Rozpracowywanie migracji wołoskiej w Karpatach, a szczególnie na Morawach, jest dla mnie jakimś ukojeniem. Szukając w Internecie informacji, czuję, że to jest to, że nie myślę wtedy o tych wszystkich zagrywkach pisowskich drani i ich zwolenników. I nie tylko ich, bo w państwie bezprawia ludzie zaczynają się bać albo stają się do tego stopnia konformistami, że zapominają o etyce zawodowej oraz zwykłej przyzwoitości wobec drugiego człowieka.
Temat Wołochów jest mi bliski również z powodów rodzinnych. Być może rodzina od strony ojca mojej matki, wywodzi się z południa Europy i przywędrowała z nimi. Świadczyłaby o tym wygląd mojego pradziadka- niski mężczyzna o śniadej skórze południowca i urodzie górala (garbaty nos, czarne włosy). Większość jego rodziny mieszka niedaleko Ustronia, a tam osiedlali się Wołosi. Być może również przodkowie mojego ojca mają w sobie cząstkę krwi wołoskiej, być może i nie jest to życzeniowe, bo właśnie na Ziemi Cieszyńskiej wołoscy osadnicy osiedlili się najpierw, zanim poszli w Karpaty morawskie. Nazwisko ojca ma również rzeczowe tłumaczenie w języku węgierskim i takie samo w bośniackim.
Snuja wołoskiego piszę tak dla siebie- chcę w jednym miejscu zebrać jak najwięcej informacji o tej nacji, by potem, kiedy najdzie mnie ochota, przeczytać to wszystko, nie grzebiąc już w Internecie.
Zatem, odrywam się od rzeczywistości i wędruję z Wołochami po halach, zaglądam do ich chat, poznaję sposoby życia, zwyczaje, wierzenia itp. Nasz pobyt w skansenie na Morawach oraz uświadomienie sobie, że wśród nich mogli być moi przodkowie, to jedna z niewielu naprawdę dobrych rzeczy, które ostatnio mi się przydarzyły w tej tragicznie paskudnej, polskiej rzeczywistości, w jakiej przyszło mi żyć teraz,
Najpierw wszystko, co dotyczy Wołochów, chciałam poukładać tematycznie, ale teraz widzę, że stracę jakąś spontaniczność i należy pisać tak, jak leci. Pewnie się nieraz powtórzę, jednak nie jest to praca na wysokim „C”- opowieść o tej wielkiej migracji niech się snuje sama z siebie.
Dla przypomnienia mapa migracji Wołochów w łuku Karpat
I dla przypomnienia- na teren Moraw przyszli potomkowie Wołochów, Polaków, Rusinów, a głównie Słowaków, którzy przynieśli kulturę wołoską na te tereny. I to też nie tę czystą, a już z naleciałościami kultur poszczególnych nacji, z którymi się Wołosi zasymilowali.
I tu mam zgryza, bo nie potrafię oddzielić tego, co naprawdę wołoskie, taki pierwotne, w tym, co widziałam, a co jest już pokłosiem asymilacji Wołochów z tutejszą ludnością. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że ten skansen bardziej jest skansenem, zawierającym wszystko to, co dotyczyło życia na wsi (od XVIII do pierwszej połowy XX wieku) na tych ziemiach.
Na pewno tą pierwotną tradycją (sposobem życia) wołoską, którą przenieśli Wołosi na tereny całych Karpat, jest szałaśnictwo
Ale po kolei.
Do XVI wieku górzysty region wschodnich Moraw był stosunkowo słabo
zaludniony. Przed przybyciem Wołochów duża część północno-wschodnich
gór granicznych na tym terytorium była niezamieszkana.
Warunki naturalne nie pozwalały na trwalsze zasiedlenie Karpat
Zachodnich w okresie prehistorycznym czy wczesnośredniowiecznym.
Jednak jeszcze przed nadejściem frontu ekspansji wołoskiej rozpoczął się
już proces zasiedlania umiarkowanie położonych górzystych partii
pogranicza. Ludność, która zapoczątkowała ten proces, była zatem
pierwotnie czesko-morawska. Impulsem był wzrost presji demograficznej,
wzrost populacji ludności nizinnej, ale także (jak już wspomniano)
bodźce ekonomiczne szlachty. W niektórych przypadkach poddani
otrzymywali również wsparcie od szlachty w postaci dokumentów
zwalniających poddanych z ciężarów na tę ekspansję w regiony górskie.
Wykarczowano lasy, utworzono nowe pastwiska, hodowano zwierzęta
hodowlane głównie na mięso, wełnę i skóry. Dawny sposób chowu trzody
chlewnej w lasach bukowych schodzi na drugi plan, choć nigdy nie zniknął.
Chociaż granica osadnictwa przesunęła się w wyżej położone miejsca,
które do tej pory były praktycznie niezamieszkane, najwyższe partie gór
granicznych nie zostały w tym czasie zasiedlone przez pierwotną ludność
Moraw, głównie z powodu niewystarczającej i nieodpowiedniej wiedzy
technologicznej o rolnictwie na dużych wysokościach i ekstremalne
warunki klimatyczne.
Opisany typ gospodarki rolnej, zwany kolonizacją pasterską, różnił się od starszego typu kolonizacji osadniczej, podobnie jak późniejsza kolonizacja górska (wołoska), rozprzestrzeniająca się głównie przez wpływy wschodnie podczas ekspansji wołoskiej.
Paseky, jako podstawowy mianownik kolonizacji paskay, były właściwie skrawkami gruntów rolnych, które powstały na zboczach gór po wykarczowaniu lasu.
Ludzie osiedlali się (napływali z sąsiedniego Lašsko i Hany- północnego zachodu oraz zachodu Moraw) i uprawiali ziemię głównie w dolinach potoków. Góry były pokryte rodzimymi lasami i prawie nietknięte działalnością człowieka. W średniowieczu pola w dolinach potoków na ogół wystarczały mieszkańcom, jednak z biegiem czasu i wzrostem liczby ludności, zaistniała potrzeba pozyskania większej ilości ziem uprawnych.
Ziemie, na których osiedlili się Wołosi.
Pierwsi Wołosi pojawiają się w zachodniej Słowacji w drugiej połowie XV wieku, a na na Morawy ekspansja wołoska dotarła w ostatniej ćwierci XV wieku, kiedy to mamy fragmentaryczne wzmianki o Wołochach z Cieszyna i dóbr frydeckich. Wołosi wkraczają na teren Beskidów dwutorowo - z północy (Tiesin i Živecko - południowa Polska) oraz ze wschodu (posiadłości Orawa i Trenczyn - Słowacja). W 1494 roku nazwisko Valach pojawia się po raz pierwszy w cieszyńskiej księdze miejskiej, co wskazuje na trwającą już kolonizację wołoską. Pierwsza pewna wzmianka o Wołochach na dobrach cieszyńskich pochodzi z 1522 roku, z zapisu pewnej sprawy sądowej. Pojawiają się tu nazwiska osób mieszkających na pograniczu cieszyńsko- hukwaldzkim, które dają wyobrażenie o wołoskim pochodzeniu ich nosicieli. Są to imiona Gregor Fedor, Dimitr Dunka, Dumka, Petrach, Andrzej.
Pasterz rumuński potomek Wołochów
W XVI wieku dotarła na Morawy główna fala wołoskich osadników, którzy zaczęli karczować lasy powyżej istniejących już osad, pozyskiwać ziemie pod uprawę i zakładać nowe siedliska. Na powstałych polanach zaczęły powstawać wsie. Karczowanie lasów wspierała miejscowa szlachta, która dzięki pozyskanemu drewnu bogaciła się. Ale jeszcze większe korzyści przynosiły jej pola uprawne, z których mieszkańcy wsi płacili podatki. Wołosi budowli osady ma swoich zasadach- teren dzielili na pasma pól, które rozciągały się od potoków w dole, po lasy na stokach.
W ten sposób osadnicy wołoscy zmieniali krajobraz morawskich Karpat, który z wyraźnie leśnego przeistaczał się w mozaikę pól, łąk oraz pastwisk. Przez prawie wiek osadnictwo wołoskie rozprzestrzeniało się w Beskidzie Morawsko-Śląskim, dotarło w Karpaty Białe oraz objęło swym zasięgiem ziemie wokół Cieszyna. Z tego okresu pochodzi słowo goryl, które obejmuje mieszkańców pogórza cieszyńskiego.
Górska gleba była marnej jakości, słabo wydajna, a ludzie potrzebowali do wyżywienia dużych obszarów pól. Ponadto pierwotne tereny leśne szybko zostały wyeksploatowane przez rolnictwo, w związku z czym powierzchnia pastwisk powiększała się szybko. Powstały dwa rodzaje pól, mianowicie Újmiska - pola na niższych pozycjach, z których zawsze płacono podatek oraz polany ( kopanice ) – pola wyżej położone, z glebami gorszej jakości i większymi rozmiarami, właściciele płacili od nich podatek tylko w przypadku uprawy. Tendencja do powiększania powierzchni użytków rolnych kosztem lasów utrzymywała się aż do XIX wieku, kiedy to dzięki intensyfikacji rolnictwa i tworzeniu nowych miejsc pracy w miastach ludzie zaczęli odchodzić od pastwisk.
Wołosi, rysunki Jana Hala.
Przybycie osadników wołoskich ze wschodnich Karpat doprowadziło do wytworzenia się na terenie Beskidu Śląsko- Morawskiego spec karpackiej kultury pasterskiej na całym jego obszarze, czego następstwem jest gwara, stroje, dieta, zwyczaje oraz architektura. Należy dodać, że określenie etnograficzne dla tego regionu- Wołoszczyzna, powstało dopiero w XIX wieku.
Źródła:
http://www.muzeumvalassko.cz/popularizace-v-tisku/pasekarska-kolonizace-valasska-zacala-v-16-stoleti
https://www.nmvp.cz/roznov/informace-pro-navstevniky/prohlidkove-okruhy/pasekarska-kula
https://cs.wikipedia.org/wiki/Moravsk%C3%A9_Kopanice
https://www.nasevalassko.info/zpravodajstvi/ostatni-zpravy/item/9187-o-puvodu-valachu-panuje-rozsireny-mytus-ze-valasi-prisli-z-rumunska.html
https://tesinsko4 https://moravske--karpaty-cz.translate.goog/kulturni-a-socialni-pomery/historie/pasekarska-kolonizace-moravskych-karpat/?_x_tr_sl=cs&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=sc&_x_tr_sch=http#more-166937.webnode.cz/kolonizace/
Zdjęcia z Netu.
Trzeba mieć odskocznię w tych plugawych czasach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Giraltovców- zatrzymaliśmy się na dzień w drodze, bo w tym upale ciężko się jedzie. Pospalismy, zjedliśmy, teraz kawka i w drogę. W domu spokojnie przeczytam o Wołochach🙂
Czyli Słowacja- postój? Pięknie. Jazda tyle kilometrów z krótkimi postojami, kiedy ma się wokoło cud krajobrazy, to chyba niezbyt fajna sprawa. A jeszcze teraz kiedy lato, ciepło, zielono. Gdybym zaliczała taki dystans, to chyba jechałabym tydzień, bo musiałabym jeszcze to i jeszcze to i jeszcze tamto obejrzeć:): Ale rozumiem, że dla Cibie to po prostu przejazd z domu do domu i masz wiele spraw do załatwienia, a mało czasu.
UsuńI to trochę błąd, bo warto się zatrzymywać . Teraz sobie obiecaliśmy nocleg i postój w Budapeszcie, może i na Pragę się wreszcie zdecydujemy:)
UsuńTak się złożyło, że ani w Pradze, ani w Budapeszcie nie byłam. Zaniedbanie takie,a teraz póki jest Beza z nami, to nawet trzydniowy wypad jest niemożliwy.
UsuńAle tak, warto zobaczyć te miasta. Tym bardziej, że nie są daleko ani od Polski, ani od Bośni.
A Bratysława?
Ani właśnie, Bratysława jeszcze😃
UsuńCzyli trzy stolice do zaliczenia, no to dodaj Wiedeń:):):) Od nas najdalej jest do Pragi, najbliżej do Bratysławy.
UsuńW Wiedniu byłam kilka razy, w Budapeszcie raz, ale solidnie, bo z wycieczka z mojej korporacji, która właśnie węgierska jest. Natomiast Praga i Bratysława to totalnie białe plamy. Za to odczarowalam te Giraltovce, jak widać pierwsze wrażenie może być fałszywe( w listopadzie to już w ogóle), to przyjemne miasteczko jest z sympatycznymi ludźmi. Pani z hotelu policzyła nam dobę od 9 rano🙂 chyba widziała, że zaraz zasnę na stojąco.
UsuńGiraltovce są niedaleko z polskiej granicy- to rzeczywiście kawał drogi za Wami był.
UsuńWidzę na mapie hotel Alfa:):):) To ten?
Słowacy są uprzejmi. Lubię Słowację, jest taka dzika:):) bardzo zielona i bardzo górzysta:).
Planujemy w przyszłym roku zaliczyć zamki niedaleko Żyliny. W tym roku nie udało się.
Ten! Czysto i smacznie, polecam🙂
UsuńA ten najgorszy kawał drogi był przed nami czyli Barwinek- Rzeszów. Nie mogę się doczekać drogi szybkiego ruchu, koszmarnie się teraz jedzie te 100 km- wioski, radary, wąsko i tłoczno.
UsuńTam teraz jakieś tunele mają budować, to może inną drogę zaliczaj? No nie, te bardziej na zachód też takie badziewne. Hmmmmm....W każdym razie przejazd przez Słowację jest malowniczy.
UsuńA pomiary szybkości to na autostradach też są... W ogóle mam wrażenie, że to dobry sposób, by ściągnąć jak najwięcej forsy od ludzi, bo brakuje rządowi na "zabawy" helikopterami i "pikniki 800+". Ja jestem za karaniem za przekraczanie prędkości, no ale bez przesady.
Widać u Ciebie żyłkę odkrywcy i naukowca, bo nie tylko ciekawe wypady turystyczne, ale i poszukiwania etnograficzno-historyczne.
OdpowiedzUsuńFajnie się to czyta, takie populrnonaukowe felietony:-)
jotka
Jestem pedagogiem kultury, a to wiąże się właśnie z takimi tematami, poszukiwaniami, dociekaniami. A jak dodasz do tego żyłkę historyczną ( historię też mam wpisaną w zawodową karierę), to masz pełny obraz powodów do tego, co robię. Chyba to jest od zawsze moją pasją i jakimś rysem charakterystycznym mojej natury, to grzebanie, szukanie- jeszcze to zobaczyć, jeszcze to przeczytać, a tu trzeba uzupełnić, a może porównać?
UsuńJuż w dzieciństwie czytałam książki z atlasem i encyklopediami przy boku, bo każdą wątpliwość musiałam sobie wyjaśnić od razu. Teraz robię to za pomocą Internetu. I zapewniam Cie, że nie byłam upierdliwym namolnym ucznie, który suszył łeb nauczycielom tysiącem pytań, ani nie jestem molem książkowym, ani zrzędliwym naukowcem, "bo ja koniecznie muszę to widzieć, wiedzieć i znać", trzymającym za guzik swego rozmówcę i domagającym się wyjaśnień oraz tłumaczeń.
Owszem, dociekam, jednak mam czas na inne fajne rzeczy również. Potrafię w odpowiednim czasie wyhamować z tymi "poszukiwaniami".
Ale muszę stwierdzić, że bawi mnie taki grzebanie i wyszukiwanie informacji tak samo, jak haftowanie, praca w ogrodzie, czy zwiedzanie różnych interesujących miejsc.
Hails Wallachia!!
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/p0BXep-9gbQ
Z Wołochami nie mam nic wspólnego,ale gdy chodziłem w krótkich spodenkach to zawsze miałem szałas w lesie,w górach.Niestety,leśniczy nas tropił i niszczył nam szałasy.
Nie na temat.Tzw."Komitet"(Laszlo Szokocs)z siedzibą w Berlinie 27.01.2023 r.wysłał komunikat do UE i Prezydenta Rumunii dotyczący niepodległości Transylwanii(Siedmiogród,Partium i Bantu).Komunikat stał się w Internecie wirusowy.Nie uznano tego za ważne,ale jako żart.Ten komunikat został wysłany nie tylko do osób prywatnych,ale także do pani von der Leyen i pana Klausa Johannisa.Nikt z UE ani Rumunii nic nie powiedział ani nie skomentował tej wiadomości.Być może i oni-podobnie jak inni przed nimi i po nich-uznali to za żart lub czyn przynależny osobom niezrównoważonym psychicznie.Kto chce,aby Transylwania stała się niepodległym państwem.Tymczasem"Komitet"wysłał kolejny komunikat do UE i Prezydenta z prośbą o zorganizowanie referendum w sprawie zatwierdzenia niepodległości Transylwanii.
www.transilvania2022.eu
Budowanie szałasów, według niektórych psychologów, to etap dziecięcego rozwoju. Prawie wszystkie dzieciaki budują szałasy, nawet te miejskie na wakacjach.
UsuńNiepodległość Transylwanii? Może szybciej jakiś rodzaj autonomii uzyska.