędy jodeł, dwa rzędy leszczyn, a przed nimi, od strony domu, krzewy forsycji. Powstał nie tylko las, ale i porządna zaporo przed trującymi chmurami. A teraz sad został wycięty i już nie ma potrzeby chronienia się. Za to pozostał las jako teren obserwacji i wiecznej uciechy.
Oprócz drzew i krzewów w lasku,  jest jeszcze rząd wysokich drzew (mają 30 lat), posadzonych wzdłuż płotu, graniczącego z domem i polem sąsiada. I obok równoległe, biegną dwa rzędy sosen-  na dole, między rzędem przy płocie a sosnami, jest alejka sosnowa. Na tych drzewach też mają ptaki i wiewiórki niezłe miejsce do życia. To wschodnia strona całej posesji. Na zachodniej stronie jest ogród siostry z wysokimi drzewami i również z laskiem na dole. Całość  tworzy niezły zagajnik.
No i przy domu też rosną wysokie świerki, orzechy, tuje, cisy, katalpa, magnolie itp.
A teraz czeka mnie przeorganizowanie ogrodu kwiatowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz