Październik,
opadają owoce, lecą liście, lecą paździerze. Nie, lecących
paździerzy już tak łatwo nie zobaczysz, a przecież 10. miesiąc w roku
przyjął nazwę od nich właśnie. Len, kiedyś roślina uprawiana
na wielką skalę, teraz jest w zaniku, chociaż jeszcze gdzie nie
gdzie latem widać poletka z lnem, uprawianym głównie dla przemysłu
farmaceutycznego.
Kiedyś,
idąc polną miedzą, widziałam rosnące w zbożu maki, kąkole,
chabry i właśnie len. Teraz zboża są czyściutki, „wypryskane”
środkami chwastobójczymi na dwuliścienne. Wytruto maki, wytruto
chabry, kąkole i len.
„„Toć
ci jest owo złoto, które z owego siemienia, com ci je dał, wyróść
miało. Len to był, ubogiego narodu bogactwo, com go z ziemi twojego
królestwa dobyć chciał. Kazałeś go topić? Dobrześ uczynił, bo
jego łodyżki w wodzie odmięknąć muszą. Kazałeś go z wody
precz cisnąć? Dobrześ uczynił, bo go trzeba suszyć. Po moknięciu
owym kazałeś go kijami z paździerzy obić? Dobrześ uczynił, bo
tę złą paździerz obić trzeba z łodygi, żeby ją uprawić.
Kazałeś je zaś powtórnie kijami obijać? I toś dobrze uczynił,
bo do trzeciej skóry len obić trzeba i kijem go wyłamać, żeby do
włókna się dostać”.
Jak to ze lnem było
Maria Konopnicka
Jak to ze lnem było
Maria Konopnicka
Dojrzały len zrywano i kładziono na
ziemi na parę dni, żeby łodygi nie wyginały się. Potem len
suszono, ale nie w snopach, łodygi nie mogły się zaparzyć. Konstruowano specjalne płotki do suszenia lub suszono pojedyncze snopki oparte o ścianę chałupy bądź stodoły. Podsuszony len
młócono cepem. Główki lnu musiały leżeć na płótnie. Nasiona od plew
odsiewano za pomocą wialni lub sita.
Inny sposób odziarniani lnu. Specjalnymi wałeczkami-tłuczkami wytrzepywano ziarno na białe płachty. Plewy oddzielano ręcznie.
Inny sposób odziarniani lnu. Specjalnymi wałeczkami-tłuczkami wytrzepywano ziarno na białe płachty. Plewy oddzielano ręcznie.
Tam, gdzie nie było rzeczki albo
stawu wymłócone z ziarna łodygi poddawano roszeniu, układając płasko na trawie, aby
poranna rosa mocno je nawilżała. Tam gdzie była rzeczka lub staw,
łodygi układano w wodzie i przygniatano kamieniami. Pod wpływem wilgoci i ciepła w łodygach
rozwijały się grzyby pleśniaki, które rozkładały klej wiążący
włókno z drewnikiem. Po 5-10 dniach całe łodygi, za pomocą
długiego kija przekładało się na drugą stronę i dalej moczyło.
Całe roszenie trwało od połowy sierpnia do połowy wrześnie, a
czasem i dłużej. Kiedy słoma zmieniła kolor z żółtej na szary,
kończono roszenie.
Aby się upewnić, czy rzeczywiście słoma nadaje się już do międlenia, brano kilka łodyg do suszenia przy piecu, potem je międlono i wytrzepywano. Kiedy paździerz lekko się oddzielała i włókno było lśniące o tasiemkowej strukturze, można było zabrać z moczenia resztę lnu. Gdyby moczenie niebacznie przedłużono, grzyby mogły zniszczyć włókno i nie byłoby czego tkać. Moczenie w wodzie daje ładniejsze włókno niż roszenie i trwa krócej. Wyroszony lub wymoczony len należało jeszcze raz wysuszyć. Najczęściej służyły do tego wykopane doły w których na żerdziach płasko układano len. Pod żerdziami paliły się małe ogniska, których ciepło osuszało łodygi. Do suszenia wykorzystywano także piece chlebowe. Powtórnie wysuszony len zostawiany był na jeszcze kilka dni i zabierano się do międlenia.
Aby się upewnić, czy rzeczywiście słoma nadaje się już do międlenia, brano kilka łodyg do suszenia przy piecu, potem je międlono i wytrzepywano. Kiedy paździerz lekko się oddzielała i włókno było lśniące o tasiemkowej strukturze, można było zabrać z moczenia resztę lnu. Gdyby moczenie niebacznie przedłużono, grzyby mogły zniszczyć włókno i nie byłoby czego tkać. Moczenie w wodzie daje ładniejsze włókno niż roszenie i trwa krócej. Wyroszony lub wymoczony len należało jeszcze raz wysuszyć. Najczęściej służyły do tego wykopane doły w których na żerdziach płasko układano len. Pod żerdziami paliły się małe ogniska, których ciepło osuszało łodygi. Do suszenia wykorzystywano także piece chlebowe. Powtórnie wysuszony len zostawiany był na jeszcze kilka dni i zabierano się do międlenia.
Budowa łodygi lnu- w środku jest drewnik, na zewnątrz włókno.
Międlenie
to mechaniczne połamanie drewnika, znajdującego się pod włóknem,
wewnątrz łodygi. Służyła do tego międlnica. Pod międlnicą
pozostawała gruba paździerz, która palono w piecu.
Międlenie lnu
Włókno,
które pozostało po międleniu poddawano trzepaniu na terlicy oraz
wyczesywano z długich włókien resztki paździerzy. Na koniec
trzepano krótkie włókna specjalną pałeczką-klepadłem.
W ten
sposób powstawały pakuły- materiał na utkanie worków i
prześcieradeł, robienie sznurków. Obecnie robi się z nich płyty
paździerzowe.
Dobre, długie
włókno należało jeszcze wyczesać. Najpierw czesało się go
rzadkim „grzebieniem”, potem coraz bardziej gęstym. Przeczesane
włókno można było prząść.
Przegrzebki do czesania włókien lnuNa takich grzebieniach dawniej czesano len
Len wyczesany, gotowy do przędzenia.
Izba regionalna ze zbiorem podstawowych narzędzi do obróbki lnu.
Praca
z lnem zajmowała nierzadko 200 dni w roku, ale jej początek tak
naprawdę zaczynał się w październiku, kiedy to wysuszony len
przetwarzano we włókno. A przy okazji leciały paździerze…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz