Dzieje się, oj dzieje się w państwie polskim i w państwach ościennych. Jest taki natłok wiadomości, w różnych źródłach, że chyba nikomu nic z nich nie umyka. Zatem, dzisiaj nie będzie nic o współczesnych czasach. Otwieram cykl "Lektura na sezon ogórkowy", ponieważ jest sporo fajnych artykułów, które, moim zdaniem, warto przeczytać, choćby dla poszerzenia własnej wiedzy ogólnej.
„Skąd nasz ród? Spory o pochodzenie Słowian
Z nowych badań coraz wyraźniej wynika, że nasi przodkowie zamieszkiwali nad Wisłą nawet nie od setek, ale od tysięcy lat. To jeszcze jednak nie oznacza, że byli oni Słowianami. W wielkiej dyskusji, która od prawie wieku wstrząsa polską nauką, wciąż padają błędne pytania
Pierwsze pisemne wiadomości o Słowianach pochodzą dopiero z VI w., z czasów panowania sławnego Justyniana Wielkiego – cesarza Bizancjum i ostatniego władcy, który podjął próbę zjednoczenia ziem imperium rzymskiego.
Brutalni, podstępni, rudowłosi?
Konstantynopolitański biurokrata Jordanes wspomniał ok. 550 r. o "Sklawenach". Wywodzą się z ludów, które "rozsiadły się, poczynając od źródeł rzeki Wiskla, na niezmierzonych obszarach". Tej samej nazwy użył też tworzący w zbliżonym czasie Prokopiusz z Cezarei. On jednak nie opowiadał o dalekim i mało znanym ludzie, ale o masowym napływie Słowian na Bałkany, który stanowił coraz większy problem dla cesarstwa.
Prokopiusz z pogardą stwierdzał, że Słowianie są brutalni, podstępni, żyją w nędznych chatynkach i pławią się w brudzie. Przypisał im też rudy kolor włosów, trudno jednak przywiązywać do tego szczegółu większą wagę. Greccy i rzymscy autorzy z rozmiłowaniem uznawali za rudzielców przedstawicieli wszelkich szczególnie obcych i "barbarzyńskich" (w ich ocenie) ludów.
Wspomina się niekiedy o starszych źródłach, które mogłyby mieć odniesienie do Słowian. Profesor Michał Parczewski – archeolog z Rzeszowa – podkreśla jednak, że są one "zbyt wątpliwe", by traktować je poważnie. Żaden tekst z czasów antycznego cesarstwa rzymskiego nie wymienił wprost "Sklawenów". Różnie próbowano wyjaśniać to tajemnicze milczenie.
Badacze tematu stopniowo zaczęli zajmować miejsca w dwóch wielkich obozach. Tak zwani autochtoniści doszli do przekonania, że Słowianie zamieszkiwali na ziemiach obecnej Polski od najbardziej zamierzchłych czasów.
Bytowali nad Wisłą już w epoce brązu, nawet tysiące lat przed naszą erą. Oni też byli gospodarzami regionu w epoce rzymskiej i wchodzili w kontakt z kupcami z imperium, ceniącymi wartość bałtyckiego bursztynu. Ich obecność nie stanowiła tajemnicy. Słowianie mogli natomiast być określani przez przybyszy z rejonu śródziemnomorskiego innym mianem niż to później przyjęte.
Druga grupa zaproponowała wyjaśnienie radykalnie sprzeczne z pierwszym. Zdaniem allochtonistów Słowianie wywodzili się z niewielkiej kolebki, położonej niemal na pewno poza granicami Polski. Dopiero w wiekach V i VI ich społeczność doznała ogromnego przyrostu demograficznego i zaczęła rozlewać się na sąsiednie ziemie.
Późne przybycie Słowian nad Wisłę i jeszcze późniejsze ich zetknięcie się z Bizantyńczykami miałyby tłumaczyć, dlaczego istnienie ludu umykało uwadze autorów ze świata grecko-rzymskiego.
Skąd nasz ród? Spory o pochodzenie Słowian
Dyskusja od początku budziła olbrzymie emocje. Odnosiła się do kwestii pochodzenia, tak fundamentalnej dla tożsamości narodów, kultur, ale też jednostek. Nie chodziło jednak tylko o to, by raz, a dobrze odpowiedzieć "skąd nasz ród". Temat etnogenezy Słowian stał się problemem politycznym. Następnie zaś – posłużył za uzasadnienie niemieckich zbrodni w Polsce podczas II wojny światowej.
Hitlerowski reżim ochoczo przyjął interpretację, w myśl której Słowianie byli tylko późnymi i niechcianymi intruzami na pierwotnie germańskich ziemiach nad Wisłą. To rzekomo dawało niemieckim zbrodniarzom prawo do eksterminowania Polaków, zawłaszczania dorobku miejscowej cywilizacji, ale też planowania wielkich czystek i przesiedleń po tym, jak wojna dobiegnie końca.
Po upadku III Rzeszy wielu naukowców uważało obronę teorii o odwiecznej obecności Słowian na ziemiach polskich wręcz za swój patriotyczny obowiązek. Wydawano nie tylko specjalistyczne prace, ale też iście propagandowe broszurki dla szerokiego odbiorcy.
"Od 32 wieków na ziemiach polskich"
Jedna z nich wyszła w 1947 r. spod ręki Józefa Kostrzewskiego – ojca całej koncepcji autochtonicznej, szeroko znanego zwłaszcza z udziału w badaniach wykopaliskowych w Biskupinie.
W publikacji "Słowianie i Germanie w pradziejach Polski" poznański archeolog wprost pisał o "niemieckich bredniach". Podkreślał też odległe korzenie Słowiańszczyzny i wyjątkową pozycję Polaków:
My Polacy jesteśmy w dosłownym znaczeniu bezpośrednimi potomkami i dziedzicami znacznej części ludności prasłowiańskiej, mieszkającej tu od 32 wieków, i to tej części, która najsilniej związana była z ziemią i nie dała się porwać w okresie wędrówek ludów owemu pędowi w dal, co spowodował rozejście się (…) przodków późniejszych Słowian zachodnich, południowych i wschodnich.
Pustka osadnicza i migracja ze wschodu
Polityczne uwikłanie tematu nie przecięło rozważań. Przeciwnie: dyskusja trwała nadal, a jej temperatura tylko rosła. Fakt, że autochtoniści nie wahali się wysuwać skrajnych tez, podkreślać naczelnej roli Polaków we wspólnocie słowiańskiej i uderzać w patriotyczne czy wręcz nacjonalistyczne tony, budził coraz większy opór.
Allochtoniści przeciwstawili ich głosom własne teorie, w kilkudziesięciu różnych wariantach. Największe uznanie zyskał sobie ten, w myśl którego pierwotne siedziby Słowian znajdowały się na obszarze obecnej Ukrainy, w dorzeczach Dniepru i Prypeci. Dopiero w V w. Słowianie mieli dotrzeć nad Wisłę, bez problemu zajmując nowe ziemie – terytoria dzisiejszej Polski zostały bowiem sto lat wcześniej opuszczone i panowała tu "pustka osadnicza".
Jeden z głównych promotorów takiej wizji, cytowany już prof. Michał Parczewski, podkreślał, że poglądy autochtonistów zostały "podważone i na gruncie źródłoznawczym obalone". Nie jest jednak prawdą, że debatę zamknięto.
Obie strony okopały się na przyjętych pozycjach, odmawiając dalszej dyskusji. Profesor Przemysław Urbańczyk wspominał, że gdy w 2000 r. w Polskiej Akademii Nauk zorganizowano swoisty "okrągły stół" allochtonistów i autochtonistów, część zaproszonych prelegentów w ogóle się nie stawiła, inni zaś nie zgodzili się, by ich teksty ogłoszono drukiem wspólnie z referatami przeciwników.
Nowe światło na sprawę. Badania antropologiczne
Jeszcze w 2012 roku Karolina Borowiec, komentująca temat na łamach "Kwartalnika Językoznawczego", stwierdziła, że "personalne utarczki uniemożliwiają wszelkie porozumienie". Rzeczywiście, spór prowadzony dotychczasowymi metodami utknął w martwym punkcie. W XXI w. głos zaczęli jednak zabierać przedstawiciele dziedzin dotąd niezaangażowanych w tę sprawę.
Postępy, zwłaszcza w zakresie badań genetycznych i antropologicznych, rzuciły zupełnie nowe światło na historię zaludnienia ziem polskich. Teoria allochtoniczna, która jeszcze przed dekadą była na wielu uczelniach wykładana niczym dogmat, teraz budzi bardzo poważne wątpliwości.
Jak podkreśla prof. Janusz Piontek, antropolog i bioarcheolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, "liczne analizy materiałów szkieletowych" nie potwierdziły twierdzeń o nagłym, ogromnym przyroście demograficznym z V–VI w., który mógłby popchnąć mieszkańców dorzeczy Dniepru i Prypeci do ekspansji.
Co więcej, badania szczątków średniowiecznych mieszkańców poszczególnych części Słowiańszczyzny i obszarów ziem polskich wykazały "wyraźne różnice w budowie szkieletu, w cechach biologicznych".
Zdaniem prof. Piątka "z biologicznego punktu widzenia wytłumaczenie tego stanu rzeczy jest tylko jedno". Słowianie musieli zamieszkiwać poza rzekomą kolebką o wiele dłużej niż od V–VI w. W efekcie społeczności zdążyły "zaadaptować się do lokalnych warunków środowiskowych".
Co genetyka mówi o genezie Słowian?
Do nawet ważniejszych i wprost wywrotowych wniosków doprowadziły jednak porównania populacji średniowiecznej Polski z ludnością żyjącą na tych samych ziemiach w czasach starożytnego Rzymu.
Na przełomie XX i XXI w. pojawiła się możliwość badania nie tylko DNA osób żywych bądź niedawno zmarłych, ale też tak zwanego "DNA kopalnego", pobieranego ze szczątek liczących nawet tysiące lat. Analiza próbek z kilkudziesięciu szkieletów potwierdziła, że na ziemiach polskich "istnieje ciągłość pewnych linii genetycznych przynajmniej od okresu rzymskiego do współczesności".
W 2012 r. poznańska specjalistka dr Anna Juras podkreślała, że ustalenia mają charakter wstępny. Także kolejne analizy, porównujące antyczny materiał genetyczny z DNA obecnej populacji różnych krajów Europy, wykazały jednak, że to "współcześni Słowianie zachodni mają profil mtDNA, który jest najbardziej podobny do występującego u dawnych mieszkańców Europy Środkowej".
"Biologiczna ciągłość zasiedlenia"
Badania z zakresu antropologii (na przykład analizy izotopowe szkliwa nazębnego oraz porównania zmian chorobowych i rozwojowych) doprowadziły do podobnych wniosków. Według najnowszej pracy prof. Piontka – opublikowanej w 2020 r. – należy sądzić, iż "mamy do czynienia z biologiczną ciągłością zasiedlenia na obszarze zajmowanym przez Słowian zachodnich i Słowian wschodnich" przynajmniej od czasów rzymskich.
Twierdzenia o nagłej, olbrzymiej wędrówce Słowian nie wytrzymują krytyki. Podobnie – nie da się dłużej twierdzić, że dopiero w V w. nasi przodkowie przybyli na od dawna niezamieszkane ziemie polskie. Nie było żadnej wielkiej "pustki osadniczej". Wygląda na to, że tezy allochtonistów stopniowo odejdą do lamusa. Nowe ustalenia nie oznaczają jednak, że rację mieli autochtoniści. Ciągłość zaludnienia nie jest równoznaczna z ciągłością kultury. A DNA nie jest wyznacznikiem istnienia określonej cywilizacji.
"Szukanie źródła ma sens w mitologiach"
Karolina Borowiec, autorka pracy "Kanon wiedzy na temat tzw. etnogenezy Słowian", słusznie podkreśla, że "szukanie pojedynczego źródła, pierwotnej ojczyzny, ma sens jedynie w mitologiach", nie zaś w rzeczywistości. Także Marta Noińska z Uniwersytetu Gdańskiego przypomina, że "pojęcie Słowianin" nie ma charakteru genetycznego, ale – językoznawczy.
Nasi przodkowie mogli żyć nad Wisłą wiele tysięcy lat temu. Dzisiaj wydaje się, że rzeczywiście żyli. Trudno jednak nazywać ich Słowianami czy pra-Polakami, jeśli mieli zupełnie odmienną od naszej kulturę, posługiwali się inną mową, żyli w myśl norm i w warunkach zupełnie niezwiązanych z tymi, które cechowały później Słowiańszczyznę.
Problem ten świetnie ujął historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, Roman Żuchowicz, przywołując porównanie bliskowschodnie. Badania genetyczne prowadzone w Libanie dowiodły, że obecni mieszkańcy tego kraju to w ok. 90 proc. potomkowie Kananejczyków z epoki brązu. Problem w tym, że:
(…) z różnorakich źródeł bezsprzecznie wiemy, że przez te ziemie przewijało się w historii mnóstwo innych ludów: Asyryjczycy, Persowie, Grecy, Rzymianie, Arabowie. Przez stulecia zmieniała się tożsamość etniczna mieszkańców dzisiejszego Libanu, jak i używane przez nich języki. Geny okazują się mimo tego uparte i niewrażliwe na przemiany polityczne i kulturowe.
Tłumaczy
się to następująco: mimo najazdów ogół ludności osiadłej się zasadniczo nie
zmienia. Z czasem ludzie przyjmują język, a niekiedy nawet tożsamość etniczną
najeźdźców.
Uparte geny
Także nad Wisłą geny okazały się "uparte". Dochodziło do wędrówek kultur, do przemian tożsamości, ale populacja – wbrew dawnym wizjom – nie przenosiła się masowo z miejsca na miejsce.
Badania genetyczne i antropologiczne nie mogą zamknąć dyskusji o genezie Słowian. Mogą być jednak dobrym pretekstem, by sprowadzić temat na właściwsze tory. I rozprawiać o tym, kiedy oraz w jakich warunkach zrodziła się słowiańska tożsamość, a nie – kiedy żył pierwszy praprzodek Polaków. Pościg za "mitologiczną" kolebką musi przecież prowadzić do absurdu.
Bo jeśli każdy nasz antenat był proto-Polakiem, to czy nie należałoby stwierdzić, że prasłowiańszczyzna istniała już na afrykańskiej sawannie sto tysięcy lat temu?
Bibliografia
- Borowiec K., Kanon wiedzy na temat tzw. etnogenezy Słowian. Czas przełomu, "Kwartalnik Językoznawczy", nr 1 (2012).
- Cień Światowita czyli pięć głosów w sprawie etnogenezy Słowian, red. A. Kokowski, Lublin 2002.
- Juras A. i in., Ancient DNA Reveals Matrilineal Continuity in Present Day Poland over the Last Two Millennia, "PLoS ONE" nr 9 (2014).
- Juras A., Etnogeneza Słowian w świetle badań kopalnego DNA, Praca doktorska wykonana w Zakładzie Biologii Ewolucyjnej Człowieka Instytutu Antropologii UAM w Poznaniu, Poznań 2012.
- Kostrzewski J., Słowianie i Germanie w pradziejach Polski, Warszawa 1947.
- Noińska M., Genetyka populacyjna a problem etnogenezy Słowian, "Studia Rossica Gedanensia", nr 3 (2016).
- Oczkowa B., Etnogeneza Słowian. Historia badań, "Kultura Słowian", t. 15 (2019).
- Piontek J., Etnogeneza Słowian jako problem badawczy w antropologii fizycznej, "Nauka", nr 1 (2020).
- Piontek J., Etnogeneza Słowian. Od mitów ku faktom, "Archeologia Polski", t. 54 (2009).
- Piontek J., Iwanek B., Segeda S., Antropologia o pochodzeniu Słowian, Poznań 2008.
- Połowa źródeł o Wielkiej Lechii pochodzi z Internetu. O fenomenie "turbosłowianizmu", rozmowa K. Chmielińskiego z R. Żuchowiczem, "Klub Jagielloński", 5 października 2017.
Źródło: WielkaHISTORIA.pl
Data utworzenia: 12 sierpnia 2022, 13:46”
Zdjęcia wybrałam z artykułu i umieściłam przypadkowo.
Zdjęcia z Internetu- tak, mniej więcej, współcześni wyobrażają sobie Słowian.
Ten artykuł zawiera treści związane z hipotezami, popartymi dosyć mocnymi argumentami naukowymi, na to, jak to z pochodzeniem Słowian było. Ale każdy sam sobie wypracowuje zdanie na ten temat.
Pochodzenie Polaków jest sprawą wielce polityczną obecnie,wak wg. niektorych to my uczyliśmy resztę Europy kultury jedzenia. Obawiam się, że jeśli nie zmieni się układ sejmowy to będzie obowiązywała jedyna słuszna wersja europejskiego panslawizmu z dominacją kulturowa Polan.
OdpowiedzUsuńJaka jest prawda sama jestem ciekawa. Migrację, chociażby związane z głodem, na pewno miały miejsce, Słowianie żyją od Bałtyku po Morze Śródziemne, co rusz znajduję podobne do polskich słowa w chociażby języku serbskim czy chorwackim( ten ostatni jest zdecydowanie bliższy polskiemu).
Przeczytałam trochę pozycji o historii plemion słowiańskich, o migracji ze stepów Azji, o Gotach- Ostrogotach (Wizygoci to północne plemiona), Wandalach, o rozparcelowaniu się ludów wschodnich na terenach Europy, o początkach państwa polskiego, o jego upadku za Bezpryma- w sumie, jak tak teraz patrzę, to dosyć sporo było tych pozycji i nigdy mi dosyć wiedzy w tym zakresie. Nie patrzę na historię Polski i Europy pod kątem współczesnej polityki i interesów politycznych- mnie interesuje w ogóle historia, oczywiście z jej kontekstami politycznymi, bo bez tego się nie da, ale jestem odporna na "zakłamywanie". szukam tak długo, aż sobie wypracuję w miarę obiektywny pogląd.
UsuńW Newsweeku jest piękny artykuł na temat Węgier. jak dam radę przepisać, to zamieszczę- to jest dopiero ciekawa historia.
Nie lubię czytać o "korzeniach " bo zaczynam czuć się stara i atrakcyjna dla kochających zakurzone . Na szczęście wszyscy na świecie mamy korzenie większe niźli sobie to uświadamiamy i nim zaczną produkować ludzi, którzy nie będą mieli takich referencji , jest ciekawie. Badania nad produkcją ludzi już trwają a tymczasem jesteśmy ci lepsi,bogatsi o historię. Naszą historię.
OdpowiedzUsuńBadania nad produkcją ludzi? A konkrety? Zaintrygowało mnie to stwierdzenie.
UsuńNie przyszło by mi na myśl, czytając historię, by ją łączyć z moją starością. To ci dopiero połączenie? A może lepiej "skojarzenie".:):):):)
UsuńCzytałam o pracach nad sztucznymi macicami do produkcji ludzi-w chinach więc informacje bardzo szczątkowe .
OdpowiedzUsuńJestem wyjątkowa i mam wyjątkowe skojarzenia, najczęściej dla innym trudne do zrozumienia.
W wyjątkowość pani nie wątpię:) Chiny są przeludnione- jaki interes miałyby w dodatkowym "produkowaniu" ludzi? Nawet niewolników nie opłaca im się sztucznie produkować, trzeba ich karmić, dać schronienie, a własnych obywateli chiński rząd potrafi sobie urobić, by tańczyli jak chce.
UsuńSpokojnie sprzedadzą tych ludzi europejskim , amerykańskim i innym zboczeńcom , dewiantom itp... Mniejsze ryzyko niźli sprzedaż porywanych dzieci.To są potężne pieniądze. Wystarczy popatrzeć na parcie prawodawców w wielu krajach na możliwość adoptowania dzieci przez kogokolwiek bez najmniejszego sprawdzenia. Holenderski rzad prze do legalizacji pedofilii i nie tylko oni.Biznes to biznes. Same Niemcy potrzebują rocznie mnóstwo kobiet do domów publicznych ,teraz je porywają, oszukują i różne cuda wymyślają by zwabić a tu już mogą robić z człowiekiem co zechcą. a inne kraje.
OdpowiedzUsuńMy dzięki "zacofaniu", nie jesteśmy tak dobrym rynkiem ale nad tym się już mocno pracuje.
Przepraszam za odejście od tematu ale po kilku szklaneczkach trudno mi prosto myśleć.
Rzeczywiście pani wierzy w te wszystkie bzdury? Faktycznie, dzisiaj kilka szklaneczek, ale chyba w inne dni również kilka szklaneczek ponad miarę. Tego, co pani pisze, nikt na trzeźwo nie wymyśli, a tym bardziej w to nie uwierzy.
UsuńCo jest bzdurą ?- Może zweryfikujmy.
OdpowiedzUsuńNo to proszę o źródła, wiarygodne źródła. Bo pani tutaj samymi ogólnikami i zaczepnie- "może zweryfikujemy?", a przecież od razu należy podawać wiarygodne źródła. Pani ich nie podała, a dąsa się jak smarkacz. Nie ja, lecz pani ma je podać, a ja sobie przeczytam i dokonam weryfikacji. Taka jest droga, prawda?
UsuńTypowa zagrywka, bardzo często stosowana- ktoś podaje jakieś informacje bez podania źródła, a jak ktoś inny się nie zgadza z nimi, to ten pierwszy oczekuje jakichś weryfikacji od komentujących. I jeszcze agresywnie się czepia, stawia fochy, bo on stwierdził, a ktoś nie "zweryfikował" i ma czelność żądać źródeł.
UsuńWeryfikuje się treści w podanych źródłach- sprawdza, łączy z innymi treściami, ewentualnie ocenia i przydatność, obiektywizm- to jest weryfikacja. jeżeli nie mam źródła, a tylko ogólnikowe stwierdzenie, to jak dokonać weryfikacji?
To są podstawowe zasady dyskusji- podaję tezy i argumenty oparte na źródłach, podaję te źródła, jeżeli ktoś o nie prosi. Przyjęte jest, że jak podaję argument, to od razu mówię: " w oparciu o teorię tego a tego..." , albo" jak podaje ten a ten....", albo "W takiej a takiej pozycji napisano....".
Ja tu naukowo, a każdy przyzwoity rozmówca jednak stara się te źródła podać, bez szczególnych oporów. No chyba, że wyssał sobie jakieś stwierdzenia z palca. A jak nie jesteś pewien, to nie pleć bzdur. Tyle.
TVP info jest źródłem informacji o hodowaniu człowieka:)))A sztuczne macice rzeczywiście można wykorzystać, po pierwsze w efektywniejszej opiece nad wczesniakami, ratowaniu ciąży pozamacicznych czy możliwości implantacji zarodka w przypadku kobiet po histerektomii z czynnymi przydatkami( to na razie pieśń przyszlosci). Zajmują się tym projektem nie tylko Chiny, ale interdyscyplinarny zespół europejski finansowany ze środków UE- więcej na stronie cordis.europa.eu.
UsuńDla naszej tv pedofilia nie wiąże się z kk tylko z LGBTQiA i rozwojem nauki.
Weszłam na stronę i powiem szczerze bardzo mnie zainteresowała. Sztuczne macice wykorzystywane do takich celów, jak napisałaś, to zupełnie inna bajka, niż te bzdury o hodowaniu ludzi. Jak to sobie ludzie nadinterpretują wiedzę, zupełnie jakby stracili logiczne myślenie. Nie oglądam TVP od 8 lat. Nie na moje nerwy.
UsuńRepo no przecież wiadomo,że My jesteśmy idealnie, świeci mamy historię ... a po prawdzie szkoda, że się kultura na Renie zatrzymała, to może nikt by kurwizji nie ogądał. A tabletki antykoncepcyjne to dopiero mordują ludzi hohoo
UsuńJak widzę "repowoman" jest na bieżąco z informacjami z TVP. Ja nie oglądam żadnej telewizji. Co do weryfikacji.Może zacznijmy od partii pedofili w Holandii-wystarczy wpisać w google. Podobnie w temacie handlu żywym towarem w Niemczech.
OdpowiedzUsuńHodowla ludzi to bzdura ?.... Zaawansowana forma to to co opisałam ale w mniejszej skali mamy w Polsce hodowlę wyznawców PO i PiS- Niczym się nie różniące hodowle.
Szczerze- tym razem pani kompletnie się nie popisała- same ogólniki, kiedy proszę o konkretne źródła. Nie widzi pani różnicy między hodowlą ludzi w sztucznych macicach ( co raczyła pani tutaj oznajmić bez podania źródeł tej rewelacji), a rzekomą hodowlą wyznawców Po czy PiS?
UsuńPani nadal nie rozumie, co oznacza słowo weryfikacja. Jeżeli pani stawia tutaj jakąś tezę, to PANI powinna poprzeć ją źródłem na uwiarygodnienie, a nie gadać nonszalancko-"poszukajcie sobie w googlach". I jeszcze dodaje pani kompletnie od czapy nowy temat- handel żywym towarem.
A post jest o Słowianach, czyż nie?
I proszę, aby pani na ten temat się wypowiedziała, a nie wekslowała "ku bzdurom" i politycznie prowokowała.
Gdybym, chciała zamieszać politycznie, to napisałabym odpowiedni post.
Nie trzeba w obecnych czasach ogladac telewizji, żeby wiedzieć kto ppdaje jakie informacje. Internet jest prawie wszędzie.
UsuńRepo i Jaskólka - że tez macie cierpliwość i Wam się chce...)))))))))))
UsuńPani , kopiuj wklej z onetu uważa Pani za jakiś wysiłek? Za jakąś wartość?. Oczekuje Pani wysiłku z mojej strony chociaż sama powiela tylko czyjąś pracę ?. Wysiliłam się bardziej niźli kopiuj wklej.
OdpowiedzUsuńNo i co w tym złego- jak porządny tekst, to po co go wtórnie opracowywać?
UsuńA pani już dziękuję. Nie znoszę napastliwości i agresji na moim blogu, a tak się pani zachowuje.
Od dzisiaj wszystkie pani wpisy lecą w powietrze. Jasne?
Jakby wklejanie gotowych artykułów było jakimś blogowym grzechem. No śmiechu warte, by mi jeszcze wytykać, co mogę, a czego nie powinnam i co jest naganne na moim własnym bogu.
UsuńNiech pani pilnuje własnego bloga, bo Pani blog to dopiero porażka, ale nie będę go tutaj reklamować, bo kto przeczyta pani wpisy, to może dostać niestrawności.
I proszę już tutaj nic nie pisać. zakończyłam z panią "blogową znajomość"
nie wiem, gdzie planuje większy bajzel informacyjny, czy w temacie obecnej wojny na/w Ukrainie, czy w temacie historii Słowian... i tu można łatwo wdepnąć w fejkową kupę, i tu... przyznam, że trochę sobie odpuściłem dociekania "jak to napraaawdę było?", aczkolwiek na brednie turbosłowian lub nazisłowian jestem dość odporny...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Zamieszczam takie artykuły, by sobie ludzie poczytali na różne tematy. Nie muszą to być ciągle sprawy rodzinne, wojna w Ukrainie, covid, inflacja, draństwa rządu itp. Istnieje ciągle historia, kultura, sport. sztuka, moda, muzyka itd. I tm staram się rozbijać moje posty ogrodowo-ptasio-turystyczno- wiewiórkowe.
UsuńJeżeli ktoś chce, to będzie dociekał, jeżeli ktoś nie chce, przeczyta i pójdzie dalej.
Nie zamieszczam bredni, staram się, by takich nie zamieszczać. Każdy artykuł dokładnie czytam, a jak mam wątpliwości to to piszę.
A co do bajzlu, to masz rację- jest mnóstwo różnych teorii na ten temat, zamieściłam jedna z opcji.
Odwaliłaś kawal roboty i mimo sezonu ogórkowego, chętnie poczytałam. To zamiłowanie do brudu, to jeszcze obecnie widać, co dowodzi , że opinia o naszych przodkach nie taka znowu na wyrost.
OdpowiedzUsuńW dzisiejszej dobie, gdzie kosmopolitów mamy więcej, niż "prawdziwych" Polaków, takie badania to jedynie pretekst do szerokiej dyskusji, poza tym , historycy, etnografowie, antropolodzy muszą publikować , więc prac i rozważań przybywa.
jotka
Jak powiedziała pani Kloszard- praca kopiuj wklej, to żadna praca i wysiłek. Tak, bezmyślne działanie na tej zasadzie, faktycznie jest marne. Jednak pozwalam sobie na wybór różnych tekstów, każdy dokładnie czytam, do każdego dobieram zdjęcia ( jak nie ma w artykule). I potem w komentarzach często "dopowiadam" treści.
UsuńStaram się dobierać teksty tak, by każdy mógł coś dla siebie znaleźć. Czy wysiłek? Ja to lubię, muszę coś robić takiego, bo mi brakuje pracy naukowej, a to jest namiastka.
Chyba można zrozumieć taką prostą rzecz, że Jaskółka ma w sobie potrzebę szukania wiedzy i przedstawiania jej i jak ktoś, kto nie może żyć bez np. wspinaczki, ja nie potrafię żyć bez czytania, analizowania, podsuwania tekstów. Kogo to dziwi, komu to szkodzi?
Ludzie prowadzą różne blogi, ja prowadzę taki. Nie ma przymusu czytania i komentowania. Zresztą sądząc po liczbie wejść, to ponad 100 dziennie jest jakimś wynikiem. Jeżeli teksty czyta tylko połowa, to zawsze te około 50 % chce to robić.
No i mam radość dzielenia się wiedzą z innymi. To też dziwi? Chyba tak, bo to raczej nie jest częste na blogach- "wiesz, przeczytałam interesujący tekst, przeczytaj, spodoba ci się, podyskutujemy". I nie należy mylić tego z omawianiem różnych problemów i zjawisk na różnych blogach. Jeżeli ktoś chce, to wyjmuje najważniejsze treści z danego tekstu i omawia na swoim blogu. Ja z kolei uważam, że jak tekst jest dobry, to należy go cały wkleić. Nie widzę potrzeby, by go przeredagować i pisać "swoim,i słowami". Poza tym cały tekst wyklucza manipulację i tzw" wyjmowanie z kontekstu " z sugestiami (często nieuzasadnionymi) gospodarza bloga i mylnymi interprętacjami komentujących.
Jest mnóstwo blogów, na których czytamy recenzje, głównie książek. Są blogi z recenzjami sztuk teatralnych, filmów. Dla mnie bardzo cenne blogi. Sporo książek kupiłam, sugerując się tymi recenzjami, trochę nowej muzyki poznałam. Jednak mnie nie o to chodzi. Wklejam teksty kierując się myślą: poznać świat, zrozumieć świat, poznać człowieka, zrozumieć człowieka.
Dobra, muszę napisać nowy post:)
Dokładnie tak widzę twoje posty, tęsknota za praca naukowa.
UsuńNa podobnej zasadzie przeglądałam w swojej pracy książki i starałam się wyciągać ciekawostki na potrzeby bloga.
Blogów są miliony, tyleż różnych treści, każdy znajdzie cos dla siebie.
jotka
Prawie całe życie zawodowe polegało na takich właśnie pracach- naukowych. Od tego nie potrafię się oderwać. Nie męczy mnie to i gdybym miała szansę , to pewnie bym tę pracę kontynuowała. Jednak jestem realistką, znam obecne warunki publikowania i naprawdę nie warta skórka za wyprawkę. A pisać książkę do szuflady, dla potomnych- tak daleko moje "ambicje" nie sięgają.
UsuńNo właśnie- masz to samo- przecież można takie fajne treści zamieszczać na blogu i dzielić się nimi z innymi.
Napisałam nowy post