sobota, 14 września 2024

Oooooo, ja cierpię dolę...Zalewa nas!!!!!!!!

 Czuję się jak Noe tylko arki mi brakuje i dodatkowej pompy- już młodzi po nią pojechali. Dwie pompy w piwnicy chodzą i zbierają wodę, której wysokość na całej powierzchni (we wszystkich pomieszczeniach) wynosi około 20 centymetrów.  Woda, woda,woda.... wszędzie woda... z nieba woda, po ziemi woda, spod ziemi woda.... woda... woda...woda...😢😭😭😭

Napiszę więcej, jak potop minie, teraz nie mam siły. Zdjęć też nie będzie, nie mam czasu. I nie bawię się w statystyki, poczytajcie, co się u nas, tutaj na południu Polski, dzieje.


PS. Jeżeli ktoś myślał, że dom postawiony na stoku niewielkiego wzgórze, jest chroniony od zalania, to jest w tak zwanym mylnym błędzie.

42 komentarze:

  1. Trzymajcie się, w Lublinie troszkę popadało i ustało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę zaczyna mnie już "brakować". Dobrze, że opanowaliśmy wszystkie techniczne sprawy, teraz już tylko pomp pilnować trzeba.

      Usuń
    2. Wypompowaliśmy, na razie nie zalewa, deszcz też jeszcze nie pada. W nocy padał, ale woda zeszła. W okolicznych wsiach Horror, nie chce mi się nawet myśleć, co ci ludzie przeżywają.

      Usuń
  2. mnie tam nie zalewa, toć mam wyżej /nazwa Przedgórze chyba do czegoś zobowiązuje?/, poza tym jak tak patrzę na mapy i newsy pogodowe, to tej rejon jest w takiej lokalnej Anatewce, którą omijają te wszystkie okropności, którymi straszą media... tylko żeby nie było: padać pada, do tego jest zimno i syf na polu, czasem nawet zawieje tak ostrzej, ale do kataklizmów to jeszcze lata świetlne... za to czasem światła nie ma, ale to tak na chwilę góra parę minut, bo robią coś tam niedaleko i sporadycznie muszą coś odłączyć, żeby elektryka nie rypło...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to przynajmniej Tobie lepiej:):) I dobrze, że Cię omijają te wszystkie okropności. Tutaj leje, wieje, znów leje, potem pada, potem leje i znów wieje...dobrze, że przynajmniej jest 15 stopni ciepła:)

      Usuń
    2. u mnie już prawie cały dzień po głównym deszczu, dawało całą noc i poranek, ale wszystko spływało na bieżąco... ale wiem też z grubsza, co się dzieje w okolicy, w miejscowościach niektórych całkiem niedaleko, który miały pecha znajdować się w mniej korzystnej okolicy... bo deszcz to jedno, ale nawet gdy ustanie, to woda wciąż spływa z wyższych rejonów, więc to nie dla wszystkich początek końca kłopotów...
      jutro miałem wyjeżdżać, ale z pewnych niepogodowych powodów mam poślizg parę dni, tak mi się jednak wydaje, że gdyby nie ta zmiana, to i tak mógłby być problem z tym pierwotnym terminem...

      Usuń
    3. To spływanie wód jeszcze trochę potrwa. Czytam, że kolejna droga jest nieprzejezdna- woda dopiero teraz tam doszła. Woda spłynie, a co po niej? Tragedia, po prostu tragedia...

      Usuń
  3. Nie zazdroszczę. Widziałem dziś stan Wisły w Warszawie, wzrosło z ok. 20 centymetrów na ok. 160 w dwa dni chyba.

    W poprzednim miejscu zamieszkania parę razy jak była podobna pogoda jak teraz zalewało piwnice w blokach najbliżej rzeki. No ale tak to jest jak ma się do niej 10 minut spacerem. Teraz mam do Wisły z 20 minut autobusem, więc raczej nie powinno się nic dziać, o ile kanalizacja i inne tego typu urządzenia działają jak należy.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miastom nie zazdroszczę:( Zabetonowane, drogi poniżej poziomu rzek. Tutaj jest dosyć paskudnie, część dróg pozamykana, Wisła idzie bardzo wysoko, ale zbiornik goczałkowicki opróżniano już wczoraj. Spodziewajcie się dużo wyższego poziomu w Wiśle, bo zbiera po drodze mnóstwo wody z górskich rzek.

      Usuń
    2. Na Ursynowie, gdzie mieszkam teraz faktycznie betonu wiele jest. I jak deszcz w sierpniu spadł taki większy, to sucha ziemia przy drzewach nic właściwie nie przyjęła z tej wody na początku.

      Nie zazdroszczę ludziom bliżej Wisły i innych rzek, w tym tych małych. @_@

      Usuń
    3. Górskie rzeczki są najgorsze, zbierają wodę ze stoków bardzo szybko i są rwące. Nic na drodze się nie ostanie. Na nizinach woda się rozleje, tutaj pędzi korytem i zbiera po drodze brzegi, i wszystko, co na nich. Ciągle mnie dziwi jak mogli w Warszawie ma Wisłostradzie zrobić tunele- gdzie ma woda z nich spływać, jak one są pod poziomem koryta Wisły?

      Usuń
    4. Ten pod Centrum Nauki Kopernik z tego co pamiętam co najmniej parę razy był zalewany poważnie. Raz trzeba było wyłączyć go z ruchu na dłuższy czas. Też nie rozumiem tego tunelu, nie lepiej było pod rzeką zrobić jak już?

      Usuń
    5. Pod rzeką? A może lepiej było jednak estakadę postawić? Co zrobili, to zrobili i problem będzie ciągle. Tereny wyglądają prześlicznie, ale uroda bulwarów to nie wszystko.

      Usuń
    6. No chyba był taki pomysł wtedy. Nawet pamiętam jak politycy PiS się naśmiewali z tego tunelu. Jak widać w takich sytuacjach bardzo się nie sprawdza. Naprawy, pompowanie wody na zewnątrz itd. Masa pracy i pieniędzy.

      Usuń
    7. Generalnie Warszawa leży na skarpie i nie powinna mieć problemów z odprowadzeniem wody, ale zdarzają się takie pomysły, jak tunel na Wisłostradzie i potem tylko nerwy. Zresztą wiele jest takich miast w których mosty są za "głębokie" i jak pada, stoi pod nimi na jezdnie woda.

      Usuń
    8. Jednak jak były wyższe stany wody, na przykład w `97 to woda podchodziła dość blisko mojej kamienicy. Teraz nie mam właściwie obaw, co najwyżej studzienki mogą się zapchać czy gleba nie będzie przyjmować wody.

      To z czasów pana Piskorskiego chyba wymyślono ten tunel. W tle były jakieś ,,zachęty" w kopertach podobno, jednak nikogo chyba nie złapano za rękę, ani nic.

      Usuń
    9. Wysokość położenia Warszawy między 78 i 120 metrów mniej więcej to faktycznie dość dobre zabezpieczenie przed powodzią. Są jednak takie miejsca w mieście, gdzie nawet małe kanałki mogą powodować problemy jak na przykład kanał Służewiecki ostatnio. Ludzie z kilku ulic w Wilanowie mieli problemy.

      Usuń
    10. W 97 to ja miałam w piwnicy wodę równo z II schodkiem czyli około 30 cm i nie miałam ani jednej pompy. Potem brat przywiózł pompę, trochę wypompował, a resztę szuflowaliśmy do wader i wynosiliśmy na zewnątrz. Teraz wystarczyło wsiąść w samochód, pojechać do pierwszego lepszego marketu i kupić pomp, ile się chce.
      Faktycznie są miejsca w Warszawie, w których woda może przysporzyć problemów

      Usuń
    11. Nie mniej w pewnych miejscach w Polsce ludzie mają różne rzeczy przydatne w takich momentach zawsze. Bo może być, że zawsze lub niemal zawsze woda ich zaleje.

      Jakby nie patrzeć to w Warszawie jest mniej niewielkich domów niż w tych zalanych miastach. Chyba apartamentowiec czy kamienica w kontakcie z wodą ma większe szanse. Chociaż kto to wie w sumie.

      Usuń
    12. chyba największe wrażenie zrobił na mnie stan Wisły pod Tczewem widziany z pociągu z mostu, jeszcze metr, dwa, a woda byłaby w mieście... za to parę tygodni później jechałem tą samą trasą i Wisła wróciła już do normy, za to teren obok był zasłany całym mnóstwem syfu, głównie plastik rzucał się w oczy...

      Usuń
    13. To ja miałem tak jak patrzyłem po bulwarach w okolicy mostu Poniatowskiego i kolejnych. Ten szlam jaki zostawał to jednak duże fu było. Teraz pewnie więcej plastiku by było też. Ostatnio jakoś nie było (na szczęście) okazji do podziwiania takich resztek tam.

      Usuń
    14. Tam u Was, Wisła wysycha i dopiero fale powodziowe ją napełniają. Tutaj nawet przy wpływie do zalewu jest jej poziom dosyć wysoki. Rzadko widać łachy. Dramat górskich miejscowości polega na tym, że miejsce na budowę domów jest w dolinie, bliżej rzeki, bo nie każdy chce się pchać na stok, a jak woda wylewa, to wszystko zalane. No i te rwące górskie potoczki, potoki, rzeczki- nie ma na dole wody i nagle wszystko pływa. Szybkość wody w tych ciekach jest kosmiczna. A jak dodać do tego wodę płynącą po stokach, to potem mamy powodzie błyskawiczne.
      Na Morawach jest wiele zbiorników retencyjnych, ale przy takich ulewach, napełniają się błyskawicznie. Jeszcze długo potrawa spuszczanie z nich wody.

      Usuń
  4. No to ja mam na razie luksus- +16, cały dzień było słońce, tyle tylko, że wiało. Wczoraj co jakiś czas padało, ale były to "lekkie opady przelotne".Tym razem pogodowo ma kiepsko dawne NRD. A w Alpach spadło multum śniegu - zupełnie jakby była zima.
    Serdeczności;)
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno w nocy ma jeszcze mocno padać. Na razie na radarze wygląda to o wiele lepiej. Wypompowaliśmy 3/4 wody,ale ona teraz dopiero zacznie spływać z pól położonych powyżej. W ogrodzie woda spływa dosyć szybko, ziemia wcale nie jest tak bardzo rozmokła. Przewidujemy pompowanie jeszcze przez kilka dni. Na Śnieżce też spadł śnieg.

      Usuń
  5. O matko, bardzo wam współczuję, trzymajcie się!
    My nad Notecią, ale ta rzeka rzadko wylewa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opanowaliśmy piwnicę, ale jutro prawdopodobnie czeka nas powtórka z rozrywki. Deszcz pada mniej, ale woda spływa z terenu wyżej położonego.

      Usuń
  6. Makabra jakaś, nad morzem sztormy na południu powodzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I najgorsze jest to, że chyba czas się przyzwyczaić do takich Żywiołów:)

      Usuń
  7. U nas ( Izery ) też ciężko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo Wam współczuję, woda z góry, woda na dole, to nie do opanowania. Nie dajcie się.

      Usuń
  8. Trzymam kciuki za Twoją walkę z żywiołem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, naszą, naszą walkę z żywiołem. We czworo wczoraj walczyliśmy6, dzisiaj już same pompy pracowały, bo wody w piwnicy było raz tyle co wczoraj. Na razie wypompowały i czekamy, czy dalej będzie się woda pchała.

      Usuń
  9. Nawet nie wiem, co Ci powiedzieć. Bardzo współczuję. Gdyby można jakoś pomóc, daj znać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki BBM, w tym wszystkim, to jedno jest dobre- my po raz kolejny mamy taki wodny przebój ( ale nie o takim nasileniu- potop po protu, potop), dlatego radzimy sobie, bo już wiemy co i jak- gdzie stawiać pompy, gdzie pompować, jak długo itp. Fakt, że dzisiaj to poziom wody bezczelnie przekroczył granice. i drugi fakt, że dotychczas szły tylko dwie pompy, a od wczoraj pracowały już trzy- jedna powierzchniowa i dwie głębinowe. Dzisiaj od rana świeci słońce, wody opadają, w piwnicy też już wypompowana. Ale w powiecie miasta zalane, drogi zalane, rzekli wyszły z brzegów- Olza, Wisła, małe rzeczki, stawy...horror.
      I zmęczeni jesteśmy tym wczorajszym pogotowiem piwnicznym i lataniem z wężami, pompami, ustawianiem, przesuwaniem w piwnicy, w ogrodzie...

      Usuń
  10. Moje dziecka we Wrocku, tam wielka woda dojdzie we wtorek i później ale ja już modlę się po cichutku by ich żywioł ominą bo oni nad samą Widawą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tam będzie paskudnie. Cała woda z Moraw tam płynie. Może ich ominie wielka woda, życzę im tego.

      Usuń
  11. Bardzo mi przykro z powodu tej powodzi :( To jest straszne. Ja osobiście na wyżynie lubelskiej, więc bezpieczna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie jest wesoło, tu rzeczki, stawy wylały ( a jest ich mnóstwo), Wisła, Olza idą bardzo wysoko, miasta i wsie zalane. Wczoraj czułam się jak na III światowej, bez przerwy wyły syreny i wozy SP jeździły na sygnałach. Wczoraj też byłam bardziej bezradna wobec tej naszej zalanej piwnicy, ale jak patrzę, co teraz przeżywają ludzie w tych zalanych miejscowościach, to... no płakać mi się chce nad ich losem. Zalana piwnica w porównaniu z tym, co ich dotknęło, to pikuś.

      Usuń
  12. Jakieś straszne to Twoje południe. Moje pozostało nietknięte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natomiast moi przyjaciele między Głuchołazami a Jarnołtówkiem zatopieni, a konkretnie ich wieś, natomiast oni sami mieszkają na górce i mają jak u Pana Boga za piecem.

      Usuń
    2. To tylko się ciesz, że Was nie dopadło. Twoim przyjaciołom współczuję, bo muszą oglądać te klęskę z bliska.

      Usuń