Jestem wściekła. Wściekła na
nieodpowiedzialność ludzi, na ich niefrasobliwość, by nie rzec zwyczajną
głupotę i brak jakiejkolwiek refleksji.
Fakty.
Od dwóch miesięcy w Europie szaleje
wirus, wirus śmiercionośny. Jest to rodzaj zjadliwej grypy, która zaliczana
jest do poważnych chorób. Mnóstwo osób we Włoszech, w Hiszpanii, w Anglii no i
w Polsce na tę grypę zmarło. Ile w Polsce dokładnie nie wiadomo, bo od początku
fałszowano wyniki, twierdząc, że ludzie ci zmarli na choroby około towarzyszące.
Wirus atakuje układ
oddechowy, niszczy płuca. Epidemiolodzy stwierdzili ponad wszelką wątpliwość,
że do zakażenia dochodzi przez usta i nos. Wirus znajduje się w powietrzu
wydychanym osoby zarażonej i jest bardzo, bardzo mały. Oczywiście wirus może
znaleźć się również na różnych przedmiotach, gdzie żyje od paru do kilkunastu
godzin, w zależności od materiału, z jakiego dany przedmiot jest wykonany. Dlatego
zaleca się myć odpowiednio długo ręce, dezynfekować je i inne przedmioty odpowiednim
płynem, „wietrzyć” ubrania oraz przedmioty, na których mógłby osiąść wirus.
Najważniejsze jest to, by nie dotykać rękami ust i nosa, jak nie ma wyraźnej
potrzeby.
Natomiast, by uniknąć drogi
kropelkowej zarażenia (wydychanego powierza innej osoby) zaleca się nosić
maseczki. Ale maseczki powinna nosić, przede wszystkim, osoba zarażona. Sęk w
tym, iż w naszej smutnej rzeczywistości, gdzie rząd zostawił obywateli samych
sobie, gdzie wolał wywalić miliony na jakieś pseudo wybory, zamiast kupić/wyprodukować
odpowiednią ilość testów, mało kto wie, czy nie jest zarażony i nie jest
nosicielem choroby. Bo ten wirus jest jeszcze na tyle „złośliwy”, że ma różne
objawy, a niektórzy noszą go w sobie i nie chorują. Ale dowiedzieć się, czy
nosisz wirus czy nie, nie możesz, bo nie masz dostępu do testu. Dlatego chodzi
sobie taki nosiciel wirusa i nawet nie wie, jakie stwarza niebezpieczeństwa dla
innych.
I to są fakty. A następny
jest taki, że jest obowiązek nosić maseczki w miejscach publicznych- obowiązek dotyczy
wszystkich. Dokładnie wszystkich, nawet astmatyków.
I następny fakt- maseczki są
uciążliwe. Człowiek w takiej masce ma kłopot z normalnym oddychaniem, okularnicy
borykają się z parowaniem okularów, maseczka szybko wilgotnieje. Czyli, w
ogóle, utrudnia funkcjonowanie. Wszyscy na nie narzekają. No dobra i teraz moja
uwaga do tych narzekających- są ludzie, którzy noszą gorsety, są ludzie, którzy
noszą protezy, są ludzie jeżdżący na wózkach inwalidzkich, są ludzie, którzy
mają aparaty słuchowe lub noszą okulary, bo bez nich nie widzą. Są ludzie,
którzy chodzą o lasce, są niewidomi. Niech ktoś zaprzeczy, że nie jest im
łatwo, że borykają się z takimi uciążliwościami na co dzień, że muszą z tym
żyć, bo już nie mają innego wyjścia. To są prawdziwe uciążliwości, a tu taki
bysio, taka pannica, tak paniusia i panisko, będą marudzić, że maseczka im życie
utrudnia, że to jakiś absurd, że niech inni noszą, bo ona/on nie potrafi. WSTYD!
Ma wejść do sklepu, pobyć na parkingu, załatwić jakąś sprawę w urzędzie, co
trwa godzinę, no powiedzmy do dwóch i nie
wytrzymują. Ich własna wygoda zaćmiewa im myślenie. I własna pewność, że są zdrowi
ogranicza im refleksję na temat zagrożenia, jakim mogą być dla innych. I widzę,
że bardzo dużo jest takich bezmyślnych idiotów bez maseczek.
Zaraz mi tu ktoś powie, że
lekarze stwierdzili, iż maseczka może być zagrożeniem dla osoby ją noszącej.
Ano może, bo w wydychanym powietrzu znajdują się mikroby, które rozmnażają się w
wilgoci tkaniny i trują właściciela. Czyli potwierdza się fakt, iż możesz bez
maseczki truć innych niekoniecznie koroną, a inną grypa, anginą czy jeszcze jakimś
świństwem. Nosisz to w sobie, to trzymaj dla siebie. Ale żeby się nie truć,
lekarze zalecają- nie, nie nienoszenie maseczek, jak to bardzo wielu ludzi
chciałoby wmówić innym- zmienianie maseczek często. Nie piszę, jak często, bo każdy
mądry człowiek sam powinien sobie to regulować. To jest właśnie sens zdrowego noszenia
maseczki, a nie wmawianie innym, że noszenie jej powoduje chorobę. A ponieważ ludzie
są wygodni i idą na łatwiznę, to bardzo często słyszę od klientów oraz czytam
na blogach, że maseczki nic nie dają. Takie gadanie, by się usprawiedliwić lub
uwolnić swoje sumienie od obciążenia „przymusem” ich noszenia.
Jest jeszcze jeden powód
braku maseczek na twarzach- żeby spełnić warunki zdrowotne, trzeba mieć tych
maseczek, co najmniej, kilka. Jak ktoś planuje pójść załatwić jakąś sprawę, a
potem jeszcze zakupy, to powinien mieć parę maseczek przy sobie i ZMIENIAĆ je.
Posiadanie kilku/kilkunastu maseczek
kosztuje i to jest ten ból powszedni. Pranie maseczek wymaga trochę wysiłku i
to jest następny ból ludzkości. Dlatego najlepiej wszystkim naokoło wmawiać, a
głównie sobie, że noszenie maseczek nie ma sensu.
W każdym razie, w naszym sklepie,
bez maseczki nic nie kupisz. Było już sporo klientów, którzy wysiadali z
samochodu i dziarskim krokiem szli do drzwi. A tu ZONK! - Gdzie maseczka?
- W samochodzie.
- A to proszę ją założyć.
- A ona przecież i tak nic
nie daje.
- Bez maseczki nie
obsługujemy.
Jaskół i ja, jesteśmy w naseczkach,
co przy sprzedaży jest szczególnie upierdliwe, bo musimy się schylać po towar,
przynosić towar na ladę, iść do magazynu, nabijać kwoty na kasę, czyli jesteśmy
w ruchu, a klient tylko stoi w tej maseczce i mówi, co podać, i jeszcze mu ciężko.
W kwietniu był kominiarz. Żeby
wyczyścić kominy w naszym bliźniaku, wchodzi na strych w mieszkaniu u siostry (tak
się utarło, chociaż mógłby i u nas tam wchodzić). Najpierw robi porządki w
kominie domu siostry, a potem przechodzi na drugą stronę strychu i czyści komin
naszego CO. Po całej robocie siostra częstuje go herbatą. Tak było do wybuchu epidemii.
I ja naiwna myślałam, że taka osoba jak kominiarz, co to po kolei wszystkie
domy zalicza, będzie nosił maseczkę, a po wyczyszczeniu kominów w naszym domu,
szybko przejdzie do następnego. Nic z tych rzeczy. Moja lekkomyślna siostra,
jakby nigdy nic, gościła kominiarza. Mamy wspólną ścianę w kuchni i wszystko
przez nią (niestety) słychać, toteż słyszałam głośne rozmowy, śmiechy. Potem kominiarz
zjawił się przed naszą bramką bez maseczki i zainkasował należność za czyszczenie
komina. Jakie było zdziwienie mojej siostry, kiedy na drugi dzień zatrzymałam
ją w pół drogi do płotu i poprosiłam, by została w odległości trzech metrów.
Ona naprawdę była zdziwiona, że kontakt z kominiarzem bez maseczki, może dla
niej się źle skończyć. A takich ludzi tutaj wokoło jest pełno i nie wiesz, w
którym momencie od takiego lekkoducha złapiesz świństwo. Tym bardziej, że w tej
chwili zarażonych jest mnóstwo górników, ich rodziny są w kwarantannie, a w naszej
wsi i okolicy przecież mieszkają górnicy. Do kilku kopalni jest od nas niecałe
20 kilometrów.
Szkoda gadać.
A maseczki wcale nie muszą być
nudne. Zdjęcia z Pinterestu
Za nasze pieniądze kupuje sprzęt, maseczki i robi prezent "biednemu" Watykanowi. Skandal. Mnóstwo ludzi w Polsce szyje maseczki, wspomaga się. Maseczek ciągle brakuje w DPSach, w szpitalach w hospicjach itp. Brakuje sprzętu, kombinezonów w szpitalach, a on nas okrada. Kosztem Polaków robi prezenty czarnym za granicą. I niech mi tu szczekną aisabo i leszkopodobni, że to prawy człowiek. Jak trzeba mieć zryty mózg, by jeszcze uznawać takiego dupka, który okrada własny naród, za swojego faworyta na prezydenta.
Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuń