Po zobaczeniu wczorajszych „marszów
niepodległości” w Warszawie i we Wrocławiu, po wysłuchaniu tych wszystkich
faszystowskich okrzyków, po wysłuchaniu skrajnie nazi- przemówienia Międlara, po
wysłuchaniu krzyków prezydenta, w których buta i kłamstwo, pycha i załganie
dominowały, czuję się, jakby czołg po mnie przejechał. Boli mnie dusza, mam stupor
myślowy. Nie potrafię myślowo przeskoczyć zrozumienia tego, co się stało-
obchody 100lecia niepodległości Polski i wspólny marsz „państwowych” z faszystami.
Moment szczególnie oporny- Polacy walczyli z hitlerowcami o wolne państwo, a
teraz potomkowie tych Polaków razem z butnymi potomkami faszystów, idą w
marszu, przy czym ci potomkowie faszystów wcale nie są pokojowo nastawieni i
mają najszczerszą ochotę zrobić zadymę, by pokazać, kto tu rządzi- my, czyli
neofaszyści polscy i europejscy, w podtekście, my panowie świata zmieciem wszystkich,
z którymi nam nie po drodze. Moment szczególnie oporny do zrozumienia, nie do
przeskoczenia- jaki tok rozumowania przebiega w tych łbach pisowskich, czy oni
nie widzą, że to, co robią jest kompletnie przeciw Polakom? Czego się chwycą-
przeciw naszym interesom, ośmieszające, kompromitujące Polskę i Polaków. Myślałam,
że wyniki ostatnich wyborów trochę ich opamiętają, ale nie…. Ale NIE… jak ćmy
do ognia, w nakręcaniu swej głupoty, lecą ku kompromitacji swojej i nas wszystkich.
A dzisiaj… dzisiaj dostałam cios prosto w żołądek- mój były uczeń napisał na
fejsie: „Warto było tam być” i zamieścił zdjęcie z marszu nazistów. Najpierw zapytałam,
czy jako fotograf, bo ma swoje studio fotograficzne. Naiwna myślałam, że
profeska- chciał mieć fajne zdjęcia. Otrzymałam odpowiedź: „Nie, szedłem w
marszu”. Strasznie mnie rąbnęło- mój uczeń idzie w marszu z faszystami i zaraz pomyślałam
o jego matce, matce, która bardzo dbała, by dzieci zachowywały się porządnie,
były kulturalne itp. Nie potrafię tego połączyć- wiedzy o matce z zachowaniem
syna. I zaraz następne pytanie: „Kurcze, gdzie popełniłam błąd jako nauczyciel?”.
No porażka… wiem… nie na wszystko ma nauczyciel wpływ, ale takie pytania mi się
nasuwają, kiedy moi byli uczniowie postąpią wbrew czemuś „naturalnie porządnemu”.
I wiem, że to ludzie dorośli, mają swoje życie, swoje poglądy. Odpisałam tylko,
że zostaną mu wspomnienia. Nic z oburzenia, nic z umoralniania. Ale moje
zdziwienie i rozczarowanie zostają.
A za oknem piękna jesień.
Słonecznie i +18 stopni ciepła. Liście opadły, ukazało się niebo w różnych miejscach
ogrodu. Jeszcze kilka dobrych dni będę się „zbierała” po tej ostatniej
niedzieli.
Na takie bóle duszy mam
lekarstwo, ot takie.
Pijacka? No i co z tego, w
takich sytuacjach człowiek ma ochotę zalać łeb i przespać ciężkie chwile.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz