Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 2 maja 2022

Oooooo... ja cierpię dolę- przetrzepywanie duszy, czyli następna porcja rozmyślań o pomaganiu.



Za każdym razem, kiedy piszę posty w takim stylu, marzy mi się, by moje słowa odczytywano wprost, bez żadnych podtekstów i by odbierano treść taką, jaka jest, bez doszukiwania się ukrytych sensów.

Przypadkiem weszłam na nieznany mi blog i tam przeczytałam, że ludzie teraz pomagają Ukraińcom, a wystarczy popatrzeć jakimi full- wypas samochodami ci Ukraińcy przyjechali. I dyskusja, że pomagający to naiwniacy, głupole, dają się nabierać i w ten deseń. Takich wpisów jest mnóstwo też w komentarzach na lokalnych portalach. I przypomniało mi się, jak nazwano mnie hipokrytką, bo pochwaliłam się na blogu darami, jakie zawieźliśmy dla Ukraińców, którzy uciekli spod bomb. Pomyślałam sobie- ludzie, co z Wami jest nie tak, że tak piszecie, że macie pomagającym coś za złe, że nie potraficie zmilczeć, jak już nie potraficie docenić.

Nie wchodzę w to, czy tamci i inni pomagają, ale źle się czyta takie słowa.

Ludzie wspierają tych, którzy utrzymują stada kotów, bo te zwierzaki tego potrzebują, wspierają schroniska dla psów oraz innych zwierząt biednych, porzuconych, zaniedbanych. Na blogach, co i rusz, są aukcje różnych robótek, rysunków, by dofinansować jedzenie kotom, psom, chorym dzieciom, chorym dorosłym, a tu nagle, gdy ktoś pokazuje na bogu np. ja- dary dla uchodźców, robi się szum i przypina się łatę hipokrytów. Czy to właśnie nie jest obłuda- chwalić jednych pomagających, a wyśmiewać i deprecjonować tych, co pomagają Ukraińcom? Że chwalę się? Pomyłka, pokazuję, a że ktoś dopisuje sobie interpretację- chwali się- to jego sprawa. Boli czy co? Czy my robimy coś złego, coś niewłaściwego, że trzeba nas za to krytykować? I NIE, nie uważam, że trzeba siedzieć cichutko i robić swoje, to nie ten rodzaj skromności. Skromna to ja mogę być przy stole i tylko słuchać, co inni mówią. Skromna to ja mogę być nie „strzelając po oczach” swoimi ciuchami, samochodem, czy domem. Ale o pomocy innym należy mówić i tyle. Nawet nie czuję powodu oraz potrzeby tego ostatniego uzasadniać.

Zauważyliście, że w starych pokoleniach dominuje przeświadczenie, iż człowiek, a zwłaszcza kobieta, powinni być skromni? Ano właśnie- masz być skromna, nie chwalić się, nie podkreślać swoich zasług, swoich osiągnięć, swojej urody, talentów.  „Siedź w kącie, a znajdą cię”- stara, durna maksyma, która niejednej, niejednemu zepsuła życie. Całe szczęście, że młode pokolenia uczą się asertywności i umiejętności „sprzedawania siebie” oraz, co najważniejsze, nie widzą nic złego w tym, że ktoś mówi (nie, nie chwali się- mówi) o swoich zasługach, talentach, osiągnięciach. To tylko stare pryki ciągle gadają o tej skromności, a… i o fałszywej skromności- śmiechu warte i tyle.

I nie ja sama tutaj pomagam, ale my tu wszyscy- Jaskół, Młodzi- to jest wspólna decyzja i wspólna pomoc.

Błędne jest też mniemanie, iż siedzimy na pieniądzach, to mamy z czego czerpać środki na pomoc. Mam w Bonprixie i w Born2be duże zniżki na ciuchy i teraz to wykorzystuję. Szukam tam przecen i po dodaniu bonusów, ciuszek wychodzi np. po 30 zeta. Staram się kupować takie rzeczy, które sama chętnie nosiłabym. Tak samo robię w „Moraju”. Prowadzimy sklep ze „spożywką”, dlatego kupujemy ją w hurtowniach. I tu też kupujemy zgrzewki po cenach hurtowych. Koleżanka ostatnio kupiła dla Ukraińców (a nie przelewa się jej w domu) makaron w Biedronce za 3 złote. Zresztą czytałam kiedyś rady wolontariuszy, że należy kupować jedzenie, ciuchy, kosmetyki, z niższej półki, po niższych cenach (co nie znaczy badziewie), bo można więcej uchodźców obdarować. Dlatego możemy, właśnie w ten sposób, pomagać. 

 Nie piszę tego, by się tłumaczyć, ale czuję, że są osoby, które zastanawiają się, skąd mamy środki na taką pomoc. No to wyjaśniłam i tyle.

Nikt nie musi pomagać, nikt nikogo do tego siłą nie ciągnie- nie masz, nie pomagasz. Dla mnie jest to oczywiste. My możemy, pomagamy.

Ludzie, jak słyszą „pomoc”, najczęściej kojarzą to z pieniądzem. Wpadają w popłoch, chcieliby, ale nie mają i wycofują się. Pół biedy, kiedy stwierdzają, iż nie mogą w żaden sposób pomóc i zamykają sprawę, ale są tacy, którzy pod wpływem jakichś sobie znanych uczuć, zaczynają mącić, judzić przeciw tym, co pomagają. No i z takim zjawiskiem spotykam się na blogach.

Uważam, że każdy ma jakieś możliwości, jeśli tylko chce. Czasem jest to pieniądz, czasem rzecz, czasem pomoc fizyczna, a czasem potrzymanie za rękę i kojące słowa. I nie musi to być ciągła pomoc. Pomogłam, uważam, że wystarczy, przestaję. Nie masz potrzeby- nie mów o tym, chcesz- opowiedz wszystkim. To dobre, co robisz i nie ma nic wspólnego z wywyższaniem się, „bo ja mogę, to wam pokażę, na co mnie stać maluczcy ludkowie”. Ktoś, kto tak odbiera pomagających, ma jakieś kompleksy i nie po drodze ze sobą. Oczywiście, każdy sobie może myśleć o innych, co chce, chodzi o motywacje takiego myślenia i o praprzyczynę, a te już nie są obojętne- przynajmniej u tego kogoś, co to ma ludziom za złe, bo czynią dla innych dobro. Należy starać się, by taki ktoś nie zdominował dyskusji i by nie narzucił innym swojej paskudnej narracji.

 Lubię czytać o tym, że ktoś pomaga. Rośnie we mnie poczucie, iż dobrych ludzi nie brakuje. Tak, tak, wiem, podchodzę egoistycznie- poprawiam sobie nastrój. Hipokrytka?  Bo czuję się fajnie, czytając o dobrych rzeczach? I o takich fajnych sytuacjach? Ktoś chciał mi dociąć, zalazł za skórę, trochę mierzwiło, a teraz już tylko bawi. Oby więcej takich hipokrytów po świecie chodziło, a byłby on lepszy. O wiele lepszy. A te osoby osiągnęły skutek odwrotny do zamierzonego- mam ochotę więcej pomagać.

Pomagamy różnie. To nie jest tak, że ta pomoc się spiętrza i wymaga od nas poświęceń. To jest rozłożone w czasie i pomagamy tylko wtedy, kiedy widzimy sens oraz, po prostu, nie mamy uszczerbku w naszym budżecie. A że zawsze coś się po drodze znajdzie, to trochę się tego nazbierało. Sponsorujemy tutejszą OSP. Od kilku lat pomagaliśmy finansowo dwom fundacjom, wspierającym chore dzieci. Za każdym razem, po telefonie, wpłacaliśmy po 30 złotych- kwota nieduża, nam nie ubyło, a jakaś cząstkowa pomoc była. Ale ostatnio jedna z fundacji zaczęła dzwonić co miesiąc. Parę razy wpłaciliśmy. Ostatnio w styczniu, a  tu w lutym telefon- oczywiście najpierw opis chorego dziecka, co sprawia mi przykrość, bo nie muszą mi mówić, że takie dziecko potrzebuje. Mówię pani, że wpłaciliśmy w styczniu i na razie wystarczy. Usłyszałam oburzony, podniesiony głos:

- Ależ proszę pani, jest nowy miesiąc i…..- tu jej przerwałam:

- Przepraszam, ale my nie płacimy fundacji abonamentu, prawda?- wyłączyłam telefon. Cały dzień chodziłam z wielkim wyrzutem, że tam dziecko potrzebuje, a ja skąpiradło jestem i nie dałam. Mam też mieszane odczucia, jeżeli chodzi o takie fundacje. Przysyłają multum druków kolorowych i na świetnym papierze, a ostatnio wkładają do koperty lizaki. No sorry, przecież to kosztuje. Zamiast płacić za takie bzdety, te pieniądze mogłyby iść na chore dzieci. Za każdym razem, kiedy dostaję taki „Pakiet” rośnie we mnie bunt- płacę na dziecko, a nie za papierki.

 Kiedy odwożę do punktu dary dla Ukraińców, pytam, co potrzeba. Wychodzę załamana, potrzeb jest strasznie dużo. Ostatnio widziałam tam Ukrainki, które przyszły po rzeczy. Ciche, trochę się śmiały, coś do siebie mówiły. Kiedy wychodziły, popatrzyły na mnie, w ich oczach był straszny smutek, mimo uśmiechu. Ubrane w dresy, żadnych wystrzałów, bez makijażu, przygnębione. Jedna z nich miała rodzić (chyba już urodziła) i wolontariuszki zastanawiały się skąd wózek, i w ogóle całą wyprawkę, zdobyć. Punkt prowadzą dwie nauczycielki w ramach wolontariatu. Odbierają raz w tygodniu przyniesione dary (późnym popołudniem). Podziwiam je. Pytałam, czy trzeba przyjść, pomóc, ale na razie sobie radzą. Jedna z nich opowiadała, że jej rodzice odstąpili parter domu rodzinie z Ukrainy. I nijak ta rodzina „nie pozwala’ sobie pomóc. Tyle, że pomogli pani znaleźć pracę- zaczęła zarabiać na życie, ale to przecież ciągle mało.

 Planujemy z Jaskółem wydrukować książeczki (link na pasku z prawej strony). Na razie zastanawiamy się czy taniej na drukarce, czy w drukarni, gdzie drukujemy wizytówki. Dzieci ukraińskich, do lat 10., jest trochę, pewnie ucieszyłyby je takie książeczki.

A w ogóle to miałam pisać o maju, ogrodzie, ale jeszcze przedtem o Fundacji „Ocalenie”, w której byliśmy z Jaskółem w styczniu i zawieźliśmy zwierzętom trochę rzeczy oraz jedzenie.

Zawsze tak jest, że kiedy chcę opisać jakieś zdarzenie, natychmiast zaczynają się przemyślenia „dookoła”. I tak tworzę posty- puszczam pranie, obracam myślami, idę do kompa- zapisuję, zamiatam- przychodzi myśl, zdanie, idę do kompa- zapisuje, siedzę na grządkach i odchwaszczam, podnoszę się idę do kompa- zapisuję to, co przemyślałam. I taka radosna twórczość odchodzi na okrągło, a zaległości w postach zaplanowanych, spiętrzają się i narastają  w postępie geometrycznym.

Potem nagle cały post wydaje mi się bezsensowny, zaczynam mieć obawy, że czytający moje słowa, opacznie je zrozumieją, że znowu zrobi się zadyma, że mnie oczernią jakieś wredy, bo nie zechce im się pomyśleć i przekręcą moje słowa…

Jedne ”wypociny” lecą w luft, inne z obawą wklejam. No, niestety nie potrafię poprzestać na bezpiecznych postach ogrodowych. To nie jest moja natura, by wszystko pokazywać i omawiać „ślicznie oraz apetycznie”.

Miłego dnia

 


 


 





 

19 komentarzy:

  1. Ja nie lubie mowic o tym, jak pomagam. Jest ogolnie wiadome, ze macie w Polsce 2,5 miliona gosci i zwiazane z tym niekonczace sie potrzeby. Inna rzecz, ze inflacja i ceny rosna, przestaje wystarczac dla siebie, tu zaczyna sie niechec dla potrzebujacych, a rzad zajety jest trzymaniem stolkow, zeby im ich ktos spod dupy nie wykopal, nie ma wiec czasu myslec o obiecanym dofinansowaniu. Zreszta Z CZEGO, skoro kasa pusta, a kler nie popusci, musi swoj haracz dostac. Mysle, ze to celowa robota, zeby ludzie zaczeli sie za lby brac, zeby wzbudzic niechec do Ukraincow, co zreszta juz sie dzieje u czesci spoleczenstwa. Zawisc kwitnie, "bo przeciez przyjechal wypasiona fura", nie zauwazyli tego, ktory przyjechal gruchotem podziurawionym kulami?
    Tak wiec robie swoje i w dupie mam, co inni o mnie mysla, ale tez nie mam zamiaru o tym za duzo pisac, wlasnie zeby uniknac glupich koemntarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do pewnego czasu dużo pomagałam i milczałam,aż kiedyś zauważyłam, że inni pasą się na mojej pracy i przestałam mieć opory. Nie masz pojęcia, ilu jest ludzi przypisujących sobie cudze sukcesy i działania.
      Mogą być już i głupie komentarze, teraz już mogą być. Wiem, co robię, wiem ile robię i wiem, że dobrze robię. Nie mam zamiaru się krygować i ukrywać tego.

      Usuń
  2. A poza wszystkim innym na swoim blogu możesz pisać, co Ci w duszy gra, a nikt nie ma abonamentu na czytanie. Jeden lubi pomagać w ciszy, drugi nie no i co z tego? Ja lubię czytać o pozytywnych sprawach, o zjednoczeniu ludzi, o pomocy, bo serce rośnie, a wiadomości w TV nie są radosne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba w ostatnim zdaniu napisałaś o tym samym, co ja lubię. I teraz gdzie,czytać o dobrych rzeczach, jeżeli ten, kto napisze jest sekowany i wyśmiewany? Piszmy o smutasach, będzie wszystkim lepiej, bo nikt się nie będzie wywyższał i według innych uznawał za lepszego. Ludzie nie lubią takich wpisów, jaki ja zrobiłam, ale nie mam zamiaru nie pisać. Dlaczego mam nie napisać, jeżeli wszędzie celebryci, politycy, społecznicy pokazują, co robią dla innych ludzi?

      Usuń
    2. Znam i ja takie zasady jak: nie chwali się dzieci, bo to im psuje charakter, albo że jak się nic nie mówi to znaczy, że zadanie dobrze wykonane, ale litosci! one dawno powinny odejść do lamusa. Dlaczego wielu ludzi ostatnio powtarza i pisze na blogach, że najpierw trzeba zadbać o swój dobrostan psychiczny, a dopiero potem myśleć o innych, a przeszkadza im, że ktoś pochwali się swoim działaniem?
      Moim zdaniem o pomoc warto prosić głośno, z użyciem dostępnych mediów, a radość z pomagają szerzyć. Jak czytam, że brakuje 10 % kwoty to jakoś mi łatwiej się spiąć i grosz dorzucić. A nie zawsze, jak napisałaś, musi być akurat grosz.

      Usuń
    3. Nie mam problemów z mówieniem ludziom, ze np. ładnie wyglądają, miło ich widzieć, itp. I często zauważam konsternację, jakbym coś palnęła nie tak. Ludzie nie potrafią mówić drugim dobre rzeczy i nie potrafią dobrych słów przyjmować. Coś strasznie szwankuje pod tym względem w polskim wychowaniu. Ciekawe, ze dzieciom wypada się chwalić, a dorosłym już nie. Niby dlaczego nie? tego nie rozumiem. Ale przyznam, że długo uczyłam się odbierać słowa innych nie jako chwalenie się, a normalna informację bez żadnych podtekstów.
      A potem, jak dziecko rośnie to ubija się w nim naturalną radość z tego, że coś dobrego zrobiło

      Usuń
  3. Samo dawanie sprawia mi przyjemność nie kłopot, nie oczekuję ani nagrody ani wdzięczności. I nic mnie nie obchodzi co mówią inni. Ale rzeczywiście nie mam w zwyczaju o tym pisać, może dlatego, że najczęściej daje pieniądze bo nie wiem na bieżąco jakie są najpilniejsze potrzeby. Co wcale nie znaczy, że mam za złe innym gdy piszą dla zachęty. Mnie się podoba mi, że pokazujesz dary.💙💛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie będę mogła pomagać, to napiszę o tym. Z tym również nie mam problemu. Potrafię powiedzieć wprost- nie mam, nie mogę pomóc.
      Jednak to niesienie pomocy wiąże się również z tym, że ciągle myślę o tej wojnie, ciągle "widzę' zburzone domy, nasuwają mi się sceny tortur, rozstrzeliwania.... matko, jacy oni są biedni nie tylko materialnie, ale strasznie potłuczeni psychicznie. i na naszej "łasce". A takie bęcwały tylko dobre auta widzą.

      Usuń
  4. Kwiat, który zakwita, piękny jest i niesie nadzieję ,że przyniesie owoc. Nie różni się on dlatego ,że jest pośród miliona innych na wielkiej łące od samotnego na odległej skale. Tą samą niesie nadzieję i takim samym cudownym jest kwiatem , której urody niepodobna niczym przykryć.Wszystko co umiemy oddać, czym umiemy się podzielić, lub nie umiemy a jednak to robimy, niesie nadzieję, że kiedyś patrząc na ogromną łąkę pełną kwiatów, będziemy matkami tego piękna na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomagam, u kolegi mieszka 10 osób, to razem z dziećmi. Dzwonię i pytam, co potrzeba, zazwyczaj są to środki czystości i żywność. Konserwy kupuję w sklepie przyzakładowym, są tańsze, bo a to brak etykiety, a to puszka zagięta. Skoro my je jemy, to innym też nie zaszkodzi:-) Synowa pracuje w hurtowni chemicznej, są też towary z uszkodzonym opakowaniem, tanie proszki np. 10 kg z naderwanym workiem foliowym Korzystam z takich okazji, dla siebie i potrzebujących.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że napisałaś w jaki sposób pomagacie i skąd bierzecie rzeczy. Jeżeli w taki sposób można taniej, to ja jestem ZA. My też szukamy okazji ( przeceny, bonusy, zerowa wysyłka) i naprawdę niedużym kosztem można pomóc. Liczy się, że ten towar jest i jest na bieżąco, bo oni ciągle nie mają swoich pieniędzy, a jeżeli mają, to mało.

      Usuń
  6. Jesli czujesz ze postepujesz wlasciwie, ze Twa pomoc potrzebna i przydatna, rob swoje bez ogladania sie na innych.
    W kazdym temacie i wydarzeniu istnieje ZA i PRZECIW - gdyby sie tym kierowac cale wlasne zycie musialoby byc ukladane tylko w sposob kazdemu dogodny a to jest niemozliwe .

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam wątpliwości, że robię dobrze pomagając.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie ogromne spustoszenie dokonało się w świecie. Spustoszenie jakiego nigdy wcześniej nie było. Jeden drugiemu daje kawałek chleba a trzeci zastanawia się czy to prawda, czy nie hologram, czy to ma sens i jaki ma sens czy nie zrobi komuś krzywdy, czy na pewno pomoże....pustynia...wielka ogromna pustynia. W końcu i z Izraela popłynie broń na Ukrainę-fajne wyrzutnie. Lekkie, dokładne. Strzelałam z takiej . Odstrzeli wiele kacapskich łbów. Wiem ..wiem,późno ale to tez moi w końcu zmądrzeli. Nie za darmo przecież ale ...niewiarygodnym nie dają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zainteresowanie krzywdą, zainteresowanie drugim człowiekiem, udzielanie pomocy ma zawsze sens. Przynajmniej ja to tak widzę i jestem o tym przekonana. Pomoc Ukrainie nie powinna być tylko z pobudek altruistycznych i nie należy jej w tym sensie rozpatrywać. To jest pomoc, by ratować skórę np. Polsce. Cała Europa powinna pomagać we własnym interesie. Izrael również widzi, co się święci. A Żydzi zawsze potrafili "rachować". Oni mają w sobie ten instynkt samozachowawczy, którego nam teraz zabrakło.

      Usuń
  9. Rzeczywiście osoby, które pierwsze przyjechały do Polski z Ukrainy były to osoby bogate, po prostu uciekli ci, którzy mogli. Najgorzej mają te osoby, które nie miały możliwości uciec i zostały na Ukrainie im jest potrzebna największa pomoc i wsparcie. Jestem za pomocą Ukrainie, ale dawanie im 500 plus, 300 plus to jednak przesada. Pomagać trzeba mądrze tym, którzy sobie nie radzą, nie mają swoich zasobów finansowych i potrzebują pomocy inaczej będzie to na dłuższa metę wzbudzało niechęć i negatywne komentarze,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 500 plus i 300 plus to jest w ogóle przesada !!! dlaczego z moich podatków się rozdaje kasę polaczkom, którym nie chce się pracować, tylko rozmnażać ??? robić paznokcie i rzęsy doklejać ?? oraz fundować wakacje ?? ja zapierdalam ciężko całe życie i całe życie dokładam do interesu rodzinom patologicznym, biednym, upośledzonym, kościołowym .... Jeśli chodzi o uchodźców, to rząd niech wreszcie dupę ruszy, bo skoro na razie, to jest chamskie zwalenie pracy na wolontariuszy... niech załatwia noclegi, podstawowe produkty żywieniowe etcetera...skoro daje bąkiewiczom na pomoc..Ukraińcom, karitasom, plebaniom i rydzykom...

      Usuń
    2. A jak mam rozeznać, kto potrzebuje pomocy, kto nie? I jakiej potrzebuje pomocy? Przecież bogaty, według nas, może też mieć jakieś potrzeby i trzeba mu pomóc w tym zakresie. Czy przesada z tym 500 i 300 zeta? Nie wiem, to jest forsa unijna, dlatego jeżeli można ich tak wesprzeć, to należy. Większość z nich wróci do siebie i do czego w zasadzie? Do ruin, do splądrowanych mieszkań, do wyniszczonego kraju. A ci bogaci, co przyjechali, tak samo uciekli spod rakiet, jak ci biedni i wcale tak dużo ze sobą nie zabrali, a jak mieli to po tych dniach na obczyźnie pewno już mają coraz mniej.
      Ja nie rozumiem takich rozterek- pomagać, jak pomagać, komu pomagać- to znaczy rozumiem, że należy się zastanowić nad pomocą, ale widzę, że to wszystko zmierza w kierunku zawiści i hejtowania i tych pomagających i tych, którzy otrzymują. Na litość, komu ubędzie, jak trochę pomoże? Jak czytam komentarze na lokalnych portalach, to już mi się płakać chce. Tyle złości, agresji, zawiści, niechęci. A ci co piszą, to pewnie dupy w ciepłym domu, urządzonym trzymają i mają pełne brzuchy żarcia, pełne lodówki, w garażu dobrej jakości auta itd.

      Usuń