sobota, 21 stycznia 2023

Dudi i ptak pokrak zostają sierotami


 Niestety, nawet, gdyby chciał, to jutro już tu nie będzie.

"Zmarł grafik, malarz i karykaturzysta Andrzej Dudziński. Popularność artyście przyniosła w latach 70. seria rysunków, których bohaterem był ptak Dudi, z dystansem komentujący rzeczywistość. Dudziński miał 77 lat.

Stowarzyszenie autorów ZAiKS wspomniało na swojej stronie, że Andrzej Dudziński był "zawsze uśmiechnięty - lekko kpiąco, lekko pytająco, jakby się dziwił temu, co mówi albo co mówią mu inni". "To wyraz niedowierzania, które go w pewnym sensie cechowało: 'Naprawdę to widziałem? Byłem tam? Zrobiłem to?'" - napisano.

Andrzej Dudziński urodził się 14 grudnia 1945 roku w Sopocie. Zajmował się grafiką, rysunkiem, malarstwem, plakatem, scenografią teatralną i fotografią. Przez dwa lata studiował architekturę na Politechnice Gdańskiej, po czym przeniósł się na architekturę wnętrz i grafikę do gdańskiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych (od 1996 roku Akademia Sztuk Pięknych). Studia zakończył w ASP w Warszawie na wydziale grafiki w pracowni plakatu Henryka Tomaszewskiego.

Zajmował się zarówno malarstwem, jak i grafiką. Tworzył plakaty i ilustracje prasowe, takie jak postacie satyryczne. Jako student publikował satyryczne rysunki m.in. w tygodnikach "Szpilki" i "Kultura". Popularność przyniosła mu w latach 70. seria rysunków, których bohaterem był ptak Dudi, z dystansem komentujący rzeczywistość. 



Inną stworzoną przez niego postacią był Pokrak, który pojawiał się w "Tygodniku Powszechnym" na przełomie lat 80. i 90. "Stanisław Barańczak konsekwentnie nazwał Pokraka Sancho Pansą, skoro Dudi miał być Don Kichotem na scenie polskiej kultury" - napisał Artur Tanikowski na portalu "Culture".



 

Dudziński projektował też książki, między innymi "W dolinie ciekawości" (z Magdą Dygat), "Superptak Dudi", "Kino Andrzeja Dudzińskiego", "Pokrak".

W latach 1970-72 mieszkał w Londynie, gdzie malarz i rysownik Feliks Topolski, skierował go do redakcji czasopism undergroundowych, między innymi "OZ", "Ink", "Frendz" i "Time Out". Po powrocie do Polski dostawał zlecenia na tworzenie plakatów teatralnych i filmowych. Wykonał je na przykład do "Poskromnienia złośnicy" Williama Szekspira w Teatrze Rozmaitości w Warszawie (1976) i "Bruneta wieczorową porą" Stanisława Barei.


W 1977 roku zamieszkał w Stanach Zjednoczonych, gdzie podjął współpracę z czołowymi pismami amerykańskimi. Wśród nich były: "Rolling Stone", "Vanity Fair", "Newsweek", "Playboy", "Time", a także prestiżowe wydawnictwa książkowe. Współpraca z "The New York Times" zmusiła go do rezygnacji z tworzenia kolorowych ilustracji na rzecz czarno-białych. Do tworzenia w kolorze powrócił przy współpracy z "The Boston Globe" w latach 80.



 

"Doszedł do formuły, którą do dziś uznaje się za jego niepowtarzalny styl"

Jak opisał Artur Tanikowski: "Dudziński doszedł w początkach lat 80. XX wieku do formuły, którą do dziś uznaje się za jego niepowtarzalny, obrazowy styl. Wypracował go na specjalnie dobranym, czarnym papierze o chropawej powierzchni, który najlepiej poddawał się pomysłom artysty, gdy ten używał olejowych kredek szwajcarskiej firmy Caran d'Ache. Dawały one zarówno efekty rysunkowe, jak i malarskie, gdyż rozpuszczając kredkę w terpentynie można było łatwo uzyskać barwną plamę. Głęboka czerń czy nasycony granat tła wyraziście podbijały skontrastowane ze sobą, barwne motywy, sugestywnie podkreślone jaskrawym konturem. Taki właśnie jest związany tematycznie z teatrem cykl 'Widzowie', zrealizowany na wystawę w National Theatre w Londynie w 1983 roku czy seria rysunków do kalendarza IBM z 1992 roku. W popiersiach 'Widzów' Dudziński dał upust swemu ironiczno-groteskowemu odczytaniu ludzkiej fizjonomii, przekształcającej się w maskę, upiorny fantom, głowę robota czy 'ptakoluda'. Groteskowego charakteru przydaje tym wizerunkom skontrastowanie konwencjonalnego portretowego upozowania 'modela' z repertuarem form, wśród których pomieszano kształty organiczne z wyraziście kreślonymi wielościanami i kulami".



Dudziński publikował swoje prace w wielu gazetach i czasopismach europejskich. Wykonywał prace projektowe dla korporacji, między innymi dla IBM, Deutsche Telekom, Royal Bank of Scotland.

Od 1996 roku związany był z Galerią Grafiki i Plakatu w Warszawie, a w 1999 roku rozpoczął stałą współpracę z Galerią Miejską w Tarnowie. W dorobku miał kilkadziesiąt indywidualnych wystaw, w tym w Berlinie, Genewie, Lipsku, Pradze, Tokio, Waszyngtonie i wielu miastach Polski.

Od 2013 roku był przewodniczącym Zarządu Sekcji Autorów Dzieł Plastycznych ZAiKS. W 2019 roku został Członkiem Honorowym Stowarzyszenia.

 


W 2012 roku został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski "za wybitne zasługi w propagowaniu i upowszechnianiu polskiej i światowej kultury, za osiągnięcia w pracy artystycznej i twórczej"


 

https://tvn24.pl/kultura-i-styl/andrzej-dudzinski-nie-zyje-grafik-i-malarz-mial-77-lat-6639273




 

12 komentarzy:

  1. Dzisiaj w internecie przeczytałam i smutno mi, jak zawsze, kiedy umiera ktoś, czyją twórczość znałam i lubilam. Albo znałam i lubiłam kogoś osobiście. Jana Nowickiego znałam i nie lubiłam, żal oczywiscie człowieka, ale smutku brak. A gdy zmarli Franciszek Pieczka czy Jan Kobuszewski to jakby odeszła część mojego dzieciństwa i młodości. I coraz częściej to się zdarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzi żal, odchodząca mojego pokolenia "epoka kulturalna" też wzbudza żal.

      Usuń
  2. Grafiki kojarzę, autora mniej, więc z ciekawością przeczytałam notkę o nim.
    To zawsze miło czytać, że nasi robią karierę w świecie, czasami w kraju doceniani dopiero po śmierci.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znani na świecie, w Polsce niedoceniani przez ogół. A świat kultury teraz taki malutki i jakby na dużo niższym poziomie. Nawet nie mogę powiedzieć, że dostosował się do poziomu szeroko pojętego ogółu, bo tak nie jest. Ogół przestał się interesować różnymi dziedzinami sztuki. np. grafiką.

      Usuń
  3. prace A.Dudzińskiego i samego ptaka Dudiego najbardziej pamiętam właśnie ze "Szpilek", które swego czasu konsumowałem regularnie, a któregoś roku uzbierałem nawet kompletny rocznik bez takich ułatwień jak prenumerata i teczka w kiosku... gdy rzucić okiem na listę nazwisk twórców publikujących się w "Szpilkach", to aż gęsto od wybitnych autorów... no, ale cóż, "sypie się towarzystwo", niedawno J.Urban, a teraz A.Dudziński i to już są raczej ostatki, wiele osób zawinęło się już wcześniej... ale został jeszcze np. S.Tym i A.Mleczko, czyli nie wszystkie Szpilki umarły...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystkie szpilki umarły, ale też już dosyć stare są. Odchodzą ludzie, którzy "towarzyszyli" mi w łazędze po świecie kultury. Są młodzi, ale to już nie ten świat.

      Usuń
  4. Swietne rysunki,bardzo charakterystyczna kreska.Tez go z gazet pamietam.No i byl zięciem Stanislawa Dygata,choc nie wiadomo,czy się w ogole poznali..Szkoda, wszechstronnie uzdolniony artysta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tego to nie wiedziałam:) Mnie się Dudi bardzo podoba- zadzierzysty, z humorem takim na granicy przekąsu:). Inne prace już mniej do mnie przemawiają. Szkoda człowieka, szkoda artysty.

      Usuń
  5. Czekało się kiedyś na kolejne wydania szpilek by to obejrzeć. Przyjemność dzielona na odcinki.
    Teraz można hurtem wygrzebać z Internetu. Odchodzi świat który znaliśmy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy takie dawkowanie było fajne. A jak nie przyszły do kiosku, to czekanie dłuższe było. Teraz mam pod ręką i w każdej chwili. Może nie tak tego świata żal, co ludzi, którzy odchodzą.

      Usuń