Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 21 maja 2017

Granaty



„Na Bliskim Wschodzie granaty uprawiane były od kilku tysięcy lat. Najstarsze wzmianki o nich znajdują się zapisane pismem klinowym na glinianych tabliczkach znalezionych w Mezopotamii i datowanych na połowę trzeciego tysiąclecia p.n.e. Później uprawa rozprzestrzeniona została przez Fenicjan[5]. W ruinach Jerycha odkryto drewniane naczynie, któremu nadano kształt owocu granatowca, oraz resztki jego owoców. W Gezer i jaskiniach nad Morzem Martwym odkryto zasuszone owoce pochodzące z okresu 1650 lat p.n.e. W Starożytnym Egipcie granat naturalnie nie występuje, ale został sprowadzony i był uprawiany już około 1550 r. p.n.e. Znany był Żydom, podczas ucieczki z Egiptu narzekali oni bowiem, że na pustyni nie ma „drzew figowych ani winorośli, ani drzewa granatowego, a nawet nie ma wody do picia” (Lb 20,5)[6]. Później uprawa granatowca rozprzestrzeniła się na trasie jedwabnego szlaku. Stał się bardzo popularny w Korei i Japonii, gdzie zaczęto go uprawiać jako bonsai. Wyhodowano tam wiele jego nowych kultywarów[7]. W Europie jego uprawę rozpoczęli Maurowie na terenie obecnej Hiszpanii. W połowie XVIII wieku hiszpańscy koloniści przewieźli go do Ameryki Środkowej[8]. (…)
W Biblii granat wymieniony jest ponad 30 razy. Znajduje się wśród siedmiu najważniejszych gospodarczo roślin obiecanych Żydom w Ziemi Obiecanej. Owoce granatu (wśród innych) przynieśli zwiadowcy Jozuego wysłani na zbadanie terenów, które Żydzi zamierzali podbić (Pwt 8,7-8))[6].
Od nazwy granatu pochodzi wiele nazw miejscowości w Ziemi Świętej (zobacz: Ne 11,29, Sdz 20,45), a także imion postaci wymienionych w Biblii (np. Sm 4,2), lub bogów pogańskich (2 Krl 5,18)[6].
W wielu językach europejskich od nazwy owocu granatu pochodzi nazwa rodzaju broni – granatu[12].
Od hiszpańskiego słowa granada oznaczającego owoc granatowca pochodzą nazwy geograficzne Grenada, Granada, Grenadyny[12].
Kwiaty i owoce granatu w cywilizacji asyryjskiej, semickiej i egipskiej były częstym motywem dekoracyjnym[12]. Żydzi wykorzystywali je do zdobienia strojów i rzeźb. Np. szaty kapłanów żydowskich obszyte były na przemian ornamentami owocu i kwiatu granatowca. Owoce symbolizują wierność Pięcioksięgowi. Kapitele dwóch wykonanych z brązu kolumn w Świątyni Jerozolimskiej ozdobione były krętym łańcuchem z owocami granatu. Na wzór owocu granatu Żydzi wykonali koronę królewską[6].
Również w chrześcijaństwie owoce i kwiaty granatu są często spotykanym motywem zdobniczym na ornamentach i malowidłach kościelnych oraz na szatach liturgicznych. W chrześcijaństwie granat symbolizuje życie wieczne[6].
W mitologii rzymskiej Prozerpinie, gdy została porwana przez Plutona do podziemnego świata zmarłych udało się powrócić do świata żywych dopiero po tym, jak zjadła nasiona granatu[12].
W mitologii greckiej boginie Furie zasadziły drzewko granatu na grobie Eteoklesa (króla Teb). Gdy zerwano owoc, spłynęła z niego krew[12].”

 A oto motyw owocu granatu w sztuce. Jest on bardzo popularny we wszystkich dziedzinach sztuki. Mój wybór obrazów jest przypadkowy. 

 Kathelen Rehweld
 "Cyganka z granatem" George Owen, Wynne Apperley
 "Czas granatów" Arsen Kurbanow
 Demeter i Persefona
 "Dziewczyna z granatami, Madeleine Ossikan
 Eugene de Blasse
 "Granat", P. Kościeński
 "Granaty",  Kurt Huggins, Zelda Devon
 "Granaty" Alewdina Kozłowa

 "Granaty" Karen Werner
 "Krew granatu" Stephen Mackey
 "Madonna z dzieciątkiem i granatami", Reuven Rubin
 "Madonna z granatami" Reuven Rubin
 Monica Fernandez
 "Owoce" Mostapha Merab Samii
 "Persefona przed powrotem z Hadesu na ziemię"
 "Persefona", Mitsuru Nagasima
 "Piramida z granatami", Irena Aizen
 "Prozerpina", Dante Gabriel Rossetti (Prerafaelici)
Yuri Yarosh
Wszystkie zdjęcia znalazłam na Pintereście


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz