Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 2 września 2023

Wejść było trudno, zejść jeszcze gorzej, czyli wieża widokowa w Wiśle Małej zdobyta.

 

 


Niedawno została oddana do użytku wieża widokowa w Wiśle Małej. Przymierzałam się do jej zaliczenia od momentu, kiedy dowiedziałam się, że ją postawiono. Okazja trafiła się niedawno. Pojechaliśmy do Pszczyny zwiedzić Skansen Wsi Pszczyńskiej, a ponieważ wieża stoi niedaleko drogi do Pszczyny, to nie było problemu, by  zobaczyć to cudo. 

Na miejscy byliśmy po 10. Na parkingu stały tylko 4 samochody. Parking jest obliczony na około 10 pojazdów. Ludzi malutko, na wieży pusto. No to się drapiemy na górę. W górę to jeszcze spoko, ale przy schodzeniu zrobiło mi się niedobrze- jednak lęk wysokości daje znać o sobie. Wieża niewysoka- ledwo 3 piętra. A na górze lekkie rozczarowanie. Spodziewałam się widoku na większą część jeziora oraz na okolicę z innej strony- wieża stoi na niewielkim cyplu. Niestety, tylko z jednej strony widać jezioro. Z innych stron – wierzchołki drzew (na filmie z otwarcia, widok jest lepszy, bo nie ma jeszcze liści na drzewach). W dodatku wzmagał się upał i góry, które z początku były dobrze widoczne, zaczęły zasnuwać się mgiełką.

Góry najlepiej są widoczne, kiedy zbiera się na deszcz- wtedy są bardzo ciemne.  

Z tym pierwszym pasmem drzew, znajduje się ujście Wisły (główny nurt) do Zalewu.




Dookoła wieży, na niewielkim terenie, posiano łąki kwietne. Stoi kilka ławek i wiata ze stołem oraz ławkami. Jest też zejście na brzeg jeziora, a jak pójdziemy w lewo, nad samą wodą, to znajdziemy się na niewielkiej plaży. Nie poszliśmy tam, bo mieliśmy inne plany i mało czasu.

Na skraju zarośli rosną całe kępy dzikiego niecierpka.

Przekwitająca łąka kwietna.

 

Piękny ślaz

 

A przy parkingu takie prześwietlone słońcem cudności- przekwitłe osty z puchatymi nasionkami.


Nie wiem, czy te kwiaty, wsiane w zestaw łąki, przetrwają. Widziałam też nagietki i inne bardziej szlachetne kwiaty, ale zdjęcia nie wyszły. 

Chabry.
 

Czerwona koniczynka inkarnatka.


Jakieś żółtości- to jest chyba jastrzębiec łąkowy.

Widać, że jesteśmy na Górnym Śląsku. Apel chyba działa, bo teren jest czysty, a obok parkingu stoją kubły na odpady segregowane.

Część rozrywkowa- wydrapaliśmy się na górę i zaczęłam kręcić film, nagle słyszę za sobą potężne sapanie. Nie oglądałam się, bo kręciłam, a sapanie za moimi plecami potęgowało się. Jakby Godzilla stała nad moją głową i sapiąc szykowała atak. I ta osoba wcale nie miała zamiaru przejść dalej. Po prostu ja przechodziłam, a ten ktoś przesuwał się zaraz za mną w tę samą stronę. Nie wiedziałam czy wrzasnąć, że mi przeszkadza (raczej nie miałam prawa, taki sam obserwator, jak ja) czy śmiać się. No i kręciłam, a nie chciałam przerwać nagrania. W domu, podczas odtwarzania filmu, sapnie na nim okazało się tak głośne, że zagłuszyło nawet szum, który zawsze jest na moich filmach (bardzo czuły na dźwięki jest ten aparat). Hmmmmmm…. Coś z tym trzeba było zrobić- poszukałam info., jak zamieszczać muzykę na filmach i tadam…. Zagłuszyłam sapanie muzą.

I tak znalazłam sposób na zagłuszanie potężnych szumów na moich filmach. Wprawdzie wybór utworów, jaki oferuje YT (darmowy), nie jest powalający, ale zawsze to lepsze, niż te irytujące szumy i trzaski, jakie towarzyszą moim filmom.

 Patrząc od lewej- niziutkie pasmo Przegibka, potem duże pasmo Błotnego, Klimczoka Szyndzielni, potem (daleko) Skrzyczne, bliżej Lipowiec (za nim Równica), Czantoria (ale to już za drzewami). Widać jeszcze po prawej kawałek Beskidu na Morawach.

Ogólne wrażenie dobre, jednak muszę przyjechać w to miejsce jesienią. lub wczesną wiosną, kiedy nie ma liści na drzewach i wtedy obejrzeć sobie okolicę z góry.
 I jeszcze jedno mi się bardzo podobało- na razie nie ma tam wszechobecnych urządzeń do zabawy- żadnych huśtawek, drabinek... zero, nul.. i jest cisza. Nie mam nic przeciwko placom zabaw, ale w takim miejscu nie powinno być krzyków dziecięcych i nawoływań dorosłych, choćby dlatego, że jest to miejsce objęte ochroną, gdzie ptaki mają mieć spokój.

Takie widoki towarzyszyły nam w drodze do Pszczyny.






12 komentarzy:

  1. Ha, byłam dawno temu na Szyndzielni!
    W ogóle jakie te nazwy botaniczne są piękne - inkarnatek, kurdybanek:)
    I ja bym się chyba w głos roześmiała przy tym zalaniu, chociaż to i śmieszno i straszno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocimiętka też brzmi fajnie:) Na górze były , oprócz nas, jeszcze trzy osoby, ale nie dam głowy, kto tak sapał, bo gdy przestałam kręcić, za mną już nikogo nie było. Następne się drapały po schodach I też sapały. Śmiać mi się chciało, owszem, na początku, ale bardziej byłam wkurzona, bo mi ta osoba zakłócała "feng szui", czyli właziła w moją przestrzeń, a tego bardzo nie lubię. No nachalnie się pchała i tyle. Gdybyś słyszała to na nagraniu- normalnie z horroru sapanie wzięte.
      Na pewno nie był to Jaskół.

      Usuń
    2. Ślaz też brzmi ciekawie. Słowiańskie imiona często były zapożyczeniami z przyrody, mogłabym mieć na imię Szyszka albo Dziewanna, córka Ślaza😀
      Też mam lek wysokości, mając lat 16 utknęłam na schodach prowadzących na kopułę katedry w Köln i ani wte ani wewte- sprowadził mnie jakoś mój towarzysz wycieczki.

      Usuń
    3. Dawniej popularne było imię Róża. Miałam uczennicę Malwinę. Podoba mi się nazwa Alchemilla Molis- kiedyś była tu blogerka o takim nicku- całkiem fajna "dziewczyna".
      Kilka razy schodziłam po przełamaniu wewnętrznej paniki, to jest psychicznie mocno wyczerpujące, takie łamanie siebie.

      Usuń
  2. wyjść było trudno - rozumiem, że z domu(?), zejść z wieży jeszcze gorzej, czyli wejść na tą wieżę było najłatwiej, tak?...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, czyżbyś mnie poprawił?Ok, poprawię też:):):) Faktycznie wejść było trochę łatwiej, a zejść o wiele trudniej- schodząc patrzyłam na schody, co powodowało mdłości.

      Usuń
  3. O tak, jesienią kolory mogą być spektakularne.
    Myślałam, że za tobą niedźwiedź wlazł, ja bym się jednak obejrzała...
    Mnie zawsze zadziwia rozmaitość roślinek na łąkach!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesienią na pewno tam jest ładnie, ale ja chcę widzieć dookoła, a w tym przeszkadzają wszystkie liście, nawet te najpiękniejsze, kolorowe. Wczesno wiosna to chyba najlepszy moment na ponowne wejście na wieżę.

      Usuń
  4. Okazja do trasy na motocyklu jest. Póki jeszcze jesień

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, aczkolwiek "przebicie" się przez Bielsko, obojętnie z której strony, będzie trudne- wszędzie remonty i budowa S1. Chyba najlepiej jechać A4 z Krakowa do Katowic, a potem na Bielsko i w Pszczynie skręcić na Cieszyn (na Strumień)

      Usuń
  5. Piękna wycieczka pionowa i pozioma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :):):):) No tak, pionowa i pozioma. Obie świetne:)

      Usuń