sobota, 5 marca 2022

A tymczasem...(2. Śpiący rząd- oblany egzamin)


 Namalował: Maksymilian Novak-Zempliński.

„-Wszyscy chcą pomagać uchodźcom: zwykli ludzie, samorządy, organizacje pozarządowe. Państwo powinno było się przygotować i koordynować tę pomoc, ale tego nie robi - mówi poseł Andrzej Sośnierz.

Judyta Watoła: Mamy ósmy dzień od wybuchu wojny i do tej pory nie znamy nawet projektu specustawy dla uchodźców z Ukrainy. Rzecznik rządu mówi, że trafi do Sejmu dopiero w przyszłym tygodniu, bo na razie „jest szlifowana". 

Andrzej Sośnierz, były szef NFZ, poseł koła Polskie Sprawy: Niestety widać, że państwo znów nie zdaje egzaminu. Rząd miał stosunkowo dużo czasu na przygotowania, a robi się wszystko na ostatnią minutę albo w ogóle już po czasie. Wszystkich widać, jak pomagają – zwykłych ludzi, organizacje, samorządy – tylko państwa mało. Na poziomie gminy czy powiatu ta pomoc jest na ogół jakoś koordynowana, ale im wyżej, tym tej koordynacji mniej.  

A przecież trzeba było brać pod uwagę ryzyko, że ta wojna naprawdę wybuchnie i przepisy dla uchodźców wojennych z Ukrainy, a przynajmniej ich zrąb, przygotować wcześniej. Przedstawiciele rządu mówili, że w razie rosyjskiej agresji spodziewają się nawet miliona uchodźców. Więc można było przygotować struktury państwa do koordynowania pomocy dla nich. Teraz mamy już tydzień od inwazji i widać, że ta pomoc to wciąż przede wszystkim pospolite ruszenie. Bez koordynacji ta pomoc się częściowo zmarnuje. 

Zamiast przepisów o tym, jak wydawać uchodźcom recepty, są darmowe szczepienia na COVID-19. 

- Te szczepienia to w tej chwili w ogóle drugorzędna, a nawet trzeciorzędna sprawa. Omikron nie jest problemem. Problemem jest, jak dziecko z cukrzycą nie ma insuliny, bo ona mu ratuje życie. 

Niektórym dzieciom uchodźców lekarze w ogóle nie mogą wypisać leków, bo dzieci te nie mają żadnych dokumentów. Ministerstwo Zdrowia nic z tym nie robi. Zmieściło tylko wpis na Twitterze, zresztą nieprawdziwy, że można uchodźcom wypisać leki ze zniżką. Ale żadnych przepisów nie wydało. 

- Mamy za to oddolne zbiórki leków, których w zasadzie w ogóle nie powinno być. Bo to są chaotyczne zbiórki i na ogół takie leki się potem marnują. Skoro nie ma przepisów o receptach, to można zrobić tak, że apteki będą niektóre leki za darmo wydawać. Trzeba przygotować jak najszybciej awaryjne rozwiązania i dać lekarzom możliwość wydawania papierowych recept na podstawie paszportów lub innych dokumentów, jakie mają uchodźcy. Można zrobić skan lub zdjęcie i już mieć w dokumentacji w poradni. I zarządzić, że takie recepty przynajmniej przez najbliższe dni będą realizowane za darmo, a potem państwo zwróci aptekom pieniądze. To doraźnie rozwiązałoby problem. Oczywiście jest ryzyko, że pojawią się oszuści, ale mówimy o rozwiązaniu na kilka dni. Te rzeczy minister może załatwić rozporządzeniem lub zarządzeniem, skoro rząd tak się grzebie z tą ustawą. 

Do szkoły też trudno dzieci z Ukrainy zapisać. Znam taki przypadek matek Ukrainek, które już pierwszego dnia wojny sprowadziły swoje dzieci do Polski. Znalazły im szkoły. Dyrektorzy tych szkół zapisali te dzieci i wtedy kuratorium się oburzyło, że one w dokumentach nie mają jakichś pieczątek z granicy. 

- Tu znowu wychodzi, że państwo nie jest przygotowane na awaryjną sytuację. Trzeba jak najszybciej wprowadzić jakieś wzory uproszczonych dokumentów, czas na prostowanie i uzupełnianie jeszcze przyjdzie. Trzeba działać już. Nie ma ustawy - to źle. Ale jak już powiedziałem, nie wszystko wymaga ustaw. 

Co by pan jeszcze zrobił? 

- Skoro mamy tylu ludzi i tyle organizacji gotowych nieść pomoc, to wprowadziłbym na szczeblu państwa lepsze narzędzia do kanalizowania tej pomocy. Przykładem jest transport z granicy. Ludzie przyjeżdżają spontanicznie i czekają z napisem, gdzie chcą zawieźć. To powinno się jakoś uporządkować, bo jednym jest wszystko jedno, czy pojadą daleko, a inni chcą być blisko granicy. To samo z mieszkaniami. Niektórzy gotowi są przyjąć uchodźców na kilka dni, inni na dłużej. A ci, którzy przyjmą uchodźców na dłużej, też muszą wiedzieć, czy dostaną jakąś pomoc na ich utrzymanie. Powinno się te oferty pomocy jakoś grupować, żeby uchodźcom łatwiej było znaleźć to, czego akurat poszukują. I tu jest rola państwa. 

Na rządowej stronie „Pomagam Ukrainie" można zgłaszać rodzaj pomocy, jakiego chce się udzielić. 

- To za mało. Tam można wypełnić ankietę albo wysłać mail. Nie ma żadnego numeru telefonu. A to powinny być całodobowe infolinie silnie obstawione ludźmi udzielającymi informacji w obu językach: potrzebującym i tych, którzy pomoc oferują. Bo jak się pisze mail, to odpowiedź może przyjść za kilka godzin albo kilka dni. Może ktoś tego maila w ogóle przeoczyć. A jak się dzwoni w razie nagłej sytuacji i ktoś odbierze, to jest zwrotna informacja od razu. To daje poczucie bezpieczeństwa. Potrzebuję transportu – dzwonię tu. Potrzebuję żywności – dzwonię tu. I tak z każdą dziedziną pomocy. To samo z pracą, którą uchodźcy gotowi są podjąć.  

Takich numerów telefonów bardzo brakuje. Na każdą dziedzinę życia powinna być infolinia. Bo na razie mamy trudność, żeby się potrzebujący z spotkał z chętnym do pomocy. I jest jeszcze niepotrzebne powielanie. Dajmy na to: na dworcu kolejowym jest punkt informacyjny ustawiony przez wojewodę i tam pani kieruje wszystkich pytających do drugiego punktu na tym dworcu zorganizowanego przez miasto, bo tam są informacje o kwaterach. To przecież bez sensu. Wojewoda mógłby sobie ten swój punkt darować. 

Ale sam pan powiedział, że na poziomie gmin taka koordynacja jest.  

- W jednych jest, w innych nie ma. Jedne mają osobne punkty kontaktowe dla każdego rodzaju pomocy – mieszkaniowej, żywieniowej itd. A inne ich nie mają. I to właśnie jest rola państwa, żeby wszystkim wskazać, jak to dobrze na poziomie samorządu zrealizować. Na tym też polega koordynowanie pomocy.” 

https://wyborcza.pl/7,75398,28181740,jak-pomagac-uchodzcom-sosnierz-skoordynujmy-pospolite-ruszenie.html