Pisane na raty…
Tak to lubię.
Mieliśmy iść na długi spacer, bo to wiosna i trzeba stare kąty zobaczyć. Ale
coś chmurzyło się, na burzę się zbierało, a ja nie przepadam pod presją
kurcgalopkiem przebiegać dystansu spacerowego. Postanowiliśmy zostać sobie w domu
i na tarasie przelabować resztę święta. I to był strzał w dziesiątkę. Przy
francuskim oryginalnym winie, które Młody przywiózł z Francji- młody od
Jaskóła, bo u nas jak w dowcipie: moje dzieci, twoje dzieci i… no nie, naszych
dzieci nie ma, ale to, co jest styknie. Piątka się uzbierała. W sumie
„naszych”, kapitalnych młodych ludzi. No więc siedzieliśmy sobie na tarasie,
popijając winko i gadali o pierdołach, czyli jak kto woli o dupie Maryni. No
miodzio. Już dawno tak nie wyluzowałam.
Początek laby. My na tarasie. Młoda na łóżku na trawniku, motylek na stopie. Luzik jest :)
W trakcie konsumpcji wytrawnego...
Wino w kartonie- wydawało by się profanacja. Jak przewieźć 3 litry dobrego wina z Francji do Polski w załadowanym samochodzie, porządnie obciążonym? Och... szkło to szlachetne opakowanie.. no nie przesadzajmy... liczy się treść. A treść w papierowym opakowaniu? Cymes :) Opakowanie potrzebowało "podwyższenia", żeby z kranika ciekło. Słownik popr. ort. w sam raz pasował. Chciałam dać "cegłę" z filozofii, ale ... może to większa profanacja "wiedzy" byłaby?
Po godzinie
Przybywa wina w organizmie… kronika winopicia
na bieżąco…
Jaskół wygrzebał z
piwnicy trąbę kibica…Jezu… ale kapitalny instrument… takie pseudowuwuzele. Najpierw
zagłuszył blackmetal, który puściłam… potem ... no jednym słowem starzy „młodzi”
idą na luz….a niby dlaczego mamy trzymać się konwenansów wieku????? To jest
najbardziej wredny kaganiec. Masz 50+ i co? Szary? Bury? Nijaki? Bo co???? Nie
wypada??? A przed kim nie wypada?? I co nie wypada??? Trąbnęłam sobie zdrowo…że
niby co? Święto maryjne??? Matko… ale dlaczego ja niewierząca muszę się… Gwałt
na nas niewierzących, że musimy się dostosować.. o tak… swoisty terror…Olać? O
nie… To jest wieś.. a wieś swój kodeks ma.. Śmieszny? Nieprzystający? Ma… i
może zaleźć za skórę.. i to jeszcze jak.
Godzinę później.
Ze szklankami
pełnymi wina (co tam piękne rżnięte kryształowe kielichy- wielkopańskie jakieś wymysły) poszliśmy sobie w
ogród. Jest gdzie chodzić, ale my tradycyjną trasą dookoła. „Tu wyciąć”, „Tu
wyrównać”, mniam, ale dobre to winko :))) Jaki piękny dzień. Nic nie trzeba,
nigdzie w pośpiechu…. I razem.. jakie to ważne dla mnie, że razem, że już nie
jestem sama.
Odezwała się
Francja… po pół godzinie odezwała się Anglia. Polska zrobiła kolację i
poczłapała do siebie pogadać z resztą świata na „gadule”. Fajni są ci młodzi.
Lubię wszystkie nasze rozsądne dzieci. I śmiać mi się chce, bo one często są
bardziej rozsądne niż ich rodzice (mam na myśli siebie i Jaskóła- nie wiem, jak
te inne połówki zaprzeszłych związków).
Po pewnym czasie.
Czy pić alkohol (bez
przesady, beznałogowo) i przyznawać się do tego na forum to be?? Czy moja
zasada- nie jest sztuką być poprawnym, zgodnym z obowiązującymi zasadami,
kanonem moralnym, sztuką jest być sobą, nawet wtedy, kiedy pozornie nie
przestrzegasz tych zasad, ale nie szkodzisz drugiemu. Sztuką jest być innym,
nie szkodząc człowiekowi. Sztuką jest być nawet obrazoburczym i nie kryć tego. Sztuką
jest przetrzymać ataki „pospolitych”, którzy nie potrafią docenić kolorów
„papugi” wśród szarych zwyczajnych i nijakich „wróbli”. Sztuką jest przetrzymać
tę presję, tę siłę, ten nacisk- musisz robić tak, jak my, bo nie wypada, bo
trzeba, bo tak od zawsze… na zasadzie: „Musiałem róży urwać łeb, niech go nie
nosi zbyt wysoko”. A guzik…
I to było na tyle... Tak trafnie kończył swój wywód, kiedy wyczerpał temat,pewien profesor mnemanologii stosowanej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz