Dzisiaj przeleciały nad ogrodem dwie wrony i przypomniałam sobie, że mam fajne filmy z wronami, a w obecnych realiach, kiedy człowiek jest przesiąknięty wieściami tragicznymi lub bombardowany głupotą oraz arogancją, odczuwa ogólny welschmetrz*, fajnie jest na chwilę oderwać się i wrócić do przyrody. Wrony oraz kawki- krukowate, które lubię i gdy tylko mogę, obserwuję je z przyjemnością.
Wrony.
Moje wspomnienia na temat wron są niewielkie, bo oprócz jednego mglistego obrazu, w którym wrony siedzą wysoko na gałęziach starych dębów w parku, obok którego wracałam do domu po lekcjach w podstawówce, nic więcej mi się nie przypomina. Siedziały tam i pokrakiwały niegłośno. I podobnie wspomnienie- pszczyński park przypałacowy (nawiasem bardzo ładny), lecę na przystanek (wtedy codziennie dojeżdżałam do innej podstawówki, bo trenowałam już w klubie) przez ten park i tak samo rejestruję pokrakiwanie wron w szczytach drzew. A, i jeszcze mgła- wrony kojarzą mi się z mgłą i listopadem. Wszystko. Pewnie gdzieś tam w pobliskich lasach mieszkały, jednak jakoś szczególnie ich nie zapamiętałam.
Tutaj często obserwuję przelatującą parę wron ze wschodu na zachód i odwrotnie do niedalekich lasów lub zagajników. Zawsze któraś z nich donośnie kracze. Nigdy tutaj nie widziałam stada wron.
Więcej o wronach https://www.ekologia.pl/srodowisko/przyroda/wrona-siwa-opis-wystepowanie-i-zdjecia-ptak-wrona-siwa-ciekawostki,26825.html
Z tego, co przeczytałam tworzą pary monogamiczne i to by się zgadzało z moimi obserwacjami.
Dwa filmy nakręciłam w zeszłym roku w kwietniu. Byłam w ogrodzie, kiedy od wschodu przyleciała i usiadła na akacji strasznie zdenerwowana wrona. Bardzo krzyczała i była zaniepokojona. Potem przeniosła się na sosnę. Posiedziała tam trochę, po chwili, kracząc głośno odleciała.
Następne trzy filmiki nakręciłam w grudniu, w zeszłym roku. Na starej gruszy, u sąsiada w ogrodzie, usiadła para wron. Najpierw siedziały na szczycie drzewa, potem jedna odleciała, wróciła z czymś w dziobie i zaczęła ucztować.
Teraz o kawkach.
W obu leśniczówkach, w ich kominach, mieszkały kawki. Straszne hałasowały, szybując nad dachami. Kawki mają paskudny zwyczaj wić w kominach gniazda, skutecznie komin zapychając. I robiły to permanentnie każdej wiosny. Pal licho, kiedy wiły gniazdo w kominie odprowadzającym dym z pieca w pokoju. Była wiosna, szło lato i wtedy w pokojowych piecach nie paliło się. Gorzej, kiedy zatykały komin od pieca kuchennego, w którym paliło się na okrągło przez cały rok. Wtedy dosłownie była zadyma na cały dom. Jak w pierwszej leśniczówce ojciec pozbył się kawek, nie pamiętam. Natomiast w tej drugiej, matka kategorycznie zabroniła używać skutecznego środka na kawki- dubeltówki i pamiętam, jak płoszyliśmy je wrzaskiem oraz klaskaniem, biegając dookoła domu, gdy tylko chciały siadać na kominach. Widać nasze upiorne darcie się poskutkowało, bo kawki wyniosły się po jakimś czasie i już nie wróciły.
Kawki widywałam jeszcze w miastach i żerujące na ogromnym wysypisku śmieci, które na nasze nieszczęście, znajdowało się niecały kilometr od domu (do którego wyprowadziliśmy się z leśniczówki). Przylatywały ogromnymi stadami, „krzycząc” donośnymi, przenikliwymi tonami. Zresztą, kto nie zna głosu kawki? Okupowały śmietnik do zmroku. Potem odlatywały w stronę niedalekiej Karwiny, gdzie prawdopodobnie nocowały blisko budynków. Tutaj kawek nie widuję. Szkoda- było by to jakieś dodatkowe urozmaicenie moich ptasich obserwacji
O kawkach tutaj https://natura.wm.pl/zwierzeta/204/Kawka-zwyczajna-kawka
Dla niewtajemniczonych
* Welschmetrz- ból świata
Trochę normalności mi na pewno, dobrze zrobiło. Wyjdę na pole i zobaczę co u mnie.
OdpowiedzUsuńPowinno zaroić się od ptaków, wszak wiosna się powoli zaczyna:)
UsuńJuż się roi i od myśli przeróżnych . Dobrych, złych, mądrych , głupich. Jak to na wiosnę gdy można w sukience z marzeń tańczyć boso na zielonej łące za lasem....za lasem. Można się zadurzyć a może nawet znów , słonecznie i gorąco, zakochać.
OdpowiedzUsuńNo, wiosna to czas szalonego:):)Zakochań, tańców, a przede wszystkim, ciepełka i słońca. Tego mi teraz najbardziej, oprócz spokoju, brakuje:)
Usuń"w sukience z marzeń tańczyć boso na zielonej łące za lasem..."- ładne:):):)
A jaskółka? Jak ją rozpoznać? 😉
OdpowiedzUsuńJaskółki przylecą w kwietniu:)
UsuńWreszcie mi wyjaśniłaś łopatologicznie;) n ja na wszystko czarne mówię gawron. Przepraszam,kruka widzialam w zoo i faktycznie jest duży, nie da się pomylić
OdpowiedzUsuńU nas są kruki. Najpierw myliłam je z wronami, a teraz poznaję po głosie i wielkości.
UsuńU nas tylko czarnowrony w miescie, nie ma wron szarych.
OdpowiedzUsuńA Weltschmerz pisze sie bez T.
Widzisz? Chciałam błysnąć, a wyszło jak wyszło.:):):):):) Poprawiłam. Wrony szare/siwe pewnie wolą "dzikie stepy" a nie miejskie życie.
UsuńWe Wrocławiu wron szarych jest chyba tyle samo co gołębi i są u nas cały rok, a większość gawronów przylatuje na sezon zimowy i jest ich wtedy także bardzo dużo. Kawki dawniej były także cały rok, a teraz tak jak i gawrony przylatują na sezon zimowy.
UsuńZe 40 lat temu kawka wprosiła się nam do mieszkania, po prostu zapukała dziobem w okno, a myśmy ją wpuścili, zjadła trochę kaszy prosto z torebki, a potem zażyczyła sobie aby ją wypuścić ;) Mieszkamy na 3 piętrze w środku miasta.
To jest fajne, te ptaki w mieście. Wiem, że niektórym bardzo przeszkadzają, bo są hałaśliwe, bo brudzą. Ale tak naprawdę, bez ptaków miasta byłyby martwe. Nawet te kawki i gawrony bardzo ożywiają parki i skwery.
UsuńKawki to cwaniary, Podobno można oswajać je.
Trochę mylą mi się gawrony i kawki, oba czarne i krzykliwe ale z wielka przyjemnością oglądnęłam Twoje filmiki.
OdpowiedzUsuńGawrony są wielkie i mają mocne dzioby. Tu ich nie widuję. Tu są kruki.
UsuńKiedyś już widziałem ten obrazek. A i tak nie zapamiętałem różnic. :) Dziś gapiłem się z wzajemnością z ptakiem, który siedział na gałęzi drzewa od strony podwórka u mnie. Pogapiliśmy się na siebie, po czym ptaszor wyczyścił sobie o drzewo dziób i poleciał. Teraz wiem, że to była wrona siwa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.
No to miałeś świetny seansik z wroną:). One są ciekawskie i pewnie w mieście są oswojone z widokiem człowieka.
UsuńA rozróżniać można łatwo się nauczyć. Wrona siwa ma wyraźnie siwy grzbiet, z daleka widać. Gawron jest większy, najgorzej odróżnić czaronowrona od kawki, może dlatego, ze jest rzadki,ale tu znowu kawki są krzykliwe i charakterystycznie ostro "pokrzykują" . Kruki żyją raczej poza miastami, są duże, czarne, mają mocne szerokie dzioby.
Wiem, wiem... łatwo mi powiedzieć, bo od dziecka mam z ptaszorami do czynienia i interesuje się nimi
Najfajniejsze są takie ptaki, które można na YT zobaczyć między innymi, których relacja z człowiekiem przypomina tę z domowymi zwierzętami. Oczywiście większość to oswojone od małego ptaki.
Usuń:) Jak się zacznę przyglądać ptakom w mieście to stopniowo zrozumiem różnice między nimi. Na razie jednak jestem daleki od mistrzostwa w tym zakresie.
Też oglądam takie filmiki. Fajne są i bardzo pouczające. No i faktycznie pokazują, jaka może zaistnieć więź między ptakami, a człowiekiem.
UsuńWczoraj widziałem jeszcze lepszy filmik. Do ogródka jakieś kobiety zaczęła zaglądać lisiczka. Stopniowo przyzwyczajały się do siebie, aż w pewnej chwili dziki zwierzak zaczął spać przy tej kobiecie, dostał zabawki itp. Jednak mimo przełamania pewnej bariery kobieta nie zdecydowała się karmić swojej nowej towarzyszki, wołać jakoś specjalnie, bo wie, że jej miejscem jest przyroda, las. To dopiero musi być relacja, obserwacje itd.
UsuńSuper:) Tak, jak najmniej oswajać to, co powinno być dzikie.
UsuńNiestety nadal są osoby, które z dobrych chęci szkodzą dzikim zwierzakom zabierając je do domów/lecznic, sądząc, że są opuszczone przez matkę. A wystarczy często odejść kawałek, poczekać, a matka sama wróci. A tak to tylko odrzuci młode jak poczuje zapach człowieka od niego. Dlatego takie relacje bez przymuszania dzikiej przyrody do interakcji powinny być promowane.
UsuńAle ja mam z jeżami problem. Nigdy nie wiem, czy taki przed zimą ma wagę prawidłową czy nie. W lutym, kiedy było tak ciepło, widziałam jeża, ale dałam spokój. Uznałam, że natura sama zadecyduje.
UsuńWiewióreczkę uratowałam, bo długo się nie zjawiała matka.
Z jeżami to faktycznie też bym nie wiedział co począć. No jak matka nie wraca z jakiejś przyczyny długo to nie ma opcji w sumie innej. Zwłaszcza jak to takie zupełne maleństwo. Wiewiórki to dopiero są super zwierzaki. :)
UsuńJedną uratowałam, ale dwie zginęły. Chyba sroka napadła na gniazdo w tui.
UsuńTo dopiero sytuacja. A ta uratowana wiewiórka jak rozumiem wróciła do natury za jakiś czas? Bo są też takie, co zostają z ludźmi już, sporo w Sieci jest filmików tego typu.
UsuńZawieźliśmy ja do schroniska dla zwierząt, tam ją podchowano i wypuszczono do lasu. Szkoda, ze tam, bo tu nam się populacja zmniejszyła. Kiedyś było 6 rudasów, teraz zostały 3. To znaczy 3 mieszkają na strychu.
Usuń^_^ I tak moim zdaniem masz super, że tak blisko mieszkają takie fajne zwierzaki. Chociaż w drugim parku niedaleko mnie też czasem widać wiewiórki. Najwięcej jednak w Łazienkach ich jest.
UsuńW Łazienkach to jest hodowla wiewiórek. I są nachalne. Kiedyś jedna wskoczyła mi na gołą łydkę. Nie powiem, by było przyjemnie. Na szczęście tylko się łapami odbiła i lekko zadrasnęła skórę. Ale zgłupiałam na tak jawny atak. Zawsze wydawało mi się, że one są raczej płochliwe. No, ale nie w Łazienkach, gdzie widok ludzi nie robi na nich wrażenia. Zresztą na naszych ogrodowych już też.
UsuńLubię małą kawkę. Bez cukru i bez mleka. :-)
OdpowiedzUsuńA ja z mlekiem bez cukru i musi być "fusiata", czyli po studencku. W dodatku sama sobie mielę ziarna w młynku- czujesz ten aromat:):)
UsuńKawka tylko z cukrem i śmietanką. Chyba, że z ekspresu (nie wiem tylko jakiego, japońskiego, polskiego czy jeszcze innego) ;), wtedy może tylko z cukrem być.
UsuńNie lubię kawki z ekspresu, ja bardziej taką przaśną, sypaną:):) Wiem, wiem... dyletant i ignorant "kawowy" jestem:)
UsuńTeż nie znam się na kawie. Mam jedną co mi smakuje sypaną i parę z ekspresu na kapsułki. Poza tym jestem daleki od próbowania najdroższej kawy świata czy jakichś wynalazków tego typu. Jak już to trochę więcej wiem o Yerba Mate. Ale nie dużo więcej. :D
UsuńW ogóle nie jestem smakoszem kawy, herbaty zresztą też. Nie piję sianka, ale nie mam specjalnych smaków na jakieś wyrafinowane.
UsuńHerbaty smakowe to najczęściej aromaty dodane, a kawy smakowe tak samo.
wrony nie tworzą stad, tak jak gawrony, są duże, silne, działają w pojedynkę, czasem się kilka dobierze na chwilę do wspólnej akcji, ale gdy łup podzielony, zjedzony, to rozlatują się w swoje strony...
OdpowiedzUsuńmoje ulubione krukowate to sroki, są naprawdę piękne, wbrew pozorom są kolorowe, wcale nie czarno białe, mądrzejsze odrobinę od wron, niestety mniejsze i słabsze, więc muszą im ustępować...
no, i sójki też są niczego sobie, też krukowate, jakby ktoś pytał...
p.jzns :)
I tak było w sytuacji, jaką nakręciłam. Jedna wrona siedziała na gałęzi wysoko podczas gdy druga odleciała i po chwili przyleciała z powrotem, siadła niżej i zaczęła coś wcinać.
UsuńSroki też często nas odwiedzają i sójki również. Oba te gatunki robią paskudny harmider. Poskrzeczą i odlatują dalej.
Gdzieś mam zdjęcie z sójką, która próbuje rozłupać orzech włoski.
Wrony są najczęstszym przykładem ornitologicznej ignorancji, że tak powiem. Wrona bowiem nazywa się każdego czarnego ptaka, nie bacząc, czy to jest kawka, czy gawron. No bo kruk - wiadomo, że czarny, chyba, że jest biały😊 Z przyjemnością obejrzałam filmiki,masz przecudne okoliczności przyrody na wyciągnięcie ręki. Super!
OdpowiedzUsuńFaktycznie- jak czarne to wrona:)Lubię kręcić filmy, ale są bardzo niedoskonałe, bo robione z marszu. Mam aparat pod ręka i jak coś się dzieje, to filmuję. Szumy, wahnięcia, no trudno. Czasem stoję w bardzo dziwnej pozycji, byle tylko nie spłoszyć.I tak po parę minut:) Mam nadzieję, że każdy coś z nich sobie "wyciągnie".
Usuńnajzabawniejsze jest to, że wrona wcale nie jest czarna...
Usuńp.jzns :)
Tak, a ludzie nazywają wszystko, co czarne, wronami. Jeszcze może kawki są odróżniane, bo mają charakterystyczne głosy. A wrona, kruk, gawron- kra, kra i wszystko jasne.
Usuńobserwuję talent w rozbijaniu orzechów przez wrony. nie dość im zrzucania na chodniki, czy jezdnie. robią to na przejściach dla pieszych, bo tam samochody się zatrzymują i jest kiedy porwać rozłupanego kołem orzecha. na moście widziałem, jak wrona układała orzecha na jezdni i patrzyła, czy trafi pod koło nadjeżdżającego samochodu. poprawiła ułożenie i spokojnie zeszła z jezdni i czekała na krawężniku, aż samochód przejedzie orzech. cudo!
OdpowiedzUsuńBardzo sprytne i patrz, jak przystosowały się do życia w mieście. Szkoda, ze nie mam możliwości prowadzenia takich obserwacji.
UsuńA dzisiaj przyleciały drozdy i ogród się rozśpiewał.
drozdy wstają najwcześniej z ptaków. już około drugiej. i śpiewają pięknie.
Usuńja słucham o poranku kosów. ale szpaki pojawiają się coraz liczniej.
Kocham drozdy. W naszym ogrodzie pojawiły się chyba z 8 lat temu, a przecież ten ogród ma już 32 lata. Kosy jeszcze nie pogwizdują, ale szpaki już są. A w lipcu pojawią się wilgi, mam nadzieję.
Usuń