niedziela, 5 maja 2024

Florian Kohut i jego strachy

 

Trzeciego maja zabraliśmy Bezę do samochodu i pojechaliśmy w plener. Niedaleko, bo około 20 kilometrów od domu, ale zobaczyliśmy bardzo interesujące 2 miejsca.

Najpierw pojechaliśmy do galerii Floriana Kohuta. Mieści się ona w starym domu po dziadkach malarza, a w niej znajdują się niesamowite jego obrazy. 

Jaskół musiał pilnować Bezy, dlatego został za płotem posesji-  zresztą on już w galerii był z grupą motocyklistów, a ja poszłam oglądać te cudeńka. Oprowadzała mnie żona artysty- opowiadała o jego twórczości, pasjach. To była bardzo osobista relacja- pogadałyśmy sobie jak dwie kobiety w prawie takim samym wieku, wspominałyśmy czasy studenckie, ona mówiła o początkach pasji malarskiej męża. Sama próbowała malować, ale nie miała tej "iskry", co mąż. Opowiadała, jak jeżdżą w plener i że mąż tylko w plenerze maluje, nie robi zdjęć, tylko jeździ w to samo miejsce i tak długo maluje, aż skończy obraz.

Ponieważ byłam tylko ja jedna, jej "snucie" miało zupełnie inny wymiar niż "prelekcja dla wycieczki". Obrazy zrobiły na mnie ogromne wrażenie. lubię ten rodzaj malarstwa. Niżej podałam recenzje, dlatego nie będę się już mądrzyć, co czułam, gdy je oglądałam. Kiedy kończyłyśmy "zwiedzanie" galerii, przed drzwiami stanął sam malarz artysta, w zasadzie powinnam napisać Artysta. Niezwykle skromny miły człowiek, zupełnie bez zadęcia i darcia nosa, że oto on tutaj rozmawia z maluczkim. Zresztą oboje bardzo skromni, otwarci, przyjaźni. Zapraszali nas na Święto stracha polnego, które corocznie organizują. Może się skuszę.


 

Zdjęć w galerii robić nie wolno, bo- zresztą przytoczę wypowiedź żony malarza:

"Kiedyś oprowadzałam grupę dorosłych, jedna pani odłączyła się i poszła do drugiego pokoju, po chwili przyszła i powiedziała do koleżanki- wiesz zrobiłam trochę zdjęć, potem mi to namalujesz...Odczekałam do zakończenia oprowadzania po czym poprosiłam panią o pokazanie zdjęć, czy się udały. Kiedy to zrobiła, poprosiłam, by je usunęła z aparatu. 

Wie pani, ludzie robią zdjęcia, potem robią obrazy takie same i sprzedają jako własne. mało kto napisze, ze to na wzór obrazów mojego męża. Musimy jednak dbać o prawa autorskie."

 Można by się pokusić o stwierdzenie, że skoro zdjęcia obrazów są dostępne w Internecie, to zabranianie robienia zdjęć w galerii nic nie da, ale ja też uważam, że jest to bardzo nieuczciwe takie plagiatowanie. 

Jeżeli jest prośba, w jakimkolwiek miejscu (muzeum, grota, kościół, galeria, wystawa)- należy tę prośbę uszanować, a nie kombinować i strugać cwaniaka, że udało się zrobić tam, a tam zdjęcie, choć było zabronione.


Florian Kohut, artysta malarz, urodzony w Rudzicy w 1952 roku) niedaleko Bielska-Białej.

Uprawia zawodowo malarstwo technikami: olej, akwarela, pastel, akryl.

W ciągu całej kariery zebrał pokaźny dorobek malarski, będący pokłosiem wielu plenerów w różnych miejscach Europy i Polski. Ma też na swoim koncie artystycznym wiele nagród, wyróżnień...

„Malarstwo Floriana koguta to dwuwątkowa opowieść o tym, co temu artyście najdroższe, najbliższe w krajobrazie. Pierwszy wątek to pastel, drugi to akwarele i olej. Bo tymi właśnie technikami udaje się Kohutowi najpełniej oddać piękno i nastrój pejzażu przeżywanego przez niego i zakorzenionego w nim najgłębiej.

Technika dyktuje charakter opowiadania. W pastelach artysta buduje wizerunek świata jak osnowę gobelinu, przydając mu stopniowo koloru i światła. Wielobarwna „tkanina” pasteli daje odpoczynek oczom: wprost chce się wejść w uchwycony przez artystę fragment rzeczywistości i zagłębić w krainę, w której króluje przepyszna barwa i delikatne światło.

Każdy ma pejzaż, w którym jest zakorzeniony i z którego wyrasta. O tym świecie w inny sposób mówi Florian Kohut w akwareli, znacząc te opowieść swoimi ulubionymi motywami- kapliczkami zagubionymi pośród traw i krzyżami strachów na wróble. Niezwykle poetyczny ten krajobraz, bardziej eteryczny i zamglony niż w pastelach, sprawia, że oglądający poddaje się nastrojowi. Artysta operuje tu walorami i rozbielonymi plamami tworząc niepowtarzalny klimat. Liryczna opowieść o świecie, chwilami jakby nieco odrealniona, a przecież uchwycona jak najbardziej realistycznie, oczarowuje każdego, kto się w nią zagłębił, podziwiając obrazy Floriana Kohuta” –pisze Anna Radomska- Wieczorek.

 Natomiast Juliusz Wątroba o twórczości Floriana Kohuta pisze tak:

„Florian Kogut (…) urodził się, wychował i trwa w podbeskidzkim pejzażu. Pewnie dlatego natura jest wszechobecna w jego pracach. Czy to w akwarelach, czy w pastelach, czy w olejach wreszcie. W każdej z tych technik artysta wypracował swój własny, łatwo rozpoznawalny, a przez to oryginalny styl, świadczący o dojrzałości, wszechstronności i mistrzostwie.

W akwareli prócz piękna przetworzonej artystycznie natury, dostrzegamy ze zdumieniem niepowtarzalny nastrój i klimat poezji, zadumy, melancholii i tajemnicy zaklętej w polnych strachach, stawach, górach, drzewach, jakby osłoniętych mgiełką niedopowiedzeń…

W pastelach, przedstawiających czy to pejzaże górskie, czy nizinne, czy gorące morza, czy europejskie zabytki uderza zadziwiająca miękkość ożywiająca nawet wiekowe kamienice, gdy barwa przywołuje światło rozświetlające mroki i chłody, nadająca tym urokliwym pejzażom tyle ciepła…

Z kolei oleje artysta traktuje impresjonistycznie- zdecydowanym pociągnięciem pędzla, które jeszcze bardziej podkreślają i wtapiają się w rytm falujących traw, drzew, wody, wiatru…ten ruch, niepokój- a więc życie- natury podkreśla jeszcze jakże różnorodna paleta barw…(…)

Jest jeszcze jeden, jakże istotny szczegół tajemnicy jego warsztatu: maluje naturę z natury, w plenerze, w bezpośrednim kontakcie z przyrodą i to niezależnie od warunków klimatycznych i pór roku. Pewnie dlatego trudno się dopatrzyć w jego pracach fałszu: natura najlepiej podpowiada jak malować, by stwarzała ten jedyny w swoim rodzaju klimat. Wydaje się to takie proste i oczywiste, choć niewielu posiadło te tajemnice. A Florian Kohut należy do tych szczęściarzy…”

 



Prace artysty, powstałe w trakcie 35 lat tworzenia, cieszą się wielki  powodzeniem i znajdują się w wielu prywatnych kolekcjach na terenie całej Europy



Od 1970 roku tematem wiodącym jego prac są strachy polne. On sam przyznaje, ze te strachy fascynowały go od dzieciństwa, kiedy to razem z dziadkiem montowali straszydła na polach i na drzewach owocowych, by odstraszały ptaki-szkodniki. Polne strachy znajdują swe miejsce i na pastelach, pastelach na akwarelach, i w malarstwie olejnym Floriana Koguta.

 


Święto stracha polnego.

W 1991 roku Florian Kohut otwiera galerię Autorską „Pod Strachem Polnym”, w Rudzicy, gdzie prezentuje swoje prace.  W tym samym roku organizuje po raz pierwszy oryginalne „święto stracha polnego”, które corocznie przyciąga tłumy wielbicieli jego talentu, podziwiających korowody strachów, liczne występy artystyczne i imprezy plenerowe. Hasłem przewodnim corocznego święta jest dwuwiersz:

„ Do Koguta przyjdźcie zgrają,

tam atrakcje was czekają”.

Uczestnicy „święta stracha polnego” przebierają się za strachy bądź tworzą strachy polne, które później znajdują swoje miejsce odpoczynku w ogrodzie przy galerii. Przez 33 lata zebrało się już ich niemałe towarzystwo.

 

Źródło:

Florian Kogut: Przegląd twórczości, wydano nakładem Gminnego Ośrodka Kultury w Jasienicy, Jasienica 2002 r.

https://www.facebook.com/p/Galeria-Pod-Strachem-Polnym-Floriana-Kohuta-100057441999881/?paipv=0&eav=AfaxoRXhi3a3Ln4HSQRvsfqUr7c6pfHloHEK4Ac1vn6CY2879vwO_

eg6s1VfIWwmHwI&_rdr

20 komentarzy:

  1. piękne te jego strachy. trochę pijane, trochę szalone, ale ciężko oko oderwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? I jak lecą przez zboże, to to "widać", tyle w tym ekspresji.

      Usuń
    2. to może być objaw talentu i wyobraźni, albo choroby. niektórzy chcąc prostą kreskę narysować - namalują sinusoidę

      Usuń
    3. Dlaczego zaraz choroby? W takim razie każdy artysta powinien być chory, bo przecież nie malują "szkolnej kreski". Zapewniam Cię, ze nie zauważyłam u Kohuta żadnych objawów choroby, nawet kataru.

      Usuń
  2. Ciekawe te obrazy! Gdybym miała dużo pieniędzy mogłabym w domu o wiele więcej dobrych płócien_- i absolutnie nie w sejfie tylko na ścianach. Lubię też plakat.
    Podoba mi się możliwość kontaktu z Artystą w galerii. Dzieckiem będąc, wraz z rodzicami w Kazimierzu uczestniczyłam w wernisażu Franciszka Starowieyskiego i do dzisiaj pamiętam, jak się malarza przestraszylam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym miała pieniądze, to "popłynęłabym" przy kupnie. W sumie nie umiałabym wybrać tego jednego, bo wszystkie mi się podobały. W galerii byliśmy przed południem i sami. Poświęcili czas tylko nam i ta rozmowa była taka serdeczna, normalna, zupełnie inna niż prowadzi się grupę. Rozmawialiśmy nie tylko o malarstwie i strachach, że też o normalnym życiu, o psach itp.

      Usuń
    2. Jak o.psach to już mnie kupili😊
      Nabyłam w zeszłym roku kilka plakatow polskiej artystki, z roślinami leczniczymi i grzybami. Miłorząb powiesiłam nad wezgłowiem męża w sypialni. A nad moim muchomór jest!

      Usuń
    3. O psach, bo mają takiego małego futrzaka i ten psiak ma takie same fory w domu jak nasza Beza. I w ogóle zakochani w swoim psie tak jak my....
      Plakat z muchomorem pewnie wymiata. A to ma jakieś odniesienie do właścicielki?:):):):)

      Usuń
    4. Tak! Trująca jestem😄

      Usuń
    5. Z muchomora to Ty masz jedynie piękne kropki:) Trująca, jadowita.... no przestań:):):)

      Usuń
  3. Piękne te obrazy, nazwisko autora gdzieś słyszałam, a Galeria Pod Strachem Polnym brzmi sympatycznie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On tak maluje, że prawie wszystkie obrazy chciałabym mieć u siebie. Poza tym, patrząc na nie, czułam spokój, wyciszyłam się. No i kolory niesamowite- w sam raz dla ludzi z depresją na podbudowanie nastroju.

      Usuń
  4. Podobają mi się te obrazy i to nawet bardzo. No cóż - opowieść żony malarza to niestety smutna prawda - to już nawet nie cwaniactwo naszych rodaków ale zwykłe chamstwo, które powinno być karane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawa autorskie naruszane są w każdej dziedzinie. Polacy nie szanują pracy innych, nie mają za nią ochoty płacić, wolą sami "kombinować" i popełniać plagiaty.
      Jeżeli zwiedzamy jakiś obiekt zawsze pytamy, czy można fotografować i filmować.
      Nie zdarzyło mi się naruszyć zakazu lub prośby. Obrazy Kohuta mogę podziwiać w Internecie lub w książeczce o nim i jego pracach.

      Usuń
  5. A strachów zawsze mi było żal. Że wzbudzają lęk i że mają stare ubrania. A przecież wnętrze się liczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strachów czy straszydeł? Czasem coś jest tak brzydkie, że aż piękne w tej brzydocie. Strachy Kohuta są kolorowe, dynamiczne i wcale nie wyglądają na biedactwa. One mają charakter:)

      Usuń
    2. Tych polnych straszydeł mi żal jakoś.

      Usuń
    3. A ja myślę, że one żyją własnym życiem i jest im dobrze. Łachmaniarze z charakterem:)

      Usuń
  6. Fajowo! Niedaleko Rzeszowa jest Muzeum Strachów Polnych. Lubię strachy.

    OdpowiedzUsuń