Pierwsze podejście było w miarę udane, ale po przeczytaniu dwóch rozdziałów, odłożyłam księgę. Trochę mnie znudziła. Tydzień temu znowu zabrałam się do czytania historii Galicji i tym razem już poleciało. Tę książkę Davies napisał bardzo przystępnie w porównaniu z inną jego książką „Zaginione królestwa”. Tamtą też przerwałam po przeczytaniu dwóch rozdziałów i na razie nie mam jakoś ochoty do niej wracać. Ciężko przebrnąć przez nazwy staro angielskie, celtyckie, staro walijskie i szkockie. W dodatku tamta jest okropnie naszpikowana informacjami historycznymi w kontekście geograficznym. Doszło też do tego, że książkę czytałam przy otwartych na monitorze starych mapach Anglii i okolic. Na razie wysiadłam. Natomiast „Galicja” jest mi treściowo bliższa no i łatwiejsza w czytaniu. Na razie jestem, w połowie XIX wieku. Wszystko tam się miesza, ale najważniejsze, że wraca język polski do szkół i urzędów. I to jest bardzo znamienny fakt dla historii tych ziem.
Sezon ogórkowo- fasolkowy. Nastawiłam dwa słoiki na małosolne. W fasolce obcinam końcówki, płuczę, porcjuję, a potem porcje owijam w folię spożywczą (przeźroczystą) i w takiej postaci mrożę.
Pojawiły się też grzyby na dolnej miedzy. Na razie dwa znalazłam, ale to, że się pojawiły dobrze rokuje. Ten jeden miał trzon zjedzony wzdłuż przez ślimole. Kapeluszowi też się dostało. Jednak w tym roku jest tych paskudnych ślinników dużo mniej. Może susza ich przetrzebiła? Mimo sporych deszczów, ziemia jest tylko w miarę mokra i nie są to chyba dobre warunki dla ślimaków. Teraz też mamy już 3. dzień temperatury pod 30 stopni, a zapowiada się jeszcze parę takich gorących dni. Koniec sierpnia oraz wrzesień mają być u nas ciepłe i raczej suche. I dobrze, niepotrzebne mi zimnisko. Ale deszczu to jednak brakuje. W ogrodzie kwitną i przekwitają kolejne kwiaty oraz krzewy. Ketmie (hibiskusy krzewiaste) są wyraźnie spóźnione z kwitnięciem. Te o liliowych kwiatach kwitną na całego, te o kwiatach innego koloru jeszcze nie.
Pięknie zakwitła jedyna wysoka pysznogłówka, którą uratowałam przed wyginięciem. A kiedyś miałam ich całe kępy. Może ta się znów rozrośnie?
Coraz obficiej kwitną rutewki. Dosyć trudne w uprawie, wolno rosną, ale efekt świetny- delikatna kwiatowa mgiełka.
Biała.
Liliowa.Nie jestem w stanie wszystkich kwiatów i krzewów kwitnących pokazać w jednym poście czy w postach bieżących. Zanudziłabym odwiedzających monotonnością, choć ja takich tematów nie uważam za nudne i mogę na okrągło robić oraz pokazywać zdjęcia ogrodu. Jednak zostawię to na jesienne oraz zimowe czasy, kiedy wokół będzie ponuro.
Późnym wieczorem miałam spotkanie z zielonym zwierzem. Siedziała sobie na bramce i pewnie przeszkodziłam jej w dostaniu się na krzew za bramką. Po pół godzinie, kiedy tam wróciłam, zwierza już nie było.
A to inny zwierz. Zwierz wylegujący się na dolnej miedzy i wystawiający pyszczor pod cieplutki, południowy wiatr.I następne filmiki, przedstawiające nasz ogród po 35 latach jego tworzenia, przekształcania itp.
Aleja sosnowa
Idziemy w dół ogrodu w stronę ławeczki i dolnej miedzy. Aleja sosnowa jest od wschodniej strony ogrodu.Mniej więcej w połowie, z prawej strony jest tzw. kompost brudny. Tam się wyrzuca chwasty, które nawet po przekompostowaniu potrafią zapuścić korzenie na grządkach oraz zielone twarde łodygi, gałązki itp. Inne chwaty wrzucamy do kompostowników jak przekładki między resztkami jedzenia.Z lewej kukurydza. Co dwa lata mamy taką zieloną ścianę. Teraz jest sucho i są wycięte krzewy, ale kiedyś wzdłuż płotu rosły olbrzymie tawuły i aleja była wiecznie podmoknięta, ponura. No i było tam siedlisko komarów. Ta aleja ma około 60/70metrów długości od wejścia w nią.
Tam, gdzie stoją kompostowniki.
Staraliśmy się zrobić z tego kawałka ogrodu przyzwoity zakątek. Kompostowniki zapełniamy na zmianę. Jak jeden jest prawie pełny, wybieramy z drugiego ziemię kompostową i uzupełniamy nią ubytki w grządkach i w trawnikach. Mniej więcej jeden rok starcza na zapełnianie takiego kompostownika.

.jpg)

.jpg)
.jpg)





uświadomiłem sobie, że ostatnio przygasł mi mój zapał do robienia kiszonek, trochę na innych sprawach się teraz skupiam, to jakoś tak wyszło...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
W tym roku Młodzi uprawiają mniej ogórków. To są dwa pierwsze słoiki i mam wrażenie, ze na tym poprzestaniemy.
UsuńPodesłać Ci trochę ślimaków? Bo u mnie nie było, a w tym roku jakiś armagiedon! warzyw u mnie niet, zeżarli ślimaki! Pomidory ładnie owocują, ale części wegetatywne wżarła zaraza i tak, to powiem ja ci, się pasie, siepeasie! : ]
OdpowiedzUsuńA dziękuję, ślimaków mi wystarczy, choć jest ich dużo mniej niż w poprzednich latach.
UsuńPomidory w tym roku sobie odpuściłam. W poprzednich latach uprawiałam w donicach i notorycznie padały od zarazy. Szkoda pracy i nerwów.
Przeczytałam, była w naszej bibliotece. Nie porwała mnie, ale to kawał solidnej książki.
OdpowiedzUsuńCzy Bezie żal będzie lata?
"Galicję" dobrze mi się czyta. Dużo w niej fragmentów pamiętników oraz listów Galicjan z tamtych czasów. W dodatku Davies omawia czytelnie każdą warstwę społeczną po kolei i to sprawia, że informacje są przejrzyste. Beza lubi chłodne dni, upały ją chyba męczą, chociaż lubi się wygrzewać w pełny słońcu na tarasie.
UsuńMasz piękny ogród, ale za tym pięknem jest ukryta masa włożonej weń pracy i pieniędzy! Będę musiała zapolować na tę "Galicję" Daviesa. "Zaginione królestwa" to szalenie długo czytałam i bardzo żałowałam, że to jest jedno ciężkie tomiszcze, szalenie nieporęczne, bo jednak sporo ważące. Piesy, nawet te bardzo futrzaste lubią się wygrzewać na słońcu, co zawsze mnie nieco dziwi. One tylko nie bardzo lubią szwendać się na spacerki gdy jest gorąco.
OdpowiedzUsuń"Galicja" to również wielkie tomiszcze. Czytam ją po parę stron, bo dłużej nie jestem w stanie utrzymać w rękach- czytam na leżąco. Pracy w ogród włożone sporo, ale pieniędzy mniej niż by się zdawało. A w sumie też trochę, bo te wszystkie prace drwala, benzyna do kosiarki, trochę palików oraz innych drobiazgów i kilkanaście kupionych krzewów trochę kosztowało. Rozłożyło się to na lata. Trochę włożyliśmy w narzędzia ogrodowe, ale tego akurat nie żałuję, bo praca idzie szybciej i ręce mniej bolą.
UsuńMyślę, że więcej kosztują ogrody z altankami, ławeczkami, chodniczkami z kamieni czy nawet płytek, lamki ( solarne są też już drogie), trwałe fontanny stawki i inne pierdołki ogrodowe. To wszystko trzeba utrzymać w stanie niesypiącym się, czyste, zadbane itp.
Beza lubi się wylegiwać w skwarze i w śniegu. Jak gorąco, to w łapy parzy, a nawet sucha trawa może być dokuczliwa.
Ja nie potrafię ocenić, czy on jest piękny. Jest rozległy i są w nim fajne miejsca, takie oswojone. Ktoś może ten ogród ocenić jako chaotyczny, a inny jako zaniedbany. Jednak celowo coraz mniej ingerujemy w zieleń- tylko tam, gdzie nie rokuje dobrego wyglądu lub przeszkadza innym roślinom albo zagraża.
UsuńNie ma co męczyć książki jak nas ona męczy. Jeszcze nie jadłam fasolki w te lato - być nie może! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie ♥️
OdpowiedzUsuńTa akurat nie męczy treścią, natomiast jest wielka i ciężka. Wszystkie książki Daviesa są tak wydane- ogromne tomiszcza. Fasolka się kończy, w tym roku mniej posiano.
UsuńObejrzałabym wszystkie kwiaty, jakie byś sfotografowała. Zeżarłabym wszystko, co pokazałaś. Ale zielony zwierz... To JEST TO! Do tego zawsze oczy i dusza się śmieją.
OdpowiedzUsuńZielony zwierz jest kapitalny. Nieczęsto go widujemy, ale sobie przy bramce mieszka, Wiosną siedziała na liściu juki. Kwity będą w miesiącach ponurych:)
UsuńPięknie tam, przytulnie, prawie las…
OdpowiedzUsuńZ oddali widać zagajnik i trudno się domyślić, że to ogród.
UsuńPomimo wszystko ogórki latoś obrodziły, tak jak fasolka szparagowa, a z cukinią to już klęska urodzaju.
OdpowiedzUsuńMnie wystarcza ogórki i fasolka. Małosolne znikają na bieżąco.
Usuń